Obserwatorzy

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział 8



ZAPRASZAM>>>WHO I AM? <<< ZAPRASZAM

PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM


„Jedyną rzeczą, która umożliwia życie, jest ciągła i nieznośna niepewność, niewiedza, co zdarzy się dalej.” 

Ursula K. Le Guin - Lewa ręka ciemności


~21 luty~
Mimo, że przyglądałam mu się jedynie parę sekund, to miałam wrażenie, że zajęło mi to co najmniej parę godzin. Widząc, że kąciki jego ust unoszą się do góry szybko oderwałam od niego wzrok. Mój oddech znów przyśpieszył. Zauważyłam, że Liam przez cały czas nam się przygląda. Coś się we mnie zagotowało.
-Co to miało być?! – Podeszłam do niego i złapałam za koszulę.
-Co niby? – Bezczelnie kłamał mi prosto w twarz.
-Ta pieprzona gadanina na koncercie!
-To cię aż tak bardzo ugryzło? Słuchaj to nasz koncert możemy mówić co chcemy.
-Możecie. Nie zabraniam wam, ale na przyszłość nie posyłajcie mi takich głupich spojrzeń, bo to do niczego nie prowadzi i później nie ręczę za siebie. – Puściłam go i zwróciłam się do reszty zespołu starannie omijając Niall’a. - Żeby nie było, że nie ostrzegałam.
-Hej! Dzieciaki co tu się dzieje? – zapytał Jace, który wpadł do pomieszczenia jak huragan.
-Nic. – odezwał się Louis i posłał chyba najsztuczniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałam. Zdziwiło mnie to, że Jonathan tego nie zauważył, w końcu znał ich o wiele dłużej ode mnie.
-Mam dla was dobrą wiadomość.
-Jaką? – Ożywił się Harold.
-Idziemy na wesele. – Też mi dobra wiadomość. Nienawidzę tego typu imprez i katorgą jest dla mnie kiedy muszę się na tak owych pojawić. Chłopacy chyba mieli całkowicie odmienne zdanie, bo zaczęli skakać i śmiać się jak nienormalni.
-Tak w ogóle to czyje? – zapytał Zayn, kiedy się już uspokoili.
-Mojej siostry.
-To ty masz siostrę. – zapytałam zdziwiona. Chyba dopiero w tym momencie zauważył moją obecność.
-Tak ma na imię Eve. Mieszka w Menchesterze. Już wcześniej chciałem żebyś ją poznała, ale nie było takiej okazji.
-Kiedy tak w ogóle to jest? – zabrał głos Harold, chyba najbardziej ze wszystkich ekscytował się tym wydarzeniem.
-Za dwa tygodnie.
-Dopiero teraz nam to mówisz?! – wykrzyknął Curly.
-Przecież to sporo czasu.
-Właśnie, że nie. Musze kupić sobie jakąś sukienkę, a sądząc, po tym ile mamy wolnego czasu za szybko to nie pójdzie.
-Jutro zespół idzie na wywiad. Dziewczyny jeszcze będą. Możecie wybrać się na zakupy.
***
Wbrew pozorom nasze zakupy nie trwały całego dnia. Wszystkie bardzo szybko znalazłyśmy coś idealnego dla siebie.
***
2 tygodnie później…
-Vicky dalej! Potrzebuję dostępu do łazienki! – krzyczy Eleanor.
-Gówno mnie to obchodzi i nie nazywaj mnie Vicky! – Ze złości zaczynają trzęść mi się ręce. Efektem czego jest wyjechanie kreski. Jeszcze bardziej podbuzowana zmywam z siebie makijaż i zaczynam go robić od nowa. Nie obchodzi mnie to, że Eleanor musi czekać. To jej wina, więc teraz musi ponosić tego konsekwencje.
-Torii to nie jest śmieszne. Nie mamy czasu, a ja nawet nie mogę skorzystać z toalety. Przecież możesz dokończyć makijaż w pokoju.
-Nie mogę, bo taki mam kaprys. Na dole jest jeszcze łazienka, w razie jakby twój chłoptaś cię nie poinformował.
-Czyżbym wyczuła nutkę zazdrości? – pyta.
-Pff czego mam ci zazdrościć? Tego, że fanki obrzucają cię błotem jeśli tylko się da? Nie dzięki.
-Co ci się stało?
-A co cię to w ogóle obchodzi?! Nie jesteś moją przyjaciółką żebym ci się zwierzała, tak w ogóle to już mogłabyś się zamknąć, bo przez ciebie nie mogę zrobić prostej kreski.
-Wiem, że łatwo wszystkich o coś oczerniać. Wtedy człowiek czuję się bez winy. – Miałam krzyknąć, że te swoje mądrości może sobie wsadzić głęboko w d… , ale usłyszałam stukot jej obcasów. Wywnioskowałam, że dała mi spokój.
Po paru minutach udało mi się uzyskać zamierzony efekt. Ze swojej dopasowanej czarnej sukni strzepnęłam jakiś przybłąkany okruszek. Dobrze zdaję sobie sprawę, że wesele to dla niektórych wesołe wydarzenie i ubierają się na kolorowo. Dla mnie to nie miało znaczenia. Czułam się jakbym miała iść na pogrzeb.
Wchodzę do niezbyt dużego pokoju, który został mi przydzielony. Ku mojej niechęcie zdążyłam poznać ciotkę Margaret, która była kuzynką mojego ojca. To właśnie u niej się zatrzymaliśmy. Po swoim zmarłym dwa lata wcześniej mężu otrzymała niemały spadek. Miała około 50 lat. Była niska, przez co jej niezbyt szczupła sylwetka jeszcze bardziej się uwydatniała. Nie była brzydka. Miała duże brązowe oczy oraz tego samego koloru krótkie włosy. Chyba nie byłam jedyną osobą, którą irytuję. Wszyscy byli jej wdzięczni za to, że nas przygarnęła, ale unikali jej jak ognia. Swoimi wywodami na temat ukochanych kotów mogła zmarudzić człowiekowi co najmniej 3 godziny.
-Jedziemy! – krzyczy Jace.
Wychodzę z pokoju i krętymi schodami kieruję się na dół. Po drodze widzę nienawistne spojrzenie Harolda skierowane w moją stronę. Przez ostatnie dwa tygodnie stałam się niezłą jędzą. Gorszą niż na początku naszej znajomości. Chyba tylko Louis’owi i Niall’owi nie zaszłam jeszcze za skórę. Ten pierwszy nie stwarzał mi żadnych powodów do tego, a do drugiego nadal się nie odzywałam.
-Ślicznie wyglądasz Victorio. – mówi mój ojciec. Stara się naprawić sytuacje, która panuję wokół nas. Nieskutecznie.
-Pfff… tak jakby twoja opinia mnie obchodziła. – Przewracam oczami.
-Wszyscy są? – Ignoruję moje słowa i rozgląda się wokół. – W takim razie jedziemy.
Wsiadamy do mini busa, który Jonathan niedawno kupił. Wielokrotnie już nam się przydał. Moja radość jest nie do opisania, kiedy mogę siedzieć sama.
Tak naprawdę od ostatnich dwóch tygodni jestem tak samotna jak nigdy wcześniej. Nie odzywam się nawet do Max’a, który nieustannie do mnie wydzwania. Chcę mieć tylko święty spokój! Nic więcej!
Wysiadamy przed kościołem. Menager wcześniej poinformował nas, że paparazzi nie mają zielonego pojęcia o naszej obecności na tym weselu, więc możemy być spokojni. Odkąd zaczęła się trasa koncertowa chłopaków fotoreporterzy nie dają nam odporu. Jace zmuszony był do tego, aby wyjawić, że jestem jego córką, ponieważ już robili wielkie domysły z którym z chłopaków mogę być. Pojawiły się też takie wersje, w której jestem z każdym. Tyle tylko, że co parę tygodni ich sobie wymieniam. Osobiście uważam, że to jest obrzydliwe.
Widzę tłumy uśmiechniętych ludzi. Są tak szczęśliwi, że mam wrażenie, że za chwilę zacznę wymiotować tęczą. Najchętniej w ogóle nie wychodziłabym z busa. Zamknęłabym oczy, aby tego nie widzieć, ale wtedy znów ujrzałabym jego twarz. Nie mogłam ryzykować.
Wysiadam wraz z innymi.
W ogóle tu nie pasuję.
Jakoś daję radę przetrwać zapoznawanie z najróżniejszymi ciotkami, wujkami, kuzynami i kuzynkami. Po wszystkim nie pamiętam ani jednego z nich.
-Ohhh Jace nie wiedziałam, że masz córkę. Na dodatek tak wyrośniętą. – odzywa się, któraś z moich krewnych.
-Po prostu byłam wpadką i nie miał odwagi się tym pochwalić. Co mu się dziwić. Najwyraźniej wstydził się tego.
-Victorio musimy porozmawiać. – Widzę jak zaciska zęby. Łapię mnie za ramię i ciągnie kawałek dalej od tłumu. – Proszę cię. Chociaż dziś zachowuj się.
-Bo co nie dostanę kieszonkowego?
-Tu nie o to chodzi. Dawno nie widziałem mojej rodziny. Na dodatek chcę aby cię polubili.
-Ale mi na tym nie zależy. OK?
-Proszę cię…
Nie słucham go dłużej. Bez słowa odchodzę. Z daleka widzę One Direction i ich dziewczyny. Śmieją się i żartują. Są szczęśliwi. Beze mnie. Już mnie nie potrzebują. Jedynie Niall stoi smutny. Wpatruję się w coś za Haroldem. Staję oniemiała kiedy mogę dostrzec jego profil. Później oglądam go od góry do dołu. Garnitur sprawił, że wygląda bardziej dorośle. Bardzo spodobał mi się w tym wydaniu.
Potrząsam głową zdenerwowana. Nie powinnam o tym myśleć.
Po chwili widzę nadjeżdżającą limuzynę. Wychodzi z niej para młoda. Kiedy widzę dziewczynę w wieku około 25 lat zamieram. Wygląda prawie identycznie jak mój ojciec. Ma te same oczy, ten sam kolor falowanych włosów spiętych w koka, tą samą śniadą cerę. Jedynie uśmiech różni ją od brata. Jest identyczny jak mój.
Pan młody to przystojny brunet z lekkim zarostem i olśniewającym uśmiechem, dzięki któremu widać śnieżnobiałe zęby. Trochę przypomina mi Zayn’a.
Następni szczęśliwi aż do bólu.
Goście jak w transie wchodzą za nimi do kościoła. Nie mam wyjścia idę za nimi. Jak na złość siadam obok Harolda. Od razu widzę jego zirytowany wzrok. Mam ochotę pokazać mu język, ale od razu przypominam sobie, że jestem w kościele, na dodatek wszystko jest uwieczniane przez kamerę.
Uroczystość jest nudna jak flaki z olejem. Momentami mam wrażenie jakbym za chwilę miała zasnąć. Kompletnie nie rozumiem kobiet, które uroniły parę łez. Normalne założenie obrączek i po sprawie. Nie rozumiem po co tyle szumu.
Po wyjściu z kościoła od razu idę w kierunku busa. Nie chcę patrzeć na to jak ludzie rzucają ryżem, czy monetami mając przy tym niezły ubaw.
Po dobrych piętnastu minutach szopka się kończy. Wsiadam do auta. Wiem, że najgorsze dopiero przede mną. Bite 12 godzin siedzieć na tyłku i patrzeć na szczęście innych. Mam nadzieję, że w końcu mimo hałasu uda mi się zasnąć, tak aby przespać choć połowę imprezy.
Niestety nie mam innego wyjścia i musze zająć miejsca przy stoliku razem z One Direction i moim ojcem. Jak na złość naprzeciwko mnie siedzi Niall. Czy ktoś tam na górze naprawdę mnie nie lubi? Żeby tylko na niego nie spojrzeć rozglądam się po wnętrzu. Szybko zauważam, że to miejsce spokojnie mogłoby znajdować się w zamku. Mimo, że jego wystrój był skromny to bardzo bogaty. Największe wrażenie zrobiły na mnie żyrandole składające się z miliona drobnych kryształków. Jednym słowem bardzo mi się tu podoba.

Jedzenie było strasznie wymyślne. Wielu potraw nigdy w życiu nie widziałam na oczy. Spróbowałam trochę pieczeni i odstawiłam sztućce. Mimowolnie zauważyłam, że Niall nawet nie tknął jedzenia. To było do niego w ogóle nie podobne.
Później przyszedł czas na wzniesienie toastu. Duszkiem wypiłam całą lampkę szampana. Odkryłam, że upicie się to dobry plan.
Po wszystkim muzyka zaczęła grać. Ludzie zaczęli wstawać z miejsc.
-Obiecuję, że po ciebie wrócę i wtedy zatańczymy. – stwierdził Jace odchodząc. Lekko uniosłam spojrzenie i okazało się, że Niall również został na swoimi miejscu. Po prostu wspaniale! Zaczęłam się modlić, żeby ruszył dupę i poszedł po kogoś do tańca. Przecież nie wytrzymam tyle czasu starając się ominąć jego wzrok.
Skupiłam się na tym co się dzieje na parkiecie. Liam razem z Daniell tańczyli powoli i byli zamknięci w szczelnym uścisku choć muzyka, wcale do tego nie pasowała. Lou i Eleanor wykonywali najdziwniejsze wygibasy jakie kiedykolwiek w życiu widziałam. Perrie przytulała się do boku Zayn’a, który rozmawiał z jakimś brunetem mniej więcej w moim wieku. Natomiast Harold stał przy mini barze i swoim wzrokiem świdrował ładną blondynkę, która była już czerwona jak burak. Nawet Jace dobrze się bawił. Aktualnie tańczył z ciotką Margaret.
Niewiele myśląc sięgnęłam po wódkę i wlałam ją sobie do literatki. Wypiłam ją całą krzywiąc się przy tym.
Dwie godziny później…
W końcu jakaś dziewczyna odważyła się i podeszła do Niall’a. Ten oczywiście zgodził się na taniec. Miałam wrażenie, że tak samo jak ja miał dość tego milczenia i napięcia. Choć czułam ulgę, to strasznie przeszkadzało mi ukłucie, które poczułam w moim sercu.
Znów dolałam sobie wódki, od której już delikatnie szumiało mi w uszach.
-Czy mogę panią prosić? – usłyszałam głos Louis’a.
-Nie.
-No dalej nie bądź taka. Ile można siedzieć na miejscu? Już pewnie boli cię tyłek. – Słysząc ostatnie słowa byłam bliska do roześmiania się.
-Niech ci już będzie. – Ujęłam jego dłoń i pozwoliłam wyciągnąć się na parkiet.
Na szczęście nie chciał się nade mną znęcać i tańczyliśmy powoli bez zbędnych dodatków.
-Eleanor się nie gniewa. – stwierdził.
-Przecież nawet jej nie przeprosiłam.
-Torii o co w tym wszystkim chodzi? Przecież już było dobrze.
-Nie pomyślałeś, że mam dość udawania?
-Coś mi się nie zdaję, że udawałaś.
-Po prostu tak mi jest lepiej.
-Czy ty siebie słyszysz? Lepiej ci być jędzą niż miłą dziewczyną, która ma przyjaciół i od razu po przebudzeniu wie, że jej życie ma jakiś sens? Nie mów, że nie chcesz być szczęśliwa, bo wszyscy ludzie właśnie do tego dążą. Przypomnij sobie nasze wygłupy. Nie było fajnie?
Nie odpowiedziałam nic. Oczywiście, że było fajnie.
Dobiegł koniec piosenki. Byłam przygotowana, że odprowadzi mnie na miejsce i wróci do El. Przynajmniej miałam taką nadzieję. Jak na jeden dzień dość niewygodnych pytań.
Zrobił coś czego w życiu bym się nie spodziewała.
-Odbijamy! – krzyknął. Nie zdążyłam nawet zaprotestować, a wylądowałam na czyimś torsie popchnięta przez Tomlinsona. Przeraziłam się, kiedy poznałam aż za dobrze znany mi zapach. Staliśmy tak przez moment bojąc się nawet oddychać. W końcu zabrzmiała spokojna MUZYKA 
Niall objął mnie w pasie. Bardzo chciałam uwolnić się z jego uścisku, ale nie potrafiłam. Nie umiałam zrezygnować z tego ciepła i zapachu, który koił moje nerwy. Nadam wtulona splotłam dłonie na jego karku, a głowę oparłam na ramieniu.

Pamiętam łzy spływające po twojej twarzy,
Gdy powiedziałam: "Nigdy nie pozwolę ci odejść"
Gdy te wszystkie cienie niemalże zgasiły twoje światło
Pamiętam jak powiedziałeś: "Nie zostawiaj mnie tu samego"
Lecz to wszystko już umarło, odeszło i przeminęło dzisiejszej nocy
Po prostu zamknij oczy
Słońce chyli się ku zachodowi
Będzie dobrze
Nikt cię teraz nie skrzywdzi
Przyjdź, światło poranka
Ty i ja będziemy całkowicie bezpieczni
               
Dzięki piosence i nie tylko poczułam się naprawdę bezpiecznie. Złe wspomnienia z przeszłości zostały zapomniane. Zamknęłam oczy.
Piosenka powoli dobiegała do końca. Nadal kołysaliśmy się w jej rytmie. Bałam się, że za chwilę się obudzę, że okaże się, iż to był tylko sen. Chciałam aby ta chwila trwała wiecznie.
Usłyszałam ostatni takt piosenki i ogarnął mnie strach. Wiedziałam, że za chwilę wypuści mnie ze swoich objęć. Nie chciałam tego.
Nastał koniec, ale my nadal trwaliśmy w tej samej pozie. Już nie poruszaliśmy się. Dla kogoś z zewnątrz pewnie wyglądało to na uścisk.
Czułam jak nasze serca biją tak samo mocno. Zaciągnęłam się jego zapachem, tak aby starczył mi na najbliższe dni.
Jego uścisk powoli rozluźniał się. Chciałam krzyczeć, że ma tego nie robić, że przepraszam go za wszystko, ale mój głos odmówił mi posłuszeństwa. Zamiast tego zrezygnowana puściłam jego kark. Odsunęłam się i mało brakowało, a zadrżałabym z chłodu, który mnie ogarnął kiedy nie czułam jego ciepła na swoim ciele. Jego dłonie nadal lekko przylegały do mojej talii. Stanęłam tak, że bez przeszkód mogłam widzieć jego twarz. Błękit jego oczu zahipnotyzował mnie do tego stopnia, że nie wiedziała jak się nazywam. Dawno nie przyglądałam mu się tak bezkarnie. Zawsze wymienialiśmy tylko krótkie spojrzenia. Nigdy nie byłam na tyle blisko, aby zauważyć ledwie widoczną bliznę zdobiącą jego skroń. Moje serce waliło tak, że mimo dość głośnej muzyki mogłam je usłyszeć.
Przed oczami znów stanęły mi wydarzenia, które stały się dwa tygodnie temu, kiedy kompletnie straciłam nad sobą panowanie. Zamieniłam się w zwierzę, które na swojej drodze psuje dosłownie wszystko. Akurat trafiło na biednego blondyna. Tyle tylko, że to co się stało zmieniło coś we mnie. Nie miałam pojęcia co, ale to sprawiło, że zaczęłam dostrzegać nawet najmniejsze szczegóły. Takie np. jak Niall delikatnie trzyma widelec podczas spożywania posiłku. Wszystko tyczyło się jego. Kiedy zamykałam oczy widziałam jego twarz. Czasami starałam się nie zasypiać, bo nie chciałam znów czuć tego okropnego uczucia, które niemal pchało mnie w jego ramiona. Bałam się, że znów stracę kontrolę, pobiegnę do niego i stanie się kolejna katastrofa.
Jego dłoń powoli powędrowała na mój policzek. Ledwo go dotknął, to było zaledwie muśniecie. Zaczęłam jeszcze szybciej oddychać. A co jeśli za chwilę mnie pocałuję?
Wyrwałam się z jego lekkiego uścisku i zaczęłam przepychać się przez tańczące pary. Dziwiło mnie to czemu wcześniej żadna z nich przypadkiem na nas nie wpadła.
Czułam jak coś ściska mi gardło. Wybiegłam na dwór. Panuję tam grobowa cisza przerywana jedynie odgłosami wydawanymi przez świerszcze. Siadam na ławce i wybuchłam płaczem. Nie wiem już sama kim na prawdę jestem. Czy Victorią, która dla wszystkich jest opryskliwa i wredna, która nie może zapomnieć o ranach, które zostały zadane jej duszy w przeszłości, czy Vicky starającą się być miłą, a przede wszystkim dążąca do szczęści. Dziewczyną, która najbardziej ceni przyjaźń.
 
****************************************************************************
Siemano ludziska!!!
Nie wierze, że za tydzień będę musiała iść do szkoły!!! Dlaczego wakacje lecą tak szybko?!

Tak w ogóle to jak wam minęły? Moje z pewnością są o wiele lepsze niż poprzednie :)


Tak sobie pomyślałam, że z okazji zakończenia wakacji zrobię wam niespodziankę, ale wejdzie ona w życie tylko wtedy kiedy ładnie skomentujecie ten rozdział, mówiąc ładnie nie mam na myśli tego, że macie mnie wychwalać pod niebiosa, ale żeby mniej więcej każdy kto to przeczyta skomentował.

To by było na tyle. Nie wiem jak wy, ale ja mam zamiar cieszyć się tymi ostatnimi dniami wolności :)))
Pozdrawiam :***

38 komentarzy:

  1. Torii się wścieka xD biedny Liam... Oo wesele,ciekawe... Strasznie w tym rozdziale wkurza mnie Vicky,chyba nie tylko mnie...El też padła ofiarą złości Torii...Niall <3 tak bardzo się stara,a Victoria go rani...Mam nadzieję,że wszystko szczęśliwie się skończy...Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham to opowiadanie <3 genialny rozdział ! *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest jak zwykle zajebist*, jest mi trochę szkoda Niall' a ale mam nadzieje że wszystko będzie dobrze.
    Co do wakacji to tez jestem mega wkurzona że został tylko tydzień, i minęły mi świetnie.
    Już nie mogę doczekać sie next'a <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Torii! Ogarnij się wreszcie! Kocham Xx.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  6. Vicky jest okropna,dziwie sie ze taka opryskliwa gowniara nie doceniajaca tego co ma moze podobac sie Niallowi. Powinna zostac sama jak palec i byc tak potraktowana jak traktuje innych. Moze zrozumialaby jak rani bliskich. Doslownie rozpieszczony bachor. Jeszcze nigdy tak bardzo nie irytowala mnie glowna postac w jakimkolwiek blogu fanfiction jak w twoim. Nie wiem jakim cudem oni maja jeszcze do niej cierpliwosc. Chyba tylko ze wzgledu na Jace. Nie krytykuje. Lubie to jak piszesz w swoj specyficzny sposob. Masz do tego talent. Ale na dzien dzisiejszy ezygnuje z dalszego czytania. Glowna bohaterka az sie prosi zeby znienawidzic to opowiadanie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozpieszczony bachor? Widać anonimku, że nie masz pojęcia o osobowości aspołecznej jak i o chorobach, które tyczą się Tori, m.in samookaleczanie :`) Z łaski swojej nie wypowiadaj się na jej temat, jeżeli ch*j wiesz :) Pozdrawiam, Flooded.

      Usuń
    2. Zachowanie Tori fenomenalne, ja chcę więcej agresji w niej :D Rozdział cudowny i nie mogę sie doczekać co to za niespodzianka :3 Chyba jestem jedyną fanką agresora Vicky XD

      Usuń
    3. Ja zazwyczaj się nie udzielam, ale ty anonimku się prosisz. Jeśli tak krytykujesz to może sam/a napiszesz coś lepszego i nam pokażesz? Ja chętnie poczytam ;)

      Usuń
    4. Flooded - każdy ma prawo mieć inne wrażenie prawda? być może się mylę, ale tak właśnie odbieram Vicky. Zluzuj, ja wiem, że jest to tylko opowiadanie, ty natomiast zbyt bardzo to przeżywasz. Takim twoim komentarzykiem próbujesz podlizać dupcię autorce, która i tak ma was gdzieś ;) Również pozdrawiam, i pamiętaj, że każdy ma prawo do własnego zdania. No tak, rzeczywiście mało wiem o takich chorobach, tak, tak, zwłaszcza że jest to teraz na 'językach'.
      Mia R - nie proszę się o nic ;p Na początku podkreśliłem, że nie krytykuje, jedynie co to wyraziłem swoje zdanie na temat głównej bohaterki, a to chyba nic złego. Nie napisałem także, że autorka tego opowiadania źle piszę, więc dlaczego sugerujesz że mam napisać coś lepszego i ci to pokazać? Błędne odczytywanie mojego zdania, oraz intencji. Poza tym jest wręcz odwrotnie, Starlight [o ile dobrze to napisałem] piszę naprawdę dobrze, ma swój styl, język jest przyjemny, wręcz prosty, co powoduje, że opowiadanie czyta się w porządku.
      Zanim coś napiszecie wielce obrończynie, przeczytajcie mój komentarz kilka razy, dopiero wtedy snujcie z nich wnioski.

      Usuń
    5. Mam nadzieję, że wszystko sobie wyjaśniliście i przestaniecie się kłócić, bo najnormalniej w świecie przez takie duperele nie warto.

      Usuń
  7. Ojejć! To się porobiło! Przez te wakacje nie miałam czasu przeczytać, a tym bardziej skomentować twoich rozdziałów za co Cię bardzo przepraszam! ; )
    Rozdział jeat fantastyczny i ogólnie całość jest tak pięknie opisana, że chwilami do oczu napływały mi łzy, których na szczęście udało mi się nie uronić (ha! ; ) ).
    Haha, ciotka Margaret mnie rozśmieszyła, a zwłaszcza ten fragment mówiący, że mogła opowiadać o swoich kotach 3 godziny.
    Taniec Niall'a i Tori. Cuuudo! Ale dlaczego Tori nie może schować swojej dumy do kieszeni i po prostu go szczerze przeprosić?!
    Czekam na następny rozdział i życzę Ci udanej końcówki wakacji. ; )

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział zajebisty :)) mam nadzieję że Vicky w końcu zrozumie że kocha Niall'a. To jak on się stara dla niej i gjamgamga. Jesteś dobra w pisaniu bo po przeczytaniu rozdziału odczuwa się miłość Niall'a tak że aż brakuje mi takiej osoby jak on <3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  9. Na początek bardzo Cię przepraszam, że nie komentowałam poprzednich rozdziałów, ale nie miałam nawet czasu przeczytać chociażby jego jednej linijki. Dopiero teraz to nadrobiłam. ; )
    Rozdział jest Fantastyczny i ogólnie wszystko genialnie opisałaś, opisy były tak realistyczne, że momentami do oczu napływały mi łzy, których na szczęście nie uroniłam. Rozdział wywołał we mnie falę współczucia dla Nialla, całego One Direction, Eleanor i ojca Tori.
    Opis ciotki Margaret, nie wiem dlaczego, ale sam w sobie mnie rozbawił, a część o kotach kojarzy mi się z amerykańskimi filmami, gdzie stare panny rozczulają się nad swoimi pupilami i zamęczają swoich sąsiadów opowieściami o nich.
    Niall i Tori.....para doskonała, jak dla mnie! Ich taniec i to jak Tori się czuła podczas niego, sam daje do myślenia, że dziewczyna naprawdę czuje coś głębszego do Horanka. Cóż, niestety duma Tori nie pozwala jej przeprosić. Niestety! ; )
    Czekam na kolejny rozdział i życzę Ci udanej końcówki wakacji! ; )

    OdpowiedzUsuń
  10. Liczę na to, że Niall i Torii będą razem. Muszą być!! Haha ;P

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie wiem jak Ty, ale moim zdaniem po wakacjach powinny być jeszcze dwa tygodnie wolnego ;D

    Rozdział jak zwykle cudownyt, aż sama uroniłam kilka łez... Nie wiem czemu, ale zawsze jakos tak zżywan się z główną bohaterką.
    Może to dla tego, że najczęściej są one odzwierciedleniem mnie samej?
    No nic.
    Ciesz się z ostatniego tygodnia.
    Chyba każdemu się należy ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. No có, rozdział jest świetny, tak wiem, powtarzam się, ale taka jest prawda. Kurczę, Tori chyba na prawdę zakochała się w Niall'u...mam nadzieję, że jakoś się między nimi ułoży oraz że Tori przestanie być taką zołzą. Życzę duuuużo weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Tori, Tori..ten twój nieznośny charakterek. :D
    Nie chcę się rozpisywać, bo sporo by mi to zajęło, dlatego krótko mówiąc denerwuje mnie już ta sytuacja pomiędzy tą dwójką, mam nadzieję, że jakoś to fajnie rozegrasz. Całkiem świetny pomysł z tym weselem, wreszcie coś odmiennego. Jestem ciekawa, co wymyślisz dalej.
    Rozdział dobry. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Omg
    To jest ...niesamowite !!!
    Taniec Niall'a i Vicky
    awwww *.*
    aż się gorąco w pokoju zrobiło

    OdpowiedzUsuń
  15. No rozdział jak zwykle świetny. Kiedy będą razem, boże.... Super piszesz :) Podziwiam Cię :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny rozdział. Nie wiem czemu, ale bardzo podoba mi się Tori i jej zachowanie. Może dlatego, że nie lubię przesłodzonych historii. Wydaje mi się, że to właśnie jej postać nadaje to coś twojej opowieści.
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny rozdział, jak zwykle bardzo przyjemnie się czyta :)
    Jestem ciekawa jak dalej potoczą się losy Niall'a i Vicky ♥
    Weny i czekam na następny ;*

    Ps. nominowałam cię do Liebster Award. Więcej u mnie w zakładkach ;)
    http://i-wish-i-knew-the-answer.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. śliczny rozdział :) mam nadzieję że między nimi się ułoży i sie pogodzą :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie komentowałam, ponieważ mnie nie było, ale już jestem i muszę powiedzieć, że bardzo mi się spodobała ta strasznie wredna Vicky XD Ale to co zrobiła te jakby 2 tyg wcześniej totalnie mnie zaszokowało O: Myślałam, że mam zwidy i literki się poprzestawiały w dziwne zdania XD Normalnie taka z niej dzika bestia XD Czekam na niespodziankę i rozdziały. Życzę weny c:

    OdpowiedzUsuń
  20. Jezu, jaki śliczny. <3
    Tak ładnie wszystko opisałaś, to wesele i taniec z Niall'em. Aż mnie nosi kiedy są tak blisko siebie, jest wręcz magicznie, a Tori ucieka. Ja wiem, że Ty to wszystko robisz żeby było ciekawiej, żeby przedłużyć i potrzymać nas w niepewności, ale kuźwa ja już nie daję rady! :D Chcę żeby byli razem, żeby wreszcie było git! :D
    Do następnego x + mnóstwo weny życzę! :)

    OdpowiedzUsuń
  21. O M G. Niall and Victoria <3 Kocham ich normalnie!! Te podchody.. Żadne nie przyzna się, że kocha ;3

    +zapraszam do sb: opowiadanie-by-biedroneczek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. Kocham <3
    Niech Niall i Tori będę razem :3
    Ciężko mi się czyta, że blondyn jest smutny :(
    Czekam na nn.
    Pozdrawiam :*
    Olcia :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Kochana rozdział jest świetny ciekawy i co najlepsze długi i super się go czyta masz naprawdę wielki talent w pisaniu i nie przestawaj tego robić :*

    OdpowiedzUsuń
  24. Kocham Twoje opowiadanie! Jest po prostu MEGA *.*
    Jesteś świetna w tym co robisz, nie zmarnuj tego ;)
    Pozdrawiam i czekam na następny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  25. Przeczytane !!!

    OdpowiedzUsuń
  26. Mega !!<3 czekam na nn ;)
    ~Justi

    OdpowiedzUsuń
  27. Rozdział jak zwykle świetny <3 + Zapraszam do mnie : http://one-direction-is-my-hero.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  28. Wakacje.... minęły zdecydowanie za szybko ledwo co je poczułam a tu już koniec :C ale były UDANE :D
    oj Tori Tori ile można no serce mi się kraje jak można być tak bezdusznym tańczyli, byli przytuleni do siebie, czemu uciekła ? mogła zostać dać się pocałować i już wszystko byłoby lepiej ale nie bo musiała uciec... wyczuwam tchórza :D nie to żeby coś ale oni już muszą być razem nie mogę się doczekać tego momentu .
    byle do następnego rozdziału, Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  29. Boooże dziewczyno, kochaaam tego bloga <333

    OdpowiedzUsuń
  30. Jej, naprawdę masz niesamowity talent do pisania. Od wczoraj przeczytała wszystkie rozdziały w twoim blogu i muszę przyznać, że naprawdę jest niesamowity i dalej będę go czytać. Życzę dużo weny. /@aviswing

    OdpowiedzUsuń
  31. "Pamiętam łzy spływające po twojej twarzy,
    Gdy powiedziałam: "Nigdy nie pozwolę ci odejść"
    Gdy te wszystkie cienie niemalże zgasiły twoje światło
    Pamiętam jak powiedziałeś: "Nie zostawiaj mnie tu samego"
    Lecz to wszystko już umarło, odeszło i przeminęło dzisiejszej nocy
    Po prostu zamknij oczy
    Słońce chyli się ku zachodowi
    Będzie dobrze
    Nikt cię teraz nie skrzywdzi
    Przyjdź, światło poranka
    Ty i ja będziemy całkowicie bezpieczni..."

    Przepiękne !!! <3
    Kurcze dział jest wspaniały.
    Nie powiem brakuje mi milej Vicki.
    Ta, która stworzyła barierę nie jest sobą..
    Ach na pewno odmieni siebie - po prostu będzie sobą.
    Trzymam kciuki za Nialla i Torii.


    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz, to bardzo wiele dla mnie znaczy xx