„Nasze życia rozchodzą się, ja jestem jego nieszczęściem, a on moim i
zmienić ani mnie, ani jego niepodobna, wszystkie próby zawiodły,
mechanizm popsuł się.”
Lew Tołstoj
- Anna Karenina. Tom 1
~2 wrzesień~ 2 godziny później
-Jeszcze chyba nigdy tak bardzo
nie denerwowałem się jakimkolwiek występem. – mówi chłopak kiedy zostajemy
sami. Bardzo długi czas w ogóle się nie odzywał. Byłam okropnie ciekawa co
wtedy działo się w jego głowie.
-Chyba nie masz za bardzo czego.
Wszyscy będą okropnie szczęśliwi, że jednak żyjesz. Nie będą zwracać wielkiej
uwagi na to, że masz okropnie dziwny akcent.
-Ej! W tej chwili obrażasz
Irlandie.
-O kurde! Cofam te słowa, bo za
chwilę cały naród się na mnie rzuci, że w delikatny sposób obraziłam ich idola.
-Delikatny? Przecież ja po tym
nie pozbieram się już do końca życia. – szepcze ze łzami w oczach, które wiem,
że są udawane.
-Już przestań się tak nad sobą
użalać. Idź na ten balkon, a nie czekasz na tą zgraję debili, która nie wiadomo
nad czym się zastanawia.
-Oczywiście ty byś tak zrobiła.
-No przecież.
-Jesteś cholernie odważna. – W
jego oczach mogę dojrzeć zachwyt.
-To nie ja uciekłam od zgrai
jakiś psycholów, którzy mnie torturowali.
-Hmmm ciekawe o kim mówisz.
Pewnie masz na myśli super przystojnego członka najsławniejszego boybandu na
świecie. – Jego zamyślenie wypisane na twarzy rozbraja mnie.
-Dokładnie jego. – Uśmiecham się.
-Czasami naprawdę zachowujesz się
tak jak dawniej. – Momentalnie poważnieje.
-To, że straciłam pamięć nie znaczy, że utraciłam siebie.
-Nigdy nie myślałem o tym w ten
sposób.
-Czy tylko mi się zdaję, czy ty
rzeczywiście starasz się odwlec moment swojego wystąpienia.
-Może nie do końca. Po prostu
staram się korzystać z tego, że jesteśmy sami.
-Wiesz, że to trochę dziwnie
zabrzmiało?
-Tak, ale okropnie za tobą
tęsknię, a takie prymitywne rozmowy dają mi trochę siły żeby przetrwać.
-Przetrwać do czego?
-Do momentu kiedy znów mnie
pokochasz. – Wstaje z miejsca i dalej się nie oglądając wychodzi na dwór.
Momentalnie robi się głośniej, a piski sprawiają, że bolą mnie uszy. Mimo to
nic nie jest w stanie zagłuszyć jego słów i tonu głosu, kiedy wypowiedział te
przepełnione nadzieją zdanie.
***
Perspektywa Nialla
Ta cała sytuacja jest kompletnie
popaprana. Tak długo walczyłem o to, aby Victoria zwróciła na mnie uwagę,
później modliłem się o to aby mnie pokochała lecz kiedy to osiągnąłem i
myślałem, że do szczęścia nic nie jest mi już potrzebne nastąpił wypadek.
Powinienem zostać w celi i umrzeć. Przynajmniej cały czas myślałbym, że
wszystko jest po staremu, że nic nie uległo zmianie.
Okropnie cieszę się, że mogę
widywać ją codziennie. Dodatkowo choć widać, że łaknie dowiedzieć się
wszystkiego o swoim starym życiu to jest pogodna i uśmiechnięta, ale to nie
znaczy, że jest całkowicie inną osobą. Uwielbiam słuchać jej sprzeczek z
Harrym. Wtedy czuję się tak jakbym wsiadł do jakiegoś wehikuł czasu.
Czasami mam okropną ochotę
chociaż ją przytulić, albo w czasie oglądania filmu złapać jej rękę. Ostatkiem
sił powstrzymuję się od tego. Nie mogę jej wystraszyć. Już naprawdę nie wiem co
mam robić. Nie potrafię przyzwyczaić się do tego, że nie pamięta mnie. Była
jedną z niewielu osób, którym się zwierzałem i w których mogłem znaleźć
oparcie, a teraz okazuję się, że to uleciało niczym para. Najgorsze jest to, że
już nigdy nie wróci. Rzeczywiście dla niej to jest dobre, bo może zacząć
wszystko od nowa. Najbardziej boję się tego, że już do końca życia będę musiał
patrzeć na to jak umawia się z innymi facetami i poznaję nowych ludzi. W końcu
dorośnie na tyle, że wyprowadzi się od ojca. Wtedy nie będę mógł ukradkiem jej
się przyglądać. Nigdy o niej nie zapomnę. Uczucie, które do niej żywiłem nadal
istnieje. Tli się w moim wnętrzu odbierając mi zdrowy rozsądek. Już chyba
wolałbym nigdy nie przeżyć z nią tych wszystkich pięknych chwil. Przynajmniej
nie miałbym za czym tęsknić.
Nie wiem dlaczego wypowiedziałem
tych sześć słów na głos. Wynika to pewnie z tego, że nasza rozmowa była luźna i
taka jak kiedyś. Moja czujność została uśpiona.
Nie mogłem dłużej patrzeć na to
jak ze zdziwienia lekko rozchyla wargi, a jej oczy błyszczą. Dlatego wstałem i
tak po prostu wyszedłem, a jesienne powietrze owiało moje ciało. Z poważną miną
patrzyłem na tłum ludzi, który na mój widok zaczął szaleć. Flesze błyszczały, a
fanki krzyczały. Mimo tego wszystkiego ja marzyłem tylko o jednym. Chciałem ją
przytulić.
-Miło mi was widzieć. – mówię do
mikrofonu, który wcześniej zamontował Zayn. Wysilam się na lekki uśmiech, który
pewnie bardziej wygląda jak grymas. – Wiem, że pewnie dziwi was to, że w ogóle
tu jestem. Sytuacja jest bardzo skomplikowana. Zostałem uprowadzony.
Przetrzymywano mnie jakiś czas dodatkowo podłożono zwłoki kogoś innego, tak aby
wywołać ogóle zamieszanie. Widziałem w telewizji uroczystość, w której mnie
żegnano. Nie mogłam patrzeć na ból w oczach moich bliskich, ale ich słowa
sprawiły, że stałem się silniejszy. Wiedziałem, że jestem kochany i mam dla
kogo żyć. Gdyby nie oni pewnie już więcej nie zobaczylibyście mnie. – Biorę
głęboki wdech i patrzę na tych wszystkich ludzi, który są w tej chwili
zadziwiająco cisi. Czekają na to co powiem dalej. – Jeśli chodzi o One
Direction to robimy wszystko, aby zostało reaktywowane. – Fanki zaczynają
płakać i zachowywać się jeszcze głośniej. – To by było na tyle. – szepcze i
wchodzę do pomieszczenia, w którym nie ma już tylko samej Victorii. Zbiegła się
reszta, która właśnie ze zdziwieniem przygląda mi się. Choć jestem pokręcony,
to przeważnie robiłem to co mi kazano, ale nie tym razem kiedy uciekałem przed
osobą, którą najbardziej na świecie pragnąłem zamknąć w moich objęciach.
Perspektywa Victorii
-Dobra robota, synu. – odzywa się
mężczyzna stojący obok mnie. Też chciałam powiedzieć coś na temat jego
przemowy, ale w ogóle nie mam pojęcia o czym on mówił. Cały czas analizowałem
jego słowa. Dobrze wiedziałam, że wcześniej byłam z nim naprawdę blisko i w
jego oczach często widzę ból i tęsknotę wynikającą z tego, że nie będziemy już
razem, ale nigdy nie myślałam, że ma nadzieję, na to, że ponownie się w nim
zakocham. Jest w nim to coś co sprawia, że mnie do niego ciągnie, ale na chwilę
obecna nie potrafię wyobrazić sobie tego, że jesteśmy razem.
-Miałeś czekać. – zauważa
Jonathan.
-Tak wiem, ale to się strasznie
przedłużało, a ja chciałem to mieć jak najszybciej za sobą.
-Mam nadzieję, że to coś zdziała
i w końcu sobie pójdą. – mówi Perrie. – Za dwie godziny mam próbę, a głupio
byłoby gdybym się spóźniła.
4 godziny później…
-To który film? – pyta Zayn.
-Kurwa! Zróbcie z tym coś w
końcu, a nie włączacie filmy! Przecież przez ten hałas nie da się nic oglądać!
– krzyczę nie mogąc już się powstrzymać.
-Torii ma racje. Nie możemy
dłużej tego tolerować. – odzywa się Liam.
-Nie wierze, że nie masz jakiś
znajomości. Nie wiem zadzwoń, po jakiegoś kumpla z ochrony, czy po głupią
policję. – zwracam się do Jonathana.
-OK. – Bierze telefon i wychodzi
do kuchni.
-Czy tylko ja mam wrażenie, że ja jedyna
myślę w tym domu?! Przecież już dawno powinniście pozbyć się tego tłumu. Na co
wy czekaliście?!
-Wierz mi już dość dużo razy
widzieliśmy tego typu zadymy. To, że przyjedzie tu ktoś z ochrony wywoła
jeszcze większe zamieszanie. Paparazzi zmyją się od razu, ale gorzej z fankami.
Niektóre potrafią być naprawdę nieobliczalne. – stwierdza Louis.
-To jest nienormalne szaleć za
kimś kogo nigdy w życiu się nie widziało.
-One właśnie mają nadzieję, że
nas zobaczą. Dlatego tu są. – mówi lekkim tonem Harold.
-A wy na tym zarabiacie. – mruczę
pod nosem.
-Wiem, że do kitu to brzmi, ale
właśnie tak jest.
-Załatwione. Niedługo powinni
być. – mówi Jace od razu po wejściu do salonu.
-Oni czyli kto? – Niall odzywa
się drugi raz od swojej przemowy. Jest okropnie milczący co nie wróży nic
dobrego.
-Ochrona. Dziwili się, że
dzwonimy dopiero teraz. – Marszy gniewnie brwi.
-Czyli, że oni wiedzieli co tu
się dzieje, ale nie raczyli ruszyć swoich opasłych tyłków żeby nam pomóc.
-Tu chodzi o to, że skoro nic
bezpośrednio nie zagraża naszemu życiu to nie mają obowiązku się tu zjawiać.
Myśleli, że mamy jakieś większe plany, że trzymamy ten tłum w niepewności, bo
chcemy im coś jeszcze przekazać. Jeśli chodzi o to skąd wiedzą o tym co tu się
dzieje to kazali nam włączyć telewizor na obojętnie jakim kanale.
Biorę pilot do ręki, bo wiem, że
ci wszyscy ludzie działają na jakiś opóźnionych obrotach i minię trochę czasu
zanim się ruszą. Od razu przed oczami staję nam ten sam dom, w którym prosto
mówiąc jesteśmy uwięzieni. Na dole jest informacja, która głosi: Niall Horan żyję!!! Nie słucham tego co
mówi reporterka, bo zapewne nie dowiedziałabym się niczego nowego. Najbardziej
uderza mnie to co dzieję się za nią. Dziwię się jak ci wszyscy ludzie mogą
oddychać w takim ścisku. Dodatkowo wiele z dziewczyn jest roztrzęsionych i
czerwonych od płaczu. Wnioskuję, że to łzy radości. To nieprawdopodobne jakie
ważne dla niektórych jest życie jednego człowieka. Oglądając ich przesłuchania
odrobinę rozumiem te wszystkie fanki. Każdy z nich ma w sobie coś wyjątkowego,
co sprawia, że nie możesz koło niego przejść obojętnie, ale kiedy połączysz ich
w całość może się równać z bombą atomową.
-Naprawdę trzeba coś z tym
zrobić. Przecież zrobią sobie jeszcze krzywdę. – mówi Daniell troskliwym
głosem. Już wcześniej zdążyłam przyzwyczaić się do tego, że dziewczyna
najchętniej uratowałby cały świat od głodu, smrodu i ubóstwa.
-Pozostaje nam tylko czekać. –
odzywa się Harry. Po chwili Louis wybucha śmiechem. Wszyscy spoglądają na niego
zdziwieni. Obserwujemy jak wyraz jego twarzy diametralnie się zmienia, a po
jego policzkach zaczynają płynąć łzy. Styles obejmuję go i coś do niego
szepcze.
-Lou co się dzieje? – pyta
Jonathan, na którego twarzy maluję się troska. Musi być naprawdę zżyty z tymi
chłopakami.
-Dokładnie to samo powiedział
lekarz, kiedy zapierałem się, że na pewno pomylili Eleanor z kimś innym. –
odpowiada po chwili. Potem ze zdziwieniem patrzę jak reszta zespołu dołącza do
uścisku i od razu robi mi się cieplej na sercu. Chyba nawet moja przyjaźń z
Maxem nie jest taka piękna jak ich.
***
Perspektywa Nialla
2 godziny później…
-A ty nie idziesz? – pyta
dziewczyna, a ja czuję się lekko zakłopotany. Zapewne moje policzki pokryły się
już różem. Wcześniej nigdy nie zadawała takich pytań. Normalne było to, że
zostawałem dłużej od reszty.
-Nie mam dziś nic ciekawego do
roboty, a nie lubię siedzieć sam w pustym domu. – odpowiadam ostrożnie.
-Czyli wcześniej to było
normalne? – Unosi brwi pytająco.
-Tak.
-Co wtedy robiliśmy?
-Nie wiem czy chciałabyś
wiedzieć. –Widzę jak wyraz jej twarzy momentalnie się zmienia. Dopiero teraz
przypomina sobie, że wcześniej byliśmy parą i jakie rzeczy robią tacy ludzie.
-Rzeczywiście. Oszczędź mi
szczegółów. – Uśmiecha się lekko. Co w jej nowym wydaniu wygląda zadziwiająco
nieśmiało. – Też czuję, że będzie mi się nudzić, więc możemy obejrzeć jakiś
film.
-Zabrałbym cię do kina, ale
zważając na obecną sytuację, lepiej nie.
-Jeszcze pomyślałabym, że to
randka. – Boże, czy ona ze mną flirtuję!? Moje serce od razu przyśpiesza, a jej
uśmiech diametralnie się zmienia. Jak ja kocham to jak zalotnie unosi kąciki swoich
ust.
-Tego bym nie chciał. - Nieraz
słyszałem, że moje oczy się świecą. Dzieje się tak tylko wtedy kiedy jestem
naprawdę szczęśliwy. Jestem pewien, że w tym momencie jest tak samo.
***
Siadając na kanapie wzrokiem
niemal wypalam dziurę w przestrzeni, która jest pomiędzy nami. Najchętniej w
parę sekund zmniejszyłbym ją.
Film trwa już od dobrych paru
minut, ale ja w ogóle nie potrafię się na nim skupić. Czasami zamykam oczy i
wsłuchuję się w miarowy oddech, który czasami lekko przyśpiesza, kiedy
dziewczyna się boi. Mimo to jest naprawdę dzielna. Specjalnie wybrałem
najstraszniejszy horror mając nadzieję, że wpadnie w moje ramiona.
Czasami spoglądam na nią.
Wzrokiem badam linie jej szczęki, prosty nos lekko zaokrąglony na czubku oraz
koniuszki jej oczu, których koloru nie mogę dojrzeć. Na wpatrywaniu się w nią
mógłbym spędzić resztę mojego życia, albo przynajmniej resztę filmu, ale wiem,
że nie mogę. Na pewno zorientowałaby się i luźną atmosferę szlak by trafił.
***
Perspektywa Victorii
~3 wrzesień~
~3 wrzesień~
-Gotowa? – pyta Jonathan stojąc
przy drzwiach wejściowych. Czeka na mnie już dobrych pięć minut dlatego jestem
bardzo zdziwiona brakiem zniecierpliwienia wypisanego na jego twarzy.
-Tak. – odpowiadam. Dzisiejszego
dnia jedziemy do specjalnej kliniki, która przeprowadzi parę badań, które
powiedzą nam czy została uszkodzona tylko część mojego mózgu, która
odpowiedzialna jest za zapamiętywanie twarzy, imion oraz wszystkiego co z tymi
osobami się wiąże, czy dodatkowo zapomniałam wszystko czego nauczyłam się w
szkole. Trudno jest mi sobie wyobrazić, że parę lat męczyłam się z kartkówkami
i sprawdzianami po to tylko, żeby jakiś czas później tak po prostu to wszystko uleciało.
Wsiadamy do jego chyba już
dziesiątego samochodu, a mianowicie czerwonego BMW. Od razu uderza mnie
przyjemny zapach czystej i sterylnej skóry, którą wyłożone są fotele. Czasami
mieszkanie w tak wielkim mieście jakim jest Londyn ma swoje zalety. Praktycznie
nie trzeba wyjeżdżać z miast aby załatwić wszystkie potrzebne sprawy. Szkoda,
że nie pamiętam momentu, w którym zobaczyłam go pierwszy raz. Ciekawa jestem co
wtedy poczułam. Nie mam pojęcia czy marzyłam o tym, aby go zobaczyć, czy też
nie. Znów nachodzi mnie to okropne uczucie, kiedy wiem, że znam odpowiedź na to
pytanie, ale kryje się ono w odległym zakamarku mojego umysłu, albo co gorsza
całkowicie została zniszczona.
Włączam radio i słysząc jakąś
heavy metalową piosenkę, której nie pamiętam podkręcam głośnik. Widzę jak mój
ojciec się krzywi i dosłownie po sekundzie muzyka staję się cichsza. Nie
odpuszczam i znów łapię za pokrętło. Miałam nadzieję, że odpuści, jednak tak
się nie stało. Ostre brzmienia zostały zamienione na powolną muzykę klasyczną,
od której zaczęło mnie mdlić. Jedno jest pewne swoim uporem spokojnie może
konkurować razem ze mną.
Po
staniu w paru korkach jesteśmy na miejscu. Na początku tak naprawdę nie zdaję
sobie sprawy z tego co oznacza tłum, który jest zebrany przed kliniką. Dopiero
po wyjściu z samochodu wszystko układa się w jedną całość. Niektóre dziewczyny
zaczynają piszczeć, ale przez ten niemiły dźwięk przebijają się słowa, które
ranią mnie jak ostrze.
-Dlaczego nie zginęłaś w tym wypadku?!!!!
-To przez ciebie Niall został
uprowadzony!!!
-Chciałaś go tylko dla siebie!!!
-Wredna suka!!!
-Nie masz prawa żyć!!!
Błąd.
Te
słowa nie ranią. Są jedynie zbiorem liter.
Najgorszy
jest ton ich głosu, który sprawia, że naprawdę zaczynam wierzyć, że nie powinno
być mnie na tej ziemi.
Dopiero
po wejściu do środka przestaję skupiać się tylko na jednej rzeczy. Nie mam
pojęcia jakim cudem zmusiłam moje mięśnie do pracy, ale w tej chwili wiem, że
moje całe ciało drży. Jednym słowem jestem przerażona.
-Już
dobrze. – szepcze do mojego ucha ojciec i przytula mnie do swojej piersi
kołysząc uspakajająco. – Nie przejmuj się tym. Tak zawsze jest. Te osoby wcale
nie myślą tak. One po prostu są o ciebie zazdrosne.
-Ale co
ja im takiego zrobiłam? – pytam zduszonym głosem.
-One
oddałyby wszystko żeby tylko być na twoim miejscu. Chciałyby poznać chłopaków i
traktować ich jak zwykłych znajomych. Marzą o tym aby, któryś z nich je
zauważył. Ty to wszystko miałaś. Można powiedzieć, że jeszcze z nawiązką.
-One
nie wiedzą, że wszystko się zmieniło?
-Wszyscy
wiedzą, że straciłaś pamięć, ale niektórzy sądzą, że to nie prawda. Myślą, że
robimy to tylko i wyłącznie do rozgłosu.
-To
byłoby okropne.
-Robiliśmy
wiele złych rzeczy, które naprawdę pomogły zespołowi. Nie możesz zapomnieć o
tym, że nie jesteśmy święci. Ludzie doskonale o tym wiedzą. Chyba odpuścimy
sobie te badania. Zadzwonię po ochroniarza i zawiezie nas do domu. – Czuję jak
zaczynam się trząść. – Spokojnie. Wyjdziemy od tyłu.
***
~6 wrzesień~
Przez to wszystko zdążyłam
już przepłakać parę nocy. Już wiem, że wcale nie byłam taka silna jak wcześniej
mówił Niall. Cierpiałam za coś czego nie pamiętałam, w dodatku to nie było nic
złego. Po prostu poszczęściło mi się i tyle. Doskonale o tym wiedziałam, ale
jakiś upierdliwy głos w mojej głowie mówił, że nie zasługiwałam i nadal nie
zasługuję na to wszystko.
***
-Dzień
Dobry. – szepcze mając nadzieję, że mój ojciec nie zauważy mnie. Ta nadzieja
jest tak naprawdę złudna, ponieważ on reaguję zawsze tak samo. Najpierw
odpowiada lekko zachrypniętym głosem, potem unosi głowę znad gazety przygląda
mi się uważnie niekiedy mrużąc oczy, następnie kiwa zrezygnowany głową i mówi,
że zrobi wszystko żebym nie cierpiała. Naprawdę staram się zakamuflować cienie
pod oczami. Najwyraźniej nie do końca mi to wychodzi.
-Usiądź.
– mówi poważnym tonem, dlatego wykonuję jego polecenie.
-Tak? –
pytam kiedy przez dłuższy czas w ogóle się nie odzywa.
-Mam
propozycję.
-Jaką?
-Jeśli
tylko się zgodzisz rzucę tę pracę i wrócimy do Polski. – Jego słowa wywołały w
mojej głowie serie obrazów, w której znajduję się Max. Byłabym tak bardzo blisko
mojego przyjaciela. Wszystko wróciłoby do starego porządku. Fakt brakowałoby
tam jednej osoby, ale w końcu mogłabym wbić sobie do głowy, że ona nie
wyjechała na jakieś wakacje, że już nigdy nie wróci. Tylko, że to wszystko nie
było takie piękne jak się wydaję.
-Ale
przecież nie możesz ich tak zostawić.
-Właśnie,
że mogę. Nie jestem ich prawowitym menagerem, jedynie zastępcą. Paul przez to,
że bardziej zajmował się firmą ochroniarską nie miał na to czasu, dlatego
postanowił mi zaufać i oto jestem.
-Na pewno tego chcesz?
-Jeśli
to by cię uszczęśliwiło. – Tak naprawdę w Londynie nie trzymało mnie nic. Fakt,
że w bardzo krótkim czasie polubiłam piątkę tych zwariowanych chłopaków oraz
ich dziewczyny, ale to nie znaczy, że przez nich nie mogę wrócić do domu.
-Tak,zgadzam się.
***
-Jace!
Powiedz w końcu o co ci chodzi, bo najpierw zwołujesz nas tu, a teraz milczysz
jak grób. Wyduś to z siebie. – odzywa się zniecierpliwiony Zayn.
-Wiecie,
że jesteście dla mnie bardzo ważni i traktuję was jak synów?
-Pewnie.
– mówią niemal jednocześnie co sprawia, że uśmiecham się lekko.
-Byliście
jedynymi osobami dzięki, którym tak boleśnie nie odczuwałem braku rodziny, ale
teraz chłopacy nadszedł czas. Coś się
kończy, aby coś mogło się zacząć.
-O czym ty mówisz?! – niemal
wykrzykuję Liam, upuszczając widelec na talerz co powoduję nieprzyjemny trzask.
-Wracam
do Polski. – Widzę, że stara się utrzymać poważny wyraz twarzy, ale w głębi
duszy cierpi i wiem, że ma ochotę się rozpłakać. Dopiero teraz mogę zauważyć jak dużo
dla niego znaczy ta zgraja debili i nie mogę uwierzyć w to, że poświęca
wszystko dla mnie.
-To
jakiś żart tak? – pyta Louis śmiejąc się cicho, tak jakby czekał na to aż ktoś
wykrzyknie, że to Prima Aprilis.
-Pewnie
ukrył gdzieś kamerę i wstawi ten filmik do neta. Już ja ją znajdę. – mówi
Harry, a z jego ust wydobywa się nerwowy chichot.
-Chłopcy,
jestem poważny. Naprawdę wyjeżdżam.
-Ha… a
kto niby będzie naszym menagerem?! – odzywa się Liam.
-Paul,
przecież to oczywiste. Chłopacy naprawdę mi przykro.
Po
chwili Niall gwałtownie wstaję co powoduję, że krzesło przewraca się, a sok w
niektórych szklankach wylewa się. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że nie brał
udziału w rozmowie.
-Tyyy…
- wskazuję palcem na Jonathana. – Przykro ci!!!!??? Lepszego kawału nigdy w
życiu nie słyszałem!!!
-Niall
uspokój się. – mówi ostrożnie.
-Ja mam
się uspokoić?!!! Kiedy osoba, która była dla mnie ważna robi mi takie
świństwo?!!! Od początku nie podobało ci się to, że jestem z Victorią, a teraz
masz pełne pole do popisu!!!
-Nie
mów bzdur synu.
-Teraz
synu, tak? Szkoda, że nie pomyślałeś o tym wcześniej kiedy planowałeś wyjazd!!!
-Niall,
to wszystko dla niej. Ja też nie chciałem wyjeżdżać, ale ona dłużej nie może tu
być. Fanki są jeszcze gorsze niż kiedykolwiek wcześniej.
-Jakoś
dawaliśmy sobie radę. Przecież ona jest silna!!!
-W tej
chwili jesteś pieprzonym egoistą. – odzywa się Zayn.
-Ja
pieprzonym egoistą?! Czyli chcecie, żeby tak po prostu wyjechali?!!!
-Oczywiście,
że nie chcemy, ale to ich życie. Nie można nikogo zmuszać do tego aby został
tam gdzie my tego chcemy. Pomyśl o tym, że jej tam będzie lepiej. – wtrąca się
Liam.
-Odejdę
z zespołu.
-To nic
nie da. Nawet wtedy kiedy One Direction przestało istnieć fanki nie dawały za
wygraną.
-Ale
przecież to kiedyś się zmieni.
-Kiedyś,
ale podaj dokładną datę. Za ile? Za 5, a może 10 lat. Pozwól jej żyć tak jak
chce. – mówi spokojnie Harry, a ja mam wrażenie, że z jego ust pierwszy raz
popłynęły jakieś głębokie i sensowne słowa.
-Przecież
on ją zmusił do tego. Nagadał jej bzdur i tyle!!!
-Niall,
ja naprawdę chcę wracać. – szepcze.Wiem, że tym okropnie go ranie, ale kłamstwo byłoby dla niego gorsze.
Ja zrobiłam pewien dla was.
************************************************************************
Jak tam prezenty na Mikołajki? :)
Ja zrobiłam pewien dla was.
Na moim drugim blogu już pojawił się nowy rozdział >>> Who I am?
Na mojej podstronie za chwilę pojawi się specjalna niespodzianka >>> PODSTRONA
<3
Mam lzy w oczach . Piekny ci wyszedl
OdpowiedzUsuńNiall się nieco wkurzył, ale prawdę mówiąc to go jak najbardziej rozumiem. Ja sama nie wiem jakbym zareagowała, gdyby osoba, z którą byłam w związku nagle przestałą mnie pamiętać i chciała mnie opuścić...
OdpowiedzUsuńMogę im tylko kibicować, aby wszystko wróciło do normy :))
Effy (Dangerous Darkness)
Nie dość, że go nie pamięta, to jeszcze chce wyjechać? Nic dziwnego, że Niall nie wytrzymał i się wkurzył. Mam nadzieję, że zrozumie jak ważni są dla niej chłopcy i wróci szybciej niż wyjedzie xd
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
@Glodny_Nialler
Smutny, genialny, porażający, wspaniały, zaskakujący i przeraŻający. Ten rozdział jest pełen sprzeczności tak jak sprzeczne są sygnały które Vicky wysyła Niall'owi. Ale w końcu jest nastolatką, nie dziwię jej się zbytnio.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, czy prędzej Horan odwiedZi Polsce czy Victoria wróci do Londynu. No chyba że masz kompletnie inny pomysł :))
Oczywiście nie mogę doczekać się nowego postu :) Do następnego :*
Rozumiem i Vicki i Nialla, kurczę co teraz jak ona wyjeżdża :C zakładam, że wróci do nich XD
OdpowiedzUsuńKocham Cię i nienawidzę jednocześnie ! Dlaczego mi to robisz ?! Początek rozdziału był taki piękny że bawett już pomyślałam że Vicky znów będzie z z Niall'em a ty jedno wielkie BOOM i koniec... Czekam na next'a i mam nadzieję że pojawi się dość szybko bo zakończenie tego rozdziału jest genialne i juz tylko myślę o tym co będzie w kolejnym. Mam nadzieję że Horan o nią w końcu zawalczy ! No a Vicky albo odzyska pamięć albo znów się w nim zakocha czy coś xD
OdpowiedzUsuńPs. Przepraszam że nie skomentowałam poprzednniego rozdziału ! Życzę dużooooo weny na wszystkie twoje blogi :) / Lulu
Płaczę!!! :'(
OdpowiedzUsuńDlaczego mi to robisz? Dlaczego sprawiasz, że po każdym rozdziale u ciebie mam tak ogromny mętlik w głowie?
OdpowiedzUsuńJa rozumiem, naprawdę rozumiem decyzję Vicky i Jace'a, ale czemu? Dlaczego nikt nie pomyślał o biednym Niallu? Znaczy jasne, Jace pewnie myśli, że będzie mu łatwiej, gdy nie będzie musiał jej widywać, ale ja tak bardzo czekam na to ich szczęśliwe zakończenie, a ono nie następuję i każdy rozdziałem jest dla mnie zagadką, zaskoczeniem, ale i zawodem. Nie bierz tego do siebie, bo kocham twój sposób pisania i to opowiadanie i samo to, że się tak ekscytuje, mówi o tym, jak dobrą robotę wykonałaś, chodzi po prostu o moje biedne serduszkom, które coraz bardziej czeka na szczęśliwe zakończenie, którego nie ma. Wiesz, że prawie płaczę, pisząc ten komentarz? W sensie mam łzy w oczach i wielką gulę w gardle, a nienawidzę siebie w takim stanie.
W każdym razie kocham cię, jesteś niesamowita, nie zapominaj, twój prezent jest najlepszym Mikołajkowym prezentem, choć trochę smutnym, a może po prostu ma mnie sprowadzić na ziemię? Nieważne! Do kolejnego, buziaki <3
Jezuuu. Nie. Ona nie może tam jechać. Nie nie i jeszcze raz nie. 3x na nie. Dziękujemy. Ja pierdole. Oba musi tam zostać. Jak ona może zostawić Nialla ??? Hmm?? Nie rozumiem tego! Błagam. Powiedz mi ,że ona sobie juz niedługo to wszystko przypomni no. Tak nie może być. Wszystko ma być dobrze. Przecież oni oboje się dalej kochają no. Nie rozumiem.
OdpowiedzUsuńKocham cię i życzę powodzenia xxxz
Czekam na następny <3
nie wierze... nie no ja na prawde nie rozumiem jak Ty możesz im to robić.. przecież Niall matko on sie teraz załamie nie no nie no zepsułaś mi życie i dlatego koniecznie to wszystko ma się jakoś wyjaśnić i właśnie dlatego kochana czekam na następny rozdział :**
OdpowiedzUsuńale to jest... grrrrrrr chamstwo tyle przeszedł, nie zdziwiła bym sie jakby się chciał zabić po jakimś czasie czy coś.. ;<
Rany dlaczego? Powiedz, że jak wyjedzie do Polski to pamięć jej wróci i przyjedzie do Londynu do Nialla.. Proszę.
OdpowiedzUsuń@angela_dudek
NIech oni nie wyjezdzają ;( Rozdział cudo + czekam na nn
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle genialny. :))
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny. xx
Aww :( Smutasny. Jak zawsze super :*
OdpowiedzUsuńpo prawie każdym rozdziale płaczę ;cc to jest super i to w twoim blogu cenię. jest bardzo dużo uczuć. raz jest wesoło a raz smutno i oby było tak dalej ;333 ciekawe czy wyjedzie oby Niall o nią zawalczył i w to wierzę i co się stanie dalej z zespołem ;p Ciekawość mnie zżera . czekam na nexta i nie mogę się doczekać
OdpowiedzUsuńOMG!! JFYVDJCGXKEVI JA CHCE NASTĘPNY BO UMRE Z CIEKAWOŚCI!!
OdpowiedzUsuńFenomenalny rozdział.
OdpowiedzUsuńTo tło jest wspaniałe! ♥
Zostałaś nominowana do Liebster Blogger Award.
Pytania na blogu:
http://1dpomojemu.blogspot.com/
< W zakładce o nazwie konkursu>
GENIALNY! EPICKI! CUDOWNY! Tylko to mi się nasuwa.
OdpowiedzUsuńOwwww. Mega! Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńEj mo nie możesz mi tego zrobić. Jak ona wyjedźie to masakra
OdpowiedzUsuń