Obserwatorzy

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział 6

  
 "Wiesz kiedy zwykłą zna­jomość z człowiekiem można naz­wać przyjaźnią?
Gdy po ty­siącu kłótniach, mi­liar­dzie przyk­rych słów, ty­siącu rozstaniach,
ty­siącu cichych dni, kil­ku­nas­tu miesiącach nie widze­nia się
Ty wciąż masz ochotę opo­wie­dzieć wszys­tko dzwo­niąc o 3 ra­no do tej właśnie osoby
- Two­jego przy­jaciela."

~11 październik~
 Niemal biegiem wpadam do domu. Nie no po prostu uwielbiam oberwania chmury, kiedy człowiek w sekundę jest już calutki mokry. Przypadkiem spoglądam w lusterko i wzdrygam się wystraszona. Cieszę się, że na ulicy nie było zbyt wiele ludzi, bo pewnie pomyśleliby, że jakieś zombie wstało z grobu. Calutki makijaż spływał z mojej twarzy tworząc czarne smugi na moich policzkach. Musiałam szybko to zmyć, bo za chwilę moja sąsiadka osiemdziesięcioletnia pani Kowalska przyjdzie po cukier, a kiedy mnie zobaczy jestem pewna, że padnie na zawał. Co jak co, ale nie chce mieć żadnej staruszki na sumieniu.
                Dosłownie centymetry dzielą mnie od drzwi łazienki. Wpadam do niej jakby chodziło co najmniej o moje życie. Już nie spoglądam w lustro tylko od razu do rąk nabieram trochę letniej wody i przemywam nią twarz. Tą czynność powtarzam jeszcze parę razy zanim z mojej twarzy zostanie usunięty zbędny makijaż. Patrzę w lusterku i znów widzę tą słodką blondyneczkę, którą wcale nie jestem. Nie sądzicie, że lepiej by było gdyby wygląd ludzi odzwierciedlał ich charakter? Życie wtedy byłoby o wiele prostsze. Ludzie nie
musieliby wdawać się ze mną w zbędne pogawędki, aby dowiedzieć się jaka jestem. Naiwne dziewczyny nie zakochiwałyby się w największych przystojniakach w szkole, a oni nie raniliby ich, bo byliby czułymi i miłymi facetami, a nie zadufanymi w sobie mięśniakami. Niestety nawet taki mały szczegół może bardzo skomplikować nasze życie. Tak samo jak ten, że mój ojciec stracił prace. Wyjechał i po prostu o wszystkim zapomniał. Teraz ja po tylu latach ponoszę za to konsekwencję.
                Niechętnie wchodzę do swojego pokoju. Muszę wziąć się za pakowanie. Nawet nie wiem za co mam się najpierw zabrać. Nigdy nie przeprowadzałam się, ani nie wyjeżdżałam na bardzo długo. W końcu bardzo powolnym ruchem otwieram drzwiczki szafy i na podłogę rzucam moje ubrania. W efekcie tworzy się nie mały stos. W końcu muszę wziąć się za ich poskładanie, bo przecież tak za nic w świecie nie zmieszczą się w walizce. Chociaż. Może lepiej spróbować? Nie koniec tego lenistwa. Trzeba to w końcu ogarnąć.
                Dla lepszego nastroju włączam swoje radio i płytę z ulubionymi piosenkami akurat wypada na Varius Manx – „Zaświeciły światła”. Mimo, że kochałam muzykę rokową to akurat ten utwór szczególnie do mnie przemawiał.
Zamigotał świat tysiącem barw
Tysiąc nowych pytań przywiał wiatr
Słońce świeci nocą księżyc za dnia
Coraz więcej ludzi coraz mniej nas
Ocal mnie nim utracę wiarę w sens.
                Po paru godzinach nudnego układania najróżniejszych t-shirtów, buz i spodni zakończyłam swoją syzyfową pracę. Przy okazji stwierdziłam, że parę rzeczy jest już tak zniszczonych lub za małych, że nie nadają się do ponownego założenia, dlatego postanowiłam je wyrzucić. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że tą walkę, którą przed chwilą stoczyłam jestem trochę zmęczona. Leniwym krokiem poszłam w stronę łazienki. Wzięłam szybki prysznic i założyłam na siebie moją ulubiona piżamę.
                Mój żołądek zaczął domagać się jedzenia. Uświadomiłam sobie, że od rana nic nie jadłam. Z pewnymi obawami weszłam do kuchni. Nie chciałam znów wymiotować, ale bardzo się bałam, że znów zjem za dużo i będę do tego zmuszona. Starałam sobie przypomnieć słowa z różnych terapii. „Nie pozwól sobie stracić kontroli”, „Staraj się jeść racjonalnie i zdrowo.”, „Pamiętaj, że jeśli zjesz za dużo lepiej wskoczyć na bieżnie niż wymiotować.”
                Otworzyłam drzwi lodówki i poczułam lekki chłód. Od razu moją uwagę przyciągnął duży i jaskrawoczerwony pomidor. Wprost uwielbiałam to warzywo. Mogłabym je jeść na śniadanie, kolacje, obiad no i deser też. Postanowiłam, że zrobię sobie z nim kanapkę.
                Po zjedzeniu dwóch kawałków zadowolona z siebie poszłam do pokoju. Cieszyłam się, że choć wszystko na to wskazywało to nie straciłam kontroli. Dochodziła już godzina 21. Włączyłam jeszcze laptopa. Sprawdziłam swoje konto na Twitterze oraz Facebooku. Oprócz sweet foci niektórych dziewczyn z mojej szkoły nie było nic ciekawego ani równie żałosnego. Dlatego wyłączyłam laptopa. Była dopiero 22. Pewnie grzeczne dziewczynki chodzą o tej godzinie spać, ale ja taka nie jestem. Wyjrzałam za okno i moja nadzieja bardzo szybko się ulotniła. Na niebie nie było widać ani jednej gwiazdy. Zrezygnowana położyłam się wkładając słuchawki w swoje uszy. Przez chwilę wpatrywałam się w sufit. Nawet nie wiem kiedy, a moje powieki opadły.
                Rano obudziły mnie promienie słońca. Cholera! Znów zapomniałam o rolecie. Spojrzałam na zegarek i jęknęłam. Dopiero 7, a ja już nie śpię! To grzech tak wcześnie wstawać. Na swoim telefonie zobaczyłam wiadomość od Magdy:
„Być gotowa o 11. O 13 masz samolot.”
Po krótkim przemyśleniu stwierdziłam, że jednak taka wczesna pobudka dobrze mi zrobiła. Jeszcze nie wszystko zostało spakowane, a przecież jeszcze musze spotkać się z Max’em. Od razu posmutniałam. Jak ja wytrzymam bez niego? Już nie pamiętam takiego dnia kiedy nie widziałam jego twarzy. My już tak mieliśmy, że nie mogliśmy wytrzymać bez siebie bardzo długiego czasu. A teraz zostaniemy brutalnie rozdzieleni. No dobra może trochę przesadzam, ale tylko trochę.
               
-Star jesteś wielka!!! – wykrzykuję sama do siebie. Wyrobiłam się w równiutkie 2 godziny. Piszę krótką wiadomość do mojego przyjaciela, a on niemal błyskawicznie pojawia się u mnie. W końcu nauczył się, że może wchodzić do mnie bez pukania. Biedaczek przez bardzo długi czas nie mógł się do tego przyzwyczaić to przez to, że jego matka ma wielkiego chopla na punkcie dobrego zachowania, a Maksymilian nie przeżyłby tego jeśli zobaczyłaby go w takich okolicznościach.
                Tradycyjnie witamy się uściskiem, który jest trochę dłuższy od zwyczajnych. Obydwoje zdajemy sobie sprawę, że być może minię sporo czasu zanim ponownie się zobaczymy.
-Obiecaj, że nie zapomnisz o mnie.
-Mówisz jak jakaś moja wakacyjna miłość. „Kochanie obiecaj, że o mnie nie zapomnisz. Będziemy do siebie pisać, a nasza miłość przetrwa.” – przewróciłam wymownie oczami co wywołało u chłopaka uśmiech na twarzy.
-Tylko, że u nas naprawdę będzie inaczej, skarbie.
-Oh. Romeo wierze, że nam się uda.
-Tak Julio nie możemy się poddać. Nie teraz kiedy nasze dziecko niedługo przyjdzie na świat.
-Wiesz, że jesteś nienormalny.
-To przez to, że za dużo z tobą przebywam.
-No jeszcze powiedz, że to moja wina.
-A niby tak nie jest?
-Ja cię tu uczę jak radzić sobie w życiu, a ty oskarżasz mnie o to, że jestem nienormalna?
-Po dłuższych przemyśleniach i konsultacjach z moim prawnikiem dochodzę do wniosku, że tak.
-Zginiesz marnie!!!!!! – krzyczę i rzucam się chłopakowi na plecy. Chyba najbardziej zdziwiła mnie jego reakcja. Zaczął piszczeć jak mała dziewczynka. Mając tego dość zsunęłam się na podłogę. Właśnie w tym momencie odezwał się mój telefon. Nawet nie patrząc kto do mnie dzwoni odebrałam.
-Czego?
-Jesteś już spakowana? – zapytała Magda.
-Tak, a co?
-Za chwilę przyjedzie po ciebie Jace. Zwolniło się miejsce i polecicie wcześniejszym samolotem.
-Że niby co?
-Radzę ci zobacz czy czegoś nie zapomniałaś. Już do ciebie idę.
-Ale ja się nawet jeszcze nie pożegnałam z Max’em. – powiedziałam płaczliwym głosem.
-Naprawdę mi przykro. Musisz to zrobić teraz. Czasu jest coraz mniej.
-Co mu się tak śpieszy do tego Londynu?!
-Ma tam pracę i nie może sobie na tak długo jej opuszczać.
-No tak prawie zapomniałam, że dla niego liczy się tylko i wyłącznie praca!!! – zdenerwowana rozłączyłam się.
-Co się stało? – zapytał Max.
-Za chwilę przyjedzie ten psychol i polecimy wcześniejszym samolotem. – posłałam mu smutne spojrzenie. Oboje wiedzieliśmy, że już za długo nie pobędziemy w swoim towarzystwie. Zauważyłam, że oczy chłopaka się zaszkliły. Szybko przytuliłam go do siebie. Nawet kiedy usłyszałam, że przyszła Magda nie puszczałam go. Gdyby to znaczyło, że nie muszę jechać pewnie przytulałabym go tak do końca życia.
-Vicky? – dopiero po jakiś pięciu minutach odezwała się.
-Nie mów tak do mnie! – odwarknęłam.
-Tori, wiem, że to dla ciebie bardzo trudne, ale może tam będzie lepiej? Wszystko będziesz mogła zacząć od nowa.
-Ale ja nie chcę zaczynać od nowa. Tutaj jest mi dobrze.
-Niestety nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli. Czasami wydaje nam się, że będzie źle, ale później okazuję się, że to był dobry wybór. Zdaję sobie sprawę z tego, że będziesz tęskniła za Max’em, ale tak czasami jest, że choć bardzo czegoś nie chcesz musisz pożegnać się z kimś. I ja-a-a bym chciała żebyś wiedziała, że j-a-a-a będę za tobą t-ę-s-k-n-i-ć. – przy ostatnim zdaniu jej głos wyraźnie zadrżał. Zauważyłam, że ledwo powstrzymuję się od płaczu. Przytuliłam ją. To było dziwne, ponieważ na okrągło jej pyskowałam i byłam dla niej wredna, jednak widząc te wszystkie emocje na jej twarzy mi samej pojawiały się łezki w oczach. Była dla mnie jak druga matka. Kiedy byłam mała pytałam się mamy dlaczego inne dzieci mają tatę, a ja nie. Wtedy odpowiadała, że tata ma bardzo ważne sprawy do załatwienia i najważniejsze jest to, że mamy siebie.
-Czy Magda może być moim tatą? – zapytałam.
-Nie, ale twoją drugą mamą. – odparła z promienistym uśmiechem na twarzy.
                Właśnie teraz żegnałam się z moją drugą matką. Tylko z jedną różnicą, że ona nie umiera, w każdej chwili mogę do niej zadzwonić, albo przyjechać. Z Max’em jest tak samo.
                Nawet nie zdaję sobie sprawy z tego jak ten czas szybko leci. Słyszę głośne pukanie do drzwi,a moje ręce zaczynają się trząść. Z miną zbitego psa spoglądam na Magdę, a ona wybucha płaczem. Mocno ją przytulam, a Max idzie otworzyć. Po chwili w drzwiach staje Jace – mój ojciec, a zarazem całkowicie obca osoba, której w ogóle nie mam ochoty poznawać. Z kamienną twarzą patrzy na to co się tu dzieje. Znacząco spogląda na zegarek. Już na mnie czas.
-Jesteś dla mnie jak córka, której nigdy nie miałam. – mówi Magda.
-A ty jak matka, którą straciłam.

                Już w taksówce zdążyłam nieźle dopiec Jace’owi. To tez po części była jego wina. Nie potrzebnie mówił o tym, że Londyn na pewno mi się spodoba i o tym, że ma nadzieję na to, że się bliżej poznamy i w miarę możliwości staniemy się normalną rodziną. Czy on nie rozumie, że przez to co zrobił mojej matce nigdy nie będzie normalnie? Z jednej strony cieszę się, że stało się jak stało. Przynajmniej przez cały czas nie będę musiała wysłuchiwać różnych rzeczy o nim, które już zaczął wymieniać.
                Wsiadając do samolotu mam cichą nadzieję, że nie będziemy siedzieć, ale jak to on „przykładny” tatuś nie mógłby zostawić swojej córki samej. Na dodatek każe mi wybrać czy chce siedzieć od okna czy od środka. Jakiś on uprzejmy. Bez słowa siadam przy oknie. Jestem kompletnie wykończona psychicznie,
więc nie mam jakiejkolwiek ochoty znów wszczynać kłótni. Muszę naładować akumulatory na później.
                Wyciągnęłam telefon i słuchawki z zamiarem posłuchania muzyki. Najpierw padło na Little Mix – „Always Be Together”. Idealnie pasowała do mojej sytuacji. Pewnie jej tekst miał mnie podnieść na duchu, ale niestety stało się odwrotnie. Jeszcze bardziej intensywnie myślałam o moim przyjacielu.

Jestem tutaj ....
I jeśli będziesz mnie potrzebować
Jestem na wietrze...
Szukaj mnie przyjacielu
Jestem w gwiazdach ..
I jeśli będziesz mnie potrzebować
Niebo wyśle wiadomość.
Jesteśmy przyjaciółmi na całe życie.
Weź to do siebie głęboko
i pozwól aby tobą kierowało
do przetrwania
                Nawet nie wiem kiedy, ale zasnęłam. Z nadzieją, że to wszystko to tylko koszmar, a kiedy się obudzę będę w domu w Polsce.
                Nie mam pojęcia jak długo spałam, ale kiedy wyjrzałam przez okno zobaczyłam, że pada deszcz. Kolejny powód, dla którego nie tolerowałam tego miasta. Po prostu wolałam słońce, którego nie było tu zbyt wiele. Spoglądając na dół patrzałam jak zahipnotyzowana. Widziałam te wszystkie zabytki, czerwone autobusy i ludzi wielkości mrówek. To chyba właśnie w tym momencie poczułam tę magię. To w tym momencie pokochałam Londyn.

**************************************************************************

Hej!
No i dałam radę jeszcze dziś to dokończyć :) Rozdział jest taki sobie. Następny chyba będzie o wiele dłuższy, bo już mam na niego milion pomysłów, na dodatek w końcu pojawi się 1D, którego tak wszyscy wyczekuję :D
Pozdrawiam was serdecznie :*

PS: Nadal możecie zadawać pytania mi oraz bohaterom na moim asku, który jest podany w zakładce pytania.

25 komentarzy:

  1. Hah jednak opłacało się wymęczyć psyhicznie i obejrzeć Kac Waę xd Przezajebiaszcz jak mawiam. Perełka, czekam z utęsknieniem na następny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudownyyy. Bardzo mi się podoba i nie mogę się doczekać rozdziału z 1D :) szkoda, że Tori musiała opuścić Max'a i Magdę, ale mam nadzieję, że będą się widywać xd czekam na z niecierpliwością na następny ;P
    http://my-world-with-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww, czekałam i się opłacało! Jak zwykle mnie dobijasz dziewczyno, a konkretnie to Twoja smykałka do pisania. ;) Mam nadzieję, że szybko dodasz następny rozdział, bo ja tu nie wytrzymuję!

    Dobra, przeczytałam, to mogę iść wreszcie spać :D

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest Cudowne. Normalnie Fantastyczne i Fenomenalne. Po prostu Zajebisty rozdział!
    Ogółem cały blog jest Wspaniały!
    Jestem ciekawa jak będzie wyglądało pierwsze spotkanie Vicky z chłopakami z One Direction.
    Czekam na next i życzę Ci bardzo dużo weny! *.* *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. I jest wyczekany rozdział! Oczywiście, jak zawsze świetny :) Teraz tylko czekać na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Awww
    Genialny.
    Biedna Tori, roztanie z przyjacielem to jedna z najgorszych rzeczy jakie mogą być na świecie...
    choć jest iskierka nadzieji poczuła magię Londynu. Co mnie cieszy :)
    Z niecierpliwością czekam na nn.
    Zdrowia życzę :***
    Olcia :D

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny rozdział ;p Bardzo mi się podoba ;p Przez cały czas słuchałam Over Again... Pasowała mi do rozdziału, hehe ;p OOO 1D? Fajnie. Ciekawe w jakich okolicznościach się poznają ;p
    Pozdrawiam;p
    Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział nie mogę się doczekać następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  9. czekam na next, masz super pomysły a opowiadanie jest świetne<3 GABI

    OdpowiedzUsuń
  10. Woow naprawdę świetny *__*
    Nie mogę doczekać się już 1D :)
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej,dzisiaj przepraszam,że tak krótko,ale po prostu czas goni :)
    Rozdział nic dodać nic ująć jest wspaniały i wcale nie taki sobie ! Jak tak będziesz powtarzać to ci zawalę ! xD
    I w końcu 1D, najwyższa pora ^^
    Czekam na CD z niecierpliwością,pozdrawiam <33

    OdpowiedzUsuń
  12. No nareszcie jest w Londynie :D Szkoda trochę, że musiała pożegnać Maxa, ale chyba da radę XD

    OdpowiedzUsuń
  13. O ranyyy, awww. ♥
    Rozdział cudowny, ale...
    JA JUŻ CHCĘ KOLEJNY!
    JA JUŻ CHCĘ 1D!
    Dodawaj szybciutko, błaaagam! ♥
    Życzę weny i pozdrawiam ciepło. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. O kurwaa Z A J E B I S T E <3
    Pisz dalej ! :*

    Dodałam 3-ci rozdział na www.onedirectionmnieodmienilo.blogspot.com
    ;3

    OdpowiedzUsuń
  15. Swieeetny! :D Nareszcie wkroczy 1D <3 Zycze weny i czekam :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Będzie mi brakowało trochę tego jej przyjaciela ale nie mogę się już doczekać aż spotka 1D. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Twój blog jest super hiper i wgl! Kocham go i sposób w jaki piszesz! <3 Bardzo mi się podoba. Mam nadzieję, że szybko dodasz następny :)

    +zapraszam do sb: neverloveyourself.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, naprawdę. Po prostu u mojego wujka nie można było wejść na żadnego bloga i musiałam nadrabiać. Osobiście nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. Bardzo zasmuciło mnie jej pożegnanie z Maksem i Magdą, a gdy nazwała Magdę matką, którą straciła, miałam łzy w oczach. Nie wyobrażam sobie stracić kogoś tak ważnego i niezastąpionego. Martwi mnie również wątek choroby dziewczyny i mam nadzieję, że pomimo że jest w stosunku do Jace'a oschła, to da sobie pomóc. No cóż pozostaje mi tylko czekać na rozwój wydarzeń. Do kolejnego! :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Heeej, nowy rozdział w końcu <3
    zapraszam :D http://meandmylove27.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetny!
    Teraz tylko czekać na upragnione One Direction^^
    wenki życzę :3
    Ada :***

    OdpowiedzUsuń
  21. A teraz pozostało mi tylko modlić się że na główny plan wysuniesz Nialla, bo nie wiem czy chciałabym czytać dalej z kimś innym :/ Strasznie się boje że jednak blondyn nie będzie pierwszoplanowy a ja tak bardzo kocham to opowiadanie. Też mam na imię Wiktoria i mówią na mnie Tori i czasem Vicki :) Przeznaczenie normalnie... :) Byłabym Ci bardzo bardzo ale to bardzo wdzięczna po moje grobowe deski jeśli to Horanek będzie tym najważniejszym w życiu naszej bohaterki :D Niecierpliwie czekam na nowy rozdział i życze weny w pisaniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ommmmm taktaktak yeaaa popieram Cię anonimku na górze xD tez chce blondaska :3 byłabym niezwykle wdzięczna, gdyby on zagrał najważniejszą role w opowiadaniu :*
      jeszcze ras plossssem
      Ada

      Usuń
  22. A teraz pozostaje mi tylko modlić się żebyć na pierwszy plan wysuneła Niallera, ponieważ nie wiem czy będę dalej czytała tego bloga, a napewno nie z taką wielką przyjemnością, jeśli na głównym planie pojawi się ktoś inny niż Horanek. Pokochałam to opowiadanie odrazu, może dlatego że też mam na imię Wiktoria :) Poza tym mam bardzo dużo wspólnego z główną bahaterką i chyba nie pogodziłabym się jeśli Blondynek nie byłby najważniejszy :/ Oczywiści szanuje Twoją decyzje :) Życzę weny i czekam na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Pierwsze na co chciałabym zwrócić uwagę, bo najbardziej mnie poruszyło to pierwszy wklejony cytat. Doprawdy nie wiem skąd je wyszukujesz, czy może nawet sama piszesz, ale bardzo mi się spodobał i od dziś będzie chyba moim ulubionym. Teraz popalam Ci trochę bezsensu, co nie będzie miało totalnie związku z rozdziałem powyżej i mam nadzieję, że się nie pogniewasz. Akurat miałam trudny, nawet bardzo trudny okres z najlepszą przyjaciółką... Czytając to co tu zamieściłaś - przekonałaś mnie. Wiem, że całkiem nieświadomie, bo i tak nie wiesz o co chodzi, ale nie ważne. Przekonałaś mnie do rozmowy z nią - szczerej rozmowy. I tu punkt kulminacyjny, do którego zmierzam. Muszę Ci pogratulować i sama możesz być z siebie dumna, bo to właśnie dowód na to, że coś przekazujesz swoim opowiadaniem, zmuszasz do mimowolnej refleksji i to jest piękne.
    A teraz już konkretnie co do rozdziału. Jak na moje oko nie wyłapałam żadnych błędów, bardzo podobają mi się dialogi, które tworzysz, opisy również zachwycają, aczkolwiek ja bym dodała trochę więcej konkretnej akcji. Poza tym wszystko jest w porządku :)Bardzo wzruszyłaś mnie tym rozdziałem, szczególnie pożegnaniem. Zapałałam sympatią do głównej bohaterki i mam nadzieję, że oprócz kilku drobnych komplikacji poradzi sobie dalej :) Pozdrawiam cieplutko i życzę dużo weny na następny, który chyba już się nawet pojawił, tylko ja komentuję i czytam z opóźnieniem :)

    www.nieochlastywaniu.blogspot.com
    www.ihatemyperfection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz, to bardzo wiele dla mnie znaczy xx