Gdy cię nie widzę, nie wzdycham, nie płaczę,
Nie tracę zmysłów, kiedy cię zobaczę;
Jednakże gdy cię długo nie oglądam,
Czegoś mi braknie, kogoś widzieć żądam;
I tęskniąc sobie zadaję pytanie:
Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie?
Adam Mickiewicz - Niepewność
~21 luty~
Niechętnie idę w kierunku
gabinetu mojej matki. Choć objawy moich chorób ustąpiły to raz na jakiś czasu
muszę się u niej pojawić. Wtedy całkowicie zapominamy o relacjach matki z
córką. Czuję się tak jakbym czuła się będąc, u każdego innego specjalisty.
Jak zwykle mijam park pełen
bawiących się i roześmianych dzieci. Zastanawia mnie czy w życiu choć jednego z
nich pojawi się osoba, która zaprzepaści wspaniale zapowiadające się życie.
Widząc nieduży domek znajdujący
się prawie w centrum Warszawy otwieram drzwi i wchodzę do środka. Tak jak inni
pacjenci czekam parę minut zanim przyjdzie moja kolej.
W ogóle nie zdenerwowana zamykam
drzwi gabinetu, kiedy się obracam doznaję szoku.
-Eeee kim pani jest? – pytam się
kobiety siedzącej za biurkiem. Próbuję zignorować fakt, że jej skóra jest
poszarzała i wyraźnie napuchnięta, na czubku jej głowy znajdują się siwe
strąki, które kiedyś można było nazwać włosami. Dziwi mnie to szczególnie,
ponieważ kobieta wygląda na góra 30 lat.
-Twoja matka nie mogła przyjść. –
Uśmiecha się do mnie. Niestety zauważam jej niemal czarne zęby. Czuję, że za
chwilę wpadnę w panikę.
-Dlaczego? Przecież niedawno do
mnie dzwoniła.
-Nie wiedziała, że jej plany się
zmienią. Jestem Emilie Evans możesz się już do mnie przyzwyczajać, bo twoja
matka i tak niedługo będzie martwa. – Śmiech kobiety odbija się o brązowe
ściany pokoju. Jeszcze nigdy w życiu nie słyszałam okropniejszego dźwięku.
Nawet nie wiem kiedy wybiegam z
pomieszczenia. Zdążam w samą porę. Widzę moją matkę zamykającą samochód.
Oddycham z ulgą. Tyle tylko, że słowa kobiety nadal nie dają mi spokoju.
Mama uśmiecha się do mnie.
Przechodzi przez drogę i wtedy potrąca ją samochód.
Zamykam oczy…
Nie mogę na to patrzeć…
Podrywam się gwałtownie. Próbuję
uspokoić mój spazmatyczny oddech.
To tylko sen…
Powtarzam w myślach jak modlitwę.
Próbuje nie myśleć o tym, że niektóre rzeczy stały się naprawdę.
-Torii co się stało? – pyta
zaspanym głosem Niall. Zaraz co on tutaj robi. Zaskoczona rozglądam się po
pokoju z niebieskimi ścianami, które nawet w małym stopniu nie przypominają
miętowego koloru mojego tymczasowego pokoju. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę,
że to wszystko mogę dostrzec tylko dzięki wpadającemu przez okno światła
latarni. Mimo tego nadal nie wiem dlaczego śpię razem z moim przyjacielem.
Spoglądam na niego niepewnie.
Spod miękkiej beżowej pierzyny wystaje jego nagi tors. Moje oczy się
rozszerzają. Wspomnienia z poprzedniego dnia wracają.
Złość.
Furia.
Namiętność.
-Niall co my narobiliśmy? – pytam
zrezygnowana. Staram się sięgnąć moją bieliznę. Szybko nakładam ją na siebie.
Chcę jak najszybciej stąd wyjść.
-Nie, czekaj. Czy zrobiłem coś
złego? – Chłopak łapie moją dłoń zanim zdołam dojść do drzwi. Staram się nie
zwracać uwagi na to, że jest nagi.
-Jak możesz mówić takie rzeczy.
Przecież to co się stało nie powinno mieć miejsca!!! To chore! Jesteśmy
przyjaciółmi, a przyjaciele nie robią takich rzeczy!
Nie zważając na jego uścisk wybiegam z pokoju.
Mój oddech staję się jeszcze
bardziej przyśpieszony. Do moich oczu cisną się łzy. Zniszczyłam uczucie, które
było tak piękne i czyste. Przyjaźń najlepsza jaka mogła mnie spotkać.
To wszystko przez moją głupotę.
Naprawdę powinni zamknąć mnie w szpitalu psychiatrycznym. Nie potrafię tak jak
przeciętny człowiek normalnie poradzić sobie z negatywnymi uczuciami. Jeśli się
nie okaleczam, to muszę coś popsuć. Niezależnie co to jest.
Oprócz dwóch osób nikt jeszcze
nie widział mnie nago. Pierwszą była moja matka, a drugą Damian. Niall już
wcześniej mógł podziwiać moje ciało, ale dopiero teraz na moje policzki wykwitł
rumieniec.
Od razu przypomniał mi się dotyk
jego rozgrzanych warg na mojej szyi. To jak delikatnie trzymał mnie w swoich
ramionach. Troszczył się o mnie.
Dlaczego tak bardzo teraz tego
żałuję skoro wtedy czułam się tak dobrze? Tak jakbym w końcu do kogoś należała?
Przecież to nienormalne!
To mój przyjaciel!
Przed oczami stają mi jego
błękitne tęczówki, które są ledwo widoczne w półmroku wypełniającym pokój.
Pochyla się nade mną z uśmiechem. Najpiękniejszym na świecie.
Dość!
Znowu zaczynam!
Mam ochotę chwycić za żyletkę,
ale nie mam jej przy sobie. Muszę ochłonąć. Wyjść na świeże powietrze.
Od razu czuję ulgę. Nadal jestem
roztrzęsiona. Czuję chłód ogarniający moje ciało, które okryte jest jedynie
dwoma skrawkami materiału, czyli bielizną. Nie przeszkadza mi to.
Jego usta…
Potrząsam głową. Chciałabym
wymazać te nieznośne wspomnienia. Tylko dlaczego kiedy ilekroć wydarzenia z
wczorajszego wieczoru stają mi przed oczami robi mi się cieplej na sercu?
Czuję jak nogi uginają się pode
mną. Nie chcę doprowadzić do upadku dlatego powoli zsuwam się na zimną podłogę,
po drodze zdzierając naskórek z moich pleców.
Potrzebuję…
Sama nie wiem czego.
Najchętniej zażyłabym nikotyny,
ale jestem tak roztrzęsiona, że raczej nie byłabym w stanie ustać na nogach
nawet pięciu minut.
***
Całą noc nie śpię. Mam wrażenie
jakby ktoś odebrał mi wolę życia. Coraz bardziej boję się godziny 8. Wtedy będę
musiała zejść na dół, na śniadanie. Już nawet teraz wiem, że nie będę umiała
spojrzeć mu w oczy. Będę udawała, że wszystko jest w porządku. Nie mam innego
wyjścia.
***
Chyba nawet na pogrzebie mojej
matki tak bardzo się nie denerwowałam.
W jadalni znajduję się już
komplet naszej „paczki” brakuję jedynie Niall’a. Nikogo to nie dziwi ponieważ
chłopakowi z całego towarzystwa najtrudniej jest się obudzić.
Witam wszystkich wymuszonym
uśmiechem i bez słowa siadam na swoim miejscu, które niestety znajduję się
dokładnie naprzeciwko jedynego pustego miejsca przy stole. Dawniej w ogóle mi
to nie przeszkadzało. Uwielbiałam patrzeć na uśmiechy posyłane w moim kierunku.
Jednak dziś wszystko się zmieniło. Nie wiem czy dam radę to wytrzymać.
-Vicky idź po Niall’a. – mówi
Harold.
-Sam po niego idź! – niemal
krzyczę. Wszystkich dziwi moja reakcja. Od dawna nie zachowywałam się tak. Mimo to nikt tego nie komentuję. Liam
wstaję i idzie po przyjaciela.
Nie mam ochoty na jedzenie. Nie
chcę zwracać na siebie jeszcze większej uwagi dlatego biorę bułkę i smaruję ją
masłem, po to tylko aby stworzyć pozory tego, że mam zamiar ją zjeść. Moja ręka
zręcznie porusza nożem, natomiast w środku cała drżę. Słyszę dudnienie mojego
serca.
Dźwięk otwieranych drzwi przecina
powietrze, a ja czuje jak moje ciało mimowolnie się napina.
Jego rumiane policzki…
Czuję jak zaczynam coraz szybciej
oddychać. Na sekundę zamykam oczy, aby się uspokoić, ale kiedy tylko je
otwieram przed sobą widzę jego sylwetkę. Szybko odwracam od niego wzrok.
Wpatruję się w moją kanapkę już
dobre parę minut. Rozmowy nadal trwają. Niall tak samo jak ja wpatruję się w
talerz tyle tylko, że jego jest pusty. Mam wrażenie, że nikt nie zauważył tego
napięcia, które powoli staję się niemal namacalne.
-Dobra o co chodzi? – pyta Louis.
Przez chwilę mam nadzieję, że to pytanie zostało skierowane do kogoś innego niż
naszej dwójki. Niepewnie podnoszę do
góry wzrok. Widzę, że patrzy się na mnie. Zresztą jak reszta tutaj zebranych,
oczywiście oprócz pewnego blondyna siedzącego naprzeciwko mnie.
-A co cię to kurwa obchodzi!!!?
Czy ja wtrącam się w twoje pierdolone życie!!? – wykrzykuję i gwałtownie
wstaję. Krzesło przewraca się, ale ja nie zatrzymuję się. Chcę jak najszybciej
wyjść z tego pomieszczenia. Wolę być jak najdalej od tych ludzie.
Nie mam zamiaru zamykać się w
dwóch ścianach mojego pokoju. Wybiegam na dwór. Być może niepotrzebnie, bo nikt
za mną nie idzie.
Wiem, że prawdopodobniej nie będę
umiała znaleźć drogi powrotnej. Nowy Jork jest ogromnym miastem. Londyn, w
którym kiedyś straciłam orientację to pikuś. Przez chwilę czuję nutkę radości,
kiedy znajduję park. Nie wiem dlaczego, ale dla tych miejsc porośniętych
zielenią mam jakiś niezrozumiały sentyment.
Siadam na ławce. Zamykam oczy.
Jego nos…
Czy już nigdy nie będę mogła
zamknąć oczy, żeby nie zobaczyć jakiejś części jego ciała?!
***
W kompletnym bezruchu siedzę bite
dwie godziny. Spada deszcz. Czuję przejmujące zimno, ale nie mam siły żeby
wstać. Chyba mam nadzieję, że rozchoruję się i umrę. Jedyne co mnie martwi, to
to że jeszcze nie słyszałam, żeby ktoś w XXI wieku umarł od deszczu.
-Znów ja cię znajduję. – mówi
zakapturzona postać i siada obok mnie na ławce.
-Najwyraźniej taki już twój los.
– mówię beznamiętnie w kierunku Zayn’a.
-Chcesz. – Wyciąga w moją stronę
papierosa. Pośpiesznie go łapię chyba bojąc się, że znów zacznie swoją gadkę o
tym, że nie jestem pełnoletnia.
-Dzięki. – mówię. Nastaję chwila
ciszy.
-Wiem, że coś się pomiędzy wami
wydarzyło. Nie będę wnikał co, bo to wasza sprawa, ale gdyby dało się to jakoś
naprawić to proszę cię zrób to. Martwię się o was.
-Chciałabym, ale obawiam się, że to
niemożliwe. – Z ust wypuszczam szarawy dym.
***
Widzę piątkę
chłopaków biegającą po scenie. Po ich twarzach i posturach wdać, że są już
niemal mężczyznami, ale nadal zachowują się jak dzieci.
Mam ochotę
zatkać uszy. Są tego dwa powody.
1.
Fanki wrzeszczą tak głośno, że boję się o moje
uszy.
2.
Nie mogę słuchać pioseneczek o miłości, która
tak naprawdę nie istnieje.
Oprócz
zatykania uszu najchętniej zasłoniłabym swoje oczy. Jedyny powód to.
1.
Niall
Najchętniej w ogóle bym się tu nie
pojawiała. Mimo z niechęcią zgodziłam się na wszystko. Bałam się, że w ciszy
czterech ścian sięgnę po żyletkę.
Po chwili zauważam, że chłopacy co chwilę
na mnie spoglądają. Zdzwiona wsłuchuję się w tekst piosenki.
Ona wymyka się w środku nocy, tak
Obcisła sukienka z nisko wyciętą górą
Jest uzależniona od uczucia, by nigdy nie odpuszczać
Obcisła sukienka z nisko wyciętą górą
Jest uzależniona od uczucia, by nigdy nie odpuszczać
…
Ale za każdym razem, gdy mówię jej, że chcę więcej
Ona zamyka drzwi
Ona zamyka drzwi
Ona nie boi się całej uwagi
Nie boi się dziko biegać
Jak to się stało, że tak bardzo boi się zakochać?
Nie boi się strasznych filmów
Lubi sposób, w jaki całujemy się w ciemnościach
Ale strasznie boi się zakochać
Nie boi się dziko biegać
Jak to się stało, że tak bardzo boi się zakochać?
Nie boi się strasznych filmów
Lubi sposób, w jaki całujemy się w ciemnościach
Ale strasznie boi się zakochać
-Pamiętajcie.
Pod żadnym pozorem nie bójcie się miłości. To piękne uczucie, które czasami
może zranić, ale w większości przypadków daje tylko szczęście. – zabrał głos
Liam. Niby mówił do wszystkich, ale cały czas zerkał w moją stronę. – A teraz
Little Things.
Zaczęłam
przedzierać się przez tłum fanek. Wcześniej dowiedziałam się, że po tej
piosence kończy się koncert, więc jeśli chcę uniknąć tego całego zamieszania,
to mam wyjść wcześniej.
Z
wielkim trudem udało mi się dojść do zaplecza. Ochroniarz wiedząc kim jestem
bez problemu mnie wpuścił. W środku panował prawie taki sam harmider jak na
stadionie. Tylko parę osób w tym dziewczyny chłopaków i Lou – makijażystka,
siedziały na wspólnej kanapie i przyglądały się chłopakom, którzy po paru
minutach zeszli ze sceny. Widząc ich wcześniejsze wyczyny wcale się nie
zdziwiłam, że są tacy zmęczeni i spoceni.
Oglądałam
ich z wielkim zainteresowaniem. Tak jakbym nigdy wcześniej ich nie widziała. W
końcu natrafiłam na blondyna, który nie pałał takim entuzjazmem jak reszta
zespołu. Nasze spojrzenia się spotkały, a wszystkie dźwięki wokół ucichły.
***************************************************************************************
Hej, Haj, Helloł!!!!
No i macie dawną Torii :) Nie myślcie sobie, że zrobiłam tak, bo niektórzy za nią tęsknili, po prostu już wcześniej miałam to zaplanowane, ale nic wam nie zdradzałam. Tak wiem, że was troszkę torturuję.
Ogólnie to dziś jest dzień wyznawania miłości, no więc KOCHAM WAS!!!
Błagam nigdy nie mówcie, że wasze komentarze są nudne, bo to nie prawda!!! Każdy bardzo wiele dla mnie znaczy, nawet ten najbardziej zakręcony, czy zwykłe: Super rozdział :)
A i jeszcze mam dla was taką małą prośbę. Doskonale wiem, że w tekście są błędy. Pewnie jakieś powtórzenia, albo brak przecinków, ale rzadko kto zwraca mi uwagę. Wiem, że większość czyta to dla przyjemności i nie patrzy na takie rzeczy, ale jak wyłapiecie jakieś błędy to walcie prosto z mostu. Bo chciałabym choć trochę zminimalizować moje literówki :)
Jeszcze zapraszam was na mojego nowego bloga: WHO I AM?
Wiem, że wam tu co chwilę spamuję, ale tamten blog jest strasznie dla mnie ważny i fajnie jakbyście go ocenili.
Kurde! Jak chyba nie potrafię pisać zwięźle i na temat! Na prawdę zazdroszczę osobom, które pod rozdziałem nie rozpisuję się tak jak ja. To jest na prawdę dziwne, bo jeśli chodzi o mówienie to ograniczam je do minimum.
Ej widzicie wiersz jaki wybrałam? Matko! Sama nie mogę uwierzyć, że jeszcze coś zostało mi z lekcji języka polskiego xD
Dobra, ogar!
Mam nadzieję, że rozdział jako tako wam się podoba :D :*
Jest fenomenalny, wrecz zajebisty. Mam nadzieje że między nimi wszystko się ułoży. Czekam na nn<3 :*
OdpowiedzUsuńzajebisty, ale zwrot akcij po prostu brak słów , jestem ciekawa co dalej z nimi będzie :)<olcia
OdpowiedzUsuńRÓWNIEŻ CIĘ KOCHAM, SKARBIE TY MÓJ!
OdpowiedzUsuńCo do tych przecinków i innych pierdół, to jakoś czytając nie angażuję się w zbytnio czy jest błąd czy go nie ma. Przecież liczy się treść ;)
No nie wierzę! Na serio to zrobili *.*. Na samym początku jak czytałam końcówkę poprzedniego rozdziału to myślałam, że w tym w jakiś dziwny sposób jednak ich powstrzymasz, ALE NIE! Ty byłaś Wredną Suką i musiałaś doprowadzić do tego, że jednak zrobili-coś-tam-więcej... Przez co Tori jest wewnętrznie rozrywana na strzępy, przez swój umysł ;D
Oczywiście nie bierz sobie do siebie jak Cię nazwałam.. - to tylko żarty.
Niall'erek takiego smutasa wali, że aż mi go tak szkoda.;(
I oczywiście dziękuję Ci serdecznie za komentarz pod moim ostatnim rozdziałem ;) Jakoś tak mam, że bardzo lubię czytać Twoje wypowiedzi na temat moich prac.
Przepraszam, że tak z Anonima, ale coś mi się stało z przeglądarką internetową i nie mogę się nigdzie zalogować. Nawet na blogger'a na mój blog...
Dangerous Darkness
Dobra, teraz będzie okay, bo mam już wszystko naprawione i z Anonima nie musze napierdalać ;D
UsuńOczywiście wszystko z moją opinią zostaje po staremu ;3
KOCHAM CIĘ :3
ŚWIETNY !!! niech się jeszcze nie godzą :D lubie jak Tori jest taka wybuchoowa :D
OdpowiedzUsuńCzuje niedosyt, piszesz tak świetnie, że ma się ochotę na więcej, i więcej. Denerwuje mnie trochę już Tori, jest taka zimna wobec Niall'a, ale może tylko ja mam takie wrażenie. Rozdział super, czekam na next. :)
OdpowiedzUsuńHej. Jak zawsze super rozdział.
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że tak będzie. Niech Vicky się zdecyduje co czuje, bo takim zachowaniem sprawia ból Niallowi. Chłopak nie wie o co chodzi. Zresztą mu się nie dziwię. Najpierw Vicky go całuje i spędza z nim noc, a potem się zachowuje tak, a nie inaczej.
A tak naprawdę, oszukuje samą siebie. Przecież ona coś do niego czuje. Nie bez powodu zajmuje jej myśli. Cały czas przed oczami ma ich wspólną noc i każdą część jego ciała. To miłość. I Tori może wmawiać sobie co tylko chce, ale serca i tak nie oszuka.
Liam ma racje, nie można bać się kochać. Mam nadzieję, że te słowa dadzą do myślenia naszej głównej bohaterce.
Jestem bardzo ciekawa jak to się wszystko dalej potoczy. Co postanowi Victoria.
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Twoje opowiadanie jest niesamowite. Zawsze mnie zaskakujesz, pozytywnie oczywiście :)
Życzę Ci duuużo weny. Ściskam, Maarit :*
love-of-accident.blogspot.com
Skoro dzisiaj taki dzień to mam dwa powody do kochania Ciebie:
OdpowiedzUsuń1. http://www.youtube.com/watch?v=CJhjgcP-DCw :D:D
2. Wspaniały rozdział. I kochana nie przejmuj się literówkami, to nie rozprawka czy inny dziwny twór do napisania na polski. To jak piszesz jest prawdziwe i cały urok tkwi w tym, że są błędy. To jest takie naturalne, klasyczne, brak w tym sztuczności. Po prostu W-S-P-A-N-I-A-L-E. Jeśli chodzi o sam rozdział to byłam w szoku. Ja tu sobie czytam, czytam, czytam i nagle ciach... Normalnie, aż wydobył się ze mnie jęk nie zadowolenia i słowa: " Jak to? Już koniec?". Ja mogłabym czytać to opowiadanie normalnie caaaały czas. Trochę martwi mnie zachowanie Tori, przecież musi w końcu przyznać że go kocha i on kocha ją. Są rzeczy przed którymi nie ma ucieczki. A takie wypieranie niczemu dobremu nie służy, może w końcu któryś z chłopaków przemówi jej do rozumu. Osobiście stawiam na Zayna, w końcu oboje mają duszę artysty. Normalnie zjada mnie ciekawość jak to się skończy. I mam prośbę, nie pozwól żeby Torii na powrót się okaleczała. Przecież to wcale jej nie pomaga.
Powtórzę jeszcze raz: wspaniale piszesz i wspaniały rozdział
Buźka LaLaith
http://all-for-one-and-one-for-all-1d.blogspot.com/
OMG, OMG, OMG, OMG, OMG, OMG, OMGGGGGG! Tori wpadła po uszy! :D
OdpowiedzUsuńCholernie smutno mi, że boi się tego uczucia. Niall musi teraz strasznie cierpieć. Szkoda mi ich, bo pasują do siebie jak ulał. Ale i tak wiem, że jeszcze będą razem. Muszą, bo inaczej Cię znajdę i w dziób : )
Przepraszam, że tak krótko, ale muszę zmykać :C
Rozdział fantastyczny, powtarzam się! Do następnego! x
Boskiee *.*
OdpowiedzUsuńNie no takiego rozwoju akcji się nie spodziewałam haha :D zaskoczyłaś mnie,że szok normalnie :O
OdpowiedzUsuńAle to dobrze,że nie chcesz tak szybko robić happy endu :) przynajmniej będę czytać dalej twojego bloga (znaczy nie tylko ja haha)
A co do rozdziału to extra i czekam na dalsze rozdziały. :D Mam nadzieję,że nie każesz nam czekać długo :P haha również KOCHAM CIĘ <3 <3 <3
A już myślałam, że Tori i Niall będą razem... No trudno, ale rozdział i tak mega świetny! :)
OdpowiedzUsuńAaaa ! Ten rozdzial jest boski *.* Jestem strasznie ciekawa jak to sie dalej potoczy. Nie zwracam uwagi na bledy ortograficzne :-) Sama nie jestem dobra w te klocki wiec i tak bym za bardzo nie pomogla XD Link do nowego opowiadania juz od dawna mam zapisany i czekam na rozdzialy <3 Kocham Cie za to ze masz taki talent i dzielisz sie nim z nami :-*
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny! Ale mówię to już po raz kolejny. Już mi brakuje określeń! ;)
OdpowiedzUsuńNiech Tori w końcu przestanie sobie wmawiać, że go nie kocha, bo wszyscy wiedzą już, że go kocha ;))
Czekam na next'a ;)
Zapraszam do siebie ;)
http://whenever-you-kiss-him-im-breaking.blogspot.com/
Uuu, kurde, się porobiło. Tak coś czułam, że Tori będzie żałowała tego co zrobili. Mam nadzieję, że wszystko jakoś się ułoży i w końcu będą razem :) a co do rozdziału, to jak zwykle jest wspaniały, uwielbiam czytać Twoje opowiadania ;)
OdpowiedzUsuńNieeeeeee, błagam niech Tori znów będzie obierała marchewki z Louisem i chwaliła loki Harry'ego. Proszę ja chcę tamtą Vick!
OdpowiedzUsuńOna nie może w nieskończoność wypierać się uczucia które żywi do Nialla. KOCHAM CIĘ!!
Epicki rozdział! Czekam na next Xx
Świetny rozdział !! Kocham twojego bloga!
OdpowiedzUsuńSuper, weny, weny i jeszcze raz weny!
OdpowiedzUsuńNiech wena będzie z tobą! Suuuper!
OdpowiedzUsuńPiękne wiersze !
OdpowiedzUsuńA opisy odczuć dziewczyny - po prostu pierwsza klasa.
Ach, nie mogę pojąć dlaczego ona tak wybucha?
Dlaczego jest tak strasznie poirytowana, wkurzona i zła.
Owszem są przyjaciółmi, no ale może czas to zmienić?
Skoro o nim myśli cały czas - świadczy to o prawdziwej miłości,
Przecież ona jest wspaniała, jak i on i idealnie do siebie pasują.
Czekam na nexta i życzę weny.
Pozdrawiam.
Piszesz coraz lepiej :33 Niedawno przeczytałam twojego bloga od nowa (tęskniłam za dawną Tori) i porównując do wcześniejszych rozdziałów, coraz częściej wyłapuje (mam fotograficzną pamięć), że zamieniasz wiele wyrazów na podobne, co sprawia, że tekst o wiele przyjemniej się czyta, niż coś takiego, co można zaobserwować na bloga 9-latek piszących o seksie z Zaynem -.-
OdpowiedzUsuńDziękuje ci bardzo, za nagły zwrot akcji z zachowaniem Tori ^^ To było właśnie to, na co czekałam <3 I też cie kocham XD I twojego bloga też. Chociaż nie słucham 1D (preferuje rocka) to to opowiadanie strasznie przypadło mi do gustu :3 I nie tylko ze względu, że główna bohaterka ma wygląd mojej obsesji- Taylor :D
Czekam na nexta z niecierpliwością, bo każdy rozdział odrywa mnie choćby na chwilę od myślenia nad moim opem :D
Ehh nienawidzę się rozpisywać, a na 1000% to właśnie zrobię -,- xD
OdpowiedzUsuńWięc tak, rozdział podobał mi się. Nawet bardzo.
Tori, niech ona zrozumie, że też cos do niego czuje. Niech zaryzykuje.
Ostra Tori jest fajna ale to nie jest jej prawdziwa osobowość. Zniszczył ją poprzedni chłopak ale wiem, że Niall dokona zmiany w Victorii.
Teraz powiem coś głupiego ( wiem, nic nowego):
Twój blog pokazał mi jak wiele znaczy, by odpowiednio patrzeć na świat i ludzi w nim żyjących. Trzeba być zawsze czujnym ale patrzeć sercem. Być sobą i nie ukrywać się za barierą innej osobowości. Ta historia wywołuje u mnie łzy i smutku i szczęścia. To coś naprawdę pięknego.
MÓWIŁAM, jak zawsze szczera ja muszę pierdolnąć jakąś łzawą i głupią mowę. Ehh czasem mój talent do rozpisywania się mnie przeraża. Ale już kończę. Chce jeszcze raz powiedzieć świetny rozdział, tak jak i cały blog i życzę dużo weny <3 + zapraszam do siebie http://not-only-1d.blogspot.com/
Love xxx
great :)
OdpowiedzUsuńświetny :D czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńSwietny. Czekam i nie mogę się doczekać. :*
OdpowiedzUsuńMogę liczyć na komentarze, obserwację i regularne odwiedzanie.? http://normalbutdidnot.blogspot.com/
Powróciła zła Torii xD mimo wszystko uważam,że czuje do Niall'a coś więcej niż przyjaźń :) I doskonale pasuje tu She's not afraid <3333 Mam nadzieję,że ułoży się pomiedzy Vicky,a Niall'em... I znów pojawił się przyjaciel od papierosa-Zayn <3 ale kocham też Niall'a <3 Weny :)
OdpowiedzUsuńNie no nie mogę za każdym razem gdy czytam następny rodział to nie wierzę,że ktoś tak może fajnie,ciekawie i z takim napięciem pisać :D Normalnie kocham kocham tego bloga,że szok :* A co do końca wakacji to nie mogę uwierzyć,że tak szybko one minęły :/ Ja nie chcę jeszcze do szkoły.A wracając do rozdziału to jest zarąbisty :) A i jeszcze fajnie by było jakbyś napisała rozdział lub nawet kawałek co myśli,sądzi i czuje Niall :p Oczywiście to tylko taka sugestia jak nie chcesz to nie musisz tak pisać.I oczywiście czekam na następny rozdział :D mam nadzieję,że szybko się pojawi :*
OdpowiedzUsuń