"Jestem
mała a świat jest duży
Ale nie boję się niczego" -
Ale nie boję się niczego" -
Avril
Lavigne - How does it feel
~11 październik~
Po otwarciu oczu poderwałam się
gwałtownie. Zaraz zaraz, przecież to nie jest mój pokój. Gdzie ja jestem do
cholery jasnej?! Dopiero po paru minutach uświadomiłam sobię, że to wszystko co
uważałam za sen stało się na prawdę. Moja matka nie żyję. Mieszkam u ojca,
którego nawet w minimalnym stopniu nie toleruję. To właśnie on wywiózł mnie z
mojego rodzinnego miasta, zmuszając mnie w ten sposób do zostawienia
przyjaciela i kobiety, którą znałam przez całe moje życie. Żeby jeszcze
bardziej utrudnić mi życie jestem zmuszona widywać słynne One Direction,
którego z całego serca nienawidzę.Życie jak z bajki po prostu.
Nadal
lekko zaspana biorę swoje legginsy moro, biały t-shirt z motywem czaszki oraz
bordową bluzę. Z tymi ubraniami kieruję się do łazkienki. Ściągam wczorajsze
rzeczy i biorę szybki prysznic.
Po
zrobieniu makijażu i związaniu włosów w klasyczny kucyk kieruję się do pokoju.
Już od samego przebudzenia ulotki znajdujące się na szafce nocnej szydzą ze mnie.
Najchętniej w ogóle nie chodziłabym do szkoły, pewnie jak większość
nastolatków. Chyba normalne jest to, że nie chcę mi się uczyć, co można
stwierdzić po moich ocenach, ale ja najbardziej boję się, że nie znajdzie się
nikt kto przypadłby mi do gustu. Mam nadzieję, że w tutejszych szkołach
artystycznych nie ma tylko bogatych ludzi, którzy od zawsze mają wszystko
podane na tacy. Prawda jest taka, że nie trawię kiedy ktoś się wywyższa. Na
pewno przez to powstałby niemały konflikt.
Krzywiąc
się biorę te kawałki papieru, które mają zachęcić mnie do podjęcia edukacji.
Pierwsza w ogóle tego nie robi. Nie dość, że dominują tu odcienie szarości, to
jeszcze na pierwszy plan wysunięte są trzy osoby ubrane w granatowe mundurki na
ich twarzach widzę wymuszone uśmiechy. Nawet nie czytam co to za szkoła.
Przechodzę do następnej oferty.
Z
tą szkołą jest już lepiej. Mimo to i tak wydaję mi się za bardzo ekskluzywna.
Wszystko jest za bardzo zaplanowane. W ogóle mnie to nie kręci.
Dopiero
szósta z kolei oferta zdobywa moje serce. Człowiek nie musi czytać nagłówka, a
już wie, że to szkoła artystyczna. Widać, że ktoś postarał się, aby ulotka
wyglądała schludnie i ładnie, ale nie zrobił tego z przesadą. W prawym górnym
rogu widać niezbyt dużą fotografię szkoły. Pod spodem widnieje napis głoszący,
że to najlepsza szkoła artystyczna w Londynie. Czy tak jest? Nie mam pojęcia.
Aby dowiedzieć się więcej patrzę do środka. Jest tam bardzo wiele ofert. Nie
tylko plastycznych, które najbardziej mnie interesują, ale także dla aktorów,
piosenkarzy, tancerzy i wielu, wielu innych. Chyba właśnie to decyduję w dużej
mierze o moim wyborze.
Zadowolona
z siebie oddycham z ulgą. Po chwili czuję, że burczy mi w brzuchu. Odkąd tu
przyjechałam nic jeszcze nie zjadłam. Z niechęcią wychodzę ze swojego pokoju,
Jak tak dalej pójdzie to zemdleję, a tego za nic w świecie nie chcę. Mam tylko
nadzieję, że ta banda rozpieszczonych gwiazdek jeszcze się tu nie zjawiła. Choć
będę musiała ich często widywać, to moim jedynym pocieszeniem jest to, że tu nie
mieszkają.
Niepewnie
wchodzę do kuchni, tam już siedzi mój ojciec. Piję kawę i czyta gazetę.
Normalnie scena jak z reklamy. Na dodatek przy kuchni krząta się jakaś kobieta,
która spokojnie mogłaby grać rolę mojej matki. Brakuję jeszcze tego, abym z
szerokim uśmiechem na twarzy podbiegła do ojca pocałowała go w policzek tą
czynność powtarzając z moją matką i głośno krzycząc „Dzień Dobry!!!”. Niestety lub
stety rzeczywistość jest inna. Ta dziwna kobieta nie jest moją matka, a ten
facet co prawda jest moim ojcem, ale nigdy w życiu nie podbiegnę do niego z
głośnym powitaniem. Muszę wytrzymać z nim równy rok, potem nasze drogi rozejdą
się. Na zawszę.
-Witaj Victorio! – posyła mi uśmiech. –
jak się spało?
-Dobrze. – odpowiadam niechętnie i
wymownie spoglądam na kobietę z średniej długości rudymi włosami oraz dużymi
oczami. Myliłam się myśląc, że może być moją matką. Kobieta ma bardzo drobną
budowę ciała i nie wygląda na więcej niż 35 lat.
-To jest Clarissa nasza kucharka i
sprzątaczka. –mówi. Kiwam głową na powitanie w stronę kobiety, a ta uśmiecha
się do mnie szeroko i wraca do swojej czynności. –usiądź za chwilę będzie
śniadanie. - nie mogę znaleźć pretekstu, aby nie wykonać jego polecenia,
dlatego robię to. Nastaję okropna cisza. Nienawidzę takich chwili. W myślach
modlę się, aby ten czas szybciej leciał. Wpadam na pewien genialny pomysł.
-Czy mogę pani pomóc? – pytam. Nie mam
zamiaru czekać tak bezczynnie. Jestem samodzielna i przeważnie sama
przygotowywałam swoje posiłki.
-Oczywiście. – mówi kobieta łagodnym, ale lekko piskliwym głosem.
Podaję mi deskę, nóż oraz pięć pomidorów.
-Po co tego tyle?
-Będziemy mieć gości. – zabiera głos
Jace.
-Tylko nie mów, że tych bałwanów! –
jeszcze tego brakowało, abym musiała z samego rana ich oglądać.
-Chyba trochę za bardzo jesteś do nich
uprzedzona. Jestem pewien, że kiedyś w końcu ich polubisz. Choć czasami trochę
wariują, to dobrzy z nich chłopacy, a co najważniejsze są sobą i jeszcze im
sodówka nie uderzyła do głowy.
-Nie wydaje mi się. – postanawiam, że
wyżyję się na biednych pomidorach, bo jeszcze napadnę na te gwiazdeczki kiedy
tylko się tu zjawią. Po pół godzinie wszystko jest gotowe, a ja słyszę odgłosy
dochodzące od wejścia do domu. Czyli nikt nie nauczył ich, że trzeba pukać,
albo czują się tu jak u siebie w domu. Mija parę minut, a ja widzę te ich
przystojne, ale znienawidzone przeze mnie twarze.
-Witaj piękna! – krzyczy Harold.
-Spadaj brzydalu! – odpowiadam.
-Uuuuuu – krzyczą jego przyjaciele, a on
nie wygląda na zadowolonego.
-To ci pojechała. – mówi mulat.
-Nie martw się Hazzuś, dla mnie jesteś
najpiękniejszy na świecie. – mówi brunet ubrany w paski. Czy on nie ma innych
rzeczy tylko bluzki w czarne paski i czerwone spodnie?
-Wiesz inne dziewczyny uważają, że jestem
śliczny. – mówi.
-Może i tak gdyby nie to co masz na
głowie.
-To są moje seksowne loczki, które są
sławne i kochane na całym świecie. Nie masz prawa ich obrażać.
-Żyję w wolnym kraju i mogę robić co
chcę. – zgasiłam go tym. Wpatrywał się we mnie zmrużonymi oczami. Mrugnęłam do
niego i usiadłam na swoim miejscu obok blondyna, który już coś upychał do buzi.
Widząc tyle jedzenia stałam się jeszcze bardziej głodna. Tak samo jak mój
sąsiad dopadłam się do jedzenia. Dopiero kiedy napełniłam swój żołądek
zobaczyłam, że pięć par oczu się we mnie wpatruję.
-Co? – zapytałam. – już nawet jeść nie
mogę?
-Nie no oczywiście, że możesz, ale nie
wiedzieliśmy, że masz aż taki apetyt. – powiedział Nick?
-Jestem głodna i tyle. Widzę, że brakuję
wam dobrych manier. Najpierw wchodzicie do czyjegoś domu bez pukania, a później
gapicie się na mnie jak jem.
-Jesteśmy naprawdę niegrzecznymi
chłopcami. – mówi mulat.
-No może oprócz Liama. On jest tym
odpowiedzialnym. – mówi blondyn. Ta fajnie jeszcze jakbym wiedziała, który to
jest ten Liam.
-Odezwał się naprawdę niemoralny
człowiek. – mówi rolnik. (znów ubrany w kratę) Czyżby to on był ten Liam?
-Od czego chcesz zacząć w czasie
zwiedzania. – pyta brunet z niebieskimi oczami. No tak kompletnie zapomniałam,
że mam z nimi zwiedzać Londyn. Tylko czy wytrzymam z nimi tak długo?
-Obojętnie. – odpowiadam.
-Czyli najpierw idziemy do Big Bena. –
mówi Lama, bo chyba tak ma na imię rolnik.
-Nie, najpierw do Nando’s!!! – krzyczy
blondyn, a ja martwię się o stan mojego ucha.
-Niall przecież dopiero co zjedliśmy
śniadanie, kiedy wszystko zwiedzimy to pójdziemy do tego twojego Nando’s.
-Louis, ale obiecujesz?
-Tak. – mówi Zouis?
-W takim razie możemy już iść. – rzekł
Liam. Wprost nie wierze, że udało mi się w końcu zapamiętać imię, któregoś z
nich. Spokojnie mogę być z siebie dumna.
-Najpierw musimy się spytać Tori, czy już
jest gotowa aby wyjść. – odzywa się Harold z zapewne zamiarem podlizania mi
się.
-Tylko przyjaciele mogą tak do mnie
mówić. Dla ciebie nadal jestem Victorią.
-Sorry, myślałem, że już jesteśmy
przyjaciółmi Victorio.
-Dla mnie przyjaciel to nie osoba, którą
poznałam parę dni temu. Przyjaźń buduję się miesiącami, a czasami latami. Nie
każdy może zdobyć moje zaufanie, czyli nigdy może nie zacieśnić ze mną więzi na
tyle, abym mogła nadać mu taki tytuł. Między innymi dlatego mam tylko jednego
przyjaciela, ale przynajmniej jestem pewna, że jest on prawdziwy i zawsze mogę
na nim polegać. Natomiast ty w ogóle nie wiesz nic o mnie, a już śmiesz nazywać
siebie moim przyjacielem. Nie sądzisz, że to głupie. – zauważyłam ich zdziwione
spojrzenia spoczywające na mnie. Odkąd tu przyjechałam nigdy jeszcze aż tak
bardzo się nie rozgadałam.
-To było bardzo inteligentne. –
powiedział Jonathan.
-WOW, no to mu pojechałaś. Harry lepiej
się więcej do niej w ten sposób nie odzywaj, bo znów cię zgasi. Hahah już cię
lubię dziewczyno! – odparł mulat.
-Szkoda tylko, że bez wzajemności. –
wymownie na niego spoglądam. – wezmę tylko aparat i możemy już iść.
Nie
czekając na ich zgodę wstaję i kieruję się do mojego pokoju. Do dość dużych
rozmiarów czarnej ozdabianej ćwiekami torby wkładam telefon, portfel i kochaną
lustrzankę, która zaraz po malowaniu jest moją drugą pasią. Czasami kiedy nie
wiem co mam malować, po prostu przeglądam zdjęcia, które udało mi się zrobić i
od razu znajduję materiał godny do odtworzenia na płótnie.
Sama
nie wiem, czy cieszyć się z tego wypadu na miasto, czy też nie. Z jednej strony
bardzo chcę zobaczyć te przepiękne widoki, o których myślę przez większość
czasu odkąd tu przyjechałam. Z drugiej strony będę zmuszona robić to wszystko z
tymi nienormalnymi ludźmi, którzy na każdym kroku robią coś co niemożliwie
mocno mnie irytuję. Na dodatek nie jestem w stanie zapamiętać ich durnych
imion.
Mój
zapał gaśnie kiedy schodząc na dół słyszę jakieś hałasy. No tak nawet przez
chwilę nie potrafią z szanownymi tyłami spokojnie usiedzieć. Już przed salonem
wiem co jest powodem ich kłótni. Nie potrafią zdecydować, gdzie najpierw mamy
iść.
-Przecież wyraźnie ci mówiłem, że kiedy
wszystko zwiedzimy to pójdziemy do Nando’s.
-Ale ja chcę teraz. Już jestem głodny.
-To idź do lodówki i coś zjedz. Musisz
zrozumieć, że nie wszyscy są głodni i nie mają ochoty siedzieć w jakiejś
restauracji tylko dlatego, że twój żołądek ma niewyobrażalną pojemność.
-To nie jest żadna „jakaś” restauracja
Louis. To Nando’s najlepsza na świecie restauracja. Myślę, że jak najbardziej
jest godna zobaczenia, a jej przysmaki spróbowania. Victorii na pewno by się
tam spodobało.
-A skąd ty możesz wiedzieć co się spodoba
Victorii. Czy ty nie widzisz jak ona się zachowuję. To nie jest kolejna
normalna i miła dziewczyna. Nie łudź się, że się z tobą zaprzyjaźni.
Wielokrotnie dawała nam do zrozumienia, że nas nienawidzi. Po prostu nie ma z
kim zwiedzić Londynu i przez to z nami idzie. Ale nie ty musisz upierać się
przy swoim. – nie wiedziałam, że ten brunet bez przerwy ubierający się w bluzki
w paski i czerwone spodnie jest w stanie tak wybuchnąć gniewem. Widząc jego
łagodne niebiesko-zielone tęczówki zmieniające się w pełne gniewu byłam pod
niemałym wrażeniem. Reszta chłopaków chyba też, bo żaden z nich nie
wypowiedział ani słowa na dodatek widząc mnie niektórzy z nich zrobili się
czerwoni jakby błąd każdego członka ich zespołu był ich wspólnym błędem. No
tak, z pewnością miałam nie usłyszeć tych słów, które wypowiedział pasiasty.
-Nie mów tak Lou, to nie prawda. –
kompletnie nie wiedziałam co mam zrobić kiedy zobaczyłam, że ten sam głodomor,
który cały czas się śmieje i do wszystkiego jest optymistycznie nastawiony
płacze. Jak zahipnotyzowana wpatrywałam się w błękitne tęczówki, których barwa
była jeszcze bardziej widoczna przez
łzy, które się w nich znajdowały. Chłopak dopiero po chwili zauważył moją obecność i lekko zawstydzony otarł łzy.
łzy, które się w nich znajdowały. Chłopak dopiero po chwili zauważył moją obecność i lekko zawstydzony otarł łzy.
-Oh Niall nie przejmuj się nim. Po prostu
się zdenerwował i zaczął pleść bzdury. – powiedział Liam przytulając go. Nie
minęła sekunda zanim reszta przyłączyła się do nich. Nawet pasiasty, który
błagał o wybaczenie. Natomiast ja stałam i ze zdziwieniem wpatrywałam się w
nich. Podziwiałam to jacy są zgrani. Jeszcze nigdy w życiu nie widziałam tak
głębokiej i bezinteresownej przyjaźni, nawet u mnie i Max’a. Mimo tego, że
nadal
uważałam ich za rozkapryszone gwiazdki to nie uważałam ich już za osoby, które nie mają uczuć. Tym co przed chwilą miało miejsce w malutkim stopniu przekonali mnie do siebie. Co nie znaczy, że od razu stałam się ich ogromną fanką i za chwilę będę prosić o autografy i zdjęcia. Nic z tych rzeczy, po prostu mają takiego prawie niewidocznego plusa ode mnie.
uważałam ich za rozkapryszone gwiazdki to nie uważałam ich już za osoby, które nie mają uczuć. Tym co przed chwilą miało miejsce w malutkim stopniu przekonali mnie do siebie. Co nie znaczy, że od razu stałam się ich ogromną fanką i za chwilę będę prosić o autografy i zdjęcia. Nic z tych rzeczy, po prostu mają takiego prawie niewidocznego plusa ode mnie.
-Już się pomacaliście? To teraz możemy na reszcie iść? – zapytałam. Przypominając im w ten sposób o mojej obecności.
Uśmiechnięci odczepili się od siebie i po kolei zaczęli wychodzić. – to gdzie
najpierw?
-Do Nando’s! – wykrzyknął blondyn.
-A ten znów zaczyna. – uderzając się w
czoło wymruczał brunet.
-Idźmy w końcu do tego Nano’s, czy jak mu
tam to będzie spokój. – powiedziałam.
-To się nazywa Nando’s, a w przyszłości
Niallo’s! – przepraszam bardzo, czy on potrafi normalnie mówić, a nie tylko
krzyczeć?
-Szczerze, to wątpię, abyś był na tyle
sławny, aby nazwali restaurację z tradycją twoim imieniem.
-A ja jestem innego zdania.
-Ta żyj chłopczyku w swoim świecie, tylko
nie zdziw się jak się obudzisz i rozczarujesz.
-Jezu przestańcie już. Idziemy, czy nie?
– mówi Liam. Czyli moje przypuszczenia co do tego, że wszystkich ustawia
okazały się słuszne. Pan perfekcyjny się znalazł.
-Taaaa do Nando’s!!!!!!!!!!
-Jeszcze raz usłyszę słowo Nando’s z
twoich ust to nie wytrzymam i wybuchnę.
-Ciekawe jaki wielki zrobiłabyś hałas. –
uśmiecha się pokazując przy tym aparat na zębach.
-Lepiej już nic nie mówi. – wymijam go i
wychodzę na dwór.
Narzekając na
Polską jesień zrobiłam ogromny błąd. Tu było o wiele gorzej. Padało częściej,
czego najbardziej nienawidziłam. W swoim kartonie z rysunkami i szkicami na
próżno można szukać wizerunku deszczu. Nienawidzę kiedy ta przezroczysta i
zimna ciecz zaczyna spadać na moją głowę, przez co wyglądam jak zmokła kura. Na
dodatek cały mój starannie rano wykonany makijaż spływa.
Na
szczęście teraz nie pada deszcz tylko wieje dokuczliwy wiatr. Mimo to wolę go
milion razy bardziej, ponieważ nie wyrządzi mojemu wyglądowi takich wielkich
strat. Idę za tą całą hołotą do ich samochodu. Tak okazuję się, że wszyscy się
w nim nie pomieścimy.
-Victoria może usiąść na moich kolanach,
nie mam nic przeciwko.
-Szkoda tylko Haroldzie, że Victoria ma coś
przeciwko. - mówię.
-Haroldzie!!!! O ja nie mogę!!!!!! –
blondyn najpierw drze się w niebogłosy, a później wybucha jeszcze głośniejszym
śmiechem, który rani moje biedne bębenki. Kręcąc głową patrzę jak chłopak nadal
nie może
się uspokoić i robi się coraz bardziej czerwony.
się uspokoić i robi się coraz bardziej czerwony.
-Mam propozycję nie do odrzucenia.
Zostawmy tego oto nieudacznika i jedźmy, wtedy będzie więcej miejsca.
-Nigdzie się nie ruszam bez Niall’a. –
mówi Liam.
-A ja bez Liam’a. – rzekł mulat.
-A ja bez Zayn’a. – zabiera głos
pasiasty.
-A ja bez Louis’a. – odzywa się Harold.
-Matko co za zgrana rodzinka! No to jak
niby mamy jechać? Nie dość, że nie ma miejsca, to jeszcze ten tu na głowę
dostaję.
-Chyba jednak będziesz musiała usiąść mi
na kolanach. – mówi z zadziornym i jego zdaniem pewnie seksownym uśmiechem
Lockers.
-Jednak się nie skuszę.
-Może jakoś się zmieścimy. Przecież
Victoria to taka chudzina, że pewnie damy radę. – mówi mulat.
-OK. możemy spróbować. – rzekł Liam.
Jak
na jakiś znak, którego ja o dziwo nie zauważyłam wszyscy wbiegają do samochodu.
Zostawiając mnie zdezorientowaną i zmarzniętą na chodniku.
-Dalej wsiadaj!!! – jak zwykle krzyczy
blondyn dosłownie upychając dwóch chłopaków siedzących obok niego, aby zrobić
mi miejsce. Łapię się za głowę. Z trudem wsiadam do samochodu i cudem zamykam
drzwi. Siedzimy w niewyobrażalnym ścisku. Co chwilę jakiś chłopak żałośnie
jęczy, że nie może oddychać. W końcu nie wyrabiam i za chyba tysięcznym razem
walę blondyna w głowę, krzycząc aby się zamknął. Resztę także uprzedzam, że
jeśli się nie przymkną to podzielą jego los. O dziwo to działa. Już do końca
podróży panuje kompletna cisza, która przerywana jest tylko przez ruch
ulicznych samochodów. Bez wątpienia to będzie trudny rok.
********************************************************************
Siemano!
Wstawiając poprzedni rozdział w ogóle nie spodziewałam się aż takiej pozytywnej reakcji. Nawet nie wiecie jaką ogromną radość sprawiliście mi dodając te strasznie miłe komentarze. Jak chora psychicznie szczerzyłam się do siebie. Dobrze, że nikt tego nie widział, bo od razu wsadziliby mnie do psychiatryka, a tam pewnie nie za bardzo mogłabym pisać. Tak w ogóle to postaram się do końca pisać to opowiadanie, bo chyba uświadomiłam sobie, że czasami zdarzają się gorsze chwile w pisaniu i być może to się zmieni. Przynajmniej mam taką nadzieję. Wiem, że ten rozdział jest trochę nudnawy, ale musiałam go podzielić na dwie części, bo inaczej to miałby z 25 stron i wtedy to już chyba nikomu nie chciałoby się tego czytać. Dlatego obiecam, że w następnym rozdziale będzie się działo o wiele, więcej. Mam to już ułożone w głowie, ale czy to wypali, to nie mam pojęcia. A ja jak zwykle się rozpisuję. Jeszcze muszę wam przekazać dla niektórych być może radosną nowinę. W mojej głowie narodził się pomysł na nowego bloga z opowiadaniem też o 1D, ale jeszcze go nie założę, bo teraz za bardzo nie mam czasu, te wszystkie egzaminy, na dodatek niedługo mam bierzmowanie, dlatego prawdopodobnie w czasie przerwy w maju go założę, ale nic nie obiecuję. Oczywiście jeśli tylko będziecie chcieli, bo skoro nie to chyba nie ma sensu jeśli nikt go nie będzie czytał. Sorry miałam się nie rozpisywać, ale inaczej nie potrafię. Mam nadzieję, że dotarliście do końca mojego monologu :))
Jak to się u mnie często zdarza znów zmieniłam wygląd bloga. Tylko teraz powiedzcie mi, czy pole tekstowe jest równe z nagłówkiem, bo u mnie na netbook'u jest krzywo, ale tak jest na każdym blogu, więc teraz nie wiem. Strasznie nie chce mi się włączać kompa.
Kocham Was!!! :****************************
PS: Przy niektórych komentarzach prawie płakałam.
PS2: Jeśli chcecie to możecie bohaterom lub mi zadawać pytania na moim asku, który jest podany w zakładce pytania.
Dobra nie zanudzam was.
BYE
świetny rozdział! ;*
OdpowiedzUsuńzajebisty nowy wygląd bloga *,*
jeśli chodzi o nowego bloga to z chęcią będę go czytała tak jak ten i poprzedni ;)
normalnie kocham to jak piszesz! ;**
czekam na następny
nooo więc Siemkaaaaa
OdpowiedzUsuńświetny rozdział, kochana :) Bardzo, ale to bardzo bardzo mi się podoba ;p
OO widać, że zmieniłaś wygląd bloga :) Moim zdaniem jest świetny ;p
Hhehe ta kłótnia pomiędzy główną bohaterką, a Harrym. Bezcenne po prostu :)
Niallo`s ? Tak, to było? No niewątpliwe ;p Niall będzie mieć swoją własną restaurację :)
Świetnie piszesz ;) Zazdroszczę Ci talentu... W sposób jaki to wszystko opisujesz, jest po prostu zajebisty :) Chciałabym tak pisać, jak Ty xd
Już nie mogę doczekać się następnego ;p
Pozdrawiam :)
Zajebiste, kocham twoje opowiadania kochana :).
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Victoria będzie z Niall'em :D.
♥.
Oh, cudownyyy *_* fajny wygląd bloga, tylko troszkę krzywo jest, ale to nic :) rozdział zajebisty, nic dodać nic ująć. Ah ten Niall głodomorek xd mam nadzieję że Victoria w końcu przekona się do chłopców ;> a jeśli chodzi o założenie nowego bloga, to jestem jak najbardziej za! ;P czekam z niecierpliwością na następny, dużo weny życzę ;*
OdpowiedzUsuńNie wiem jak Ty to robisz. Jesteś fanką 1D, a tak świetnie idzie Ci pisanie z perspektywy kogoś, kto ich nienawidzi. Nie wiem czy ja bym tak umiała.
OdpowiedzUsuńW ogóle przekomiczne jest to, jak Tori nie umie zapamiętać ich imion. Szczerzę się jak głupia za każdym razem jak to czytam. ;)
Rozdział jest genialny, naprawdę! I want more <3
I znów na komie, uh. Hehe, a wszyscy myślą, że się geagrafii uczę. xd Cytat sprzed chwili: 'może zrób sobie przerwę, bo siedzisz nad tym atlasem od godziny?' :D Oh yeah. xd
OdpowiedzUsuńWracając do rozdziału - ge-nial-ny. ;) Niallowe napady głupawki cały czas mnie rozwalają. 'Niall's'? Wtf?! xd I niech mi ktoś powie, że on nie ma 10 lat. xdAle to jak się rozpłakał, a potem zbiorowy hug. Awww. <3 Jak słodko. ;)
'Lama' tu już serio myślałam, że mi rozerwie twarz od gigantycznego banana na twarzy. :D I powiedz mi, jak ja się mam gegry uczyć, no?
O Zaynie za duż nie było, trochę mi tego zabrakło. A 'Harold' już mnie wkurza (pozytywnie, o ile można być pozytywnie wkurzonym), taki perfekcyjny, idealny, genialny, the most, the best, first. On, on, on. I to tak strasznie wkurza Tori (za długie ma imię, żeby pisać je w całości) ! :D Tak różne charaktery, tak sprzeczne, ale w rzeczywistości żyć bez siebie nie mogą. ;) A ja bez nich, hahah.
Szczerze mówiąc, to ja już nie wiem, z kimma być Tori. Albo Harry, albo Louis, albo Niall - takich 'kandydatów' widzę w tym opowiadaniu. Niby Lou ma dziewczynę, ale tam. :D Najbardziej widzę ją z Niallem, ale Ty skupiasz się na Harrym, więc sama już nie wiem. ;)
Wow, ale się rozpisałam. Hahah, jestem w szoku. xd Teraz serio chyba pouczę się na tą gegre, bo opròcz niej mam jeszcze kartkówke z wosu. Przed tymi egzaminami jest taka masakra... a po nie zapowiada się lepiej.
Dobra, nie będę Ci się tu wyżalać. Powiem Ci tylko, że wiem, co czujesz, bo jestem na tej samej (czyli straconej) pozycji.
I znowu się zapomniałam.
W każdym razie życzę powodzenia na testach (no jakże by inaczej) i dużo weny do pisania rozdziału. Czekam na następny. ;)
Pozdrawiam. xx ~ ruda mycha
Podoba mi sie nowy wygląd bloga.Rozdział był cudowny Uwielbiam twoje opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńSuper, jestem za drugim opowiadaniem...
OdpowiedzUsuńBlackerose:)
Swietny rozdzial :D Ladny wyglad :) Oczywiscie ze chcemy kolejne opowiadanie i ciesze sie ze postanowilas kontynuowac to :D Kocham twojego bloga <3 Zycze powodzenia na testach i weny do kolejnego rozdzialu :*
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział.!
OdpowiedzUsuńWygląd bloga także świetny :) jestem ciekawa twojego pomysłu na nowego bloga.
Pozdrawiam.
Olcia :D
Aww rozdział cudowny ! <3
OdpowiedzUsuńTori,Tori,Tori.. ostra i zadziorna, umie przygadać i to jest w niej właśnie fajne. To jak opisujesz jej przemyślenia jest godne podziwu, bo mogę się w nią wczuć , wyobrazić sobie jej sytuację itd.
Odtworzyłam sb w pamięcie obraz Hazzy, który się spiździł po tym, kiedy mu to "Victoria" przygadała i chyba jest jedną z nielicznych dziewczyn, które opierały się jego wdziękom ;)
Słuchałam sobie wesoło Little Mix-How Ya Doin , a tu nagle zdjęcie Horana takie smutne :c I oczywiście żarłok tylko o Nandos , rozwaliło mnie to jak Zayn powiedziała,że już lubi Tori, a ona,że bez wzajemności xD
Kocham to opowiadanie, wszystkie twoje są cudowne , masz głowę pełną wspaniałych pomysłów i piszesz cudownie. Czytam wiele opowiadań i niektóre są długie, ale nużące , bo tak też się zdarza, ale twoje takie nie jest ;* Jestem oczywiście za 2 opowiadaniem i życzę duuużo powodzenia i mądrej główki na tych testach <3
Czekam na CD z niecierpliwością :)
P.s
Oświadczam,że ten komentarz i opinia w nim zawarta na temat bloga jest w 100000000000% prawdziwa, bo po tym co napisałaś w poprzednim rozdziale,że wiesz że miłe komentarze nie są prawdziwe to miałam ochotę cię zabić,przydusić i po prostu.... nie ważne.
ozdrawiam ♥
Genialny, cudowny, przepiękny, mrraśny ten rozdział bejb <3
OdpowiedzUsuńZakochalam się w twoim ( chyba pierwszym) blogu o Melanie i Niall'u. Chyba już o tym wiesz, ale mniejsza o to. Dziś słuchałem all about us *.* dzięki tobie poznałam ta piosenkę!!! Za każdym razem gdy ją słyszę pocą mi się oczy xD przypominają mi się te niesamowite chwile Mel i blondaska^^ od tamtego czasu po prostu cie pokochalam! Z ogromną chęcią przeczytam każde twoje opowiadanie, nie ważne o czym bedzie, i tak mnie zachwyci, bo ty je pisalas.
Mam tez taką prośbę... Czy w tym opowiadaniu, w przełomowym momencie również dodasz jakąś piosenkę? Uwielbiam powspominac sobie stare historie, a te piosenki pomagają mi je odtworzyć nawet bez ich ponownego czytania :3
Troszkę się rozpisalam, w zasadzie o tym rozdziale prawie nic nie napisałam... No wiec podsumomujac twoje wypociny, powiem, ze był naprawdę NIEZIEMSKI!!!
Pozdrowionka, wenki i kolejnych, tak pięknych opowiadań jak to!!!
Ada :D
Koooooooocham tooo!
OdpowiedzUsuńDziewczyno ogarnij się!
Uwielbiam Cię i to jak piszesz!
Nie mogłabym żyć bez tego bloga!
Jest zaaaaaaaaaaaaaaajebisty *-*
Kochana uwielbiam jak piszesz dziewczyno! Tez mam bierzmowanie wiem ci sie nie dziwie:)
OdpowiedzUsuńOchhhhhhh musiałam uważać żeby nie obudzić całego domu moim śmiechem O.o jest cuuuudne to jak Tori znów tonie w niebieskich teczowkach Nialla.... Chciałabym być na jej miejscu i moc wpatrywac sie w jego oczy w nieskończoność... Och sorki, trochę sie rozmarzylam O.o a i zapowiadają sie przygody z klasą! <3
OdpowiedzUsuń