Obserwatorzy

sobota, 23 listopada 2013

Rozdział 1



„Żadna noc nie może być aż tak czarna, żeby nigdzie nie można było odszukać choć jednej gwiazdy. Pustynia też nie może być aż tak beznadziejna, żeby nie można było odkryć oazy. Pogódź się z życiem, takim jakie ono jest. Zawsze gdzieś czeka jakaś mała radość. Istnieją kwiaty, które kwitną nawet w zimie.” 

Phil Bosmans

~26 sierpień~
                -Jak to możliwe?! – pytam cała się trzęsąc.
                -Spokojnie. Jak najszybciej zadzwoń po chłopaków, wytłumacz im wszystko i powiedz, że potrzebujemy ich pomocy.
                -Ale ja nie mam ich numerów! – krzyczę.
                -Weź mój telefon.
                Biegnę do kuchni i łapię jego komórkę. Szybko wybieram numer Liama. Czuję jak moje serce bije z nadzwyczajną siłą.
                -Tak, Jace.
                -Tu Victoria. Słuchaj Liam musicie tu szybko przyjechać.
                -Coś stało się Jonathanowi? – Słyszę jakieś szmery po drugiej stronie i zaniepokojenie w jego głosie.
                -Nie, tu chodzi o Nialla. – Czuję jak coś ściska mi gardło. Przecież to brzmi tak absurdalnie!
                -Torii to nie jest śmieszne. Przecież duchy nie istnieją.
                -Do cholery jasnej Liam! On tu jest! Żywy!!! Masz w tej chwili tu przyjechać, najlepiej z resztą chłopaków. Błagam pośpiesz się. – Czuję samotną łzę spływającą po moim policzku. Jak najszybciej potrafię rozłączam się i biegnę na korytarz. Tam widzę mojego ojca klęczącego nad wycieńczonym chłopakiem. Podchodzę do nich, a Niall unosi głowę w moją stronę. Mam wrażenie, że kąciki jego ust unoszą się lekko do góry. – Zadzwoniłam. Jace jak to możliwe!
                -Najwyraźniej zastała pomyłka.
                -Takie pomyłki w ogóle nie powinny mieć miejsca! Przecież on miał już nawet swój pogrzeb!
                -Niall nic nie mówi. Nie możesz się przemęczać. – mówi mój ojciec widząc, że chłopak próbuję coś nam przekazać.
                -Chcesz wody? – pytam bez zastanowienia. Widzę, że na dźwięk moich słów jego oczy jaśnieją, a on gorączkowo kiwa głową dając mi do zrozumienia, że dokładnie o to mu chodziło. Wstaję jak najszybciej potrafię i idę do kuchni. Po powrocie staramy się usadzić chłopaka w pozycji siedzącej. Jest tak słaby, że ledwo utrzymuję głowę w pionie. Zauważam, że jest o wiele szczuplejszy niż na zdjęciach, które widziałam. Przez jego porwany t-shirt widzę wystające żebra. Kto mógł mu to zrobić? Delikatnym ruchem z jego czoła odgarniam przydługawe włosy i kieruję szklankę do jego ust. Z zachłannością piję ciecz. Zapewne dawno temu nie miał w ustach wody. Już wyobrażam sobie co musi czuć. Ja ilekroć przez dłuższy czas czegoś nie wypiję czuję się jak na Saharze. –Jeszcze? – pytam kiedy widzę, że naczynie jest puste. Odpowiada mi lekkim skinięciem głowy. Znów pędzę do kuchni i tym razem wlewam trochę więcej. – Nie zadzwoniłeś jeszcze po karetkę? – pytam zdenerwowana. Przecież nie może nam umrzeć w tej chwili. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby to się stało.
                -Przyjedzie nasz zaufany lekarz, który oszacuję czy szpital naprawdę jest potrzebny.
                -Przecież on tu umiera!
                -Jest tylko trochę słaby. Na pewno jest głodny, ale nie rób mu jedzenia, bo nie wiem czy może już coś zjeść. Pewnie, że zadzwoniłbym po pogotowie, ale wyobraź sobie co by się stało gdyby paparazzi zauważyli go. Kiedyś na pewno dowiedzą się o tym, że żyję, ale nie w tej chwili. Teraz liczy się tylko jego zdrowie.
                W tym samym czasie Niall znów opróżnia naczynie. Znów pytam, czy nie ma ochoty na więcej. Zaprzecza, a kiedy chcę wstać i iść do kuchni łapię mnie za rękę. Jego uścisk jest bardzo słaby. Tak jakby dotykało mnie piórko. Na początku mam ochotę wyrwać dłoń, ale przypominam sobie, że przecież wcześniej byliśmy razem, a on zapewne nic nie wie o mojej utracie pamięci. Robi mi się go strasznie szkoda. Na początku po prostu byłam wkurzona, że nie dowiedziałam się prawdy o tym jakie były relację między nami, tyle tylko, że wtedy nie musiałam martwić się tym co będzie dalej. On nie żył więc problem był z głowy. Tylko jak można wytłumaczyć to dziwne uczucie ulgi, które mnie ogarnęło, kiedy zobaczyłam, że on żyję?
                -Matko! Niall!!!!!!!!!!!!!!!!! – krzyczy Louis, który nie wiem nawet kiedy pojawił się w drzwiach wejściowych. Uważnie obserwuję reakcję reszty chłopaków. Harry ma zaczerwienione oczy, w których pojawiają się łzy. Zayn jest kompletnie oniemiały i stoi nad nami z szeroko otwartymi czekoladowymi oczami. Natomiast Liam podbiega do Jonathana i pyta go jak może pomóc.
                -Połóżmy go na kanapie. Lekarz już jedzie. – stwierdza menager. Na te słowa Zayn przebudza się i razem z Liamem oraz Louisem delikatnie łapię chłopaka. Curly jak na razie nie jest w stanie się ruszyć, a łzy spływają po jego policzkach ciurkiem.
                -Hej! Nie płacz. – szepcze w jego stronę.
                -Ja nie mogę uwierzyć, że on żyję. To niesamowite! Naprawdę myślałem, że wszystko jest już stracone, ale on tu jest. To najważniejsze!
                Ramię w ramię wchodzimy do salonu, gdzie chłopak zostaję okrążony wianuszkiem przyjaciół, których rozpiera szczęście.
                -On jest strasznie zimny. Przynieście jakiś koc. – odzywa się Jace. Nie mogę nadziwić się temu kiedy widzę zazwyczaj leniwego Louisa zrywającego się z miejsca i biegnącego po jakieś przykrycie.
                -Może lepiej się od niego trochę odsuńcie. Zabieracie mu tlen. – wtrącam i niemal uśmiecham się na widok tego jak wszyscy jednocześnie od niego odskakują. Lou przybiega z czerwonym kocem i szczelnie przykrywa Nialla. Dopiero teraz zauważam, że odkąd weszłam do pomieszczenia chłopak nie spuszcza ze mnie wzroku. Trochę mnie to krępuję, ale staram się nie zapomnieć o tym, że jestem dla niego ważna. Delikatnie unoszę kąciki ust co odwzajemnia, tyle tylko, że jego uśmiech rozświetla całą jego twarz. Mrugam zdziwiona i cieszę się, że właśnie w tym momencie pojawił się lekarz, bo zaczęło się robić naprawdę niezręcznie.
                -Witaj Tom. – mówi mój ojciec. – Dziękuję ci za to, że zgodziłeś się przyjść.
                -Nie ma sprawy. Wiesz, że dla przyjaciół zrobię wszystko. – Uśmiechają się do siebie. – To jest nasz pacjent? – Wskazuję na Nialla szczelnie owiniętego kocem, przez jego jaskrawe kolory jeszcze dokładniej można dojrzeć to jaki blady jest chłopak. Nie wiem po co się pyta, przecież od razu widać, że to właśnie o niego chodzi, na dodatek skoro jest przyjacielem Jonathana, to na pewno dobrze znał One Direction.
                -Tak. – odpowiada Harry, który zdążył nareszcie trochę się uspokoić.
                Lekarz podchodzi do blondyna i powoli przy nim klęka. Później ujmuje jego rękę i bada puls. Następnie zaczyna wyciągać jakieś dziwne przyrządy, których nigdy w życiu nie widziałam. W końcu daję mu parę zastrzyków.
                -Wszystko będzie w porządku. Pomóżcie mu umyć się w ciepłej wodzie i dajcie coś do jedzenia. Potem jak najszybciej niech pójdzie spać. Na szczęście nie wykryłem jakiś poważnych obrażeń. Jest tylko przemęczony. Mimo to jeśli zaczęłoby dziać się coś niepokojącego to od razu dzwońcie.
                -Dobrze. Nie wiem jak mam ci dziękować.
                -Nie ma za co. Ty też już wiele razy mi pomagałeś. Czas się odwdzięczyć. Przy okazji pytam tak z ciekawości. Jakim cudem on żyję? Przecież był jego pogrzeb. Wszyscy myśleli, że nie żyję.
                -Teraz nie czas na takie rzeczy. Najważniejsze, aby zająć się jego zdrowiem. Później dojdziemy do tego o co w tym wszystkim chodzi.
                -Rozumiem. Życzę powodzenia. – mówi i po prostu wychodzi.
                -OK. zacznijmy działać. – odzywa się Liam po chwili milczenia.
                Potem wszystko dzieję się już bardzo szybko. Chłopacy wstają ze swoich miejsc i delikatnie podnoszą Nialla. Później znikają z nim za drzwiami łazienki.
                -To może ja zrobię mu coś do jedzenia? – pytam ojca.
                -Tak, to dobry pomysł. – mówi dziwnie zamyślony.
                -Jaka jest jego ulubiona potrawa? – pytam.
                -Nie ma takiej. On lubi wszystko. Jest jak odkurzacz. Zje wszystko co tylko nadaję się do jedzenia. – Kąciki jego ust unoszą się do góry.
                Idąc do kuchni zastanawiam się nad tym co też takiego mogę zrobić dla słabego człowieka, który nie jadł niczego przez przynajmniej parę dni? Na pewno musi to być coś lekkiego, aby nie przeciążać jego żołądka. Pierwsze co przychodzi mi na myśl to zupa, która na pewno rozgrzałaby go, ale jej przygotowanie zajęłoby mi za dużo czasu. W takim razie pozostają naleśniki.
                Przygotowuję wszystkie potrzebne składniki – naprawdę cieszę się, że je pamiętam – po chwili przystępuję do akcji.
                Po paru minutach pierwsze placki rumienią się na patelni, a do mnie dochodzi jakiś trzask dochodzący z łazienki. Już mam tam biec kiedy słyszę gromki śmiech.
                -Spokojnie! Mamy wszystko pod kontrolą! – Rozpoznaję głos Louisa.
                Uspokojona z delikatnym uśmiechem na twarzy wracam do robienia naleśników.
***
                -Weźcie przestańcie, przecież raczej nic nie stało się z jego krtanią, czy tam gardłem. Na pewno może mówić. Tom nic o tym nie wspominał. – mówi Zayn.
                -Bo nie pytaliśmy. – odzywa się Liam.
                -No i huj z tym!
                -Louis opanuj się. Wiem, że się cieszysz, ale nie chcę, żeby moja córka uczyła się od ciebie. – Nie mogę się powstrzymać i parskam śmiechem nie zwracając uwagi na to, że w moich ustach znajduję się jedzenie.
                -Wierz mi, że twoja córeczka jest bardziej oklęta niż ja. – mówi ledwo zdolny do oddychania brunet.
                Chyba rzeczywiście mój ojciec przez to, że nie uczestniczył we wszystkich etapach moich życia nie zdaję sobie sprawy z tego, że jestem prawie dorosła, a ludzie w moim wieku co drugie słowo przeklinają.
                -Niall smakują ci naleśniki? – pyta Harold z troską w oczach. Wszyscy spoglądają na blondyna, który odkłada pusty talerz. Mojej uwadze nie ucieka to, że jego policzki nabrały trochę koloru. Lekko odchrząka.
                -Tak. – szepcze, a ja już wiem, że do końca życia nie zapomnę momentu, kiedy pierwszy raz usłyszałam jego głos.
                -Dobrze się czujesz? – pyta niemal podskakując w miejscu Tomlinson. Chłopak w odpowiedzi kiwa głową potwierdzająco.
                -Naprawdę dziwne było to, że czwórka facetów patrzała jak się kąpię. – Przez chwilę trwa cisza. Chyba wszyscy muszą uświadomić sobie, że on naprawdę się odezwał. Dopiero później dochodzi do nas sens jego słów. Jak na jakiś tajemniczy sygnał jednocześnie wybuchamy śmiechem.
                -Szczerze to też bym się dziwnie czuł. – odzywa się Zayn.
                -No prawda. Nie pomyśleliśmy o tym.
                -Przynajmniej wiem, że nie byliście ciekawi jak wyglądam nago, jedypodekscytowani, że w ogóle mnie widzicie.
                -Jezu, ale robicie wielki problem. Co w tym takiego dziwnego, że widzieliśmy hmmm jego sprzęt.
                -Harry, że ty nie masz problemu z pokazywaniem swojego sprzętu i bezczelnego chwalenia się nim to nie znaczy, że wszyscy. – wtrąca się mulat.
                -Jakbyście nie zauważyli to JA TU JESTEM!!!
                -Tak wiemy Victorio, że tu jesteś. Najadłeś się? – pyta Jonathan.
                -Tak.
                -W takim razie chłopacy zaprowadźcie go do pokoju.
                -Zaraz, chcę porozmawiać z Vicky. – Czuję jak cała sztywnieje na dźwięk zdrobnienia mojego imienia i tego, że chcę ze mną rozmawiać. Zapewne na osobności. Co ja mu powiem? Sorry, ale wiesz miałam ten wypadek, no i wiesz walnęłam się tak mocno w głowę, że no wiesz ja cię nie pamiętam, no i raczej musielibyśmy zerwać.
                -Będziecie mieć na to jeszcze wiele czasu, a teraz musisz odpocząć.
                -Ale..
                -Nie ma ale. Lekarz wyraźnie powiedział, że masz odpoczywać. Nie chcemy cię znów stracić.
                Chłopak kiwa potwierdzająco głową i lekko się chwiejąc wstaję. Od razu podbiegają do niego chłopacy, a ja mam pełen obraz tego jak bardzo są ze sobą zżyci. Nie jeden na pewno zazdrości im tej pięknej przyjaźni i troski pomiędzy nimi.
                -Jace co ja mu mam teraz powiedzieć? – pytam kiedy giną za horyzontem mojego wzroku.
                -Nie martw się tym. Porozmawiam z nim, albo chłopacy. Ty nie będziesz musiała tego robić.
                -Dziękuję. Ja już się położę. Dobranoc.
                Wchodzę do mojego pokoju i rzucam się na łóżko. Jeszcze parę godzin temu myślałam, że nie żyje. Niedawno uczestniczyłam w jego pogrzebie. Jeszcze wcześniej dowiedziałam się o tym, że mój przyjaciel nie żyję. Inną historią jest to, że był dla mnie kimś ważniejszym. Dziś okazuję się, że on żyję. Pozostaję tylko pytanie. Kogo tak naprawdę pochowaliśmy?
***
                Po przebudzeniu jestem w lekkim szoku. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Jedyne czego jestem pewna to to, że bardzo długo męczyłam się swoimi rozmyślaniami. To wszystko wydaję mi się tak nierealne, że przez chwilę mam wrażenie, że był to tylko sen, a ja wróciłam do szarej rzeczywistości.
                Po zejściu na śniadanie okazuję się, że wszyscy już dawno są na nogach.
                -Chyba czytacie mi w myślach. – mówię na widok stosu tostów na środku stołu.
                -Taa nie ma za co. – odzywa się Harry.
                -Jakiś problem Haroldzie?
                -Nie żaden Vicky.
                -Na pewno?
                -Tak.
                -A może przynieść ci chusteczkę?
                -Po co mi to? – Zauważyłam, że wszyscy uważnie nasłuchują tego o czym rozmawiamy.
                -Nie będziesz znów płakać?
                -O czym ty mówisz?
                -O twoim wczorajszym mazaniu się.
                -To wcale nie jest śmieszne. – stwierdza marszcząc brwi.
                -Właśnie, że jest. Najpierw udajesz takiego twardziela i wielkiego podrywacza, a później ryczysz przy byle okazji.
                -To nie było byle co. Myślałem, że mój przyjaciel umarł. To nie jest w ogóle błaha sprawa.
                -Dzieciaki przestańcie już. Jedzcie puki ciepłe. – przerywa nam Jace.
                -Kiedy są ciepłe to parzą podniebienie. – odzywam się.
                -Jeszcze jakieś wymagania królewno. Nie dość, że człowiek postara się i zrobi jedzenie, to takiej jeszcze coś nie pasuję.
                -Normalnie Nobla powinieneś dostać za to staranie.
                -Czyżbym wyczuł sarkazm? – wtrąca się Louis z łobuzerskim uśmiechem. Mam wrażenie, że nasze przekomarzanie niezwykle go bawi i dodatkowo próbuję to wzniecić.
                -Właśnie?! – Styles próbuję przybrać zainteresowany wyraz twarzy.
                -Nie no gdzie! Jakbym mogła. Ja niewdzięczna. -  Udaję, że uderzam się w twarz co wszystkich rozśmiesza.
                Po paru minutach wszyscy kończą swoje posiłki. Razem z Liamem zbieram talerze i wkładam do zmywarki. Reszta w tym czasie robi kawę i przenosi się do salonu.
                Na korytarzu niemal wpadam na Nialla, który bardzo powoli porusza się. Obdarza mnie szerokim uśmiechem, a ja mam ochotę uciec. Chłopak coraz bardziej przybliża się do mnie. W końcu ląduję w jego ramionach. Na początku cała sztywnieje, ale później zaczyna dochodzić do mnie przyjemne ciepło jego ciała i kładę policzek na jego torsie. To naprawdę dziwne doznanie, ponieważ nigdy jeszcze nie przytulałam się do kompletnie nieznanej mi osoby.
                -Naprawdę za tobą tęskniłem. – szepcze, a ja czuję jak jego pierś lekko wiruję łaskocząc mnie w twarz. Lekko odsuwa się ode mnie i z niezwykłą czułością odgarnia z twarzy moje blond włosy. Czuję się jak sparaliżowana. Chcę coś powiedzieć i odsunąć się od niego, ale nie potrafię.
                -Niall musimy porozmawiać. – odzywa się Louis, który zauważył co się tu dzieje. W tym momencie mam ochotę go wycałować za uratowanie mi skóry.
                -Za chwilę. Na razie jestem zajęty. – stwierdza chłopak.
                -To naprawdę ważne. Musisz się o tym dowiedzieć. – Bardzo rzadko u Tomlinsona można zauważyć taki wyraz twarzy.
                -OK. – Nachyla się nade mną i całuję w czoło, a moje ciało przechodzi niespodziewany dreszcz.
                Znikają gdzieś na piętrze, a ja idę do salonu. Siadam na kanapie i kryję twarz w dłoniach.
                -Vic co się dzieje? – pyta Harold z zadziwiającą troską w głosie.
                -Louis i Niall rozmawiają.
                -Na ten temat, o którym myślę?
                -Tak. – Czuję jak moje ręce zaczynają się pocić. Ogromnie obawiam się tego jak zareaguję na tą na pewno okropną dla niego wiadomość.
                Siedzę tak około pół godziny. Reszta porozchodziła się, albo do swoich domów, albo wykonuje jakieś obowiązki. Czekam i cały czas zastanawiam się w jaki sposób mogłabym załagodzić ból, który na pewno pojawi się w jego sercu. To z jaką czułością się ze mną obchodził naprawdę mnie zdziwiło. Muszę być dla niego naprawdę ważna.
                W końcu słyszę jakiś trzask drzwi i ciężkie kroki, które stają się coraz głośniejsze, z tego wnioskuję, że ten ktoś zbliża się do mnie. Dokładnie po minucie staje przede mną ten sam blondyn, który ostatnio tak pogodnie się do mnie uśmiechał. Teraz jest tak samo blady jak wtedy kiedy zobaczyłam go pierwszy raz. Jego oczy są zaczerwienione, a na policzkach widzę ślady łez, które nadal się powiększają. Patrzy prosto na mnie, a ja czuję jakby ktoś właśnie kuł moje serce szpilką. Nie chcę widzieć tego bólu w jego niesamowicie błękitnych tęczówkach.
                -Czy to prawda? – mówi drżącym głosem.
                -Niall tak mi przykro. – udaję mi się wyszeptać. Dłużej nie czekając robi zwrot o 360 stopni i wychodzi. – Nie czekaj!!! – krzyczę. Chyba zaczynam działaś instynktownie. Podrywam się z miejsca i biegnę za nim. Kurczowo trzymam jego rękę tak, aby nie mógł iść. Boje się, że przez to zrobi sobie coś złego. –Ja naprawdę przepraszam. Nie chciałam tego.
                -Przecież to nie twoja wina. – mówi przez zaciśnięte zęby nie odwracając się do mnie.
                -Proszę nie idź.
                -Muszę przemyśleć parę spraw. Puść mnie. – Tak też robię, a on pośpiesznie wychodzi. Jego ruchy nie są już takie słabe i powolnie jak wcześniej. Tym razem jest tak przepełniony smutkiem, że nawet nie myśli o tym, że jeszcze niedawno otarł się o śmierć.
****************************************************************************
Jak szaleć to na całego :)
Coraz częściej przekonuję się, że jestem w stanie zrobić bardzo wiele po to tylko, aby się nie uczyć, albo odrabiać zadań domowych ;/

Rozdziały w tej części będę mniej więcej takiej długości.

I jak może być pierwszy rozdział?

25 komentarzy:

  1. Biedny Niall,
    Ale co ja tam mogę, ani to Vicky, ani Horan'a wina, że tak im się życie pierdoli.
    OOO....CZEKAŁAM NA TO! Czekałam, aż dojdzie pomiędzy Blondii, a Haroldem do jakiejś iście zabawnej wymiany zdań i poglądów i.... MAM! :D
    Zawsze mam taki banan na ryjcu, kiedy to czytam, XD
    Pytasz się jak wypadł pierwszy rozdział?
    A, no wiesz był taki aijsudhfjekdweioufmhyvnkjdjhfgbvndjskwoieuyruiwolsxmdcnfbvgfh, a do tego kswedhfbvnmfkdeiuryfhgbhdjskdmjkswo, a no i przecież jeszcze ksjduyfhgbhndmjksledorifuyhjekrighfndkodkfiudkjlm.
    CHYBA KAŻDY SIĘ ZE MNĄ ZGODZI XDD
    Całuję i miłego oglądania 1DDay ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Mam nadzieję, że Victoria i Niall znowu będą razem.
    Bo jak można ich rozdzielić, od razu widać jak bardzo pasują do siebie i że Niall kocha Vic, ale niestety ona straciła pamięć. Mam nadzieję, że wszystko znowu będzie tak jak wcześniej.
    Czekam na nexta! Tylko proszę niech będzie chociaż trochę dłuższy !! :*
    love ya! :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest niesamowity. Bardzo sie wzruszyłam. Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  4. CUDOO *__* Teraz tylko czekać aż Victoria odzyska pamięć i aż wszystko sie ułoży :)
    Czekam na następny rozdział xx

    OdpowiedzUsuń
  5. O jejku! Ten rozdział jest cudny!
    Szkoda mi Nialla. Przez dłuższy czas starał się z nią być, robił dosłownie wszystko, a teraz wszystko szlak trafiło! To jest nie sprawiedliwe! Wręcz okrutne!
    Uwielbiam kłótnie między Harrym, a Viki.
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    No i ta długość zadowala mnie w 100%.
    Uwielbiam ten blog. Uwielbiam twoją stylistykę pisania. Uwielbiam cię dziewczyno !

    OdpowiedzUsuń
  6. WOW! Świetny rozdział, szkoda mi Niall'a ale cóż wszystko jakoś się potoczy, ważne, że żyje! :D Ciekawi mnie pare spraw: Jak powiedzą innym? Kogo oni pochowali? Czy Vicky coś do niego znów poczuje?

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jest cudowny !
    Tak bardzo chciałabym,żeby ona pamiętała Nialla.
    Jest mi go szkoda.
    Ciekawi mnie to ,czy może jeszcze raz w nim się zakocha?
    Jak oni mogli pomylić kogoś z Niallem ,hmmm ciekawe kim jest ta osoba ,którą pochowali.
    Również możliwe jest ,że Niall coś sobie zrobi,teraz gdy wyszedł przemyśleć parę spaw ..
    Czekam na następny rozdział !!
    Buziaczki xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Co to wg za pytanie! Świetny! Boski! Cuuuudowny! :D
    Wszystko mi się w nim podoba. Nie wiem jak mi się japa cieszyła przez 3/4 rozdziału. I ta myśl : "On żyje! ŻYJE! Ż-Y-J-E!" Trudne do opisania. Gorzej było kiedy Nial pokazywał szczere uczucia, a Vicky nie mogła ich odwzajemnić, bo ich po prostu nie pamiętała.
    Choć mogę spokojnie twierdzić, że kwestią czasu jest jak znowu będą parą, a ty zaczniesz "pastwić się" nad kimś innym :P
    Już chce więceeeej! Olać szkołę, pisz rozdziały :D
    Żartuje oczywiście. Poczekamy ile tylko chcesz byle było tak prawdziwie napisane jak teraz :*

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny <3
    czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow, niezły początek, dłuuugi *_* Lubię długie!
    Zapraszam: http://now-i-know-i-am-not-alone.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział jest niesamowity! Tyle emocji! Najważniejsze ,że Niall żyje, dowiedział się prawdy, ciekawe co będzie dalej. WOW Jesteś genialna , masz świetne pomysły. Już nie mogę doczekać się nexta.
    Kocham i Pozdrawiam :*/Add

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej!
    Jakiś tydzień temu trafiłam na Twój blog i dopiero dzisiaj skończyłam czytać, dlatego postanowiłam w końcu skomentować xd

    Po pierwsze: OGROMNE BRAWA DLA CIEBIE, TEJ HISTORII I TALENTU !!!
    Boże, tyle razy ile płakałam przy tym opowiadaniu, to w życiu nie wypłakałam podczas oglądania "Mój przyjaciel - Hachiko". Jest oczywiście też wiele śmiesznych scen, które dostarczyły mi wiele salw śmiechu oraz genialne odzywki głównej bohaterki. Ona jest cudowna, wykreowałaś niesamowicie świetną postać, naprawdę ;)
    Jeżeli chodzi o Nialla, to przedstawiłaś go z bardzo świetnej strony, kochany i słodki żarłok o złotym sercu, ale również jak potrzeba potrafi postawić na swoim i pokazać pazurki, za co go uwielbiam po prostu!
    Reszta chłopaków, to po prostu cudo! Razem z Maxem i Jacem xd Niezwykle ciekawe i rozwinięte postacie ;)
    Co do tego rozdziału, jest prześwietny! Tyle się w nim wydarzyło, że ja pier... I oczywiście na końcu poleciały mi łzy, boże, biedny Niall. Pocieszam się faktem, że Vicky zauważa, że chłopak, mimo iż go nie pamięta, to znaczy dla niej wiele i nie jest obojętna na jego dotyk i delikatność, a to już coś oznacza. Więc może wszystko się ułoży dobrze, prawda? No i mam nadzieję, że nie wpieprzysz w ich znajomość dodatkowego chłopaka, który zawróci w głowie Victorii, bo jebne chyba xd
    Mam nadzieję, że komentarz w miarę ogarnięty xd
    Proooooszę, informuj mnie o nowych rozdział na gg (49144131), jakbyś była łaskawa oczywiście xd

    Ps. Jestem zła, że spamuję tutaj, ale mam nadzieję, że mi wybaczysz xd Otóż zapraszam Cię na http://imaginy-onedirection-justinbieber.blogspot.com/
    Jest to blog z Imaginami, jak pewnie zauważyłaś, niedawno do niego dołączyłam i jestem ciekawa opinii innych ludzi ;)

    Pozdrawiam,
    Mei.

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział. Czekam na dalsze :) Oby Victioria i Niall się pogodzili <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny pierwszy rozdział <3 mam nadzieje że uda im się poznać na nowo i odbudować to wszystko co było między nimi <3
    ciesze się, że będą te dłuższe rozdziały o wiele lepiej się czyta ;D
    do następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. WOW ale emocje <3 Jesteś wspaniała!

    OdpowiedzUsuń
  16. TO JEST TAKIE.... IDEALNE *-* JEZU. MAM NADZIEJĘ..... NIE. ONA PO PROSTU MUSI GO SOBIE PRZYPOMNIEĆ! TO MUSI BYĆ TAK! JEZU. PRZECIEŻ ONI SIE KOCHAJĄ NO. BŁAGAM.. ONA MUSI ODZYSKAĆ PAMIĘĆ. KOCHAM TO CO PISZESZ SKARBIE. TO JEST BARDZO EMOCJUJĄCE *-* KOCHAM XXXXXXXX ŻYCZĘ CI DUUUZO WENY <3<3<3<3<3
    @MrsStylinsson

    OdpowiedzUsuń
  17. :-( Biedny Niall.
    Ciesze sie ze wrocil :-D Jednak nadal cierpi....
    Rozdzial super :-) Jaram sie rozpoczeciem 2 czesci <3

    OdpowiedzUsuń
  18. wiedziałam, wiedziałam że tak będzie! że Horan wróci! TO BYŁO PIÈKNE! ale coś mi się zdaje, że Vic nie odzyska pamięci.... no ale nie traćmy nadziei przecież to co zapomniał rozum wcale nie znaczy że zapomniało serce :) @gochillout

    OdpowiedzUsuń
  19. Fajnie zaczyna się 3 cześć :P Nie mogę doczekać się następnego rozdziału . Dodaj jak najszybciej :)

    OdpowiedzUsuń
  20. mega *.*
    czekam na następny i powodzenia, życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetny rozdział, nigdy nie przestanę czytać twoich opowiadań -M

    OdpowiedzUsuń
  22. HEJ! :D mam do ciebie wieeeelka prosbe:( a wiec Viv ktora pisala younglovers czy love lorn postanowila ze odblokuje swoje blogi lecz chce sprawdzic ile osob czytalo by jej tworczosc do konca:) moglabys jej napisac na asku ze czytalabys? :) jej ask --> @Viivvv dziekuje <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Po przeczytaniu prologu dałam sobie trochę czasu na przemyślenie pierwszych dwóch części, wyciągnięcie wniosków itp. "KOCHAM TWÓJ STYL PISANIA!" Pierwszy rozdział jest... jedyne słowo które mam w mózgu to "WOW". Wzbudził we mnie emocje, zresztą jak pozostałe. Czytając Twoją twórczość mogę na prawdę się wczuć. Szkoda, że to 3 część. MASZ JESZCZE JAKIEŚ BLOGI? Chętnie poczytam <3 Jeśli to gdzieś pisałaś, a ja nie widziałam- wybacz. Od tygodnia mam cholernego doła przez jakiegoś palanta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. this-is-not-i.blogspot.com
      pleaseloveme-1d.blogspot.com

      Usuń

Dziękuję za komentarz, to bardzo wiele dla mnie znaczy xx