„Jeśli o czymś myślisz, to na pewno się nie zdarzy. Życie nigdy nie jest takie, jak oczekujemy.”
Licia Troisi
- Królestwa Nashiry. Marzenie Talithy
-Niall
uspokój się. Musisz odpocząć. – szepcze na widok chłopaka w drzwiach kuchni.
Zauważam, że mocno zaciska pięści.
-Naprawdę
nie pamiętasz, ani jednego szczegółu.
-Tylko
do pewnego momentu mojego życia.
-Akurat
pech chciał, że mnie nie załapało?
-Nie tylko
ciebie. W ogóle nie pamiętałam, że moja mama nie żyję.
-Tak mi
przykro. Kiedy tu przyjechałaś pamiętam w jakim byłaś stanie, ale na dodatek
teraz spadło na ciebie tyle innych informacji.
-Taa to
okropnie dziwne, bo ja nie czuję jakieś pustki, czy nie zdaję sobie sprawy z
luki w pamięci, a ludzie naokoło mówią mi, co działo się przez długi okres
mojego życia.
-Wyobrażam
to sobie.
-To jak
usiądziesz? – pytam. – Chcesz może kakao?
-O
każdej porze nocy i dnia. – Siada na jednym z krzeseł. Natomiast ja wstaję i
podgrzewam mleko. Po chwili podaję mu parujący napój.
-Niall
jak to się stało, że wszyscy myśleli, że nie żyjesz, a tu pojawiasz się cały i
prawie zdrowy?
-Nie
jestem pewny, bo nie słyszałem ich wszystkich rozmów. Chyba podłożyli inne
ciało i przekupili kogoś od robienia sekcji zwłok.
-A ci
oni to kto?
-Nie
mam pojęcia. Kiedy pojawiali się w moim towarzystwie zakładali maski, ale ich
głosy i sposób poruszania na pewno bym poznał.
-W
ogóle tego nie rozumiem. Skoro chłopacy zapłacili okup to powinni od razu cię
wypuścić, a nie robić jakieś cyrki z podstawianiem innych osób.
-Chcieli
wyciągnąć od nich jeszcze więcej. Nie udało im się, bo jakiś ich wróg
znalazł ich i musieli uciekać. Zostawili mnie, bo byłem słaby i wiedzieli, że
za długo nie pociągnę.
-Jak
się stamtąd wydostałeś?
-Lepiej
nie będę mówił. – Zawstydzony ucieka wzrokiem.
-Chcę
wiedzieć. – szepcze tak jakbym bała się go wystraszyć.
-Gdyby
nie ty na pewno bym tam został. – Nadal na mnie nie patrzy.
-Co?
-Ja nie
chcę o tym rozmawiać.
-Proszę.
– Pod wpływem emocji łapię go za dłoń i obserwuję jak gwałtownie wciąga
powietrze.
-Naprawdę
nie miałem siły na cokolwiek, ale nie mogłem przestać myśleć o tobie. Nie
robiłem tego dla innych tylko dla ciebie. Cały czas widziałem twoją smutną twarz podczas pożegnania, które było emitowane w telewizji.
-Jak
to?
-Specjalnie
mi je puścili. Śmiali się z tego co wszyscy mówili, a ja płakałem. Miałem
ochotę wykrzyczeć, że to nie prawda, że ja tu jestem i żyję. Kiedy zobaczyłem
ciebie myślałem, że nie wytrzymam. Gdybym nie był związany, to niezależnie na
to jakie wielkie były moje rany pozabijałbym ich. Wtedy wyłączyli telewizor.
Jeszcze bardziej mnie to zdenerwowało, ale mimo to cieszyłem się, że nie muszę
patrzeć na ból, który wypisany był na twojej twarzy. W ogóle nie wyglądałaś na
kogoś kto stracił pamięć. Dlatego na początku w ogóle nie zorientowałem się.
Zachowywałaś się trochę inaczej, ale tłumaczyłem to sobie tym, że pewnie musisz
oswoić się z tym, że jednak żyję. W ogóle nie brałem pod uwagę takiej
możliwości.
-Naprawdę
mi przykro. Wcześniej myślałam, że byliśmy tylko przyjaciółmi, ale tak bardzo
się tym nie przejęłam, bo w ogóle cię nie pamiętałam, ale kiedy zobaczyłam
twoje zdjęcie i na dodatek dowiedziałam się prawdy to było mi naprawdę ciężko.
-Przestań
się obwiniać. Nie mogę patrzeć kiedy jesteś smutna. Znów masz ten sam wyraz
twarzy. Ja nie mogę… - Widzę jak po jego policzkach spływają łzy. Na ten widok do
moich też się cisną. – Najwyraźniej bycie razem nie było nam pisane. – szepcze.
– Szkoda. Ja myślałem, że to będzie tak na zawsze. – Zaczynam drżeć od szlochu.
Chłopak powoli wyciąga rękę w moją stronę i ociera jedną z moich łez. –
Wcześniej bardzo rzadko płakałaś.
-Dlaczego?
-Taki
charakter. Twarda jak skała.
-Niemożliwe.
-Niemożliwe
jest to, że nic z tego u ciebie nie zostało.
-Chyba
tylko to. – Wskazuję na swoje okaleczone nadgarstki. – Jednak nie byłam taka
silna.
-Każdy
ma swój próg wytrzymałości, ty najwyraźniej go przekroczyłaś. Właśnie w ten
sposób pomagałaś sobie kiedy naprawdę nie wiedziałaś co ze sobą zrobić. Kiedy
cię poznałem, byłaś o wiele, wiele silniejsza. Robiłaś to rzadziej.
-Czuję
się tak jakby ktoś opowiadał mi film, a nie moje życie.
-Też
się tak czasami czuję, tylko, że ja mam tego pecha, że wszystko pamiętam. –
Uśmiecha się przez łzy co wydaję się być nieprawdopodobne.
***
~28 sierpień~
-Tak
przy okazji, to ktoś dał znać mojej mamie? – pyta Niall. Na jego słowa Liam
puka się bardzo mocno w głowę, a z jego ust wydobywa się dość głośne jęknięcie.
Wszyscy ze zdziwieniem na niego spoglądają. – Zdaję sobie sprawę, że nie.
Trzeba zrobić to delikatnie, bo inaczej boję się, że dostanie zawału, albo coś.
Widziałem w jakim stanie była na moim pożegnaniu.
-Niall
jeśli powiesz, że tam byłeś, to chyba pójdę się pociąć. – Jego ostatnie słowo
sprawia, że wzdrygam się lekko. Nie uchodzi to uwadze blondyna, który niemal
cały czas mi się przygląda. Jest to trochę irytujące. Fakt mam nieraz ochotę mu
powiedzieć parę niemiłych słów, ale powtarzam sobie, że minie chwila zanim zda
sobie sprawę z tego, że nic nie jest już takie jak wcześniej. Widzę jak gromi
wzrokiem Stylesa. – O kurde! Sorry! Nie to miałem na myśli.
-Spoko
i tak już tego nie pamiętam. Niall wytłumacz tym matołom.
-Tylko
nie matołom!!! – krzyczy Max, który o dziwo odrywa się od swojego telefonu.
Dosłownie parę minut dowiedziałam się o tym, że ma dziewczynę. Wiem, że bardzo
często umawiał się na randki po czym zostawał zwykłym znajomym, rzadko przyjacielem. Nigdy nie
angażował się w głębszy związek. Myślałam, że pozostanie tak jeszcze
przez długi czas. Jednak tutaj okazuję się, że zakochał się na zabój. Na
dodatek nie w jakiejś wmalowanej i wytapetowanej lasce (całe szczęście) tylko w
prostej dziewczynie, a mianowicie Marcie, która kojarzę z tego, że jest
niezawodna w matematyce. Teraz dopiero zaczynam żałować, że wcześniej nie
zamieniłam z nią ani jednego słowa. Nie mam pojęcia jaka jest i za co
pokochał ją mój przyjaciel. Słowami nie da się opisać tego jak się czuję widząc
jego uśmiechniętą twarz kiedy właśnie dostał od niej zwykłego SMS-a. Jestem
okropnie ciekawa, czy ja zachowywałam się podobnie. W końcu byłam z Niallem.
Sądząc po jego zachowaniu nasz związek nie był krótkoterminowy.
Uważnie
wsłuchuję się w słowa chłopaka, które znam już na pamięć. Poprzedniego dnia
naprawdę długo nie mogłam zasnąć, a w mojej głowie odbijały się właśnie te
słowa. Widzę twarze wszystkich zgromadzonych. Przebiegają po nich strach,
troska, żal, a nawet podziw.
-Niall?
– pyta szeptem Zayn. Nigdy w życiu nie słyszałam, aby tak delikatnie dobierał
jakiekolwiek słowa. – Czy oni cię torturowali?
-Zależy
co masz na myśli. – Unosi lekko brew. Widzę, że stara się udawać bardziej
wyluzowanego, ale widzę niepokój kryjący się w jego błękitnych oczach.
-No nie
wiem. Przypalali cię czymś i tak dalej, bo, że bili to już wiemy. – Głową
wskazuję liczne zadrapania i siniaki na jego rękach.
-Fizycznie
nie tak bardzo jak psychicznie.
-Konkretniej?
– pyta Curly.
-Harold
weź się ogarnij. Na pewno chce o tym zapomnieć, a ty musisz wszystko wiedzieć,
a to i tak pozytywnie nie wpływa na twoją inteligencję. – mówię podjudzona.
-A oni
nadal tak? – pyta ze śmiechem Niall. Cieszę się, że choć nieświadomie, ale wpłynęłam
na to, aby jego humor się poprawił.
-Dokładnie.
– wtrąca się Louis.
-O co
wam chodzi? – pytam zdezorientowana. Ewidentnie śmieją się ze mnie.
-O ten
tramwaj co nie chodzi! – krzyczy Harry i śmieje się razem z przyjaciółmi tak
jakby wiedział co tak naprawdę się dzieje.
-Harold!
Naprawdę nie musisz mi jeszcze bardziej przypominać o swojej głupocie! Pytam
jak kulturalny człowiek, a wy za to śmiejecie się tak jakby było z czego.
-Znowu!!!
– krzyczy Louis.
-Boże,
z kim ja żyję!!! – Wznoszę oczy do nieba i czekam aż reszta się uspokoi.
Zauważam, że nawet Jonathan uśmiecha się szeroko. – Już opanowaliście się
głąby? – pytam po paru minutach.
-Tak
żołnierzu Victorio!!! – odzywa się Liam, a ja nie potrafię zamknąć buzi ze
zdziwienia. Wcześniej myślałam, że ten człowiek jest naprawdę jedynym rozsądnym
w ich byłym zespole. Jednak okazuję się, że tego typu pozory naprawdę mylą.
-Nie
wiem jak wy, ale ja mam ochotę jakoś uczcić to, że w udało mi się jakoś tutaj
wrócić. Nie mam siły na jakiekolwiek imprezy, ale może zrobimy jakiś seans
filmowy?! – pyta Niall. – Zadzwońcie po swoje dziewczyny. – W momencie
atmosfera staję się jeszcze bardziej napięta. Nikt nie odzywa się przez parę
minut, a zdziwiony i lekko zawstydzony patrzy na każdego po kolei mając nadzieję,
że dostanie odpowiedź. W końcu Louis zrywa się z miejsca i wybiega, a zaraz za
nim Harry. – Co ja takiego powiedziałem? – pyta smutno.
-W tym
samym wypadku co Torii ucierpiały też nasze dziewczyny. – tłumaczy Zayn. –
Perrie potłukła sobie trochę głowę, a Daniell doznała takiej kontuzji nogi, że
najprawdopodobniej nie będzie mogła tańczyć, ale Eleanor nie udało się uratować.
Uważnie
obserwuję chłopaka. Na początku z niedowierzaniem wpatruję się w Zayna, a potem
chowa twarz w dłoniach.
-Widziałem,
że Lou jest trochę mniej wesoły, ale nie wiedziałem, że zdarzyła się taka
tragedia. – szepcze.
***
~30 sierpień~
-Będę za tobą tęsknić
głupolu! – krzyczę i rzucam się w ramiona Maxa. Wcześniej starałam się jak
najdłużej utrzymać kamienną twarz, ale w tej chwili nie daję już rady. Był
jedyną osobą, której na początku ufałam bezgranicznie. Teraz zostanę z szóstką
facetów, których tak naprawdę znam tylko w małym stopniu. Gdyby nie zapewnienia
mojego przyjaciela, że na pewno się mną zaopiekują i wie, że spokojnie może
mnie z nimi zostawić, to chyba wpakowałabym się do jego walizki. Mimo wszystko
mały strach pozostał we mnie.
-Ja
też, ale cóż szkoła wzywa. Nie mogę opuścić ani jednego dnia.
-Już ja
wiem o co chodzi zakochańcu. Mam nadzieję, że kiedyś poznam tą twoją Juliett.
-To
masz zagwarantowane jak w banku, a teraz już muszę lecieć. Dosłownie lecieć. –
Uśmiecha się do mnie szeroko i całuję w czoło. Jeszcze długo patrzę za jego
znikającą pośród tłumu szczupłą i wysoka sylwetką.
***
~31 sierpień~
-To
jest nieprawdopodobnie! – krzyczy mój ojciec rzucając na stół jakieś gazety.
–Przez to, że zespół się rozpadł i nie pokazujecie się publicznie na siłę
szukają sensacji. – Pierwszy raz widzę żeby Jace był aż tak zdenerwowany, widząc
zdziwienie chłopaków wnioskuję, że rzadko się tak zachowuję. Zaintrygowana
biorę w ręce kawałek papieru i zaczynam czytać na głos.
-Wczoraj
na lotnisku w Londynie widziana była Victoria Star, którą można skojarzyć z
romansu świętej pamięci Niallem Horanem członkiem największego boybandu na
świecie – One Direction. Kilka miesięcy temu wszyscy byli poruszeni ich
związkiem, który niestety nie przetrwał zbyt długo. Najpierw nastąpił wypadek,
w którym dziewczyna straciła pamięć. Podczas jej śpiączki został uprowadzony
piosenkarz. Po paru dniach odnaleziono jego ciało.
Dla wszystkich ogromnym
zdziwieniem był widok przytulającej się Victorii do innego chłopaka. Ktoś
mógłby spytać: Czyżby jej żałoba już minęła? Jednak wszyscy przypominają sobie,
że cierpi na amnezję. Tylko, czy ona jest prawdziwa, czy jedynie wymyślona, po
to, aby panna Star nie musiała udawać żalu i tęsknoty? Być może ten związek
nigdy nie miał poważnego podłoża emocjonalnego…
Pod spodem znajduję parę zdjęć
moich i Maxa. Na jednym z nich szeroko się do siebie uśmiechamy, a na następnym
przytulamy. Złapał się nawet pocałunek w czoło.
-Naprawdę szukają sensacji. –
odzywa się Louis, który po wczorajszym wydarzeniu ochłonął. Była to też zasługa
Harry'ego, który naprawdę bardzo o niego dba.
-Już widzę co będzie się działo
kiedy dowiedzą się o tym, że Niall jednak żyję. Na pewno będą domysły, czy
czasem to wszystko nie zostało ukartowane. – mówi Zayn.
-Patrząc na to z innej
perspektywy, to naprawdę wygląda jak żywcem wyjęte z jakiegoś filmu. – wtrącam.
***
~1 wrzesień~
Naprawdę bardzo staram się skupić
na jakimś durnym talk-show, które akurat emitowane jest w telewizji. Dzisiejszy
dzień jest do kitu. Max wyjechał, chłopacy nie pojawiają się. Do szkoły zacznę
chodzić dopiero za miesiąc, kiedy będę już po badaniach, które określą, czy
zapomniałam tylko osoby, czy także wiedzę, którą przyswajałam.
-Jak się czujesz Maureen. –
słyszę głos mojego ojca dochodzący z kuchni. Dziś rano pojawiła się u nas niska
blondynka, którą pamiętam z pogrzebu Nialla.
-Jak ma się czuć matka po stracie
dziecka? – jej głos jest bardzo słaby i cichy. Wnioskuję z tego, że jeszcze nie
pozbierała się po tym wszystkim. Dziwi mnie zachowanie Jonathana. Przecież
doskonale widzi w jakim jest stanie. Nie powinien jeszcze bardziej wszystkiego
przedłużać. – Kiedy do mnie dzwoniłeś mówiłeś, że masz dla mnie jakąś
niespodziankę.
-Tak za chwilę się tutaj zjawi.
-W takim razie jak się czuję
Victoria?
-Możesz ją sama zapytać siedzi w
salonie. – mówi Jace. Po chwili słyszę stukot jej obcasów i udaję, że jestem
nadzwyczaj zainteresowana tym co dzieje się w telewizji.
-Dzień Dobry. – mówię uprzejmie
kiedy znajduję się w zasięgu mojego wzroku.
-Witaj kochanie. – Uśmiecha się
do mnie szeroko i całuję w policzek. Bardziej niż wcześniej potrafię znaleźć
podobieństwa pomiędzy nią, a Niallem. – Jak się czujesz? – Jej wzrok jest
przepełniony bezgraniczną troską co mówi mi, że czasami zapomina o tym, że mam
amnezję i zapewne myśli, że cierpię po stracie chłopaka.
-Dobrze. Jak widzi pani mam na
razie wolne. Co słychać u Grega?
-Niedawno urodził mu się syn.
Jest naprawdę uroczy. Wygląda tak samo jak Niall. – Niespodziewanie w jej
oczach pojawiają się łzy. Nie czekając dłużej biorę ją w swoje ramiona i
delikatnie gładzę po plecach.
-Proszę nie płakać. Za chwilę
przekona się pani, że nie jest tak źle. – Dosłownie w tym samym momencie słyszę
skrzypniecie drzwi, a w środku pojawia się Niall. Na widok swojej matki
uśmiecha się szeroko. Jej natomiast zajmuję chwila zanim go zauważy.
-Mamo? – szepcze chłopak. Kobieta
podskakuję w miejscu. Pewnie myśli, że to tylko jakieś jej omamy słuchowe. –
Mamo. Spójrz na mnie. – odzywa się ponownie. Blondynka zaczyna drżeć od
szlochu, ale unosi wzrok na niego. Widzę jak po jej twarzy przemykają wszystkie
możliwe emocje: żal, tęsknota, strach, troska i miłość, bezgraniczna miłość,
którą darzą matki swoje dzieci. Obserwuję jak Irlandczyk powolnym krokiem
zbliża się do niej. Pewnie nie chcę jej wystraszyć.
-Victorio, błagam powiedz, że on
jest tu naprawdę. – szepcze drżącym głosem.
-On żyję. – odpowiadam
uśmiechając się do niej delikatnie.
-Mamo, to naprawdę ja. – odzywa
się blondyn i zamyka ją w swoim szczelnym uścisku. – Kocham cię. – szepcze, a
mnie przechodzi jakiś dziwny dreszcz. Widzę jak ta dwójka płaczę ze szczęścia i
sama nie potrafię utrzymać emocji na wodzy. Niall nadal przytulając drobną
kobietę spogląda na mnie. Nie mam pojęcia dlaczego, ale zaczynają targać mną
dziwne uczucia. Jego oczy są jeszcze bardziej niebieskie, niczym sztorm w
czasie burzy, ale nie mogę patrzeć na ich lekko czerwone obwódki, które
świadczą o tym, że płaczę. Mimo wszystko posyła mi uśmiech. Swoją drogą bardzo
piękny. (Sorry, że znów się wtrącam, ale tak bardzo wyobraziłam sobie tę sytuacje, że zaczęłam płakać. Mam nadzieje, że wam też stanie przed oczami ta scena i choć w małym stopniu wpłynie tak jak na mnie ;D )
***
-Kochanie naprawdę bardzo
przepraszam, ale w najbliższym czasie nie będę mogła do ciebie przyjechać.
-Spokojnie, przecież rozumiem, że
praca ci na to nie pozwala.
-Obiecuję, że postaram się jak
najszybciej zdobyć wolne. Moja wizyta jest nieunikniona, czy tego chcesz czy
nie.
-Oczywiście, że chcę.
-Tak poza tym to mam dla ciebie
niespodziankę.
-Dzięki! Teraz naprawdę nie będę
mogła się doczekać! Muszę już lecieć, bo czekają na mnie. Pozdrów Franka!
-Dobrze. Do zobaczenia wkrótce.
-OK. Kocham cię!
-Ja ciebie też. – odpowiada.
Po zakończeniu rozmowy odkładam
telefon na szafkę nocną. Z dołu dochodzą do mnie dźwięki wesołych i głośnych
rozmów. Nie wiem jakim cudem, ale Jonathanowi udało się tutaj sprowadzić ojca
Nialla. Chciał, aby pojawił się jeszcze jego brat, ale nie pozwala mu na to
małe dziecko, które nie jest jeszcze gotowe na tak długie podróże.
Dopiero teraz mogę przekonać się
o prawdzie słów ludzi, którzy pojawili się na pożegnaniu chłopaka. Dzięki niemu
naprawdę wszystko jest weselsze i bardziej kolorowe.
Powolnym krokiem schodzę na dół.
Przyglądam się wszystkim uważnie. Od czasu mojego przebudzenia jeszcze nigdy
nie widziałam takiej radości na ich twarzach. Widząc szczęśliwego i
gestykulującego Louisa uśmiecham się do siebie. Nie wiem czemu, ale jakoś
szczególnie zwracam na niego uwagę. Choć go nie znam, to wiem, że jest mega
pozytywnie nastawiony do życia, a to bardzo mi imponuję. Na pewno wcześniej
przyjaźniliśmy się. Okropnie przejęłam się tym kiedy usłyszałam, że jego
dziewczyna zginęła w wypadku. Czasami kiedy nikt nie patrzy widzę ból na jego
twarzy. Mam nadzieję, że jakoś się po tym pozbiera i wszystko wróci do normy.
Choć tak naprawdę nie mam pojęcia jak ta norma wygląda.
Staram się nie zwracać na siebie
uwagi, ale oczy wszystkich zgromadzonych odwracają się w moją stronę i posyłają
mi ciepłe spojrzenia, które bardzo mnie dziwią. To tak jakby cieszyli się, że
mnie widzą. Dałabym wiele żebym tylko wiedziała jakie były moje stosunki z tymi
ludźmi.
Dopiero teraz zauważam blond
czuprynę Perrie oraz kręconowłosą Daniell. Siadam na jedynym wolnym miejscu,
które znajduję się pomiędzy Harrym, a Jonathanem. Z naprzeciwka widzę błysk
uśmiechu Nialla, który jest okropnie podekscytowany tym, że wszyscy tutaj są.
Dodatkowo nie może nadziwić się temu ile znajduję się tu jedzenia. Jego
policzki nabrały lekki rumieńców co oznacza, że powoli zaczyna wracać do
zdrowia.
-Wiecie coś mnie tak dzisiaj
bierze na wspomnienia. Obejrzyjmy jakieś filmiki z naszych występów w X-Factor.
– odzywa się w pewnym momencie Liam.
-Świetny pomysł. Torii przy
okazji dowie się jak powstał nasz zespół. – mówi Niall.
Przenosimy się do salonu i nie
wiem jakim cudem mieścimy się na niezbyt dużej kanapie. Zayn na moment odrywa
się od rozmowy ze swoją dziewczyną i włącza jakąś płytę. Po chwili ciemny obraz
telewizora eksploduję w palecie różnorodnych barw, a na ekranie pojawia się uśmiechnięta
twarz młodego Harre’ego, którego loczki były trochę bardziej poskręcane. Na
początku przedstawia się i mówi, że ma zaledwie 16 lat, potem zaczyna śpiewać,
a ja jestem oczarowana. Nie spodziewałam się, że ktoś kto tak bardzo mnie
irytuję i denerwuję jest w stanie mieć taki piękny i kojący głos. Potem schodzi
ze sceny, a za nim pojawia się Niall, który idzie bardzo wesołym i skocznym
krokiem, a na jego twarzy widnieje szeroki uśmiech. Tak samo jak Styles jest o
wiele młodszy niż obecnie. Ma dłuższe włosy i krzywe jedynki co nieco ujmuję mu
lat. Kiedy zaczyna śpiewać po prostu zamykam oczy. Nie potrafię opisać tego jak
czuję się kiedy słyszę jego głos. Potem następuję werdykt jury, a ja nie
potrafię powstrzymać szerokiego uśmiechu na widok tego jak cieszy się z tego,
ze przechodzi dalej. Potem przychodzi kolej na Zayna.
-Jezu, wyglądasz jakbyś się
naćpał. – mówię zanim zdążę się pohamować. Po chwili wszyscy wybuchają
śmiechem.
-Po prostu byłem zmęczony. –
odpowiada starając się zdobyć na swobodny ton.
Potem zaczyna śpiewać, a ja
przestaję zwracać uwagę na to, że ma podkrążone oczy. Jestem oniemiała.
-Matko! Louis co ty masz na
głowię. – odzywam się widząc chłopaka na ekranie. Mija chwila zanim upewniam
się, że to naprawdę on. – Jak dobrze, że pozbyłeś się tego czegoś, bo
wyglądałbyś tak tragicznie jak Harold.
-Jak tak dalej pójdzie to
zaczniesz wzywać całą trójce świętą. – stwierdza Niall próbując powstrzymać
śmiech.
-Długie włosy były cool. – mówi
główny zainteresowany.
-Nie oni musieli cię podmienić! –
krzyczę.
-Dlaczego? – pyta uśmiechając się
widząc moją reakcję.
-Przecież ty nie możesz mieć
takiego anielskiego głosu!
-Ma się ten talent! – Dumnie
wypina pierś. – Tak poza tym to nie mów tego przy Niallu, bo będzie zazdrosny.
-Wcale nie. – szepcze blondyn.
-Ty też ślicznie śpiewasz. – No
po prostu nie potrafię patrzeć na jego smutną twarz. Poza tym jego głos
naprawdę ma w sobie coś magicznego.
Potem na scenie pojawia się Liam,
a ja niemal nie wypluwam popcornu.
-Nie no następny z czymś
mopopododobnym na głowie. Jak dobrze, że się tego obydwaj pozbyliście. Harold
na ciebie czekam cierpliwie. W dodatku bardzo ciekawa jestem jak wyglądają
twoje uszy. Skoro tolerujesz to siano na głowie, to na pewno są odstające i
wielkie.
-Ej! Nie zapędzaj się tak. Moje
uszy są piękne i zgrabne. We mnie wszystko jest perfekcyjne.
-Tak wmawiaj sobie dalej. Żyj w
tym swoim nierealnym świecie. Tylko potem nie płacz kiedy ktoś cię skrytykuję.
-Właściwie to już tak było. –
włącza się Zayn.
-Wracamy do oglądania. Koniec
tematu. – urywa chłopak. Jestem ciekawa o co chodziło mulatowi, ale nie daje
tego po sobie poznać. Swój wzrok kieruję na ekran, gdzie Liam wita się z
sędziami.
-No to wyjebałeś z grubej rury! –
krzyczę co znów wszystkich doprowadza do śmiechu. Nawet mojego ojca, który nie
potrafi zaakceptować mojego oklętego języka.
-Teraz cicho. Będzie
najważniejszy moment. – przerywa Liam, który jest strasznie zadowolony z tego,
że na swój dziwny sposób go skomplementowałam.
Rzeczywiście potem wesołe miny
chłopaków zastępuję zawód, smutek i żal. Odpadli. Nie dostali się dalej. Ich
marzenia legły w gruzach. Mija parę minut, a oni są wezwani ponownie do jury.
Idą nie mając pojęcia o co chodzi. Zaczyna tlić się w nich płomyk nadziei na
to, że może jeszcze coś się zmieni. Tak powstaje One Direction. Piątka
całkowicie różnych chłopaków, pochodzących z innych rodzin i zakątków świata staje
się jednością, która ma się wspierać w trudnych chwilach. Jedyne co ich łączy
to talent i chęć osiągnięcia w swoim życiu rzeczy wielkich.
Nadchodzi czas ich pierwszego
wspólnego występu. Choć większość śpiewa Harry to reszta bierze czynny udział.
Jestem zahipnotyzowana i nie potrafię rzucić kolejnego komentarza na temat
tego, że jak jacyś niespełna rozumu kołyszą się w rytm muzyki.
Później wszystko dzieje się
bardzo szybko. Występ goni za występem. Widać jak na naszych oczach zmieniają
się. Ich głosy są bardziej męskie, a oni w końcu spokojnie mogą nazwać siebie
przyjaciółmi. W końcu następuję finał, a ja jestem pewna, że oni wygrają.
Niestety tak się nie dzieję, a ja nie mogę uwierzyć w to.
Odwracam wzrok. Nie potrafię patrzeć na ich twarze. Wtedy przemawia Simon.
Mówi, że to nie koniec dla tych chłopaków. Znów daję im szansę. Teraz już wiem,
że ktoś tam wysoko bardzo ich musi lubić, ponieważ nie wszyscy dostają tak
wiele szans na to aby spełnić swoje marzenia.
Ekran znów czernieje, a ja
zaczynam widzieć wszystko w innym świetle. Tym bardziej wiarygodnym.
Po chwili czuję na sobie czyiś
wzrok. Odwracam się w tamtą stronę i widzę Nialla.
-Wszystko w porządku? – pyta,
-Tak. – odpowiadam i wstaję idąc
do stołu, na którym pojawiają się znów nowe smakołyki.
***
~2 wrzesień~
Na dworze jest jeszcze szaro
kiedy budzą mnie jakieś dziwne odgłosy dochodzące z ulicy dodatkowo nie
potrafię zignorować krzyku Jonathana. Szybko ubieram szlafrok i podbiegam do
okna. To co widzę przeraża mnie. Dosłownie cały dom okrążony jest ludźmi.
Większość z nich ma ze sobą sporawy sprzęt w postaci kamery. Nieliczne młode
dziewczyny maja ze sobą transparenty, na których widnieją następujące napisy:
„Witaj, ponownie Niall!”
„Kochamy Was”
Nie patrząc na to dłużej zbiegam
na dół.
-Ej o co chodzi? – pytam
wbiegając do kuchni, gdzie wszyscy siedzą z grobowymi minami. Myślałam, że po
naszej wczorajszej uroczystości rozeszli się do swoich domów. Najwyraźniej
byłam w błędzie.
-Dziwne, że dopiero teraz się
obudziłaś. – stwierdza Harold.
-Dlaczego?
-O dwunastej zbieraliśmy się do
wyjścia, ale przed domem pojawiło się już paru ludzi, dlatego postanowiliśmy,
że poczekamy, aż pójdą, ale nie spodziewaliśmy się, że przybędzie ich aż tylu.
-Skąd oni wiedzą o Niallu? –
pytam.
-Był nieostrożny. Ktoś go
zauważył i zrobił zdjęcia. Kiedy my świętowaliśmy na całym świecie był niezły
chaos. – odzywa się Jonathan, który w akcie desperacji w swoje włosy wplata
palce.
-Nie da się nic zrobić?
-Oczywiście, że się da.
Moglibyśmy zadzwonić po ochronę, albo nawet policję, ale ujawnienie tego, że
Niall żyję nie odwlecze się. Ci co tam stoją chcą się tylko upewnić, że to nie
są głupie plotki.
-No raczej nie rzucimy go tam,
aby mogli go dotknąć i upewnić się, że to nie ten z wosku. – stwierdza Louis.
-No mam nadzieję. Te dziewczyny
tam wyglądają na nieźle napalone. Rozdarłyby biedaka.
-Czasami mam wrażenie jakby ona
wcale nie straciła pamięci. – mówi uśmiechając się Zayn.
-Nie mów o mnie w trzeciej
osobie, kiedy jestem obecna. Tak w ogóle to dlaczego tak sądzisz.
-Kiedy mówiłaś o tych fankach
miałaś taka minę jakbyś miała za chwilę do nich wyskoczyć i je tam pozabijać za
to, że w ogóle interesują się Niallem. – odzywa się Laim
-No chyba jesteście niepoważni. –
mówię.
-Taka jest prawda. – zabiera głos
Daniel uśmiechając się do mnie pokrzepiająco. Mimowolnie spoglądam na Horana,
który patrzy na ścianę i ze spuszczonym wzrokiem okropnie się rumieni.
-Wiecie co chyba mam pomysł.
-Jaki? – wszystkie oczy
momentalnie zostają zwrócone w moja stronę, a ja nie potrafię powstrzymać
uśmiechu.
-Wystawimy blondyna tak jak
papieża.
-Co? – pyta główny
zainteresowany.
-Wyjdziesz na balkon, powiesz
parę słów. Oni cykną fotki i po sprawie.
-Rzeczywiście to nie jest zły
pomysł. – stwierdza Jonathan, który wydaję się być odrobinę spokojniejszy.
-Jest jeszcze jedna bardzo ważna
sprawa.
-Jaka? – pyta z napięciem w
głosie Maureen.
-Oni chcą One Direction.
*************************************************************************
Nie wiem czy mam się śmiać czy płakać.
Liczba wyświetleń dwóch ostatnich postów zmalała o około 100 ;/
To tak jakby większość doczytała drugą część do końca i odeszła :(
Mimo to dziś zobaczyłam bardzo miłą wiadomość dotyczącą tego, że moja ukochana blogerka wróciła do publikowania swoich opowiadań.
Być może ktoś z was wcześniej czytał jej blogi, ale nie wie o tym pięknym wydarzeniu, dlatego zamieszczam link do jej podstrony: http://podstrona-viv.blogspot.com/
Zresztą jeśli ktoś jeszcze nie czyta ani jednego jej bloga to jak najbardziej polecam, bo zdecydowanie wszystkie cztery powalają na łopatki :D
Mam nadzieje, że choć trochę podoba wam się ten rozdział i że chociaż te osoby, które jeszcze tutaj są nie zostawia mnie. (pewnie tego nie widzicie, ale właśnie robię minę kota ze Shreka)
Świetny rozdział. Super się czyta jak są taaakie długie :) Kocham Twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńJest zajebi*ty. Popłakałam się, jest przecudowne. Czekam na nn<3
OdpowiedzUsuńPs. Też cieszę sie że Vi V. wróciła.
Kocham Cię <3
Super rozdział, taki wzruszający i wesoły. Brakowało mi tego:) najważniejszym dla mnie teraz marzeniem jest żeby Vicky odzyskała pamięć.Rozdziały są przecudowne takie długie. Z niecierpliwością wyczekuję kolejnego rozdziału
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Lalaith
ps. wyobraziłam sobie minę kota ze Shrek'a więc wysyłam ci wyimaginowaną odpowiedź "awww" :P:P
o jezu poryczałam się
OdpowiedzUsuńJejku popłakałam sie ;( Ja z sercem z lodu :D
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :)
Rozdział śmieszny ,a zarazem wzuszający.
OdpowiedzUsuńChcę by Vicky wróciła,pamięć , bo cały czas szkoda mi Nialla ;c
Ciekawe czy zrobią tak ,że po prostu wyjdzie powie parę słów i znów będzie One Direction !
Czekam na następny rozdział xx
Popłakałam sie przy scenie z Niallem i jego mamą. Rozdział cudowny jak zawsze *.* byle by tylko Tori szybko odzyskała pamięć. Pisz szybko następny xx
OdpowiedzUsuńPrzekonałaś mnie miną kota ze Shrek'a - zostaje! :P
OdpowiedzUsuńNie no, rozdział świetny! Tylko dalej każda wzmianka o śmierci El rozwala mnie na łopatki. Bo tak samo jak okropnie wyglądają (zapewne) tęczówki Niall'a kiedy wypełniają je łzy, tak samo strasznie wygląda to w przypadku Lou. Nie chce sobie tego nawet wyobrażać.
Czy tylko ja zauważyłam, że ostatecznie Horan nie opowiedział jak się wydostał/uratował?
Wątek przed telewizorem genialny!
"Długie włosy były cool. – mówi główny zainteresowany.
-Nie oni musieli cię podmienić! – krzyczę.
-Dlaczego? – pyta uśmiechając się widząc moją reakcję.
-Przecież ty nie możesz mieć takiego anielskiego głosu!" Świeeeeetne!
Ciekawe co postanowią dalej :)
Dzięki, że mimo wszystkich obowiązków dziś dodałaś rozdział. Wierni czytelnicy doceniają to jak mogą. Naprawdę! :*
Świetny rozdział. Po prostu epicki!! Zawsze jak czytam twoje post mam dreszcze i cała się trzęsę.
OdpowiedzUsuńJakie to jest piękne :') Popłakałam się normalnie. Nie mogę tego ująć nawet słowami. Przecudowne. Urocze. Wzruszające. Po prostu awwwwwwww. Kocham tego bloga *-* Jejku mam nadzieje, że Niall i Vicky się w sobie znowu zakochaja lub najllepiej niech ona powoli odzyskuje swoja pamiec! Tak, tak. To bardzo dobry pomysł. Nie no. Po prostu piękne <3 Pisz dalej i uszczesliwiaj ludzi *mnie* kochana xxx
OdpowiedzUsuńnie wiem jak opisać swoje uczucia, więc odwołam się do ,,Shreka":)
OdpowiedzUsuńCzytając końcówkę II części wyglądał jak Shrek po tym jak Kot w Butach go zaatakował, a słowa : ,,Zatłukę futrzaka" zostały zastąpione wyjątkowo niecenzuralnymi słowami:) Na szczęście pojawiła się III część, i choć niesamowicie mi szkoda dziewczyny Louisa, to cieszę się, że Niall żyje.
I żeby nie było, że czytałam wcześniej, a nie komentowałam. Na opowiadanie trafiłam parę miesięcy wcześniej siedząc na internecie w telefonie. A że telefon nie jest pierwszej nowości to niestety nie mogłam dodawać komentarzy. Po paru rozdziałach została mi wyczyszczona historia przeglądarki i ku mojej rozpaczy nie mogłam dalej czytać tego bloga. Na szczęście przez przypadek trafiłam na niego z powrotem. Tak więc o to jestem i komentuję:) Gratuluję talentu, bo naprawdę masz go dużo:)
Zapraszam do siebie: http://poslancysmierci.blog.pl/
Siemsssooon
OdpowiedzUsuńFajnie, że Ty przynajmniej masz wenę i czas, aby pisać taak długie rozdziały, bo w moim przypadku, to chyba choruje na jakąś cholerną przypadłość, która dopada mnie co jakiś czas i za uja nie umiem nic napisać, oczywiście nic sensowego.
Tylko, że byś się nie zaraziła! :D
Lubię taką wesołą Vicky, dziewczynę, która zawsze ma czas i miejsce, aby podokuczać Styles'owi. Aahaha, z tymi uszami było dobre ;)
Wiedz, że zawsze tu będę ;**
hahahha wystawić jak papieża zmiażdżyłaś :D
OdpowiedzUsuńwiadomo że zostanę! taką perełke wśród blogów znaleźć to cud XD
świetny rozdział i czekam na następny :***
Boooooooooskie ;*
OdpowiedzUsuńCzekam na następne :D
Hahah :-D to o papiezu dobre. Swietny rozdzial :-*
OdpowiedzUsuńOczywiście, że nie opuszczę tego bloga! Jest wspaniały! Rozdział cudny, pełen wielu różnych uczuć <3 - M
OdpowiedzUsuńto z papieżem było GENIALNE xd
OdpowiedzUsuńrównież cieszę się że Viv wróciła :))
Kocham, kocham, kocham <3 Dlaczego zawsze to samo słowo? Nie umiem inaczej. Rozdziały zrobiły się dłuższe za co masz, któregoś z kolei plusa. Świetnie się czyta. Nie wspomnę o epitetach i rozwiniętych zdaniach, itd , żeby nie być jak moja polonista. Ty pisz, ja przeczytam, jasne? xd Nikt nie zamierza cię zostawiać!
OdpowiedzUsuńKocham cię za to opowiadanie ! Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńTaaaak, Niall papieżem!!! Swoją drogą rzeczywiście niegłupi pomysł... A poza tym, to dziękuję Ci, że wciąż piszesz i piszesz. :) Jesteś cudowna! Czekam na następny rozdział. Horace Love <3
OdpowiedzUsuńCzesc i czolem, dawno mnie tu nie bylo. :) Cholerny szlaban..
OdpowiedzUsuńPrzeczytalam wlasnie wszystko co dodalas jesli chodzi o 3 czesc i jestem pod wrazeniem! Nie wiem jak Ty to robisz, ale swietnie opisujesz emocje bohaterow, naprawde sprawiasz, ze czytelnik sie utozsamia z nimi. C: I cholernie ciesze sie z powrotu Niallera, aww! Ale strasznie mi go szkoda. Tori zreszta tez.
Jednak wierze, ze tak poprowadzisz ta historie, ze na koncu i tak bedzie happy! :3 weny zycze :*
Nie wiem, co napisać poza tym, że tęskniłam i tęsknię... Tęskniłam za pisaniem i naszym wymienianiem się komentarzami i spostrzeżeniami, a tęsknię za twoimi bohaterami, bo dawno nic nie dodałaś (TAK, DLA MNIE TO DAWNO). Jestem zakochana w twoich pomysłach i bohaterach, jakich stworzyłaś. Szczerze, moim ulubionym fragmentem jest, gdy Liam mówi, że Vic wygląda, jakby chciała rozszarpać te fanki, a Niall spuścił głowę. Nie wyobrażam sobie, jak ciężko musi mu być!
OdpowiedzUsuńJednak fragment z Maureen był prześliczny! Prawie się popłakałam, ale starałam się być silna!
Dodaj szybciutko kolejny, proooooooooszę! <3
+zapraszam na nowy u mnie, tak, wreszcie wróciłam! letsworkthroughit.blogspot.com/
mina kota ze Shreka zawsze działa, na pewno nikt cię teraz nie zostawi xDD no jestem ciekawa jak dalej się potoczy, czy Victoria będzie znowu z Niallem a może kimś innym xD więc weny życzę i dobrego humoru c:
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Awards! Szczegóły na moim blogu : http://shesnotafraidbecouseonedirection.blogspot.com/ .
OdpowiedzUsuńRiDa
Bardzo mi się podoba <3 /Add
OdpowiedzUsuńCzytam twojego bloga od dwóch dni. I nie moge sie odniego odderwac. Tak świetnie piszesz. A co do rozdziału jak zawsze suprer, mam nadzeje ze Vicki odzyska jednak pamięć. Czekam nn
OdpowiedzUsuń~Veri