„Żadna noc nie może być aż tak czarna, żeby nigdzie nie można było
odszukać choć jednej gwiazdy. Pustynia też nie może być aż tak
beznadziejna, żeby nie można było odkryć oazy. Pogódź się z życiem,
takim jakie ono jest. Zawsze gdzieś czeka jakaś mała radość. Istnieją
kwiaty, które kwitną nawet w zimie.”
Phil Bosmans
-Jak to
możliwe?! – pytam cała się trzęsąc.
-Spokojnie.
Jak najszybciej zadzwoń po chłopaków, wytłumacz im wszystko i powiedz, że
potrzebujemy ich pomocy.
-Ale ja
nie mam ich numerów! – krzyczę.
-Weź
mój telefon.
Biegnę
do kuchni i łapię jego komórkę. Szybko wybieram numer Liama. Czuję jak moje
serce bije z nadzwyczajną siłą.
-Tak,
Jace.
-Tu
Victoria. Słuchaj Liam musicie tu szybko przyjechać.
-Coś
stało się Jonathanowi? – Słyszę jakieś szmery po drugiej stronie i
zaniepokojenie w jego głosie.
-Nie,
tu chodzi o Nialla. – Czuję jak coś ściska mi gardło. Przecież to brzmi tak absurdalnie!
-Torii
to nie jest śmieszne. Przecież duchy nie istnieją.
-Do
cholery jasnej Liam! On tu jest! Żywy!!! Masz w tej chwili tu przyjechać,
najlepiej z resztą chłopaków. Błagam pośpiesz się. – Czuję samotną łzę
spływającą po moim policzku. Jak najszybciej potrafię rozłączam się i biegnę na
korytarz. Tam widzę mojego ojca klęczącego nad wycieńczonym chłopakiem.
Podchodzę do nich, a Niall unosi głowę w moją stronę. Mam wrażenie, że kąciki
jego ust unoszą się lekko do góry. – Zadzwoniłam. Jace jak to możliwe!
-Najwyraźniej
zastała pomyłka.
-Takie
pomyłki w ogóle nie powinny mieć miejsca! Przecież on miał już nawet swój
pogrzeb!
-Niall
nic nie mówi. Nie możesz się przemęczać. – mówi mój ojciec widząc, że chłopak
próbuję coś nam przekazać.
-Chcesz
wody? – pytam bez zastanowienia. Widzę, że na dźwięk moich słów jego oczy
jaśnieją, a on gorączkowo kiwa głową dając mi do zrozumienia, że dokładnie o to
mu chodziło. Wstaję jak najszybciej potrafię i idę do kuchni. Po powrocie
staramy się usadzić chłopaka w pozycji siedzącej. Jest tak słaby, że ledwo
utrzymuję głowę w pionie. Zauważam, że jest o wiele szczuplejszy niż na
zdjęciach, które widziałam. Przez jego porwany t-shirt widzę wystające żebra.
Kto mógł mu to zrobić? Delikatnym ruchem z jego czoła odgarniam przydługawe
włosy i kieruję szklankę do jego ust. Z zachłannością piję ciecz. Zapewne dawno
temu nie miał w ustach wody. Już wyobrażam sobie co musi czuć. Ja ilekroć przez dłuższy czas czegoś nie wypiję czuję się jak na Saharze. –Jeszcze? – pytam kiedy widzę, że naczynie jest puste.
Odpowiada mi lekkim skinięciem głowy. Znów pędzę do kuchni i tym razem wlewam
trochę więcej. – Nie zadzwoniłeś jeszcze po karetkę? – pytam zdenerwowana.
Przecież nie może nam umrzeć w tej chwili. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby to się stało.
-Przyjedzie
nasz zaufany lekarz, który oszacuję czy szpital naprawdę jest potrzebny.
-Przecież
on tu umiera!
-Jest
tylko trochę słaby. Na pewno jest głodny, ale nie rób mu jedzenia, bo nie wiem
czy może już coś zjeść. Pewnie, że zadzwoniłbym po pogotowie, ale wyobraź sobie
co by się stało gdyby paparazzi zauważyli go. Kiedyś na pewno dowiedzą się o
tym, że żyję, ale nie w tej chwili. Teraz liczy się tylko jego zdrowie.
W tym
samym czasie Niall znów opróżnia naczynie. Znów pytam, czy nie ma ochoty na
więcej. Zaprzecza, a kiedy chcę wstać i iść do kuchni łapię mnie za rękę. Jego
uścisk jest bardzo słaby. Tak jakby dotykało mnie piórko. Na początku mam
ochotę wyrwać dłoń, ale przypominam sobie, że przecież wcześniej byliśmy razem,
a on zapewne nic nie wie o mojej utracie pamięci. Robi mi się go strasznie
szkoda. Na początku po prostu byłam wkurzona, że nie dowiedziałam się prawdy o
tym jakie były relację między nami, tyle tylko, że wtedy nie musiałam martwić
się tym co będzie dalej. On nie żył więc problem był z głowy. Tylko jak można
wytłumaczyć to dziwne uczucie ulgi, które mnie ogarnęło, kiedy zobaczyłam, że
on żyję?
-Matko!
Niall!!!!!!!!!!!!!!!!! – krzyczy Louis, który nie wiem nawet kiedy pojawił się
w drzwiach wejściowych. Uważnie obserwuję reakcję reszty chłopaków. Harry ma
zaczerwienione oczy, w których pojawiają się łzy. Zayn jest kompletnie
oniemiały i stoi nad nami z szeroko otwartymi czekoladowymi oczami. Natomiast
Liam podbiega do Jonathana i pyta go jak może pomóc.
-Połóżmy go na kanapie. Lekarz już jedzie. – stwierdza menager. Na te słowa
Zayn przebudza się i razem z Liamem oraz Louisem delikatnie łapię chłopaka. Curly
jak na razie nie jest w stanie się ruszyć, a łzy spływają po jego policzkach
ciurkiem.
-Hej!
Nie płacz. – szepcze w jego stronę.
-Ja nie
mogę uwierzyć, że on żyję. To niesamowite! Naprawdę myślałem, że wszystko jest
już stracone, ale on tu jest. To najważniejsze!
Ramię w
ramię wchodzimy do salonu, gdzie chłopak zostaję okrążony wianuszkiem
przyjaciół, których rozpiera szczęście.
-On
jest strasznie zimny. Przynieście jakiś koc. – odzywa się Jace. Nie mogę
nadziwić się temu kiedy widzę zazwyczaj leniwego Louisa zrywającego się z
miejsca i biegnącego po jakieś przykrycie.
-Może
lepiej się od niego trochę odsuńcie. Zabieracie mu tlen. – wtrącam i niemal
uśmiecham się na widok tego jak wszyscy jednocześnie od niego odskakują. Lou
przybiega z czerwonym kocem i szczelnie przykrywa Nialla. Dopiero teraz
zauważam, że odkąd weszłam do pomieszczenia chłopak nie spuszcza ze mnie
wzroku. Trochę mnie to krępuję, ale staram się nie zapomnieć o tym, że jestem
dla niego ważna. Delikatnie unoszę kąciki ust co odwzajemnia, tyle tylko, że
jego uśmiech rozświetla całą jego twarz. Mrugam zdziwiona i cieszę się, że
właśnie w tym momencie pojawił się lekarz, bo zaczęło się robić naprawdę
niezręcznie.
-Witaj
Tom. – mówi mój ojciec. – Dziękuję ci za to, że zgodziłeś się przyjść.
-Nie ma
sprawy. Wiesz, że dla przyjaciół zrobię wszystko. – Uśmiechają się do siebie. –
To jest nasz pacjent? – Wskazuję na Nialla szczelnie owiniętego kocem, przez
jego jaskrawe kolory jeszcze dokładniej można dojrzeć to jaki blady jest
chłopak. Nie wiem po co się pyta, przecież od razu widać, że to właśnie o niego
chodzi, na dodatek skoro jest przyjacielem Jonathana, to na pewno dobrze znał
One Direction.
-Tak. –
odpowiada Harry, który zdążył nareszcie trochę się uspokoić.
Lekarz
podchodzi do blondyna i powoli przy nim klęka. Później ujmuje jego rękę i bada
puls. Następnie zaczyna wyciągać jakieś dziwne przyrządy, których nigdy w życiu
nie widziałam. W końcu daję mu parę zastrzyków.
-Wszystko
będzie w porządku. Pomóżcie mu umyć się w ciepłej wodzie i dajcie coś do
jedzenia. Potem jak najszybciej niech pójdzie spać. Na szczęście nie wykryłem
jakiś poważnych obrażeń. Jest tylko przemęczony. Mimo to jeśli zaczęłoby dziać
się coś niepokojącego to od razu dzwońcie.
-Dobrze.
Nie wiem jak mam ci dziękować.
-Nie ma
za co. Ty też już wiele razy mi pomagałeś. Czas się odwdzięczyć. Przy okazji
pytam tak z ciekawości. Jakim cudem on żyję? Przecież był jego pogrzeb. Wszyscy
myśleli, że nie żyję.
-Teraz
nie czas na takie rzeczy. Najważniejsze, aby zająć się jego zdrowiem. Później
dojdziemy do tego o co w tym wszystkim chodzi.
-Rozumiem.
Życzę powodzenia. – mówi i po prostu wychodzi.
-OK.
zacznijmy działać. – odzywa się Liam po chwili milczenia.
Potem
wszystko dzieję się już bardzo szybko. Chłopacy wstają ze swoich miejsc i
delikatnie podnoszą Nialla. Później znikają z nim za drzwiami łazienki.
-To
może ja zrobię mu coś do jedzenia? – pytam ojca.
-Tak,
to dobry pomysł. – mówi dziwnie zamyślony.
-Jaka
jest jego ulubiona potrawa? – pytam.
-Nie ma
takiej. On lubi wszystko. Jest jak odkurzacz. Zje wszystko co tylko nadaję się
do jedzenia. – Kąciki jego ust unoszą się do góry.
Idąc do
kuchni zastanawiam się nad tym co też takiego mogę zrobić dla słabego
człowieka, który nie jadł niczego przez przynajmniej parę dni? Na pewno musi to być coś
lekkiego, aby nie przeciążać jego żołądka. Pierwsze co przychodzi mi na myśl to
zupa, która na pewno rozgrzałaby go, ale jej przygotowanie zajęłoby mi za dużo
czasu. W takim razie pozostają naleśniki.
Przygotowuję
wszystkie potrzebne składniki – naprawdę cieszę się, że je pamiętam – po chwili
przystępuję do akcji.
Po paru
minutach pierwsze placki rumienią się na patelni, a do mnie dochodzi jakiś
trzask dochodzący z łazienki. Już mam tam biec kiedy słyszę gromki śmiech.
-Spokojnie!
Mamy wszystko pod kontrolą! – Rozpoznaję głos Louisa.
Uspokojona
z delikatnym uśmiechem na twarzy wracam do robienia naleśników.
***
-Weźcie
przestańcie, przecież raczej nic nie stało się z jego krtanią, czy tam gardłem.
Na pewno może mówić. Tom nic o tym nie wspominał. – mówi Zayn.
-Bo nie
pytaliśmy. – odzywa się Liam.
-No i
huj z tym!
-Louis
opanuj się. Wiem, że się cieszysz, ale nie chcę, żeby moja córka uczyła się od
ciebie. – Nie mogę się powstrzymać i parskam śmiechem nie zwracając uwagi na
to, że w moich ustach znajduję się jedzenie.
-Wierz
mi, że twoja córeczka jest bardziej oklęta niż ja. – mówi ledwo zdolny do
oddychania brunet.
Chyba
rzeczywiście mój ojciec przez to, że nie uczestniczył we wszystkich etapach
moich życia nie zdaję sobie sprawy z tego, że jestem prawie dorosła, a ludzie w
moim wieku co drugie słowo przeklinają.
-Niall
smakują ci naleśniki? – pyta Harold z troską w oczach. Wszyscy spoglądają na
blondyna, który odkłada pusty talerz. Mojej uwadze nie ucieka to, że jego
policzki nabrały trochę koloru. Lekko odchrząka.
-Tak. –
szepcze, a ja już wiem, że do końca życia nie zapomnę momentu, kiedy pierwszy
raz usłyszałam jego głos.
-Dobrze
się czujesz? – pyta niemal podskakując w miejscu Tomlinson. Chłopak w
odpowiedzi kiwa głową potwierdzająco.
-Naprawdę
dziwne było to, że czwórka facetów patrzała jak się kąpię. – Przez chwilę trwa
cisza. Chyba wszyscy muszą uświadomić sobie, że on naprawdę się odezwał.
Dopiero później dochodzi do nas sens jego słów. Jak na jakiś tajemniczy sygnał
jednocześnie wybuchamy śmiechem.
-Szczerze
to też bym się dziwnie czuł. – odzywa się Zayn.
-No
prawda. Nie pomyśleliśmy o tym.
-Przynajmniej
wiem, że nie byliście ciekawi jak wyglądam nago, jedypodekscytowani, że w ogóle mnie widzicie.
-Jezu,
ale robicie wielki problem. Co w tym takiego dziwnego, że widzieliśmy hmmm jego
sprzęt.
-Harry,
że ty nie masz problemu z pokazywaniem swojego sprzętu i bezczelnego chwalenia
się nim to nie znaczy, że wszyscy. – wtrąca się mulat.
-Jakbyście
nie zauważyli to JA TU JESTEM!!!
-Tak
wiemy Victorio, że tu jesteś. Najadłeś się? – pyta Jonathan.
-Tak.
-W
takim razie chłopacy zaprowadźcie go do pokoju.
-Zaraz,
chcę porozmawiać z Vicky. – Czuję jak cała sztywnieje na dźwięk zdrobnienia
mojego imienia i tego, że chcę ze mną rozmawiać. Zapewne na osobności. Co ja mu
powiem? Sorry, ale wiesz miałam ten
wypadek, no i wiesz walnęłam się tak mocno w głowę, że no wiesz ja cię nie
pamiętam, no i raczej musielibyśmy zerwać.
-Będziecie mieć na to
jeszcze wiele czasu, a teraz musisz odpocząć.
-Ale..
-Nie ma
ale. Lekarz wyraźnie powiedział, że masz odpoczywać. Nie chcemy cię znów
stracić.
Chłopak
kiwa potwierdzająco głową i lekko się chwiejąc wstaję. Od razu podbiegają do
niego chłopacy, a ja mam pełen obraz tego jak bardzo są ze sobą zżyci. Nie
jeden na pewno zazdrości im tej pięknej przyjaźni i troski pomiędzy nimi.
-Jace
co ja mu mam teraz powiedzieć? – pytam kiedy giną za horyzontem mojego wzroku.
-Nie
martw się tym. Porozmawiam z nim, albo chłopacy. Ty nie będziesz musiała tego
robić.
-Dziękuję.
Ja już się położę. Dobranoc.
Wchodzę
do mojego pokoju i rzucam się na łóżko. Jeszcze parę godzin temu myślałam, że
nie żyje. Niedawno uczestniczyłam w jego pogrzebie. Jeszcze wcześniej
dowiedziałam się o tym, że mój przyjaciel nie żyję. Inną historią jest to, że
był dla mnie kimś ważniejszym. Dziś okazuję się, że on żyję. Pozostaję tylko
pytanie. Kogo tak naprawdę pochowaliśmy?
***
Po
przebudzeniu jestem w lekkim szoku. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Jedyne czego
jestem pewna to to, że bardzo długo męczyłam się swoimi rozmyślaniami. To
wszystko wydaję mi się tak nierealne, że przez chwilę mam wrażenie, że był to
tylko sen, a ja wróciłam do szarej rzeczywistości.
Po
zejściu na śniadanie okazuję się, że wszyscy już dawno są na nogach.
-Chyba
czytacie mi w myślach. – mówię na widok stosu tostów na środku stołu.
-Taa
nie ma za co. – odzywa się Harry.
-Jakiś
problem Haroldzie?
-Nie
żaden Vicky.
-Na
pewno?
-Tak.
-A może
przynieść ci chusteczkę?
-Po co
mi to? – Zauważyłam, że wszyscy uważnie nasłuchują tego o czym rozmawiamy.
-Nie
będziesz znów płakać?
-O czym
ty mówisz?
-O
twoim wczorajszym mazaniu się.
-To
wcale nie jest śmieszne. – stwierdza marszcząc brwi.
-Właśnie,
że jest. Najpierw udajesz takiego twardziela i wielkiego podrywacza, a później
ryczysz przy byle okazji.
-To nie
było byle co. Myślałem, że mój przyjaciel umarł. To nie jest w ogóle błaha
sprawa.
-Dzieciaki
przestańcie już. Jedzcie puki ciepłe. – przerywa nam Jace.
-Kiedy
są ciepłe to parzą podniebienie. – odzywam się.
-Jeszcze
jakieś wymagania królewno. Nie dość, że człowiek postara się i zrobi jedzenie,
to takiej jeszcze coś nie pasuję.
-Normalnie
Nobla powinieneś dostać za to staranie.
-Czyżbym
wyczuł sarkazm? – wtrąca się Louis z łobuzerskim uśmiechem. Mam wrażenie, że
nasze przekomarzanie niezwykle go bawi i dodatkowo próbuję to wzniecić.
-Właśnie?!
– Styles próbuję przybrać zainteresowany wyraz twarzy.
-Nie no
gdzie! Jakbym mogła. Ja niewdzięczna. -
Udaję, że uderzam się w twarz co wszystkich rozśmiesza.
Po paru
minutach wszyscy kończą swoje posiłki. Razem z Liamem zbieram talerze i wkładam
do zmywarki. Reszta w tym czasie robi kawę i przenosi się do salonu.
Na
korytarzu niemal wpadam na Nialla, który bardzo powoli porusza się. Obdarza
mnie szerokim uśmiechem, a ja mam ochotę uciec. Chłopak coraz bardziej
przybliża się do mnie. W końcu ląduję w jego ramionach. Na początku cała
sztywnieje, ale później zaczyna dochodzić do mnie przyjemne ciepło jego ciała i
kładę policzek na jego torsie. To naprawdę dziwne doznanie, ponieważ nigdy
jeszcze nie przytulałam się do kompletnie nieznanej mi osoby.
-Naprawdę
za tobą tęskniłem. – szepcze, a ja czuję jak jego pierś lekko wiruję łaskocząc
mnie w twarz. Lekko odsuwa się ode mnie i z niezwykłą czułością odgarnia z
twarzy moje blond włosy. Czuję się jak sparaliżowana. Chcę coś powiedzieć i
odsunąć się od niego, ale nie potrafię.
-Niall
musimy porozmawiać. – odzywa się Louis, który zauważył co się tu dzieje. W tym
momencie mam ochotę go wycałować za uratowanie mi skóry.
-Za
chwilę. Na razie jestem zajęty. – stwierdza chłopak.
-To
naprawdę ważne. Musisz się o tym dowiedzieć. – Bardzo rzadko u Tomlinsona można
zauważyć taki wyraz twarzy.
-OK. –
Nachyla się nade mną i całuję w czoło, a moje ciało przechodzi niespodziewany
dreszcz.
Znikają
gdzieś na piętrze, a ja idę do salonu. Siadam na kanapie i kryję twarz w
dłoniach.
-Vic co
się dzieje? – pyta Harold z zadziwiającą troską w głosie.
-Louis
i Niall rozmawiają.
-Na ten
temat, o którym myślę?
-Tak. –
Czuję jak moje ręce zaczynają się pocić. Ogromnie obawiam się tego jak
zareaguję na tą na pewno okropną dla niego wiadomość.
Siedzę
tak około pół godziny. Reszta porozchodziła się, albo do swoich domów, albo
wykonuje jakieś obowiązki. Czekam i cały czas zastanawiam się w jaki sposób
mogłabym załagodzić ból, który na pewno pojawi się w jego sercu. To z jaką
czułością się ze mną obchodził naprawdę mnie zdziwiło. Muszę być dla niego
naprawdę ważna.
W końcu
słyszę jakiś trzask drzwi i ciężkie kroki, które stają się coraz głośniejsze, z
tego wnioskuję, że ten ktoś zbliża się do mnie. Dokładnie po minucie staje
przede mną ten sam blondyn, który ostatnio tak pogodnie się do mnie uśmiechał.
Teraz jest tak samo blady jak wtedy kiedy zobaczyłam go pierwszy raz. Jego oczy
są zaczerwienione, a na policzkach widzę ślady łez, które nadal się
powiększają. Patrzy prosto na mnie, a ja czuję jakby ktoś właśnie kuł moje
serce szpilką. Nie chcę widzieć tego bólu w jego niesamowicie błękitnych
tęczówkach.
-Czy to
prawda? – mówi drżącym głosem.
-Niall
tak mi przykro. – udaję mi się wyszeptać. Dłużej nie czekając robi zwrot o 360
stopni i wychodzi. – Nie czekaj!!! – krzyczę. Chyba zaczynam działaś
instynktownie. Podrywam się z miejsca i biegnę za nim. Kurczowo trzymam jego
rękę tak, aby nie mógł iść. Boje się, że przez to zrobi sobie coś złego. –Ja
naprawdę przepraszam. Nie chciałam tego.
-Przecież
to nie twoja wina. – mówi przez zaciśnięte zęby nie odwracając się do mnie.
-Proszę
nie idź.
-Muszę
przemyśleć parę spraw. Puść mnie. – Tak też robię, a on pośpiesznie wychodzi.
Jego ruchy nie są już takie słabe i powolnie jak wcześniej. Tym razem jest tak
przepełniony smutkiem, że nawet nie myśli o tym, że jeszcze niedawno otarł się
o śmierć.
****************************************************************************
Jak szaleć to na całego :)
Coraz częściej przekonuję się, że jestem w stanie zrobić bardzo wiele po to tylko, aby się nie uczyć, albo odrabiać zadań domowych ;/
Rozdziały w tej części będę mniej więcej takiej długości.
I jak może być pierwszy rozdział?
Biedny Niall,
OdpowiedzUsuńAle co ja tam mogę, ani to Vicky, ani Horan'a wina, że tak im się życie pierdoli.
OOO....CZEKAŁAM NA TO! Czekałam, aż dojdzie pomiędzy Blondii, a Haroldem do jakiejś iście zabawnej wymiany zdań i poglądów i.... MAM! :D
Zawsze mam taki banan na ryjcu, kiedy to czytam, XD
Pytasz się jak wypadł pierwszy rozdział?
A, no wiesz był taki aijsudhfjekdweioufmhyvnkjdjhfgbvndjskwoieuyruiwolsxmdcnfbvgfh, a do tego kswedhfbvnmfkdeiuryfhgbhdjskdmjkswo, a no i przecież jeszcze ksjduyfhgbhndmjksledorifuyhjekrighfndkodkfiudkjlm.
CHYBA KAŻDY SIĘ ZE MNĄ ZGODZI XDD
Całuję i miłego oglądania 1DDay ;**
Świetny rozdział. Mam nadzieję, że Victoria i Niall znowu będą razem.
OdpowiedzUsuńBo jak można ich rozdzielić, od razu widać jak bardzo pasują do siebie i że Niall kocha Vic, ale niestety ona straciła pamięć. Mam nadzieję, że wszystko znowu będzie tak jak wcześniej.
Czekam na nexta! Tylko proszę niech będzie chociaż trochę dłuższy !! :*
love ya! :**
Jest niesamowity. Bardzo sie wzruszyłam. Czekam na nn<3
OdpowiedzUsuńCUDOO *__* Teraz tylko czekać aż Victoria odzyska pamięć i aż wszystko sie ułoży :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział xx
O jejku! Ten rozdział jest cudny!
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Nialla. Przez dłuższy czas starał się z nią być, robił dosłownie wszystko, a teraz wszystko szlak trafiło! To jest nie sprawiedliwe! Wręcz okrutne!
Uwielbiam kłótnie między Harrym, a Viki.
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
No i ta długość zadowala mnie w 100%.
Uwielbiam ten blog. Uwielbiam twoją stylistykę pisania. Uwielbiam cię dziewczyno !
WOW! Świetny rozdział, szkoda mi Niall'a ale cóż wszystko jakoś się potoczy, ważne, że żyje! :D Ciekawi mnie pare spraw: Jak powiedzą innym? Kogo oni pochowali? Czy Vicky coś do niego znów poczuje?
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudowny !
OdpowiedzUsuńTak bardzo chciałabym,żeby ona pamiętała Nialla.
Jest mi go szkoda.
Ciekawi mnie to ,czy może jeszcze raz w nim się zakocha?
Jak oni mogli pomylić kogoś z Niallem ,hmmm ciekawe kim jest ta osoba ,którą pochowali.
Również możliwe jest ,że Niall coś sobie zrobi,teraz gdy wyszedł przemyśleć parę spaw ..
Czekam na następny rozdział !!
Buziaczki xx
Co to wg za pytanie! Świetny! Boski! Cuuuudowny! :D
OdpowiedzUsuńWszystko mi się w nim podoba. Nie wiem jak mi się japa cieszyła przez 3/4 rozdziału. I ta myśl : "On żyje! ŻYJE! Ż-Y-J-E!" Trudne do opisania. Gorzej było kiedy Nial pokazywał szczere uczucia, a Vicky nie mogła ich odwzajemnić, bo ich po prostu nie pamiętała.
Choć mogę spokojnie twierdzić, że kwestią czasu jest jak znowu będą parą, a ty zaczniesz "pastwić się" nad kimś innym :P
Już chce więceeeej! Olać szkołę, pisz rozdziały :D
Żartuje oczywiście. Poczekamy ile tylko chcesz byle było tak prawdziwie napisane jak teraz :*
świetny <3
OdpowiedzUsuńczekam na następny :)
Cudo cudo cudo
OdpowiedzUsuńWow, niezły początek, dłuuugi *_* Lubię długie!
OdpowiedzUsuńZapraszam: http://now-i-know-i-am-not-alone.blogspot.com/
Rozdział jest niesamowity! Tyle emocji! Najważniejsze ,że Niall żyje, dowiedział się prawdy, ciekawe co będzie dalej. WOW Jesteś genialna , masz świetne pomysły. Już nie mogę doczekać się nexta.
OdpowiedzUsuńKocham i Pozdrawiam :*/Add
Hej!
OdpowiedzUsuńJakiś tydzień temu trafiłam na Twój blog i dopiero dzisiaj skończyłam czytać, dlatego postanowiłam w końcu skomentować xd
Po pierwsze: OGROMNE BRAWA DLA CIEBIE, TEJ HISTORII I TALENTU !!!
Boże, tyle razy ile płakałam przy tym opowiadaniu, to w życiu nie wypłakałam podczas oglądania "Mój przyjaciel - Hachiko". Jest oczywiście też wiele śmiesznych scen, które dostarczyły mi wiele salw śmiechu oraz genialne odzywki głównej bohaterki. Ona jest cudowna, wykreowałaś niesamowicie świetną postać, naprawdę ;)
Jeżeli chodzi o Nialla, to przedstawiłaś go z bardzo świetnej strony, kochany i słodki żarłok o złotym sercu, ale również jak potrzeba potrafi postawić na swoim i pokazać pazurki, za co go uwielbiam po prostu!
Reszta chłopaków, to po prostu cudo! Razem z Maxem i Jacem xd Niezwykle ciekawe i rozwinięte postacie ;)
Co do tego rozdziału, jest prześwietny! Tyle się w nim wydarzyło, że ja pier... I oczywiście na końcu poleciały mi łzy, boże, biedny Niall. Pocieszam się faktem, że Vicky zauważa, że chłopak, mimo iż go nie pamięta, to znaczy dla niej wiele i nie jest obojętna na jego dotyk i delikatność, a to już coś oznacza. Więc może wszystko się ułoży dobrze, prawda? No i mam nadzieję, że nie wpieprzysz w ich znajomość dodatkowego chłopaka, który zawróci w głowie Victorii, bo jebne chyba xd
Mam nadzieję, że komentarz w miarę ogarnięty xd
Proooooszę, informuj mnie o nowych rozdział na gg (49144131), jakbyś była łaskawa oczywiście xd
Ps. Jestem zła, że spamuję tutaj, ale mam nadzieję, że mi wybaczysz xd Otóż zapraszam Cię na http://imaginy-onedirection-justinbieber.blogspot.com/
Jest to blog z Imaginami, jak pewnie zauważyłaś, niedawno do niego dołączyłam i jestem ciekawa opinii innych ludzi ;)
Pozdrawiam,
Mei.
Świetny rozdział. Czekam na dalsze :) Oby Victioria i Niall się pogodzili <3
OdpowiedzUsuńŚwietny pierwszy rozdział <3 mam nadzieje że uda im się poznać na nowo i odbudować to wszystko co było między nimi <3
OdpowiedzUsuńciesze się, że będą te dłuższe rozdziały o wiele lepiej się czyta ;D
do następnego ;)
WOW ale emocje <3 Jesteś wspaniała!
OdpowiedzUsuńTO JEST TAKIE.... IDEALNE *-* JEZU. MAM NADZIEJĘ..... NIE. ONA PO PROSTU MUSI GO SOBIE PRZYPOMNIEĆ! TO MUSI BYĆ TAK! JEZU. PRZECIEŻ ONI SIE KOCHAJĄ NO. BŁAGAM.. ONA MUSI ODZYSKAĆ PAMIĘĆ. KOCHAM TO CO PISZESZ SKARBIE. TO JEST BARDZO EMOCJUJĄCE *-* KOCHAM XXXXXXXX ŻYCZĘ CI DUUUZO WENY <3<3<3<3<3
OdpowiedzUsuń@MrsStylinsson
:-( Biedny Niall.
OdpowiedzUsuńCiesze sie ze wrocil :-D Jednak nadal cierpi....
Rozdzial super :-) Jaram sie rozpoczeciem 2 czesci <3
wiedziałam, wiedziałam że tak będzie! że Horan wróci! TO BYŁO PIÈKNE! ale coś mi się zdaje, że Vic nie odzyska pamięci.... no ale nie traćmy nadziei przecież to co zapomniał rozum wcale nie znaczy że zapomniało serce :) @gochillout
OdpowiedzUsuńFajnie zaczyna się 3 cześć :P Nie mogę doczekać się następnego rozdziału . Dodaj jak najszybciej :)
OdpowiedzUsuńmega *.*
OdpowiedzUsuńczekam na następny i powodzenia, życzę weny <3
Świetny rozdział, nigdy nie przestanę czytać twoich opowiadań -M
OdpowiedzUsuńHEJ! :D mam do ciebie wieeeelka prosbe:( a wiec Viv ktora pisala younglovers czy love lorn postanowila ze odblokuje swoje blogi lecz chce sprawdzic ile osob czytalo by jej tworczosc do konca:) moglabys jej napisac na asku ze czytalabys? :) jej ask --> @Viivvv dziekuje <3
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu prologu dałam sobie trochę czasu na przemyślenie pierwszych dwóch części, wyciągnięcie wniosków itp. "KOCHAM TWÓJ STYL PISANIA!" Pierwszy rozdział jest... jedyne słowo które mam w mózgu to "WOW". Wzbudził we mnie emocje, zresztą jak pozostałe. Czytając Twoją twórczość mogę na prawdę się wczuć. Szkoda, że to 3 część. MASZ JESZCZE JAKIEŚ BLOGI? Chętnie poczytam <3 Jeśli to gdzieś pisałaś, a ja nie widziałam- wybacz. Od tygodnia mam cholernego doła przez jakiegoś palanta.
OdpowiedzUsuńthis-is-not-i.blogspot.com
Usuńpleaseloveme-1d.blogspot.com