Co jeśli miałabym jeszcze jedną noc na pożegnanie?
Ale nie jesteś tutaj, aby wyłączyć światło, nie mogę zasnąć
Te cztery ściany i ja
Ale nie jesteś tutaj, aby wyłączyć światło, nie mogę zasnąć
Te cztery ściany i ja
Little Mix - These Four Walls
~4 listopad~
Perspektywa Victorii
Chyba naprawdę zaczynam lubić
Nialla. Nie tak po prostu tylko w ten sam sposób co Maxa. Choć czasami w jego
towarzystwie czuję się skrępowana i napięta, bo boję się, że za chwilę zrobi
coś niestosownego to naprawdę bardzo mnie wspiera. Najgorsze jest to, że ja nie
robię tego samego. Dopiero teraz na zajęciach artystycznych pierwszego dnia
mojej obecności na kursie zdaję sobie z tego sprawę. Przynajmniej nie jest
jeszcze za późno i mogę coś zmienić. Powinnam skupić się na tym co mówi kobieta
po pięćdziesiątce, która chyba myśli, że zatrzymała się na dwudziestu latach.
Na pewno mówi bardzo mądre rzeczy, ale co ja mogę poradzić na to, że moje myśli
wiecznie odbiegają w jego strony?
6 godzin później…
-Czy się nie pomylę kiedy
powiem, że czuję coś naprawdę pysznego!!! – krzyczę wchodząc do domu i przy
okazji ściągając płaszcz.
-Czy pyszne to dopiero się
okaże. – mówi blondyn wychodząc na korytarz. Posyłam w jego kierunku uśmiech.
Przez te parę dni naprawdę się do niego przyzwyczaiłam. Choć wiem, że na pewno
tym wszystko utrudniam to nie mogę powstrzymać się od przytulenia go. Od czasu
naszego pierwszego uścisku, kiedy wyjeżdżałam do Polski nie potrafię zapomnieć
o towarzyszącym mi wtedy uczuciu. To przejmujące bezpieczeństwo. Świat od razu
staję się mniej przerażający. Tak też jest i tym razem. Nieświadomie
zanurzam palce w jego blond włosach i zauważam, że są naprawdę miękkie. –
Torii. – jęczy chłopak. Szybko od niego odskakuję. – Przysięgam, że kiedyś
przez ciebie dostane zawału.
-Przepraszam. – szepcze i
zaczynam zastanawiać się co też takiego się ze mną dzieje.
-Na pewno jesteś głodna. Co
prawda to nic wielkiego, ale zawsze coś. – mówi wchodząc do kuchni. Podążam za
nim. Okazuję się, że zrobił spaghetti. Jestem tak głodna, że gdyby nawet był to
szpinak na pewno zjadałabym to z prędkością światła. Mimo to nie musze udawać
mojego zachwytu. Danie jest wyśmienite.
-Nigdy nie mówiłeś, że masz
ukryty talent kucharski.
-U mnie nie istnieje coś
takiego. Jedyne co można powiedzieć o tym daniu to to, że jakimś cudownym cudem
udało mi się nie przypalić makaronu.
-Cudownym cudem?! – wybucham
śmiechem ciesząc się, że akurat w ustach nie mam jedzenia.
-Tak to tylko można określić.
-Nie uwierzę, że jest aż tak
tragicznie. Jadłeś to w ogóle?
-Tak. Przepraszam, że zostawiłem
dla ciebie tak mało, ale byłem naprawdę głodny. – Spoglądam na pełen talerz i
unoszę brew.
-Ty żartujesz?
-Nie. Gdybyś jeszcze była głodna
to mów. Spróbuję jeszcze coś dla ciebie przygotować.
-Niall ja nie będę w stanie tego
zjeść, a co dopiero mówić o jakichkolwiek dokładkach!
-No tak zapomniałem jaki z ciebie
niejadek.
-Ja niejadek! Błagam cię!
-Nie wiem jakim cudem jeszcze
trzymasz się na nogach.
-Lepiej nic już nie mów. Co
robimy dziś wieczorem? – pytam.
-Nie masz żadnych planów? – pyta
zdziwiony. No tak. Nigdy nie zadawałam mu takich pytań. Przeważnie zamykałam
się w pokoju i malowałam.
-Nie.
-Moglibyśmy gdzieś wyskoczyć,
tylko trochę boję się reakcji fanów i paparazzi. To wszystko jest trochę za
świeże.
-Po prostu obejrzyjmy jakiś
film.
-Jestem jak najbardziej za.
~*~
-Gdybyś się bała, to nie krępuj
się tylko mów. – oznajmia chłopak.
-Błagam cię! Czy ja wyglądam na
kogoś kto boi się horrorów? Prędzej ty będziesz sikał w majtki niż ja zasłonie
oczy.
-Jeszcze zobaczymy. – mówi
uśmiechając się. Wkłada płytę do odtwarzacza. Postawiliśmy na film pod tytułem
„Obecność”. Bardzo zaciekawił mnie opis dlatego nalegałam abyśmy go obejrzeli.
-Wiesz co zaczyna denerwować
mnie to, że stale rozmawiamy o mnie. Chciałabym dla odmiany dowiedzieć się
czegoś o tobie.
-Nie ma tego wiele i na pewno
nie jestem ciekawą osobą.
-Mówi to słynny członek
największego boybandu na świecie, na którego widok niektóre dziewczyny mdleją.
Większej bzdury dawno temu nie słyszałam. Nie wiem powiedz jak to wszystko się
zaczęło.
-Chodzi ci o zespół?
-Tak.
-To było spontaniczne. Od zawsze
wiedziałem, że w swoim życiu chcę poświęcić się muzyce. Pewnego dnia zobaczyłem
reklamę, mówią o tym, że w Dublinie jest organizowane przesłuchanie do
X-Factor. Stwierdziłem, że muszę spróbować. To była jedna z najlepszych decyzji
jakie podjąłem w życiu.
-Kiedy zobaczyłeś pierwszy raz
chłopaków co o nich pomyślałeś? – pytam z wyraźnym zaciekawieniem.
-Trochę mnie przerażali. Byli
dla mnie całkowicie obcymi osobami, a to właśnie z nimi miałem współpracować.
Kiedy zobaczyłem Louisa nie mogłem powstrzymać uśmiechu, choć na początku
wydawał się być spokojny to od razu było widać, że niezły z niego numer…
Film nadal był wyświetlany na
ekranie, ale my nie zwracaliśmy na to uwagi. Wpadliśmy w trans i nawet krzyki
nam nie przeszkadzały. Rozmawialiśmy o wszystkim. Kiedy pojawiły się napisy
końcowe jeszcze długo nie rozstawaliśmy się. Bez wątpienia to była
najpiękniejsza chwila w moim życiu. Tak naprawdę dopiero teraz poznałam
prawdziwego Nialla Horana. Już się nie dziwię, że wcześniej zakochałam się w
nim.
~5 listopad~
W nocy znów nie mogłam spać.
Cały czas myślałam o naszej wczorajszej rozmowie. Nie przypominam sobie takich
bezsennych nocy. Chyba wcześniej nie miałam takich zmartwień. Kiedy na zegarku
wybija godzina 8 przestaję wpatrywać się w sufit. Ubieram szlafrok i schodzę na
dół. Wiedziałam, że za nic w świecie nie zobaczę tam Nialla, dla którego
wstawanie o godzinie 11 jest normą. Mimo to kieruję się do kuchni i wyciągam
wszystkie składniki, które są potrzebne do zrobienia naleśników. Włączam radio,
w którym akurat leci piosenka One Direction. Już bez problemu rozpoznaję ich
głosy.
You'll never love
yourself half as much as I love you.
You'll never treat yourself right, darlin' but I want you to.
If I let you know, I'm here for you, maybe you'll love yourself,
Like I love you. Ooh…
You'll never treat yourself right, darlin' but I want you to.
If I let you know, I'm here for you, maybe you'll love yourself,
Like I love you. Ooh…
Przymykam
oczy, ponieważ czuję napływające do oczu łzy. Nie mam pojęcia kto napisał tą
piosenkę, ale jest na pewno niesamowitym człowiekiem.
Po paru
minutach smażenia, czuję na swoich biodrach czyjeś ręce. Podskakuję w miejscu i
już mam brać patelnie w ręce kiedy ten ktoś się odzywa.
-Spokojnie
to tylko ja. – mówi Horan. Nachyla się nade mną i całuję w policzek. Mam
nadzieję, że nie słyszy tego jak moje serce mocno wali.
-Już
nie śpisz? – pytam lekko drżącym głosem.
-Kiedy
poczułem te piękne zapachy nie mogłem się nie obudzić. – Siada przy stole.
-Kto
powiedział, że to właśnie dla ciebie? – Unoszę lekko brwi, a on spogląda na
mnie z miną kota ze Shreka, tyle tylko, że jego oczy są błękitne tak jak ocean
w czasie burzy, a to działa na mnie niezależnie od sytuacji. – OK. Żartowałam,
dostaniesz trochę, tylko przestań tak na mnie patrzeć.
-Niby
jak? – Uśmiech na jego twarzy potwierdza to, że wszystko było zamierzone.
-Już ty
dobrze wiesz i nawet mnie nie okłamuj, bo jeszcze się rozmyślę.
-Sorki.
Pięknie dziś wyglądasz.
-Podlizywania
też nie toleruje.
-Ale to
prawda. – Nie wiem jakim cudem, ale już po wyrazie jego twarzy potrafię
odgadnąć, że mówi prawdę.
-Niech
ci będzie. – stwierdzam nadal przyglądając mu się badawczo. – Dziękuję. –
szepcze w międzyczasie nakładając naleśniki na talerz i kładąc go przed nim. –
W radiu leciała wasza piosenka.
-Tak?!
Jaka?
-Nie
znam jej tytułu, ale zapamiętałam jedno zdanie: „Nigdy nie pokochasz siebie tak
mocno jak ja kocham ciebie.”
-To „Little Things”.
-Jest piękna. Kto napisał
tekst?
-Ed
Sheeran.
-Czy
możesz powtórzyć!!!!
-Ed
Sheeran.
-I ty
mówisz to tak spokojnie?!
-No
prawda. – uderza się w czoło. – Zapomniałem, że jesteś jego fanką.
-I to
jaką fanką!
-Kiedyś
załatwię ci z nim spotkanie.
-No co
ty! Lepiej nie! Nie będę wiedziała jak się przy nim zachować.
-Spokojnie.
On jest taki jak my. Przyjaźni się z Harrym, więc to równy gość.
Po
chwili słyszymy jakieś hałasy dochodzące z dworu. Ich częstotliwość nasila się
kiedy drzwi zostają otwarte.
-O nie.
– jęczy Niall. Za to ja się uśmiecham. Po dosłownie minucie do kuchni zaglądają
cztery uśmiechnięte twarze.
-Czy ja
czuję naleśniki? – pyta Zayn.
-Nie to
tylko twoja wyobraźnia! – krzyczy Niall przysuwając sobie talerz jeszcze
bliżej.
-Spokojnie.
Wystarczy, że dorobię jeszcze trochę ciasta i dla wszystkich coś się znajdzie. – mówię.
-Ale
większość będzie dla mnie? – upewnia się blondyn.
-Oczywiście.
– Uśmiecham się do niego pocieszająco.
-My
zawsze wiemy kiedy przyjść. – odzywa się Liam i razem z resztą siada przy
stole. Natomiast ja biorę się za robienie kolejnych naleśników.
Po
około godzinie w końcu mogę odpocząć. Jestem z siebie zadowolona, że udało mi
się ich nakarmić. Oczywiście nie obyło się bez kłótni o jedzenie, które
prowokował Niall. Co chwilę jęczał, że wszyscy dostają więcej naleśników od
niego. Czasami jego argumenty były tak zabawne, że nie wybuchałam
niepochamowanym śmiechem.
Siadam
na krześle, które pośpiesznie przyniósł mi Harry i wzdycham. Niall spogląda na
swój talerz, na którym leżą ostatnie trzy naleśniki podsuwa go do mnie, a ja w
zamian uśmiecham się do niego. Zauważam, że od razu zapanowało milczenie.
Wszyscy na zmianę spoglądają to na mnie to na chłopaka.
-Co
jest? – pytam zdziwiona ich nagłą zmianą nastrojów.
-Czy wy
przypadkiem… - zaczyna Liam, ale urywa.
-Co
przypadkiem?
-On
chciał się spytać czy nie jesteście razem. – mówi szybko Zayn.
-Dlaczego
tak sądzicie? – pytam uśmiechając się do nich rozbawiona. To na pewno utrzymuje
ich w napięciu.
-No, bo
Niall byle komu nie odstępuję jedzenia. – mruczy pod nosem Louis. Dopiero teraz
zauważyłam, że jest dziwnie zamyślony i milczący. – Przecież wiadomo nie od
dziś, że Victoria jest wyjątkiem. Zawsze tak było.
Spoglądam
na blondyna, który jest zaczerwieniony po końce uszu. Uśmiecham się do niego,
ale on nie zauważa tego, ponieważ uparcie wpatruje się w swoje ręce. Pod stołem
kopie go w nogę. Szybko unosi głowę i widzi mój uśmiech.
-Nie ma
się czego wstydzić. – szepcze tak, aby żaden z chłopaków tego nie usłyszał. Horan
kiwa tylko głową i nadal milczy.
-Co
będziemy robić? – pyta Harry.
-Idziemy
do kina? –Mam już dość ciągłego siedzenia w domu.
-Nie
wiem, czy to dobry pomysł. – mówi ostrożnie Liam.
-Nie
mogę wiecznie się kryć. Porobią parę zdjęć i po sprawie. Może w końcu się
uspokoją. – stwierdzam.
-Torii
ma racje. Nie można tak robić. – odzywa się Zayn.
-W
takim razie idziemy. – Uśmiecham się zadowolona.
-Tylko
na co?
-Obojętnie.
– mówi Niall nadal dziwnie smutny. Znów szturcham go nogą, ale to nic nie daję.
Dopiero kiedy łapie go za rękę spogląda na mnie, a lekki uśmiech wkrada się na
jego usta. Uff udało się.
~*~
Na
szczęście auto Harry’ego jest na tyle wielkie, że wszyscy bez problemu mieścimy
się w nim. Siadam obok Louisa i już po 10 minutach zauważam, że coś jest bardzo
nie tak. Chłopak cały czas trwa w jednej pozycji, a co dopiero mówić o otwarciu
buzi. Czuję się tak jakbym siedziała obok całkowicie obcej osoby. Prawda, że
nie pamiętam tego żebyśmy jakoś szczególnie się przyjaźnili, ale czuję, że na
pewno nie był dla mnie zwykłym znajomym.
Po
wyjściu z samochodu wszyscy opuszczają głowy. Gdyby założyli kaptury byłoby to
jeszcze bardziej podejrzane. Wątpię, że ten pierwszy sposób zadziała, ale
zawsze trzeba próbować.
Zauważam,
że Louis zostaje w tyle dlatego zwalniam kroku, aby mógł mnie dogonić. W końcu
zrównuje swój krok razem z moim. Spoglądam na niego. Wydaję się być nieobecny.
-Lou co
się dzieje? – pytam po chwili nie wytrzymując. Odwraca twarz w moją stronę.
-Skąd
wiesz?
-To
widać od razu. – mówię,
-Oprócz
Harry’ego nikt się nie zorientował.
-No i
co z tego? To właśnie o niego chodzi? – Kiwa tylko głową. – Gdybyś tylko chciał
o tym pogadać to śmiało wbijaj do mnie. – Uśmiecham się do niego lekko, co
szybko odwzajemnia. Już mam dogonić resztę chłopaków, bo zauważyłam jak Niall
co chwila zerka w moją stronę, kiedy Tomlinson łapie mnie za ramie.
-Wiesz
co w tobie najbardziej uwielbiam? – Kiwam przecząco głową. – To, że mimo, iż
nas nie pamiętasz, to czasami mam wrażenia, że tak nie jest. Zdaje mi się, że
tylko twój mózg został uszkodzony, ale twoje ciało nadal pamięta. – Przypominam
sobie to co działo się z moim sercem rano kiedy Niall się do mnie zbliżył. –
Mam racje prawda? – Kiwam potwierdzająco głową i czuję jak do moich oczu
napływają łzy. To wszystko robi się coraz bardziej skomplikowane. –Nie płacz,
bo Niall to zauważy. Spotkajmy się jutro o 11 w parku.
-OK.
~*~
-Wszystko
w porządku? – pyta Niall kiedy wchodzimy do środka. Kiwam potwierdzając głową i
zdobywam się na uśmiech, ale tak naprawdę myślami jestem daleko.
Chłopacy
wybierają jakąś komedie romantyczną. Wiem, że to ze względu na mnie. Film się
rozpoczyna, a ja patrzę na ekran, ale i tak nie wiem co się na nim rozgrywa.
Analizuję wszystko co się ze mną działo odkąd zobaczyłam Nialla.
Zaczęło
się od tego kiedy otwarłam drzwi, a on był tak słaby, że nie mógł utrzymać się
na nogach. Doskonale pamiętam co wtedy czułam. Moją pierwszą reakcją była chęć
rzucenia się na kolana i błaganie go, aby nie umierał. Na szczęście racjonalne
myślenie wzięło górę i udało mi się zawołać Jonathana.
Później
kiedy bez powodu się do mnie uśmiechał odwzajemniałam to. Choć powinnam być
zła. Powinnam uznać, że ze mną flirtuję. Powinnam od razu powiedzieć mu, że
straciłam pamięć w ramach odwetu. Nie zrobiłam tego. Jedynie czułam przyjemne
ciepło rozchodzące się po moim ciele.
W momencie kiedy Jace
powiedział, że wyjeżdżamy zdenerwował się i wybiegł. Chciałam zrobić to samo,
ale po co? Przecież nadal nie był dla mnie nikim ważnym. Może i czułam lekkie
wyrzuty sumienia, ale raczej nie to mną kierowało.
Już wtedy kiedy przytulił się do
mnie na pożegnanie powinnam zorientować się, że coś jest nie tak. Nie mogłam
się od niego odsunąć. To było silniejsze ode mnie.
Później nastąpił czas kiedy śnił
mi się. To aż krzyczało, że coś się dzieje. Być może w podświadomości
zauważałam to, ale starałam się o tym zapomnieć, bo było to co najwyżej dziwne.
Nawet teraz kiedy siedzi obok
mnie i śmieje się z jakiejś sceny od razu czuję się lepiej. Po prostu jestem
bardziej szczęśliwa. Ale co jeśli to tylko moja wyobraźnia? Czuję się winna, że
mu się narzucam i niemal chcę ponownie się w nim zakochać, aby jakoś
wynagrodzić mu to co teraz przeżywa? Sama nie wiem co czuję.
~6 listopad~
-Hej. – mówię i siadam obok
bruneta. Zauważam, że pewnie tak jak ja nie mógł spać w nocy. Ma podkrążone
oczy, a trzydniowy zarost zdobi jego szczękę.
-Witaj. – odpowiada z lekkim
uśmiechem. – Jak się czujesz?
-Ja już nic nie wiem. – Chowam
twarz w dłoniach. Obiecałam sobie, że będę silna, ale w tym momencie łzy
zaczynają napływać do moich oczu. Chciałabym być twarda jak wtedy kiedy jeszcze
nie straciłam pamięci.
-Na pewno z biegiem czasu
wszystko ci się poukłada.
-Właśnie tego boję się
najbardziej. – szepcze. – Ja nie wiem czy potrafię kochać w taki sposób jaki on
chce.
-Już raz pokazałaś, że jednak
tak. Choć wtedy nawet ja nie byłem pewien, czy jesteś zdolna do czegoś takiego.
Najlepiej zapomnij o tym co ci powiedziałem, Zachowuj się tak jak dawniej.
-Nie wiem czy dam rade. Ja nawet
boję się na niego spojrzeć, bo wiem, że bez żadnego powodu uśmiechnę się, a to
już będzie znak, że coś dziwnego się dzieje.
-Na pewno ci się uda. Jesteś
córką Jonathana. Masz to we krwi.
-Dzięki za przypomnienie o moim
żałosnym ojcu, do którego już dziś muszę się stawić.
-Słyszałem o jego regułach. Musisz
go zrozumieć, że nie chce cię stracić. Po to jest taki twardy.
-Nie ważne. Zaczęliśmy
wybiegać poza temat. Lou co się dzieje między tobą, a Harrym?
-Obiecaj, że nikomu o tym nie
powiesz.
-Obiecuję. – szepcze i trochę
obawiam się tego co za chwilę usłyszę.
-Harry pocałował mnie.
-I co? – pytam z bijącym sercem.
-Odwzajemniłem to.
-Czy ty wcześniej nie
wiedziałeś, że jesteś… - urywam nie wiedząc, czy mogę kontynuować.
-W życiu nie pomyślałbym, że
lubię chłopaków. Byłem z Eleanor i ją kochałem. Wszystko było w porządku, ale
kiedy teraz wszystko przeanalizuję to już nie jestem tego taki pewien. Nie
zawsze do końca byłem fair. Nieraz umawiałem się z nią na randkę, ale
wymyślałem, że mam próbę. Wtedy spędzałem czas z Harrym. Nie dochodziło do
niczego wielkiego. Byłem święcie przekonany, że jesteśmy tylko przyjaciółmi.
Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że Hazz zawsze był dla mnie kimś wyjątkowy.
Nie wiem, czy pocałowałem go dlatego, że chciałem, czy z tęsknoty. Jeśli czuję
do niego coś więcej to na pewno pokomplikuje pewne sprawy, ale jeśli się okaże,
że to tylko jednorazowa sytuacja, to na zawsze może zaszkodzić naszej
przyjaźni. Mam tylko nadzieję, że on nie jest we mnie zakochany. Boję się,
cholernie się boję!
-Myślałam, że tylko ja mam
poważne problemy sercowe, a tu wychodzi na to, że ktoś ma gorzej ode mnie.
-Wiesz co? W ogóle mi nie
pomagasz! – Chowa twarz w dłoniach.
-Sorry. Nie wiem co mam ci
powiedzieć. Chyba tak samo jak ja musisz czekać, albo po prostu szczerze
porozmawiać z Harrym.
-Czuję się jakbyśmy przez to
stali się dla siebie obcymi osobami. – niemal szepcze. Pomiędzy nami zapada
cisza. Nie wiem w jaki sposób mogłabym mu pomóc. Nigdy w życiu nie miałam
styczności z kimś homoseksualnym, czy nawet bi. Pewnie moja mama wiedziałaby. W
końcu jest, to znaczy była psychologiem.
Opieram się o ławkę i rozglądam
dookoła. Wcześniej byłam tak przejęta tym spotkaniem, że nie zauważałam tego co
mnie otacza. Uwielbiam ten moment jesieni kiedy wszystkie liście nadal są na
drzewach, ale już zdążyły zmienić swoją barwę. Wtedy czuję się jak w jakimś
magicznym miejscu. Gdzieniegdzie widać biegające dzieci ubrane już w trochę
cieplejsze ubrania. Jakiś mężczyzna około czterdziestki siedzi przy fontannie i
czyta gazetę. Niedaleko nas znajduję się kolejna ławka ze starszym małżeństwem,
które o czymś rozmawia uśmiechając się do siebie czule. Przyglądam im się
chwilę. Niewiele osób w ich wieku nadal jest w sobie tak bardzo zakochanym.
Chciałabym aby mnie spotkał taki sam los.
-Takie siedzenie w niczym nam
nie pomoże. – odzywa się chłopak. – Pójdę już i spróbuję z nim porozmawiać.
-Jestem z ciebie dumna. – mówię
uśmiechając się. Po chwili mocno przytula mnie do siebie.
-Dziękuję. – mówi.
-To ja dziękuję. Ja zbyt wiele
ci nie pomogłam.
-Nie prawda. Samo to, że mnie
wspierasz jest dla mnie czymś wyjątkowym. Dałaś mi siłę do działania.
Znów się do niego uśmiecham i
odchodzę. Idę w kierunku domu, w którym mieszka mój ojciec.
~*~
Nie przyglądam się domu. Po
prostu nie mogę. Ilekroć na niego spojrzę od razu przypomina mi się ten moment,
w którym otwarłam drzwi, a za nimi ujrzałam Nialla. Chyba już do końca życia
nie zapomnę tego obrazu.
Bez pukania, ani dzwonienia
wchodzę do środka. Jestem na niego za bardzo zdenerwowana, aby bawić się w
dobre maniery.
-Jestem! – krzyczę. Po chwili
mężczyzna wychodzi z salonu. – Zadowolony? Mogę już iść? – pytam go o
pozwolenie, ale i tak robię to co chciałam, czyli kieruję się z powrotem do
wyjścia.
-Czekaj. – mówi, a ja
automatycznie zatrzymuje się. – Nie chcę aby to tak wyglądało.
-Niby jak?
-Tak jakbyś odbywała jakąś karę.
Umówmy się tak, że nie będę zmuszał cię do wrócenia tutaj. Tak długo jak tylko
Niall będzie się na to zgadzał możesz u niego mieszkać. Nie musisz meldować się
u mnie co trzy dni. Chcę żebyś przychodziła tu z własnej woli. Tak, aby
porozmawiać, albo zrobić coś co nie będzie tak bezosobowe i bezuczuciowe jak to
co dzieje się teraz.
Wzdycham głęboko. Jego nagła
zmiana postawy zadziwia mnie. Może i nie uśmiecha mi się szczere rozmawianie z
nim, ale w końcu to mój ojciec. Jedyna rodzina, która mi została. Gdybym nie
dała mu szansy na pewno za parę lat miałabym o to wyrzuty sumienia.
-OK. ale teraz muszę już iść. –
mówię nie odwracając się. Nie może sobie pomyśleć, że udobruchał mnie.
~*~
-O cześć. – mówię trafiając na
Nialla w korytarzu. Miałam nadzieję, że w jakiś sposób uda mi się prześlizgnąć
do mojego pokoju niezauważona. Tam zabarykadowałabym się i rozmyślała. Niestety
pech chciał inaczej.
-Witaj. – mówi uśmiechając się,
a mi kolana miękną. Do tego stopnia, że niby przypadkiem musze złapać się
futryny. – Byłaś u Jonathana?
-Tak. – odpowiadam krótko.
Wymijam go i idę do w stronę schodów.
-Tak szybko się mnie nie
pozbędziesz. – mówi i łapie mnie w talii. Przez to podskakuję w miejscu. Chcę
uciekać, ale zarazem to jest jedyne miejsce, w którym aktualnie chce przebywać.
Delikatnie odwraca mnie w swoją stronę, a ja mam wrażenie, że powoli zapominam
o tym jak się oddycha. – Co się dzieje? – pyta.
-Lubię cię. Boję się, że za
bardzo. – Nie posłuchałam Louisa. Mogłam powiedzieć wszystko. Wymyśleć
kłamstwo, dotyczące tego, że pokłóciłam się z Jonathanem, albo mam zły dzień.
Niestety przez jego bliskość nie byłam w stanie racjonalnie myśleć. – Wiem, że
wcześniej zapewniałam cię o tym, że nie poczuje do ciebie nic więcej, ale
teraz… Przepraszam. Jestem idiotką, która sama nie wie czego chcę. – mówię
coraz szybciej i chaotyczniej.
-Ciii… - odzywa się chłopak
kładąc palec wskazujący na moich wargach. Czuję jak moje ciało zalewa fala
ciepła. Doprowadza mnie do stanu, w którym nie wiem jak się nazywam. – Skoro
mnie lubisz, to chyba dobrze. – Widzę, że nie tylko ja jestem w rozsypce. Mimo,
że chce to ukryć to jego głos drży. Odsuwa się ode mnie i od razu ogarnia mnie
przejmujące zimno. Po prostu odchodzi nie spoglądając na mnie. Wiem, że zrobił
to dla naszego dobra. W innym przypadku pewnie nawet ja nie wytrzymując
pocałowałabym go.
~*~
~7 listopad~
Trzeba nazywać się Victorią Star, aby nie
zdążyć na zajęcia, na które wyszło się trzy godziny wcześniej. Co zadecydowało
o tym, że tak szybko uciekłam z domu? Niall Horan – we własnej osobie. Boję
się, że będzie nadzwyczaj niezręcznie i musze w jakiś sposób się do tego
przygotować.
Z lekkim wahaniem popycham
drzwi. Wiem, że zajęcia już trwają i zapewne swoim spóźnieniem zwrócę na siebie
uwagę.
-No proszę panna Star znów nie
na czas. – mówi madam Smith (kto w XXI wieku każe się tak nazywać) Dziś w jej
kreacji składającej się z sukienki do kolan przyozdobionej niezliczoną ilością
cekinów królowała zieleń.
-Przepraszam. – mówię.
-Rozumiem, że każdy jest w innej
sytuacji życiowej, ale nie powinna pani lekceważyć tych zajęć. Tylko wybrani
mają przywilej uczestniczenia w nich. Jeśli nie poprawi pani swojego zachowania
zapewne wiele tysięcy innych osób byłoby bardzo chętnych w zajęciu pani miejsca.
-Rozumiem. – odpowiadam i modlę
się, aby przestała dawać mi kazanie. Siadam na swoim miejscu i staram się
skupić na tym co mówi.
-…będę państwu podawać różne
zdania lub cytaty. Natomiast państwa zadaniem będzie narysowaniem obrazu, który
będzie to odzwierciedlał. Nie robię tego dla kaprysu. Wszystkie prace będą
zbierane. Pod koniec roku jury obejrzy je i ten kto będzie najlepszy już po
pierwszym roku będzie mógł zaistnieć w świecie malarstwa. Nagrodą jest miejsce
na trzy wasze dzieła w największym pokazie roku tutaj w Londynie. Jest to dla
was niepowtarzalna szansa. Radze nie zmarnować jej.
2 godziny później…
„Czasami
najtrudniej jest uwierzyć w prawdę”
Carlos Ruiz Zafón - Pałac
Północy
Z mocno bijącym sercem przepisuję te słowa na moją kartkę. Dlaczego
akurat ten cytat? Jakim cudem tak idealnie pasuję do mojego życia?
-To będzie na tyle. Do
zobaczenia w poniedziałek. Proszę pamiętać, że lepiej przyłożyć się do pracy.
Szybko zabieram swoje rzeczy i
wybiegam stamtąd nie dbając o to, że pewnie większość ludzi przygląda mi się z
zaciekawieniem. Na dworze siadam na pierwszej lepszej ławce, którą napotkam.
Nie mogę złapać oddechu.
Spokojnie. Przecież to tylko
parę głupich słów.
Nie myśl o tym, że będziesz
musiała przeczytać je z jakieś milion
razy zanim dasz radę cokolwiek namalować.
Nie przypominaj sobie o tym,
że w domu czeka na ciebie Niall, który nie wiadomo w jaki sposób będzie się
zachowywał.
Po prostu staraj się oddychać.
BŁYSK
I NASTĘPNY
Podrywam się z miejsca i biegnę w stronę drogi.
PAPARAZZI
Staram się znaleźć jakąkolwiek taksówkę, ale jak na złość w zasięgu
mojego wzroku nie znajduje się żadna. Przyśpieszam mając nadzieję, że nikt mnie
nie goni. Po paru metrach kiedy jestem na tyle zmęczona, że wszystko robi się
dla mnie obojętne odnajduję żółty pojazd. Nie patrząc czy akurat jadą samochody
przebiegam przez ulice. To nic, że prawie zostałam potrącona. Liczy się to, że
jestem już bezpieczna podając adres kierowcy i prosząc, aby starał się
pośpieszyć.
Opieram głowę o siedzenie. Staram się uspokoić przyśpieszony oddech. To
nic nie daję. Za dużo się dzieje. Myśli kłębią się w mojej głowie. Mam
wrażenie, że za chwile utworzy się z nich mieszanka wybuchowa i stanie się
katastrofa. Choć trochę się boję to mimo wszystko chcę już być w domu.
Parę minut później samochód staje. Płace kierowcy i wybiegam w stronę
budynku. Po paru minutach jestem już w środku. Zamykam za sobą drzwi i wpatruję
się w przestrzeń.
-Torii? – odzywa się Niall wchodząc na korytarz. Nie zwracając uwagi na
to jak wczoraj było niezręcznie i nie powinnam tego robić w tym momencie, bo
mogę wszystko pogorszyć podchodzę do niego i mocno się wtulam. Nic nie mogę
poradzić, że jedynie jego ramiona dają mi tak wielkie poczucie bezpieczeństwa,
którego akurat teraz okropnie mocno potrzebuje. – Wszystko w porządku? – pyta
po paru minutach, a ja czuję jego ciepły oddech na szyi.
-Po prostu mam gorszy dzień. – odpowiadam szeptem i odsuwam się od
niego. – A co u ciebie?
-Dopiero co wróciłem z audycji radiowej.
-Jak było? – pytam.
-Na pewno nie nudno. – mówi z uśmiechem.
-Co słychać u Lou?
-Wszystko w porządku. Czemu pytasz?
-Ostatnio wydawał się być nieobecny.
-Chyba powoli wraca do formy. Zanim się obejrzymy w pełni będzie sobą.
~*~
Kiedy najgorsze już za mną kładę
się na łóżku chwilę patrząc w sufit. Wszystko jest już w porządku. Nic się
między nami nie zmieniło. W dodatku z tego co mówi Niall, Louis zachowywał się
normalnie, czyli jego rozmowa z Harrym musiała dobrze wypaść.
Podnoszę się i otwieram okno.
Choć na dworze panuję chłód to i tak uwielbiam kiedy wpada do mojego pokoju. Od
razu czuję się bardziej pobudzona.
Biorę kartkę, na której
pośpiesznie napisałam parę słów. Parę minut zajmuje mi zastanowienie się nad
tym co też takiego namalować. Decyduję, że najlepiej będzie jeśli użyje ołówka.
Moim początkowym planem było
narysowanie czegoś co byłoby związane z tym, że straciłam pamięć i bardzo
trudno jest mi żyć ze świadomością, że nie wiem wszystkiego, ale ktoś kto nie
wie w jakiej jestem sytuacji na pewno nie zrozumiałby tego. Wybrałam bardzie
ogólny temat.
Po pół godzinie na mojej kartce
widniała młoda kobieta o bujnych lekko falowanych włosach z przerażeniem
patrzała na swoje odbicie w lustrze, w którym jej twarz była ozdobiona licznymi
zmarszczkami, a pozostałości włosów miała upięte w kok. Mimo to była radosna.
Chciałam przez to pokazać, że choć wszyscy bardzo boimy się starości, a potem
śmierci to to kiedyś nadejdzie i wcale nie musi oznaczać czegoś złego.
Po jakimś czasie odzywa się mój
telefon. Jestem zadziwiona imieniem, które jest na nim wyświetlane, ale i tak
odbieram.
-Halo? – mówię.
-Torii. – szepcze Max.
-Mówisz jakby zza grobu. – mówię
poważnym tonem lekko zdziwiona tym w jaki sposób się ze mną wita.
-Przestańmy się w końcu na
siebie gniewać. – stwierdza.
-Ty się na mnie gniewasz, a niby
z jakiego powodu?
-W ogóle mnie nie słuchasz.
-To tak jak ty. Tyle tylko, że
mój problem jest o wiele bardziej skomplikowany. Wiesz ostatnio zastanawiałam
się, czy ty aby na pewno jesteś moim przyjacielem.
-No oczywiście, że się
zastanawiałaś. W końcu nie pamiętasz tego jak wspierałem cię po tym jak ten
dupek cię skrzywdził, albo co gorsza namieszał ci w głowie mówiąc, że okłamuję
cię.
-Przestań! Po prostu potrzebuję
cię, ale nie wiem czy nadal mogę na tobie polegać.
-Torii błagam cię! Oczywiście,
że możesz na mnie polegać. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi i nie ważne o co
się pokłócimy zawsze będziemy się wspierać. Nikt i nic nie może tego zmienić.
To uczucie jest za silne.
-Dziękuję. – szepcze, bo czuję
łzy wzbierające w moich oczach. To takie wspaniałe wiedzieć, że ktoś tak bardzo
się o mnie troszczy.
-Nie masz za co. To u nas
normalne. Gdybyś naprawdę potrzebowała pomocy to spokojnie możesz zwrócić się
do Nialla. Jemu chyba jeszcze bardziej zależy na twoim szczęściu.
-Wszystko byłoby prostsze gdyby
nie to, że mój problem głównie polega właśnie na nim.
-Co takiego?
-Ja już nie wiem co czuję…
-Chyba żartujesz! – przerywa mi
poruszony. – Ty naprawdę to powiedziałaś, czy mi się coś przesłyszało?!!!
-Serio, ja już nie wiem Max.
-Jesteś na 100% pewna, że to nie
tylko zwykła sympatia.
-Nie wiem. Może tak, ale na
początku chyba nie uśmiechałam się kiedy tylko go widziałam, moje serce nie
przyśpieszało…
-Matko! Historia naprawdę lubi
się powtarzać!
-O czym ty w ogóle mówisz?
-Kiedyś też mówiłaś, że nie
wiesz co do niego czujesz. Parę miesięcy zapierałaś się, że to tylko przyjaźń.
Potem już nie wytrzymałaś i poszłaś o krok dalej. Wszyscy wiedzieli, że go
kochasz, tylko ty nadal się wahałaś. – Nie wiem co powiedzieć. To wszystko jest
bardzo mało realistyczne.
-Nie przesadzajmy. To na pewno
tylko moje głupie wyobrażenia. To wszystko się nie powtórzy.
-Możliwe. – stwierdza.
-Co słychać u Marty? – muszę
zmienić temat, bo wiem, że nie przetrwam dalszej rozmowy na temat wiadomej
osoby.
-Sama się zapytaj. – mówi i po
chwili słyszę jej głos.
-Siemanooo!!! – krzyczę.
-Następnym razem uprzedź mnie
zanim tak wybuchniesz. Przez ciebie ogłuchnę. – mówi smutnym głosem.
-Spokojnie. Nie ważne, czy
będziesz głucha, czy też nie Max na pewno będzie cię nadal kochał. Zapewne w
tym momencie się rumieni, ale nie zaprzeczy, bo wie, że to prawda. – Po drugiej
stronie słyszę dźwięczny śmiech dziewczyny. Wiem, że na pewno nie myliłam się.
– Wytrzymujesz z tym wariatem? – pytam.
-Odkąd się pokłóciliście nie
jest łatwo… Hej! Przestań! – krzyczy.
-Maksymilianie!!! Daj jej
dokończyć!!!
-Max całymi dniami myślał co u
ciebie słychać i nie wiedział, czy ma zadzwonić. – słyszę jej przyśpieszony
oddech, dlatego wnioskuje, że ucieka przed chłopakiem. Wyobrażając to sobie
uśmiecham się do siebie. – Gdybym go
dziś nie namówiła pewnie nigdy by tego nie zrobił.
-Jesteś naszym aniołem. – mówię
i w tej samej chwili słyszę jej pisk, który zwiastuje, że telefon znów trafił w
ręce właściciela. – Najpierw pozwalasz mi z nią rozmawiać, a później bezczelnie
nam przeszkadzać. Zdecyduj się człowieku.
-Gdyby nie mówiła rzeczy, o
których nie powinna…
-Od kiedy to są rzeczy, o
których nie powinnam wiedzieć? – przerywam mu i wiem, że trafiłam w jego czuły
punkt, bo nie odzywa się. –Dobra moje gołąbeczki. Dalej sobie tam gruchajcie, a
ja zmykam.
-My nie gruchamy…
-Tak wiem. Robicie bardziej
nieprzyzwoite rzeczy. Bye!!! – rozłączam się zanim zdąży zaprotestować.
~19 grudzień~
Dziś pierwszy raz spadł śnieg, a
ja dopiero teraz uzmysłowiłam sobie jak krótki czas dzieli mnie od świąt Bożego
Narodzenia.
W czasie miesiąca działo się
bardzo wiele. Już całkowicie zadomowiłam się u Nialla, ale powoli zaczynam
się bać, że bardzo trudno będzie mi się odzwyczaić od jego porannego widoku
krzątającego się po kuchni i zniewalającego uśmiechu, którym wita mnie zawsze
kiedy tylko zauważy mnie stojącą. Nawet nie pytając się robi mi kawę, która
jakimś cudem jest lepsza niż tak, którą zrobię sama. Dzięki niemu wstaje mi się
jakoś przyjemniej. Mam świadomość, że jest ktoś dla kogo bez względu co się
stanie jestem ważna.
Jeśli chodzi o moje stosunki
między Jonathanem to naprawdę się poprawiły. Moje wizyty stały się coraz
częstsze i co najważniejsze dłuższe. Mój ojciec otwarł się przede mną i całe
szczęście zaczęliśmy normalnie rozmawiać. Chyba udało mi się zapomnieć o tym co
miało miejsce parę tygodni temu.
Do Maxa staram się dzwonić
chociaż co tydzień. Uwielbiam słuchać jego uradowanego głosu. To niesamowite
jak można stawać się coraz bardziej szczęśliwym.
Czwórka chłopaków z One
Direction robi nam najczęściej niezapowiedziane wizyty. Zawsze żartują, że mają
nadzieje kiedyś zobaczyć nas na czymś więcej niż ciągłym szczerzeniu się do
siebie. Naprawdę ich lubię, bo choć Niall jest naprawdę radosną osobą to razem
ze swoimi przyjaciółmi tworzy bombę szczęścia.
Mój kurs mija w zastraszającym
tempie. W końcu robię to co najbardziej kocham. Jedyne co mnie niepokoi to to,
że kiedy oddaje swoje prace pani Smith tylko na mnie spogląda i odkłada ją na
bok. Nie wiem co tak naprawdę o tym wszystkim myśli przez co trochę się
denerwuję.
Wszystko byłoby w jak najlepszym
porządku gdyby nie to, że już od paru dni bez przerwy myślę o mamie i o tym, że
te święta spędzę bez niej. Nie płacze. Choć naprawdę bym chciała, bo
zatrzymywanie tego wszystkiego sprawia mi jeszcze większy ból.
-Niall. Ja muszę wyjechać na
parę dni. – oznajmiam, a chłopak od razu przerywa jedzenie i zwraca się w moją
stronę.
-Gdzie? – pyta.
-Do Polski. Nigdy nie byłam na
grobie mojej mamy. Dopiero teraz jestem na to gotowa.
-Kiedy?
-Jak najszybciej. – odpowiadam
zdziwiona, że tak spokojnie zareagował na tą wiadomość. Chwyta za telefon i
wybiera jakiś numer. Uważnie przysłuchuję się jego słowom i okazuję się, że
zarezerwował bilety. Właśnie BILETY nie bilet. Liczba mnoga, nie pojedyncza.
Dopiero teraz pojmuje jego opanowanie. – Ale… - mówię kiedy kończy rozmowę. –
Nie musisz tego dla mnie robić. Masz prace. Jobnathan na pewno będzie zły.
-Po pierwsze to zbliżają się
święta dlatego mam już wolne. Po drugie zawsze chciałem jechać do Polski i
zobaczyć miejsce, w którym się wychowałaś. Nie przepuszczę takiej okazji.
~*~
Nawet nie składając ubrań
wrzucam je do walizki. Jestem na niego nieźle wkurzona. Nie pomyślał o tym, że
na lotnisku trzeba być godzinę wcześniej. W efekcie musimy bardzo się śpieszyć
aby być tam na czas. Wybiegam na korytarz ciągnąc za sobą ciężką walizkę. Niall
nawet nie wiem kiedy pojawia się obok mnie i przechwytuje przedmiot ode mnie
znosząc go po schodach. Łapię swoją torbę podręczną i idę w jego ślady.
-Masz wszystko? – pytam.
-Tak. Taksówka za chwilę
podjedzie. – W tym samym momencie słyszymy trąbienie i uśmiechając się do
siebie wychodzimy z domu.
~*~
Wszystko dzieję się bardzo
szybko, a my już jesteśmy na pokładzie samolotu, który jeszcze nie wystartował.
Spoglądam na chłopaka i całuję go w policzek.
-Choć bardzo mnie wkurza to, że
wszędzie za mną chodzić to i tak dziękuję ci za to, że ze mną
jesteś.
-Do usług. – Uśmiecha się
szeroko. Po starcie samolotu kiedy wszystko się uspokaja opieram się o chłopaka
i wtulam się w jego rękę. – Kiedyś na prawdę nie wytrzymam. –
szepcze.
~*~
-Torii. – słyszę jego cichy
szept, ale przez chwilę mam wrażenie, że to tylko sen. Wręcz marzę aby tak
było. – Jesteśmy na miejscu. – kontynuuje, a ja już nie mam wątpliwości, że to
dzieje się naprawdę. Powoli otwieram oczy i widzę uśmiechniętą twarz chłopaka.
Może gdyby to był ktoś inny to ta jego ciągła radość irytowałaby mnie, ale
chyba nikt nie jest w stanie doczepić się do tego.
Kiedy wracasz po dłuższym
okresie czasu do swojego ojczystego kraju i naokoło słyszysz język polski to
uczucie jest nie do opisania. Mam ochotę skakać, choć w życiu nie pomyślałabym,
że aż tak bardzo stęsknię się za tym miejscem.
~*~
-Oto mój dom. – mówię kiedy
wychodzimy z taksówki i wyciągamy bagaże. Widzę jak Niall stara się pochłonąć
każdy szczegół, który tu się znajduję, kiedy dobrze przestudiuje ten budynek
swój wzrok przenosi na inny. – Może wejdziemy do środka? – pytam po chwili.
-Pewnie. – mówi.
Po otwarciu drzwi ze zdziwieniem
czuję zapach mojej mamy. Nie wiem jak to możliwe, ale mam nadzieję, że już
nigdy nie ulotni się, a to miejsce będzie idealne do tego, aby wrócić
wspomnieniami wstecz i poczuć się tak jak dawniej. Zauważam, że nic się nie
zmieniło. Wszystko stoi na swoim miejscu. Wynika to pewnie z tego, że Jonathan
nie ma odwagi czegokolwiek tutaj dotknąć.
-Ślicznie tu. – odzywa się
Niall.
-Dzięki. Pokazać ci najpierw
dom, czy chcesz odpocząć?
-Nie jestem zmęczony. –
stwierdza. Biorę go na wycieczkę po budynku. Chyba największą uwagę zwraca na
to co znajduję się w moim pokoju. Staram się przytłumić głos, który mówi mi, że jestem dla niego odrobinę za bardzo ważna.
~*~
~20 grudzień~
-Boję się. – szepcze wpatrując
się w śniadanie, na które w ogóle nie mam ochoty.
-Spokojnie. Będę przy tobie
jeśli będzie trzeba to złapię cię za rękę.
-Wiem, że będziesz mnie
wspierał, ale boję się tego, że kiedy ciebie przy mnie zabraknie to nie dam
sobie rady.
-Już parę razy udowodniłaś, że
jednak potrafisz. To jak idziemy?
-Tak chcę mieć to już z głowy.
Ubieramy się ciepło i wychodzimy
na dwór gdzie jest o wiele więcej śniegu niż w Wielkiej Brytanii. Już do tego
stopnia przyzwyczaiłam się do tamtego kraju, że wcześniej nie zauważałam tej
różnicy.
Do cmentarzu dochodzimy bardzo
szybko. Jest nam zimno dlatego żałujemy, że nie pojechaliśmy tramwajem. Idziemy
szybko tak aby rozgrzać się. Po przejściu przez obskurną bramę od razu moje
serce zaczyna szybciej bić. Widok wszystkich nagrobków sprawia, że coś ściska
mnie w gardle. Wielokrotnie pojawiałam się na tym cmentarzu, ale jeszcze nigdy
nie myślałam, że w przyszłości będzie tu leżeć moja mama. Najgorsze jest moment
kiedy zauważam małe tabliczki, na których piszę, że dziecko zmarło zaraz po
urodzeniu, albo parę miesięcy później. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym jak
to jest być matką, ale na pewno po takim przeżyciu nie jedna nie wytrzymuje.
-Vicky wiesz gdzie trzeba iść? –
pyta niespodziewanie Niall.
-Tak. – szepcze. Marta już
wcześniej powiedziała mi gdzie mam się kierować. Już nie raz byłam bliska tego,
aby tu przyjść, ale zawsze w ostatnim momencie rezygnowałam. Tym razem byłoby
podobnie, ale mam przy sobie Horana i to pozwala mi myśleć, że jestem
silniejsza.
Przechodzimy całą alejkę, a ja
nie staram się patrzeć na znicze, które tlą się słabym światłem i gdzieniegdzie
tandetne plastikowe kwiaty, które głównie kojarzą się z tym miejscem. Czuję się
naprawdę źle. Nie mam pojęcia jak przetrwałam pogrzeb. Niektórzy sądzą, że
właśnie tak uroczystość pomaga człowiekowi najbardziej. Uświadamia sobie, że to
już koniec i ma przywilej pożegnania się z bliską osobą. Ja jestem całkowicie
odmiennego zdania. W moim przypadku jedynie czas potrafi wyleczyć rany, a
pogrzeb wszystko dodatkowo utrudniłby.
W końcu dochodzimy do koniec
cmentarza i skręcam w prawo tak jak mi kazano. Ręce zaczynają mi się trząść, bo
wiem co za chwilę zobaczę. Widząc jej imię i nazwisko wygrawerowane pozłacanymi
literami mam wrażenie, że za chwilę zemdleje. Całe szczęście, że nie zostało
tutaj wtopione zdjęcie, bo wtedy całkowicie załamałabym się. Teraz przynajmniej
mam jeszcze okruszek nadziei, że to tylko zbieg okoliczności, że to całkowicie
inna osoba leży parę metrów pod ziemią. Mój oddech przyśpiesza kiedy widzę datę
jej urodzin. To byłby już przesada.
Torii weź się w garść. Nie jesteś już małym dzieckiem. Ona nie żyje.
Już nigdy jej nie zobaczysz. Nie poczujesz jej zapachu, ani ciepła ciała. Taka jest kolej rzeczy, ktoś umiera, aby ktoś inny mógł się narodzić. Ciebie też to czeka.
Uspokój się i pogódź z tym, bo nic nie możesz na to poradzić.
Widząc oszałamiającą liczbę
zniczy od razu czuję się odrobinę lepiej. Cieszę się, że nie jestem jedyną
osobą, która za nią tęskni. Fakt miała multum znajomych i prawie tylu samych
przyjaciół. Pomagała wielu pacjentom, którzy na pewno o niej nie zapomnieli.
Ze swojej kieszeni wyciągam
pędzelek. Jest strasznie zmarnowany i stary, ale to pierwszy, który od niej
dostałam. Kładę go obok czerwonych róż, które tak bardzo uwielbiała. Przez
chwilę myślę, że prawdopodobnie dostała je od Jonathana. To byłoby bardzo miłe.
Jeszcze raz spoglądam na jej
imię i nazwisko. Nie wytrzymuję i wybucham płaczem. Obracam się w kierunku
Nialla i wtulam się w niego. To żałosne. Jest jak moja przyzwoitka. Czeka na
mnie, a kiedy tylko jest mi źle podchodzę do niego i dostaje wsparcie. To
niesamowicie egoistyczne, ale w tej chwili potrafię tylko myśleć o tym, że już
nigdy nie będę mogła do niej powiedzieć: mamo.
-Ciii… Możemy stąd iść jeśli
tylko chcesz. – szepcze i wprost do ucha.
-Tak. Proszę. – Wiem, że jeśli
jeszcze raz spojrzę w tamtym kierunku to nie będę już w stanie utrzymać się na
nogach. Irlandczyk nadal oplata mnie ramieniem i rusza, a ja razem z nim.
Zamykam oczy, aby nie patrzę na pozostałości tego co zostaje po człowieku kiedy
umiera. Kiedy wychodzimy poza bramę tego miejsca świat staje się nieco
głośniejszy, a ja bardziej opanowana. – Znów dziękuję. – mówię lekko
zachrypniętym od płaczu głosem.
-Nie ma za co. – Całuję mnie w
czoło. – Po to tu właśnie byłem.
-Jesteś niesamowity. – szepcze
wyczerpana.
-Wiem. Wszyscy mi to powtarzają.
To co idziemy? Zrobię ci wielki kubek kakao. Na pewno poprawi ci humor.
-Ciągle zapominam o tym jak dobrze
mnie znasz. – Delikatny uśmiech pojawia się na mojej twarzy. Nic nie mogę
poradzić na to, że jego obecność tak na mnie działa.
-Kiedyś przyzwyczaisz się do
tego.
Wyplątuję się z jego objęć.
Najchętniej całą drogę przebyłabym właśnie w takiej pozycji, ale wiem, że nawet
w Polsce są paparazzi, którzy tylko czekają na taki akt z naszej strony.
Obydwoje milczymy. Zastanawiam
się o czym w tym momencie myśli chłopak. Już mam się go o to zapytać kiedy
przed nami zauważam idącego Damiana. Na początku jestem szczęśliwa, że znów go
widzę. Dopiero później przypomina mi się, że jestem na niego zła. W dodatku nie
wiem jak na jego widok zareaguję Niall. Coraz bardziej zbliżamy się do siebie,
a moje serce przyśpiesza.
Nawet nie wiem kiedy Horan
podbiega do niego i uderza go pięścią.
******************************************************************************
Przepraszam za te wszystkie błędy, które są, ale już nie miałam czasu sprawdzać tego rozdziału, bo i tak wystarczająco długo czekaliście.
Mam ochotę wyściskać te wszystkie osoby, które mimo takiej ilości rozdziałów nadal czytają to opowiadanie, a co najważniejsze komentują.
Chyba nie rozszarpiecie mnie kiedy powiem, że to przedostatni rozdział?
Ale za to następny będzie bardzo, bardzo obszerny
JAK TO PRZEDOSTATNI? jak ja to przeżyję O.o no więc tak to było świetne, cudowne, niesamowite itd. masz ogromny talent :) TEŻ CHCE TAK PISAĆ xd do następnego xx jesteś niesamowita :*
OdpowiedzUsuńJak.. Jak to przed ostatni :''''''( Jestem smutan :( Bardzo fajny rozdział ale nadal jestem smutna :''(
OdpowiedzUsuńczemu przedostatni? :(
OdpowiedzUsuńten jest świetny :D *.*
czekam z niecierpliwością nn :)
Hej. Rozdział jest niesamowity, popłakałam się czytając go, a jak przeczytałam ze zostały tylko 2 rozdziały do końca to już nie powstrzymywałam łez.
OdpowiedzUsuńChciałabym Cie bardzo przeprosić ze nie dodawałam komentarzy pod ostatnimi czterema rozdziałami, ale nie wiedziałam nic o ich istnieniu bo na blogerze mi się nie wyświetlało. Dziś pomyślałam właśnie o tobie i twoich blogach i zdziwiło mnie to ze na Who I am? dodajesz często, a tu nie. Wiec postanowiłam zajrzeć na tego bloga i9 zauważyłam ze jest aż 7 rozdziałów. Musiałam nadrobić od 3 rozdziału. Przeczytałam i wewnątrz mnie są ogromne emocje. Jestem strasznie związana z twoim blogiem i nie chce mi się wierzyć, ze nachodzi jego koniec. Jestem Ci bardzo wdzięczna za to ze napisałaś to opowiadanie i mam nadzieje ze jednak postanowisz go pisać dalej. PAMIĘTAJ TWOJE BLOGI NIGDY MI SIĘ NIE ZNUDZĄ.!♥
Dziękuje Bardzo ♥
Kocham Cię ♥
iI z ogromna niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ♥
http://little-things-one-direction-love.blogspot.com/?m=1 Zapraszamy ;) JAK TO OSTATNI!!!???
OdpowiedzUsuńCaaaaaała radość z dodania rozdziału ulotniła się wraz z przeczytaniem "przedostatni rozdział". Ale i tak lepiej, że wiem iż teraz czekam na epilog niż, gdybym znowu miała dostać zawału, jak to było przy INYL....
OdpowiedzUsuńNajbardziej zdziwił, zdenerwował i zainteresował mnie wątek Harry'ego z Lou. Martwi mnie jak to zakończysz.
Tori fajnie podeszła do swojego cytatu. Sama myślę, że bym na to nie wpadła :)
Nawet nie chce myśleć, jak czuł się Niall w tych wszystkich sytuacjach, kiedy Victoria "wykorzystywała" go jak misia czy ochroniarza przed światem. To musi być straszne uczucie :(
Oczywiście sam wpis jak zwykle mi się podoba. Wiem, że pisze to praktycznie pod każdym rozdziałem, no ale co poradzę :D
Do następnego :*
Nie nie rób mi tego, kocham to opowiadanie!!! nie kończ go jeszcze!!!! prosze!!!
OdpowiedzUsuńjuż koniec ? :cc czemu ten blog jest super :D czekam na nexta
OdpowiedzUsuńEmocje wciąż jeszcze świeże więc powiem tylko tyle... KOCHAM CIĘ.
OdpowiedzUsuńprzepraszam.......
Ło kurwa!! No zajebiste!! Masz talent skarbie!!! Jesteś kolejny Coelho, King, albo Szekspir!! Szacunek!! :-D
OdpowiedzUsuń~Pattie
Uwierz czytanie tych rozdziałów jak dla mnie jest samą przyjemnością :D mogłabym twoje rozdziały czytać co raz :* oooooooo własnie jak to przedostatni?? a rozdział cud,miód,malina haha nic odjąć nic dodać :P I powiem Ci,że z jednej strony nie mogę się doczekać następnego rozdział,a z drugiej nie chcę,bo jak ja przeżyję bez twoich rozdziałów o Victorii i Nialllu :'( kocham :* <3
OdpowiedzUsuńPod koniec rozdziału sama się popłakałam ! Ta historia jest taka piękna ! Boziu przedostatni ? Będzie mi brakować przygód Vicky i Nialla. Jeju ! Masz taki niewyobrażalny talent ! Więcej takich historii. Nie będę się zbytnio rozpisywać mimo iż kilka razy pisałaś że uwielbiasz długie komentarze. Powiem jeszcze tylko jedno jak dla mnie nawet gdybyś pisała o Niallu i Vicky jeszcze kolejną część to ja bym została :) pokochałam tą parę od razu. Ten blog doprowadził mnie juz tyle razy do łez że powinnaś dostać jakąś nagrodę bo chyba jesteś mistrzem w pisaniu tyłu wzruszających rozdziałów w jednym opowiadaniu ! Uwielbiam cię ! Założę się ze jak dodasz ostatni rozdział to czytając go będę ryczeć jak głupia bo to juz będzie koniec TEJ historii, dobrze że piszesz inne opowiadania które są równie doskonale ! Jednak do tego juz się mega przywiązałam ! Miałam się nie rozpisywać i jak zwykle więcej o całości i o tobie niż samym rozdziale ! To już chyba jakiś moja tradycja :D więc już całkiem na koniec dodam że końcówka jest zajebista ! NIALLER RZUCIŁ SIĘ NA DANIELA Boże jakie emocje ! KOCHAM CIĘ i zawsze możesz liczyć na to przeczytam każdego twojego bloga mimo że nie zawsze komentuje bo czasem po prostu jestem zbyt leniwa. Przepraszam ! Jednak przy tej historii staram się dodawać komentarze pod każdym rozdzialem (jednak chyba kilka razy moje lenistwo zwyciężyło), niestety nie jestem z tym opowiadaniem od początku :c Jezu to chyba mój najdłuższy i najnudniejszy komentarz ever ! Jeśli to na serio czytasz to przepraszam że Cię zanudziłam xD Życzę dużooooo weny na końcówkę tego i kolejne blogi ;) / Lulu
OdpowiedzUsuńWOW rozdział jest niesamowity <3 czyli następny to będzie ostatni czy jeszcze jeden i epilog? jestem ciekawa jak zakończysz to opowiadanie <3/Add
OdpowiedzUsuńbędzie jeszcze rozdział i epilog :)
UsuńNO WLASNIE ?! JAK TO PRZEDOSTATNI ?! CO TO MA BYĆ ? JA TO TAK BARDZO KOCHAM ;((( <33
OdpowiedzUsuńJEJCIU PROSZĘ NIE :C X D <3
pisze komentarz już trzeci raz. mam nadzieje, że tym razem się nie usunie. no więc... przez ciebie rozbolał mnie brzuch, i strasznie się zestresowałam. uwielbiam te momenty, kiedy dwoje bohaterów ma się pocałować, a tu PUFF jedno z nich odchodzi bez słowa, tylko dlatego, że dba od dobra tej drugiej osoby. Niall- szacun, stary ;) a poza tym, to te emocje, to co piszesz, jest niesamowite... wciągnęło mnie na maxa... a scena na cmentarzu... poruszyło mnie zaangażowanie i wsparcie Niall dla Torii, gdy ta płacze, lub przeżywa jakieś sytuacje... A on wciąż ma nadzieje, że ta w końcu odwzajemni jego uczucia, i powie mu że go kocha... a ja mam nadzieje, że dziewczyna odzyska pamięć, i przypomni sobie te wszystkie wspaniałe momenty przeżyte z Niallem... Żadne z nich nie zasłużyło na taką tragedię jak utrata pamięci dziewczyny, i całkiem zasłużyli na powrót wspomnień... jeszcze jedno. bardzo mi przykro, że to już przedostatni rozdział, ponieważ bardzo się zżyłam z tą historią, a szczególnie z główną bohaterką bo ta ma prawie identyczny charakter co ja. Myślę, że ta historia na długo pozostanie w mojej pamięci. a i odnośnie Hazzy i Lou. mam nadzieję że nie będą razem, że to tylko... w sumie nie wiem co to może być... ale ja jestem całą sobą przeciwko. Niewiem kto wymyślił tę plotkę, a tym bardziej wątpię w jej autentyczność, ale według mnie to bzdura... ale nie będę ci przecież mówić co masz pisać... no i to tyle... trzymaj się, całusy i weny :* i ten niesamowity moment, kiedy już mam swój pseudonim, i pierwszy raz używam go w komentarzu. swoją drogą to chyba mój drugi komentarz na ty blogu, bo większość rozdziałów czytam na telefonie, a nienawidzę pisać komentarzy na nim... ACH, nie musiałam tego pisać... no cóż, całusy :**
OdpowiedzUsuń#Maia
Cudowny! Jak zwykle. Przed ostatni?! JAk to?!
OdpowiedzUsuńTORTURY! TORTURY TORTURY! x 1000000...
Przed ostatni??? Szkoda :(((((
OdpowiedzUsuńZapraszam:
http://same-mistake-again-1d.blogspot.com/
CHOLERAAA ! JAK TO PRZEDOSTATNI ROZDZIAŁ ?? JA TAK KOCHAM TEGO BLOGA NOO ! ;( MAM NADZIEJE ŻE ONI BĘDĄ RAZEM I, ŻE ON GO ZNOWU POKOCHA DO KOŃCA ! <3 rozdział GENIALNY jak zwykle <3 haha biedactwo z tego Damianka (czujesz ten sarkazm?) hahaha dobrze mu tak xd a Horan to po prostu jest MEGAA <3 KOCHAM TEGO BLOGA TAK SAMO JAK "Who I Am" i mam nadziej że na tamtym jeszcze bardziej mnie zaskoczysz chodź to będzie bardzo trudne ale wierze w ciebie <3 także ten tego noo... BĘDĘ PŁAKAĆ ;(( ALE JAKOŚ WYTRZYMAM <3 UWIELBIAM CIĘ ALE TY O TYM DOSKONALE WIESZ <3 pisz następny boo chyba długo nie wytrzymam <3 ;**
OdpowiedzUsuńGenialny:-)
OdpowiedzUsuńCzekam na nn.
Co przedostatni rozdział?!? Będę strasznie tęsknić za tym opowiadaniem.. Rozdział był cudowny, taki słodki i smutny. Końcówka była wspaniała, biedna Torii i jeszcze Niall rzucił się na Damiana :D . Czekam na następny rozdział. Chcę go już przeczytać, a z drugiej strony nie chcę aby to opowiadanie się skończyło... -M
OdpowiedzUsuńcoooooooo PRZED OS TA TNI ?!!!
OdpowiedzUsuńZWARIOWAŁAŚ ! weź tu zaufaj człowiekowi to Ci powie że to przed ostatni rozdział . ekstra. ZABIJE CIE GRRRRRRR.
cieszy mnie reakcja Nialla na widok Damiana xd ale mam nadzieje że oni (Tori i Niall) zejdą się już w końcu i że ten rozdział tak jak mówisz będzie bardzo obszerny no i kurde.. przecież to nie może być koniec ;((
czekam na następny oby był jak najszybciej <3
a błędy mi nie przeszkadzają ;D
do następnego <3
Jak to przedostatni rozdział ?! Serio jestem uzależniona od tego bloga ;(
OdpowiedzUsuńOooo Niall i Tori :3 Lou i Harry :3 końcówka XDD ale przedostatni ?! no way ! tak nie można ! co ja mam niby robić jak skończy się to opowiadanie :C ?
OdpowiedzUsuńHejo! ;)
OdpowiedzUsuńChcesz mieć świetny zwiastun, jedyny w swoim rodzaju? Zamów tutaj, a na pewno będziesz zadowolona <3
http://zamow-zwiastun.blogspot.com/
PS.Rozdział jest cudowny i pod żadnym pozorem nie kończ go!! ♥
Bożee jaki cudny :) Szczególnie Niall i Tori :3 Mimo, że komentuję pierwszy raz kocham to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńJak masz czas to wpadnij do mnie <3
http://blackniallhoran.blogspot.com/
Kocham to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńPrzysięgam, że się popłaczę przy ostatnim rozdziale :'(
KOCHAM ! <3
OdpowiedzUsuńCUDOWNE!
OdpowiedzUsuńhttp://never-say-goodbye-baby.blogspot.com/
Rozdział NIESAMOWITY! Jak czytam to mam wrażenie, że tam jestem, ze jestem jednym z bohaterów. Twoje opowiadanie niesamowicie wciąga, nie można się od niego oderwać. Muszę przyznać, że uzależniłam się od tego bloga. Nie wiem czy zniosę to, że jeszcze jeden rozdział, epilog i KONIEC. Jeszcze to do mnie nie dotarło, że koniec jest już blisko, ale może to lepiej, że kończysz? Przecież, jeśli pisałabyś historię, która stawałaby się nudna i monotonna, to nie skończyłabyś z klasą. Jaki byłby w tym sens? A tak, to pozostawisz lekki niedosyt, ale wszyscy będą postrzegać Cię, jako idealny materiał na pisarza.
OdpowiedzUsuńPS. Kiedy dodasz rozdział? :)
Cudne :***
OdpowiedzUsuńPszepraszam, że nie komentowałam tal długo, ale problemy z internetem to nie żarty... :( No, to teraz nadrobię zaległości. Ten blog jest jednym z moich ulubionych w całym życiu, a Ty mi mówisz, że to przedostatni rozdział? Taaaki smuteg ;_; Co z tego, że obiecujesz, że będzie długi? Ja bym wolała, żeby był krótszy, ale żeby potem było jeszcze ze dwadzieścia kolejnych... Ale trudno, Twoja decyzja, szanuję ją i wciąż uwielbiam Twoją twórczość :) A tak przy okazji, jak Ty to robisz, że to, co piszesz tak mi się podoba? Czytałam już dużo opowiadań, które mi się podobały, ale tylko kilka zachwyciło mnie tak, jak to. Niall, który uderzył Daniela... Potrafię nawet to sobie wyobrazić. Reakcję Victorii, minę Horana... Super. Scena na cmentarzu taka smutna, a z drugiej strony taka cudowna, ten Niall, który ją pociesza... I ten pędzelek, pierwszy, który Tori miała. Właśnie od mamy, to wzruszające. Ale zanim całkiem się tu rozkleję, kończę już. Mam nadzieję, że nie zanudziłam Cię moim zupełnie bezsensownym wywodem, ale taka już jestem. Muszę powiedzieć to, co mi leży na serduchu. Mam nadzieję również, że nie pomyślisz sobie, że jestem kompletnie nienormalna, bo ja tak tylko czasami :) Horace Love <3
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńJejku jaka ja jestem na siebie zła,że nie zaczęłam czytać tego wcześniej! Bo czytałam wcześniej o El i Lou i była łagodnie mówiąc zła na cb. Potem jakoś mi się nudziło i pomyślałam że jednak wpadnę i tu taka niespodzianka. Nie wiedziałam że to takie cudowne opowiadanie. To jak opisujesz te wszystkie uczucia bohaterów, szkoda że ja nie mam takiego talentu! Kurde,że jeszcze trafiłam na to,że to przedostatni rozdział, jaki ja mam zapłon! Wiesz co teraz jak skończe pisać to lece czytać ''Who I am'' (chyba dobrze napisałam?) nie chce znowu robić tak samo. Co do opowiadani, chyba nigdy bym nie wpadała na taki pomysł! Och jaka szkoda że straciła pamięć, nie pamięta tego wszystkiego :/ No i te kłótnie z Harrym, po prostu bomba :) Sama nie wiem co napisać, bo mi odebrało mowę. Piszesz świetnie i tego ci bardzo zazdroszcze!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny i nadal jestem na sb zła :(
Kudre, strasznie sie rozpisałam ale myślę że dotrwałaś do końca.
Weny! :)
Ps. Czekam na wpis na Taken ;)