Obserwatorzy

czwartek, 28 listopada 2013

Rozdział 2


„Jeśli o czymś myślisz, to na pewno się nie zdarzy. Życie nigdy nie jest takie, jak oczekujemy.” 

Licia Troisi - Królestwa Nashiry. Marzenie Talithy

~27 sierpień~  
                -Niall uspokój się. Musisz odpocząć. – szepcze na widok chłopaka w drzwiach kuchni. Zauważam, że mocno zaciska pięści.
                -Naprawdę nie pamiętasz, ani jednego szczegółu.
                -Tylko do pewnego momentu mojego życia.
                -Akurat pech chciał, że mnie nie załapało?
                -Nie tylko ciebie. W ogóle nie pamiętałam, że moja mama nie żyję.
                -Tak mi przykro. Kiedy tu przyjechałaś pamiętam w jakim byłaś stanie, ale na dodatek teraz spadło na ciebie tyle innych informacji.
                -Taa to okropnie dziwne, bo ja nie czuję jakieś pustki, czy nie zdaję sobie sprawy z luki w pamięci, a ludzie naokoło mówią mi, co działo się przez długi okres mojego życia.
                -Wyobrażam to sobie.
                -To jak usiądziesz? – pytam. – Chcesz może kakao?
                -O każdej porze nocy i dnia. – Siada na jednym z krzeseł. Natomiast ja wstaję i podgrzewam mleko. Po chwili podaję mu parujący napój.
                -Niall jak to się stało, że wszyscy myśleli, że nie żyjesz, a tu pojawiasz się cały i prawie zdrowy?
                -Nie jestem pewny, bo nie słyszałem ich wszystkich rozmów. Chyba podłożyli inne ciało i przekupili kogoś od robienia sekcji zwłok.
                -A ci oni to kto?
                -Nie mam pojęcia. Kiedy pojawiali się w moim towarzystwie zakładali maski, ale ich głosy i sposób poruszania na pewno bym poznał.
                -W ogóle tego nie rozumiem. Skoro chłopacy zapłacili okup to powinni od razu cię wypuścić, a nie robić jakieś cyrki z podstawianiem innych osób.
                -Chcieli wyciągnąć od nich jeszcze więcej. Nie udało im się, bo jakiś ich wróg znalazł ich i musieli uciekać. Zostawili mnie, bo byłem słaby i wiedzieli, że za długo nie pociągnę.
                -Jak się stamtąd wydostałeś?
                -Lepiej nie będę mówił. – Zawstydzony ucieka wzrokiem.
                -Chcę wiedzieć. – szepcze tak jakbym bała się go wystraszyć.
                -Gdyby nie ty na pewno bym tam został. – Nadal na mnie nie patrzy.
                -Co?
                -Ja nie chcę o tym rozmawiać.
                -Proszę. – Pod wpływem emocji łapię go za dłoń i obserwuję jak gwałtownie wciąga powietrze.
                -Naprawdę nie miałem siły na cokolwiek, ale nie mogłem przestać myśleć o tobie. Nie robiłem tego dla innych tylko dla ciebie. Cały czas widziałem twoją smutną twarz podczas pożegnania, które było emitowane w telewizji.
                -Jak to?
                -Specjalnie mi je puścili. Śmiali się z tego co wszyscy mówili, a ja płakałem. Miałem ochotę wykrzyczeć, że to nie prawda, że ja tu jestem i żyję. Kiedy zobaczyłem ciebie myślałem, że nie wytrzymam. Gdybym nie był związany, to niezależnie na to jakie wielkie były moje rany pozabijałbym ich. Wtedy wyłączyli telewizor. Jeszcze bardziej mnie to zdenerwowało, ale mimo to cieszyłem się, że nie muszę patrzeć na ból, który wypisany był na twojej twarzy. W ogóle nie wyglądałaś na kogoś kto stracił pamięć. Dlatego na początku w ogóle nie zorientowałem się. Zachowywałaś się trochę inaczej, ale tłumaczyłem to sobie tym, że pewnie musisz oswoić się z tym, że jednak żyję. W ogóle nie brałem pod uwagę takiej możliwości.
                -Naprawdę mi przykro. Wcześniej myślałam, że byliśmy tylko przyjaciółmi, ale tak bardzo się tym nie przejęłam, bo w ogóle cię nie pamiętałam, ale kiedy zobaczyłam twoje zdjęcie i na dodatek dowiedziałam się prawdy to było mi naprawdę ciężko.
                -Przestań się obwiniać. Nie mogę patrzeć kiedy jesteś smutna. Znów masz ten sam wyraz twarzy. Ja nie mogę… - Widzę jak po jego policzkach spływają łzy. Na ten widok do moich też się cisną. – Najwyraźniej bycie razem nie było nam pisane. – szepcze. – Szkoda. Ja myślałem, że to będzie tak na zawsze. – Zaczynam drżeć od szlochu. Chłopak powoli wyciąga rękę w moją stronę i ociera jedną z moich łez. – Wcześniej bardzo rzadko płakałaś.
                -Dlaczego?
                -Taki charakter. Twarda jak skała.
                -Niemożliwe.
                -Niemożliwe jest to, że nic z tego u ciebie nie zostało.
                -Chyba tylko to. – Wskazuję na swoje okaleczone nadgarstki. – Jednak nie byłam taka silna.
                -Każdy ma swój próg wytrzymałości, ty najwyraźniej go przekroczyłaś. Właśnie w ten sposób pomagałaś sobie kiedy naprawdę nie wiedziałaś co ze sobą zrobić. Kiedy cię poznałem, byłaś o wiele, wiele silniejsza. Robiłaś to rzadziej.
                -Czuję się tak jakby ktoś opowiadał mi film, a nie moje życie.
                -Też się tak czasami czuję, tylko, że ja mam tego pecha, że wszystko pamiętam. – Uśmiecha się przez łzy co wydaję się być nieprawdopodobne.
***
                ~28 sierpień~
                -Tak przy okazji, to ktoś dał znać mojej mamie? – pyta Niall. Na jego słowa Liam puka się bardzo mocno w głowę, a z jego ust wydobywa się dość głośne jęknięcie. Wszyscy ze zdziwieniem na niego spoglądają. – Zdaję sobie sprawę, że nie. Trzeba zrobić to delikatnie, bo inaczej boję się, że dostanie zawału, albo coś. Widziałem w jakim stanie była na moim pożegnaniu.
                -Niall jeśli powiesz, że tam byłeś, to chyba pójdę się pociąć. – Jego ostatnie słowo sprawia, że wzdrygam się lekko. Nie uchodzi to uwadze blondyna, który niemal cały czas mi się przygląda. Jest to trochę irytujące. Fakt mam nieraz ochotę mu powiedzieć parę niemiłych słów, ale powtarzam sobie, że minie chwila zanim zda sobie sprawę z tego, że nic nie jest już takie jak wcześniej. Widzę jak gromi wzrokiem Stylesa. – O kurde! Sorry! Nie to miałem na myśli.
                -Spoko i tak już tego nie pamiętam. Niall wytłumacz tym matołom.
                -Tylko nie matołom!!! – krzyczy Max, który o dziwo odrywa się od swojego telefonu. Dosłownie parę minut dowiedziałam się o tym, że ma dziewczynę. Wiem, że bardzo często umawiał się na randki po czym zostawał zwykłym znajomym, rzadko przyjacielem. Nigdy nie angażował się w głębszy związek. Myślałam, że pozostanie tak jeszcze przez długi czas. Jednak tutaj okazuję się, że zakochał się na zabój. Na dodatek nie w jakiejś wmalowanej i wytapetowanej lasce (całe szczęście) tylko w prostej dziewczynie, a mianowicie Marcie, która kojarzę z tego, że jest niezawodna w matematyce. Teraz dopiero zaczynam żałować, że wcześniej nie zamieniłam z nią ani jednego słowa. Nie mam pojęcia jaka jest i za co pokochał ją mój przyjaciel. Słowami nie da się opisać tego jak się czuję widząc jego uśmiechniętą twarz kiedy właśnie dostał od niej zwykłego SMS-a. Jestem okropnie ciekawa, czy ja zachowywałam się podobnie. W końcu byłam z Niallem. Sądząc po jego zachowaniu nasz związek nie był krótkoterminowy.
                Uważnie wsłuchuję się w słowa chłopaka, które znam już na pamięć. Poprzedniego dnia naprawdę długo nie mogłam zasnąć, a w mojej głowie odbijały się właśnie te słowa. Widzę twarze wszystkich zgromadzonych. Przebiegają po nich strach, troska, żal, a nawet podziw.
                -Niall? – pyta szeptem Zayn. Nigdy w życiu nie słyszałam, aby tak delikatnie dobierał jakiekolwiek słowa. – Czy oni cię torturowali?
                -Zależy co masz na myśli. – Unosi lekko brew. Widzę, że stara się udawać bardziej wyluzowanego, ale widzę niepokój kryjący się w jego błękitnych oczach.
                -No nie wiem. Przypalali cię czymś i tak dalej, bo, że bili to już wiemy. – Głową wskazuję liczne zadrapania i siniaki na jego rękach.
                -Fizycznie nie tak bardzo jak psychicznie.
                -Konkretniej? – pyta Curly.
                -Harold weź się ogarnij. Na pewno chce o tym zapomnieć, a ty musisz wszystko wiedzieć, a to i tak pozytywnie nie wpływa na twoją inteligencję. – mówię podjudzona.
                -A oni nadal tak? – pyta ze śmiechem Niall. Cieszę się, że choć nieświadomie, ale wpłynęłam na to, aby jego humor się poprawił.
                -Dokładnie. – wtrąca się Louis.
                -O co wam chodzi? – pytam zdezorientowana. Ewidentnie śmieją się ze mnie.
                -O ten tramwaj co nie chodzi! – krzyczy Harry i śmieje się razem z przyjaciółmi tak jakby wiedział co tak naprawdę się dzieje.
                -Harold! Naprawdę nie musisz mi jeszcze bardziej przypominać o swojej głupocie! Pytam jak kulturalny człowiek, a wy za to śmiejecie się tak jakby było z czego.
                -Znowu!!! – krzyczy Louis.
                -Boże, z kim ja żyję!!! – Wznoszę oczy do nieba i czekam aż reszta się uspokoi. Zauważam, że nawet Jonathan uśmiecha się szeroko. – Już opanowaliście się głąby? – pytam po paru minutach.
                -Tak żołnierzu Victorio!!! – odzywa się Liam, a ja nie potrafię zamknąć buzi ze zdziwienia. Wcześniej myślałam, że ten człowiek jest naprawdę jedynym rozsądnym w ich byłym zespole. Jednak okazuję się, że tego typu pozory naprawdę mylą.
                -Nie wiem jak wy, ale ja mam ochotę jakoś uczcić to, że w udało mi się jakoś tutaj wrócić. Nie mam siły na jakiekolwiek imprezy, ale może zrobimy jakiś seans filmowy?! – pyta Niall. – Zadzwońcie po swoje dziewczyny. – W momencie atmosfera staję się jeszcze bardziej napięta. Nikt nie odzywa się przez parę minut, a zdziwiony i lekko zawstydzony patrzy na każdego po kolei mając nadzieję, że dostanie odpowiedź. W końcu Louis zrywa się z miejsca i wybiega, a zaraz za nim Harry. – Co ja takiego powiedziałem? – pyta smutno.
                -W tym samym wypadku co Torii ucierpiały też nasze dziewczyny. – tłumaczy Zayn. – Perrie potłukła sobie trochę głowę, a Daniell doznała takiej kontuzji nogi, że najprawdopodobniej nie będzie mogła tańczyć, ale Eleanor nie udało się uratować.
                Uważnie obserwuję chłopaka. Na początku z niedowierzaniem wpatruję się w Zayna, a potem chowa twarz w dłoniach.
                -Widziałem, że Lou jest trochę mniej wesoły, ale nie wiedziałem, że zdarzyła się taka tragedia. – szepcze.
***

~30 sierpień~
                -Będę za tobą tęsknić głupolu! – krzyczę i rzucam się w ramiona Maxa. Wcześniej starałam się jak najdłużej utrzymać kamienną twarz, ale w tej chwili nie daję już rady. Był jedyną osobą, której na początku ufałam bezgranicznie. Teraz zostanę z szóstką facetów, których tak naprawdę znam tylko w małym stopniu. Gdyby nie zapewnienia mojego przyjaciela, że na pewno się mną zaopiekują i wie, że spokojnie może mnie z nimi zostawić, to chyba wpakowałabym się do jego walizki. Mimo wszystko mały strach pozostał we mnie.
                -Ja też, ale cóż szkoła wzywa. Nie mogę opuścić ani jednego dnia.
                -Już ja wiem o co chodzi zakochańcu. Mam nadzieję, że kiedyś poznam tą twoją Juliett.
                -To masz zagwarantowane jak w banku, a teraz już muszę lecieć. Dosłownie lecieć. – Uśmiecha się do mnie szeroko i całuję w czoło. Jeszcze długo patrzę za jego znikającą pośród tłumu szczupłą i wysoka sylwetką.
***
                ~31 sierpień~
                -To jest nieprawdopodobnie! – krzyczy mój ojciec rzucając na stół jakieś gazety. –Przez to, że zespół się rozpadł i nie pokazujecie się publicznie na siłę szukają sensacji. – Pierwszy raz widzę żeby Jace był aż tak zdenerwowany, widząc zdziwienie chłopaków wnioskuję, że rzadko się tak zachowuję. Zaintrygowana biorę w ręce kawałek papieru i zaczynam czytać na głos.
                -Wczoraj na lotnisku w Londynie widziana była Victoria Star, którą można skojarzyć z romansu świętej pamięci Niallem Horanem członkiem największego boybandu na świecie – One Direction. Kilka miesięcy temu wszyscy byli poruszeni ich związkiem, który niestety nie przetrwał zbyt długo. Najpierw nastąpił wypadek, w którym dziewczyna straciła pamięć. Podczas jej śpiączki został uprowadzony piosenkarz. Po paru dniach odnaleziono jego ciało.
Dla wszystkich ogromnym zdziwieniem był widok przytulającej się Victorii do innego chłopaka. Ktoś mógłby spytać: Czyżby jej żałoba już minęła? Jednak wszyscy przypominają sobie, że cierpi na amnezję. Tylko, czy ona jest prawdziwa, czy jedynie wymyślona, po to, aby panna Star nie musiała udawać żalu i tęsknoty? Być może ten związek nigdy nie miał poważnego podłoża emocjonalnego…
Pod spodem znajduję parę zdjęć moich i Maxa. Na jednym z nich szeroko się do siebie uśmiechamy, a na następnym przytulamy. Złapał się nawet pocałunek w czoło.
-Naprawdę szukają sensacji. – odzywa się Louis, który po wczorajszym wydarzeniu ochłonął. Była to też zasługa Harry'ego, który naprawdę bardzo o niego dba.
-Już widzę co będzie się działo kiedy dowiedzą się o tym, że Niall jednak żyję. Na pewno będą domysły, czy czasem to wszystko nie zostało ukartowane. – mówi Zayn.
-Patrząc na to z innej perspektywy, to naprawdę wygląda jak żywcem wyjęte z jakiegoś filmu. – wtrącam.
***
~1 wrzesień~
Naprawdę bardzo staram się skupić na jakimś durnym talk-show, które akurat emitowane jest w telewizji. Dzisiejszy dzień jest do kitu. Max wyjechał, chłopacy nie pojawiają się. Do szkoły zacznę chodzić dopiero za miesiąc, kiedy będę już po badaniach, które określą, czy zapomniałam tylko osoby, czy także wiedzę, którą przyswajałam.
-Jak się czujesz Maureen. – słyszę głos mojego ojca dochodzący z kuchni. Dziś rano pojawiła się u nas niska blondynka, którą pamiętam z pogrzebu Nialla.
-Jak ma się czuć matka po stracie dziecka? – jej głos jest bardzo słaby i cichy. Wnioskuję z tego, że jeszcze nie pozbierała się po tym wszystkim. Dziwi mnie zachowanie Jonathana. Przecież doskonale widzi w jakim jest stanie. Nie powinien jeszcze bardziej wszystkiego przedłużać. – Kiedy do mnie dzwoniłeś mówiłeś, że masz dla mnie jakąś niespodziankę.
-Tak za chwilę się tutaj zjawi.
-W takim razie jak się czuję Victoria?
-Możesz ją sama zapytać siedzi w salonie. – mówi Jace. Po chwili słyszę stukot jej obcasów i udaję, że jestem nadzwyczaj zainteresowana tym co dzieje się w telewizji.
-Dzień Dobry. – mówię uprzejmie kiedy znajduję się w zasięgu mojego wzroku.
-Witaj kochanie. – Uśmiecha się do mnie szeroko i całuję w policzek. Bardziej niż wcześniej potrafię znaleźć podobieństwa pomiędzy nią, a Niallem. – Jak się czujesz? – Jej wzrok jest przepełniony bezgraniczną troską co mówi mi, że czasami zapomina o tym, że mam amnezję i zapewne myśli, że cierpię po stracie chłopaka.
-Dobrze. Jak widzi pani mam na razie wolne. Co słychać u Grega?
-Niedawno urodził mu się syn. Jest naprawdę uroczy. Wygląda tak samo jak Niall. – Niespodziewanie w jej oczach pojawiają się łzy. Nie czekając dłużej biorę ją w swoje ramiona i delikatnie gładzę po plecach.
-Proszę nie płakać. Za chwilę przekona się pani, że nie jest tak źle. – Dosłownie w tym samym momencie słyszę skrzypniecie drzwi, a w środku pojawia się Niall. Na widok swojej matki uśmiecha się szeroko. Jej natomiast zajmuję chwila zanim go zauważy.
-Mamo? – szepcze chłopak. Kobieta podskakuję w miejscu. Pewnie myśli, że to tylko jakieś jej omamy słuchowe. – Mamo. Spójrz na mnie. – odzywa się ponownie. Blondynka zaczyna drżeć od szlochu, ale unosi wzrok na niego. Widzę jak po jej twarzy przemykają wszystkie możliwe emocje: żal, tęsknota, strach, troska i miłość, bezgraniczna miłość, którą darzą matki swoje dzieci. Obserwuję jak Irlandczyk powolnym krokiem zbliża się do niej. Pewnie nie chcę jej wystraszyć.
-Victorio, błagam powiedz, że on jest tu naprawdę. – szepcze drżącym głosem.
-On żyję. – odpowiadam uśmiechając się do niej delikatnie.
-Mamo, to naprawdę ja. – odzywa się blondyn i zamyka ją w swoim szczelnym uścisku. – Kocham cię. – szepcze, a mnie przechodzi jakiś dziwny dreszcz. Widzę jak ta dwójka płaczę ze szczęścia i sama nie potrafię utrzymać emocji na wodzy. Niall nadal przytulając drobną kobietę spogląda na mnie. Nie mam pojęcia dlaczego, ale zaczynają targać mną dziwne uczucia. Jego oczy są jeszcze bardziej niebieskie, niczym sztorm w czasie burzy, ale nie mogę patrzeć na ich lekko czerwone obwódki, które świadczą o tym, że płaczę. Mimo wszystko posyła mi uśmiech. Swoją drogą bardzo piękny. (Sorry, że znów się wtrącam, ale tak bardzo wyobraziłam sobie tę sytuacje, że zaczęłam płakać. Mam nadzieje, że wam też stanie przed oczami ta scena i choć w małym stopniu wpłynie tak jak na mnie ;D )
***
-Kochanie naprawdę bardzo przepraszam, ale w najbliższym czasie nie będę mogła do ciebie przyjechać.
-Spokojnie, przecież rozumiem, że praca ci na to nie pozwala.
-Obiecuję, że postaram się jak najszybciej zdobyć wolne. Moja wizyta jest nieunikniona, czy tego chcesz czy nie.
-Oczywiście, że chcę.
-Tak poza tym to mam dla ciebie niespodziankę.
-Dzięki! Teraz naprawdę nie będę mogła się doczekać! Muszę już lecieć, bo czekają na mnie. Pozdrów Franka!
-Dobrze. Do zobaczenia wkrótce.
-OK. Kocham cię!
-Ja ciebie też. – odpowiada.
Po zakończeniu rozmowy odkładam telefon na szafkę nocną. Z dołu dochodzą do mnie dźwięki wesołych i głośnych rozmów. Nie wiem jakim cudem, ale Jonathanowi udało się tutaj sprowadzić ojca Nialla. Chciał, aby pojawił się jeszcze jego brat, ale nie pozwala mu na to małe dziecko, które nie jest jeszcze gotowe na tak długie podróże.
Dopiero teraz mogę przekonać się o prawdzie słów ludzi, którzy pojawili się na pożegnaniu chłopaka. Dzięki niemu naprawdę wszystko jest weselsze i bardziej kolorowe.
Powolnym krokiem schodzę na dół. Przyglądam się wszystkim uważnie. Od czasu mojego przebudzenia jeszcze nigdy nie widziałam takiej radości na ich twarzach. Widząc szczęśliwego i gestykulującego Louisa uśmiecham się do siebie. Nie wiem czemu, ale jakoś szczególnie zwracam na niego uwagę. Choć go nie znam, to wiem, że jest mega pozytywnie nastawiony do życia, a to bardzo mi imponuję. Na pewno wcześniej przyjaźniliśmy się. Okropnie przejęłam się tym kiedy usłyszałam, że jego dziewczyna zginęła w wypadku. Czasami kiedy nikt nie patrzy widzę ból na jego twarzy. Mam nadzieję, że jakoś się po tym pozbiera i wszystko wróci do normy. Choć tak naprawdę nie mam pojęcia jak ta norma wygląda.
Staram się nie zwracać na siebie uwagi, ale oczy wszystkich zgromadzonych odwracają się w moją stronę i posyłają mi ciepłe spojrzenia, które bardzo mnie dziwią. To tak jakby cieszyli się, że mnie widzą. Dałabym wiele żebym tylko wiedziała jakie były moje stosunki z tymi ludźmi.
Dopiero teraz zauważam blond czuprynę Perrie oraz kręconowłosą Daniell. Siadam na jedynym wolnym miejscu, które znajduję się pomiędzy Harrym, a Jonathanem. Z naprzeciwka widzę błysk uśmiechu Nialla, który jest okropnie podekscytowany tym, że wszyscy tutaj są. Dodatkowo nie może nadziwić się temu ile znajduję się tu jedzenia. Jego policzki nabrały lekki rumieńców co oznacza, że powoli zaczyna wracać do zdrowia.
-Wiecie coś mnie tak dzisiaj bierze na wspomnienia. Obejrzyjmy jakieś filmiki z naszych występów w X-Factor. – odzywa się w pewnym momencie Liam.
-Świetny pomysł. Torii przy okazji dowie się jak powstał nasz zespół. – mówi Niall.
Przenosimy się do salonu i nie wiem jakim cudem mieścimy się na niezbyt dużej kanapie. Zayn na moment odrywa się od rozmowy ze swoją dziewczyną i włącza jakąś płytę. Po chwili ciemny obraz telewizora eksploduję w palecie różnorodnych barw, a na ekranie pojawia się uśmiechnięta twarz młodego Harre’ego, którego loczki były trochę bardziej poskręcane. Na początku przedstawia się i mówi, że ma zaledwie 16 lat, potem zaczyna śpiewać, a ja jestem oczarowana. Nie spodziewałam się, że ktoś kto tak bardzo mnie irytuję i denerwuję jest w stanie mieć taki piękny i kojący głos. Potem schodzi ze sceny, a za nim pojawia się Niall, który idzie bardzo wesołym i skocznym krokiem, a na jego twarzy widnieje szeroki uśmiech. Tak samo jak Styles jest o wiele młodszy niż obecnie. Ma dłuższe włosy i krzywe jedynki co nieco ujmuję mu lat. Kiedy zaczyna śpiewać po prostu zamykam oczy. Nie potrafię opisać tego jak czuję się kiedy słyszę jego głos. Potem następuję werdykt jury, a ja nie potrafię powstrzymać szerokiego uśmiechu na widok tego jak cieszy się z tego, ze przechodzi dalej. Potem przychodzi kolej na Zayna.
-Jezu, wyglądasz jakbyś się naćpał. – mówię zanim zdążę się pohamować. Po chwili wszyscy wybuchają śmiechem.
-Po prostu byłem zmęczony. – odpowiada starając się zdobyć na swobodny ton.
Potem zaczyna śpiewać, a ja przestaję zwracać uwagę na to, że ma podkrążone oczy. Jestem oniemiała.
-Matko! Louis co ty masz na głowię. – odzywam się widząc chłopaka na ekranie. Mija chwila zanim upewniam się, że to naprawdę on. – Jak dobrze, że pozbyłeś się tego czegoś, bo wyglądałbyś tak tragicznie jak Harold.
-Jak tak dalej pójdzie to zaczniesz wzywać całą trójce świętą. – stwierdza Niall próbując powstrzymać śmiech.
-Długie włosy były cool. – mówi główny zainteresowany.
-Nie oni musieli cię podmienić! – krzyczę.
-Dlaczego? – pyta uśmiechając się widząc moją reakcję.
-Przecież ty nie możesz mieć takiego anielskiego głosu!
-Ma się ten talent! – Dumnie wypina pierś. – Tak poza tym to nie mów tego przy Niallu, bo będzie zazdrosny.
-Wcale nie. – szepcze blondyn.
-Ty też ślicznie śpiewasz. – No po prostu nie potrafię patrzeć na jego smutną twarz. Poza tym jego głos naprawdę ma w sobie coś magicznego.
Potem na scenie pojawia się Liam, a ja niemal nie wypluwam popcornu.
-Nie no następny z czymś mopopododobnym na głowie. Jak dobrze, że się tego obydwaj pozbyliście. Harold na ciebie czekam cierpliwie. W dodatku bardzo ciekawa jestem jak wyglądają twoje uszy. Skoro tolerujesz to siano na głowie, to na pewno są odstające i wielkie.
-Ej! Nie zapędzaj się tak. Moje uszy są piękne i zgrabne. We mnie wszystko jest perfekcyjne.
-Tak wmawiaj sobie dalej. Żyj w tym swoim nierealnym świecie. Tylko potem nie płacz kiedy ktoś cię skrytykuję.
-Właściwie to już tak było. – włącza się Zayn.
-Wracamy do oglądania. Koniec tematu. – urywa chłopak. Jestem ciekawa o co chodziło mulatowi, ale nie daje tego po sobie poznać. Swój wzrok kieruję na ekran, gdzie Liam wita się z sędziami.
-No to wyjebałeś z grubej rury! – krzyczę co znów wszystkich doprowadza do śmiechu. Nawet mojego ojca, który nie potrafi zaakceptować mojego oklętego języka.
-Teraz cicho. Będzie najważniejszy moment. – przerywa Liam, który jest strasznie zadowolony z tego, że na swój dziwny sposób go skomplementowałam.
Rzeczywiście potem wesołe miny chłopaków zastępuję zawód, smutek i żal. Odpadli. Nie dostali się dalej. Ich marzenia legły w gruzach. Mija parę minut, a oni są wezwani ponownie do jury. Idą nie mając pojęcia o co chodzi. Zaczyna tlić się w nich płomyk nadziei na to, że może jeszcze coś się zmieni. Tak powstaje One Direction. Piątka całkowicie różnych chłopaków, pochodzących z innych rodzin i zakątków świata staje się jednością, która ma się wspierać w trudnych chwilach. Jedyne co ich łączy to talent i chęć osiągnięcia w swoim życiu rzeczy wielkich.
Nadchodzi czas ich pierwszego wspólnego występu. Choć większość śpiewa Harry to reszta bierze czynny udział. Jestem zahipnotyzowana i nie potrafię rzucić kolejnego komentarza na temat tego, że jak jacyś niespełna rozumu kołyszą się w rytm muzyki.
Później wszystko dzieje się bardzo szybko. Występ goni za występem. Widać jak na naszych oczach zmieniają się. Ich głosy są bardziej męskie, a oni w końcu spokojnie mogą nazwać siebie przyjaciółmi. W końcu następuję finał, a ja jestem pewna, że oni wygrają. Niestety tak się nie dzieję, a ja nie mogę uwierzyć w to. Odwracam wzrok. Nie potrafię patrzeć na ich twarze. Wtedy przemawia Simon. Mówi, że to nie koniec dla tych chłopaków. Znów daję im szansę. Teraz już wiem, że ktoś tam wysoko bardzo ich musi lubić, ponieważ nie wszyscy dostają tak wiele szans na to aby spełnić swoje marzenia.
Ekran znów czernieje, a ja zaczynam widzieć wszystko w innym świetle. Tym bardziej wiarygodnym.
Po chwili czuję na sobie czyiś wzrok. Odwracam się w tamtą stronę i widzę Nialla.
-Wszystko w porządku? – pyta,
-Tak. – odpowiadam i wstaję idąc do stołu, na którym pojawiają się znów nowe smakołyki.
***
~2 wrzesień~
Na dworze jest jeszcze szaro kiedy budzą mnie jakieś dziwne odgłosy dochodzące z ulicy dodatkowo nie potrafię zignorować krzyku Jonathana. Szybko ubieram szlafrok i podbiegam do okna. To co widzę przeraża mnie. Dosłownie cały dom okrążony jest ludźmi. Większość z nich ma ze sobą sporawy sprzęt w postaci kamery. Nieliczne młode dziewczyny maja ze sobą transparenty, na których widnieją następujące napisy:
„Witaj, ponownie Niall!”
„Kochamy Was”
Nie patrząc na to dłużej zbiegam na dół.
-Ej o co chodzi? – pytam wbiegając do kuchni, gdzie wszyscy siedzą z grobowymi minami. Myślałam, że po naszej wczorajszej uroczystości rozeszli się do swoich domów. Najwyraźniej byłam w błędzie.
-Dziwne, że dopiero teraz się obudziłaś. – stwierdza Harold.
-Dlaczego?
-O dwunastej zbieraliśmy się do wyjścia, ale przed domem pojawiło się już paru ludzi, dlatego postanowiliśmy, że poczekamy, aż pójdą, ale nie spodziewaliśmy się, że przybędzie ich aż tylu.
-Skąd oni wiedzą o Niallu? – pytam.
-Był nieostrożny. Ktoś go zauważył i zrobił zdjęcia. Kiedy my świętowaliśmy na całym świecie był niezły chaos. – odzywa się Jonathan, który w akcie desperacji w swoje włosy wplata palce.
-Nie da się nic zrobić?
-Oczywiście, że się da. Moglibyśmy zadzwonić po ochronę, albo nawet policję, ale ujawnienie tego, że Niall żyję nie odwlecze się. Ci co tam stoją chcą się tylko upewnić, że to nie są głupie plotki.
-No raczej nie rzucimy go tam, aby mogli go dotknąć i upewnić się, że to nie ten z wosku. – stwierdza Louis.
-No mam nadzieję. Te dziewczyny tam wyglądają na nieźle napalone. Rozdarłyby biedaka.
-Czasami mam wrażenie jakby ona wcale nie straciła pamięci. – mówi uśmiechając się Zayn.
-Nie mów o mnie w trzeciej osobie, kiedy jestem obecna. Tak w ogóle to dlaczego tak sądzisz.
-Kiedy mówiłaś o tych fankach miałaś taka minę jakbyś miała za chwilę do nich wyskoczyć i je tam pozabijać za to, że w ogóle interesują się Niallem. – odzywa się Laim
-No chyba jesteście niepoważni. – mówię.
-Taka jest prawda. – zabiera głos Daniel uśmiechając się do mnie pokrzepiająco. Mimowolnie spoglądam na Horana, który patrzy na ścianę i ze spuszczonym wzrokiem okropnie się rumieni.
-Wiecie co chyba mam pomysł.
-Jaki? – wszystkie oczy momentalnie zostają zwrócone w moja stronę, a ja nie potrafię powstrzymać uśmiechu.
-Wystawimy blondyna tak jak papieża.
-Co? – pyta główny zainteresowany.
-Wyjdziesz na balkon, powiesz parę słów. Oni cykną fotki i po sprawie.
-Rzeczywiście to nie jest zły pomysł. – stwierdza Jonathan, który wydaję się być odrobinę spokojniejszy.
-Jest jeszcze jedna bardzo ważna sprawa.
-Jaka? – pyta z napięciem w głosie Maureen.
-Oni chcą One Direction.

*************************************************************************
Nie wiem czy mam się śmiać czy płakać. 
Liczba wyświetleń dwóch ostatnich postów zmalała o około 100 ;/ 
To tak jakby większość doczytała drugą część do końca i odeszła :(

Mimo to dziś zobaczyłam bardzo miłą wiadomość dotyczącą tego, że moja ukochana blogerka wróciła do publikowania swoich opowiadań. 
Być może ktoś z was wcześniej czytał jej blogi, ale nie wie o tym pięknym wydarzeniu, dlatego zamieszczam link do jej podstrony: http://podstrona-viv.blogspot.com/

Zresztą jeśli ktoś jeszcze nie czyta ani jednego jej bloga to jak najbardziej polecam, bo zdecydowanie wszystkie cztery powalają na łopatki :D

Mam nadzieje, że choć trochę podoba wam się ten rozdział i że chociaż te osoby, które jeszcze tutaj są nie zostawia mnie. (pewnie tego nie widzicie, ale właśnie robię minę kota ze Shreka)


26 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. Super się czyta jak są taaakie długie :) Kocham Twojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest zajebi*ty. Popłakałam się, jest przecudowne. Czekam na nn<3
    Ps. Też cieszę sie że Vi V. wróciła.
    Kocham Cię <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział, taki wzruszający i wesoły. Brakowało mi tego:) najważniejszym dla mnie teraz marzeniem jest żeby Vicky odzyskała pamięć.Rozdziały są przecudowne takie długie. Z niecierpliwością wyczekuję kolejnego rozdziału
    pozdrawiam
    Lalaith
    ps. wyobraziłam sobie minę kota ze Shrek'a więc wysyłam ci wyimaginowaną odpowiedź "awww" :P:P

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku popłakałam sie ;( Ja z sercem z lodu :D
    Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział śmieszny ,a zarazem wzuszający.
    Chcę by Vicky wróciła,pamięć , bo cały czas szkoda mi Nialla ;c
    Ciekawe czy zrobią tak ,że po prostu wyjdzie powie parę słów i znów będzie One Direction !
    Czekam na następny rozdział xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Popłakałam sie przy scenie z Niallem i jego mamą. Rozdział cudowny jak zawsze *.* byle by tylko Tori szybko odzyskała pamięć. Pisz szybko następny xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Przekonałaś mnie miną kota ze Shrek'a - zostaje! :P
    Nie no, rozdział świetny! Tylko dalej każda wzmianka o śmierci El rozwala mnie na łopatki. Bo tak samo jak okropnie wyglądają (zapewne) tęczówki Niall'a kiedy wypełniają je łzy, tak samo strasznie wygląda to w przypadku Lou. Nie chce sobie tego nawet wyobrażać.
    Czy tylko ja zauważyłam, że ostatecznie Horan nie opowiedział jak się wydostał/uratował?
    Wątek przed telewizorem genialny!
    "Długie włosy były cool. – mówi główny zainteresowany.
    -Nie oni musieli cię podmienić! – krzyczę.
    -Dlaczego? – pyta uśmiechając się widząc moją reakcję.
    -Przecież ty nie możesz mieć takiego anielskiego głosu!" Świeeeeetne!
    Ciekawe co postanowią dalej :)
    Dzięki, że mimo wszystkich obowiązków dziś dodałaś rozdział. Wierni czytelnicy doceniają to jak mogą. Naprawdę! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział. Po prostu epicki!! Zawsze jak czytam twoje post mam dreszcze i cała się trzęsę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jakie to jest piękne :') Popłakałam się normalnie. Nie mogę tego ująć nawet słowami. Przecudowne. Urocze. Wzruszające. Po prostu awwwwwwww. Kocham tego bloga *-* Jejku mam nadzieje, że Niall i Vicky się w sobie znowu zakochaja lub najllepiej niech ona powoli odzyskuje swoja pamiec! Tak, tak. To bardzo dobry pomysł. Nie no. Po prostu piękne <3 Pisz dalej i uszczesliwiaj ludzi *mnie* kochana xxx

    OdpowiedzUsuń
  10. nie wiem jak opisać swoje uczucia, więc odwołam się do ,,Shreka":)
    Czytając końcówkę II części wyglądał jak Shrek po tym jak Kot w Butach go zaatakował, a słowa : ,,Zatłukę futrzaka" zostały zastąpione wyjątkowo niecenzuralnymi słowami:) Na szczęście pojawiła się III część, i choć niesamowicie mi szkoda dziewczyny Louisa, to cieszę się, że Niall żyje.
    I żeby nie było, że czytałam wcześniej, a nie komentowałam. Na opowiadanie trafiłam parę miesięcy wcześniej siedząc na internecie w telefonie. A że telefon nie jest pierwszej nowości to niestety nie mogłam dodawać komentarzy. Po paru rozdziałach została mi wyczyszczona historia przeglądarki i ku mojej rozpaczy nie mogłam dalej czytać tego bloga. Na szczęście przez przypadek trafiłam na niego z powrotem. Tak więc o to jestem i komentuję:) Gratuluję talentu, bo naprawdę masz go dużo:)
    Zapraszam do siebie: http://poslancysmierci.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  11. Siemsssooon
    Fajnie, że Ty przynajmniej masz wenę i czas, aby pisać taak długie rozdziały, bo w moim przypadku, to chyba choruje na jakąś cholerną przypadłość, która dopada mnie co jakiś czas i za uja nie umiem nic napisać, oczywiście nic sensowego.
    Tylko, że byś się nie zaraziła! :D
    Lubię taką wesołą Vicky, dziewczynę, która zawsze ma czas i miejsce, aby podokuczać Styles'owi. Aahaha, z tymi uszami było dobre ;)
    Wiedz, że zawsze tu będę ;**

    OdpowiedzUsuń
  12. hahahha wystawić jak papieża zmiażdżyłaś :D
    wiadomo że zostanę! taką perełke wśród blogów znaleźć to cud XD
    świetny rozdział i czekam na następny :***

    OdpowiedzUsuń
  13. Boooooooooskie ;*
    Czekam na następne :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Hahah :-D to o papiezu dobre. Swietny rozdzial :-*

    OdpowiedzUsuń
  15. Oczywiście, że nie opuszczę tego bloga! Jest wspaniały! Rozdział cudny, pełen wielu różnych uczuć <3 - M

    OdpowiedzUsuń
  16. to z papieżem było GENIALNE xd
    również cieszę się że Viv wróciła :))

    OdpowiedzUsuń
  17. Kocham, kocham, kocham <3 Dlaczego zawsze to samo słowo? Nie umiem inaczej. Rozdziały zrobiły się dłuższe za co masz, któregoś z kolei plusa. Świetnie się czyta. Nie wspomnę o epitetach i rozwiniętych zdaniach, itd , żeby nie być jak moja polonista. Ty pisz, ja przeczytam, jasne? xd Nikt nie zamierza cię zostawiać!

    OdpowiedzUsuń
  18. Kocham cię za to opowiadanie ! Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Taaaak, Niall papieżem!!! Swoją drogą rzeczywiście niegłupi pomysł... A poza tym, to dziękuję Ci, że wciąż piszesz i piszesz. :) Jesteś cudowna! Czekam na następny rozdział. Horace Love <3

    OdpowiedzUsuń
  20. Czesc i czolem, dawno mnie tu nie bylo. :) Cholerny szlaban..
    Przeczytalam wlasnie wszystko co dodalas jesli chodzi o 3 czesc i jestem pod wrazeniem! Nie wiem jak Ty to robisz, ale swietnie opisujesz emocje bohaterow, naprawde sprawiasz, ze czytelnik sie utozsamia z nimi. C: I cholernie ciesze sie z powrotu Niallera, aww! Ale strasznie mi go szkoda. Tori zreszta tez.
    Jednak wierze, ze tak poprowadzisz ta historie, ze na koncu i tak bedzie happy! :3 weny zycze :*

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie wiem, co napisać poza tym, że tęskniłam i tęsknię... Tęskniłam za pisaniem i naszym wymienianiem się komentarzami i spostrzeżeniami, a tęsknię za twoimi bohaterami, bo dawno nic nie dodałaś (TAK, DLA MNIE TO DAWNO). Jestem zakochana w twoich pomysłach i bohaterach, jakich stworzyłaś. Szczerze, moim ulubionym fragmentem jest, gdy Liam mówi, że Vic wygląda, jakby chciała rozszarpać te fanki, a Niall spuścił głowę. Nie wyobrażam sobie, jak ciężko musi mu być!
    Jednak fragment z Maureen był prześliczny! Prawie się popłakałam, ale starałam się być silna!
    Dodaj szybciutko kolejny, proooooooooszę! <3
    +zapraszam na nowy u mnie, tak, wreszcie wróciłam! letsworkthroughit.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. mina kota ze Shreka zawsze działa, na pewno nikt cię teraz nie zostawi xDD no jestem ciekawa jak dalej się potoczy, czy Victoria będzie znowu z Niallem a może kimś innym xD więc weny życzę i dobrego humoru c:

    OdpowiedzUsuń
  23. Nominowałam Cię do Liebster Awards! Szczegóły na moim blogu : http://shesnotafraidbecouseonedirection.blogspot.com/ .
    RiDa

    OdpowiedzUsuń
  24. Bardzo mi się podoba <3 /Add

    OdpowiedzUsuń
  25. Czytam twojego bloga od dwóch dni. I nie moge sie odniego odderwac. Tak świetnie piszesz. A co do rozdziału jak zawsze suprer, mam nadzeje ze Vicki odzyska jednak pamięć. Czekam nn
    ~Veri

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz, to bardzo wiele dla mnie znaczy xx