Obserwatorzy

wtorek, 29 października 2013

Rozdział 16


„Czas nie daje odpowiedzi, on tylko stawia kolejne pytania.” 

Krystyna Siesicka - ?... - zapytał czas


Perspektywa Victorii
                ~16 sierpień~
                -Max co to za ludzie? – pytam lekko zdenerwowana. Uważnie przyglądam się czwórce chłopaków i dwójce dziewczyn, którzy na pewno są tu z jakiegoś powodu. – Chcą przeprowadzić jakiś wywiad dotyczący mojego wypadku? – Chyba źle zrobiłam mówiąc o tym, bo wszyscy wpatrują się we mnie tak jakbym przybyła z kosmosu i była Marsjaninem. Czuję jak do moich oczu napływają łzy. – Max? - Chłopak jakby wybudza się z transu i podchodzi do mnie zamykając mnie w swoim uścisku. – Wiem, że miałam jakiś wypadek, ale nie wiem co tak naprawdę się stało. Dlaczego tak jest? Co tu się w ogóle dzieje? – Mój płacz przybiera na sile.
                -Niech ktoś idzie po Jonathana. – odzywa się Maksymilian nadal tuląc mnie do siebie. Gdyby nie jego obecność jestem pewna, że już dawno zaczęłabym krzyczeć.
                -Kto to Jonathan?
                -Osoba, która na pewno chcę cię zobaczyć. – odpowiada łagodnym głosem.
                -Ale przecież ja go nie znam.
                -Znasz, ale na razie nie pamiętasz, kiedy go zobaczysz na pewno ci się przypomni.
                -Max, jak to nie pamiętam?
                -Nie wiem, skarbie, ale nie martw się. – Czy tylko mi wydaję się dziwne to, że Max przed chwilą powiedział do mnie skarbie? Nigdy w taki sposób się do siebie nie zwracaliśmy.
                Czuję jak moje dłonie zaczynają drżeć kiedy do pomieszczenia wchodzi mężczyzna po czterdziestce. Ma brązowe gęste włosy i niebieskie oczy, które niepokojąco przypominają moje tęczówki. Jest zdecydowanie przystojny, ale wbrew wcześniejszym zapewnieniom mojego przyjaciela, w ogóle nie mogę przypomnieć sobie, abym znała tego mężczyznę.
                -Vicky, wiesz kto to? – pyta.
                -Nie mów tak do mnie. – marszczę gniewnie nos.
                -Dobrze, ale znasz tego pana? – właśnie w tej chwili zwraca się do mnie tak jakbym miała dziesięć lat.
                -Nie, gdzie jest moja mama? – Odpowiada mi cisza. – Odpowie mi ktoś łaskawie?
                Do Sali wchodzi doktor, który uśmiecha się szeroko.
                -Proszę wszystkich aby wyszli stąd.
                Mężczyzna na pewno jest grubo po pięćdziesiątce. Ma siwe włosy i duże okulary na nosie. Zdecydowanie mógłby być moim dziadkiem.
                Wszyscy ci dziwni ludzie razem z Max’em wychodzą z mojego tymczasowego pokoju. Zostaję z doktorem sama.
                -Witam, jestem doktor Jackson. Odkąd pani trafiła do szpitala zajmuję się panią.
                -Rozumiem.
                -Cieszę się, że w końcu się pani przebudziła, wszyscy czekali na ten moment. – Taaa na pewno. – Po wypadku musieliśmy…
                -Przepraszam czy mógłby mi pan powiedzieć jaki dokładniej wypadek mnie spotkał?
                -Potrącił panią samochód. Musieliśmy wprowadzić panią w śpiączkę, aby mózg mógł się sam zregenerować. Najwyraźniej niezbyt dobrze oceniliśmy jego uszkodzenie. Jeśli za parę godzin nie przypomni pani sobie wszystkiego będziemy musieli zrobić poważniejsze badania.
                -Jak to przypomnieć sobie?
                -Pani mózg został uszkodzony, a co za tym idzie, któreś wspomnienia mogły ulecieć.
                -Czyli, że straciłam pamięć, jak w tych filmach?
                -Nie do końca. To tylko tymczasowe. Jest bardzo małe prawdopodobieństwo, że to trwałe uszkodzenia. Zawsze powtarzam, że najlepszym lekarstwem jest sen. – W moim kierunku posyła uśmiech typowego dziadka z reklam płatków śniadaniowych gdzie rodzina żyje ze sobą w zgodzie.
                Parę minut wpatruję się w sufit. Utrata pamięci? Przecież to niemożliwe. Czy wtedy nie czułabym się tak jakbym cos utraciła? W tej chwili wszystko wydaję mi się takie jakie powinno być. Gdybym tak tylko zobaczyła jeszcze moją mamę byłabym o wiele spokojniejsza. Tylko dlaczego nie pamiętam dokładnie jak doszło do wypadku? A najważniejsze kim są ci dziwni ludzie, którzy w ogóle nie odzywali się, a jedyne co robili to w moim kierunku posyłali zdziwione spojrzenia.
                Drzwi się otwierają i do środka wchodzi Max, a za nim znów ci tajemniczy ludzie. Tyle tylko, że tym razem w ich oczach widzę zdziwienie.
                -Znałam ich? – zwracam się do Max’a.
                -Tak. – mówi. Widzę, że tak samo jak do mnie nie dochodzi do niego świadomość tego, że straciłam pamięć.
                -Nie martw się lekarz powiedział, że to tymczasowe. – Próbuję go w jakiś sposób uspokoić, bo po jego zaciśniętych ustać poznaję, że denerwuję się.
                -Ten sam lekarz powiedział, że to całe wprowadzanie w śpiączkę nie wywoła żadnych szkód. – Widzę jak zaciska pięści.
                -Ale ciebie pamiętam. – mówię. – Nie przedstawisz mi ich? – pytam.
                -Oni sami mogą ci się przedstawić. – Zmęczony przeciera oczy.
                -Jestem Perrie. – Podchodzi do mnie blondynka z opatrunkiem na głowie. Uśmiecha się do mnie tak szeroko, że nie potrafię nie odwzajemnić tego. – Mam nadzieję, że szybko odzyskasz pamięć, bo nie chcę mi się tłumaczyć jak bardzo popieprzona jestem. – Może i jest szalona, ale na pewno wesoła. – A ten zabójczo przystojny mulat to Zayn, mój chłopak. – Rzeczywiście ma rację, jest naprawdę piękny.
                -A ja jestem Daniell. – Nawet nie wiem kiedy pojawia się obok mnie kręconowłosa dziewczyna. Dziwi mnie to z jaką gracja się porusza, ponieważ wyraźnie widzę, że ma złamane obie nogi i pomagają jej przy tym kule.
                -Daniell to moja dziewczyna. Nazywam się Liam Payn. – odzywa się brunet, który podchodzi podtrzymać swoją ukochaną.
                -Mam na imię Harry. – Chłopak z kręconymi włosami i dołeczkami w policzkach zaskakuje mnie najbardziej, ponieważ całuję mnie w policzek. – A Louis...
                -Twój chłopak? – pytam odruchowo, ponieważ wszyscy przedstawiali się razem ze swoimi drugimi połówkami.
                -Nie. – Kręci przecząco głową.
                Nie zaprzątam sobie dłużej nimi głowy. Spoglądam na mężczyznę, którego rzekomo wcześniej miałam sobie przypomnieć. Samotnie siedząc w kącie wygląda na dziesięć lat starszego.
                -A to jest Jonathan. – odpowiada za niego Max.
                -No dobra znam wasze imiona, których jest tyle, że już ich nie pamiętam, ale kim wy dla mnie tak naprawdę jesteście?
                -Przyjaciółmi. – szepcze chłopak z kręconymi włosami, którego wcześniej wzięłam za geja.
                -A jak się poznaliśmy?
                -Nie ma sensu tego opowiadać. Niedługo wszystko sobie przypomnisz. – odzywa się brunet, który tak bardzo opiekuję się dziewczyną z kulami.
                -Nie sądzicie, że dla niej to lepiej jeśli nie przypomni sobie wszystkiego? – pyta mulat. Zauważam, że pierwszy raz dzisiejszego dnia odzywa się. Mimo to od razu ogarnia mnie złość w jego kierunku. Jak śmie sądzić, że lepiej jak nie odzyskam pamięci?! Dlaczego w ogóle tak myśli?
                -Co takiego się stało. Co lepiej żebym nie pamiętała?
                -Lepiej połóż się już spać. Na dziś dostarczyliśmy ci już za dużo informacji. Musisz odpocząć. – odzywa się mój przyjaciel, ten którego pamiętam.
                -Nie chcę.
                -Wiem, ale to nie była prośba.
                Wzdycham i poddaję się, ale tylko dlatego, że czuję niewyobrażalne zmęczenie. Niemal od razu zasypiam i zaczynam żałować tego, że zamknęłam oczy. Ciemność znów mnie pochłania.
                ~17 sierpień~
                Najpierw do mojej świadomości dochodzą głosy jakiś dwóch chłopaków. Mija chwila zanim przypominam sobie wszystko co miało wczoraj miejsce. To wszystko jest takie dziwne i nierealne. Czuję się normalnie, gdyby nie poinformowano mnie o tym, że straciłam pamięć w życiu bym się tego nie domyśliła. Wcześniej myślałam, że w takich momentach człowiek czuję pustkę. Tak jakby coś zgubił, ale nie wiedział co.
                Sprytnie postanawiam, że na razie będę udawać, że nadal śpię. Wiem, że kiedy będę zadawać różne pytania to za dużo się nie dowiem, a teraz jest na to wspaniała okazja.
                -Nie dostałeś żadnych nowych informacji? – pyta jeden. Wiem, że wczoraj słyszałam ten głos, ale nie do końca wiem do kogo on należy.
                -Nie. Tylko ta jedna. Nie wiem co robić. Może lepiej nie mieszać w to policji. – odzywa się z lekką chrypką.
                -To ty jeszcze nie zadzwoniłeś na policję?! Powinieneś od razu ich o tym poinformować! Tak nie można!
                -Liam, zastanów się. A co jeśli oni się o tym dowiedzą i zrobią mu krzywdę.
                -Czyli co zamierzasz tak po prostu dać im te trzy miliony? Przecież nie mamy pewności, ze dotrzymają słowa.
                -A co niby mamy zrobić. Ja go tak nie zostawię. To nasz przyjaciel.
                -Przecież dobrze wiem, że to nasz przyjaciel. Na dodatek media zaczynają się domyślać. Wszyscy już dowiedzieli się o wypadku i zdają sobie sprawę, że Victoria tu jest. Trochę dziwi ich to, że Nialla tu nie widać.
                Słysząc to dziwne imię nachodzi mnie fala gorąca. Kim on jest i dlaczego niby miałby przy mnie być? Skoro jest dla mnie kimś ważnym to dlaczego mi o nim wcześniej nie powiedzieli? Najważniejsze o co chodzi z tymi pieniędzmi? W tej chwili bardziej niż wcześniej żałuję tego, że mimo zapewnień lekarza nic sobie nie przypomniałam. Być może wiedziałabym coś o tym. A co jeśli moi „przyjaciele” są zamieszani w jakieś brudne interesy?
                -Ciekawe czy sobie coś przypomniała? – W tej chwili raczej mowa jest o mnie.
                -Chyba lepiej dla niej będzie jak sobie nie przypomni. Wyobrażasz sobie jakie to wszystko byłoby bolesne, gdyby nie wypuścili go, a tak to zaprząta sobie głowę innymi sprawami.
                -Nie wiem czy to takie dobre. Ważne jest aby znać prawdę, nawet tą najboleśniejsza. Nawet nie mówi o tym, że nie uda nam się go stamtąd wyciągnąć. Nie ma takiej opcji.
                Potem nastaję milczenie. Przez chwilę myślę o tym co mówili i mam nadzieję, że coś zaświta w mojej głowie, ale tak się nie staje i w końcu otwieram oczy. Przy oknie siedzi dwóch chłopaków. Jeden mulat z ciemnymi włosami, drugi brunet. Obydwoje wpatrują się w widok za oknem. Tak jakby działo się tam coś niezwykle ciekawego. Poruszam się na łóżku, aby jakoś zwrócić na siebie ich uwagę. Jak na zawołanie obydwoje spoglądają w moim kierunku.
                -Dzień Dobry. – mówię lekko zakłopotana. Co jeśli dobrze wiedzą, że już od dawna nie śpię.
                -Przypomniało ci się coś? – pyta brunet.
                Przecząco kręcę głową i opuszczam wzrok na dół. Czuję, że w tej chwili zawiodłam wszystkich. Mieli nadzieję, że powoli wszystko wróci na swoje miejsce. Natomiast ja tak jak bardzo dobrze ich znałam tak teraz nie wiem kim naprawdę są.
                -Gdzie reszta? – pytam, bo cisza staję cię uciążliwa.
                -Jedni poszli się do domu odświeżyć, a drudzy jedzą śniadanie.
                -Naprawdę nie musicie tak przy mnie siedzieć. Nie ucieknę. – Dopiero teraz zaczynam zdawać sobie sprawę z tego, że mówię po angielsku. Moja mama zawsze przykładała wagę do tego, abym dobrze znała ten język, ale nie wiedziałam, że w praktyce tak się wdrążę, że nie będę odczuwała, czy mówię po polsku, czy też po angielsku. Właśnie, gdzie jest moja mama?
                -Stwierdziliśmy, że pewniej będziesz się czuła kiedy ktoś bliski będzie z tobą. – Też mi bliscy. W ogóle nie pamiętam kim są. Tak naprawdę to powinnam panikować, że obcy faceci są w moim pokoju, a zamiast tego czuje spokój. Chyba serio wcześniej dobrze ich znałam.
                -Dzięki. Gdzie jest moja mama? Dlaczego jeszcze się u mnie nie pojawiła?
                Widzę jak wymieniają pomiędzy sobą smutne spojrzenia, w końcu odzywa się brunet, którego imię chyba zaczyna się na literę L.
                -My nie możemy ci teraz powiedzieć, ale jak tylko się zjawi Jonathan to wszystko ci opowie.
                -Dlaczego wy nie możecie? Kim w ogóle jest ten cały Jonathan, że tylko on może przekazywać mi informację?
                -Jest naszym menagerem. – odzywa się brunet.
                -Waszym, ale nie moim.
                Gniewnie marszczę brwi.
                -Tak, wiemy. Kiedy wszystko ci wytłumaczy to będziesz wiedziała, dlaczego postępujemy tak, a nie inaczej.
                -Dobra. Przypomnijcie mi chociaż jak macie na imię, bo tylu was wczoraj było, że nie udało mi się tego spamiętać. Tak w ogóle to po co wam menager? Jesteście kimś sławnym?
                -Taaa trochę jesteśmy sławni. Mamy zespół. Ja jestem Zayn, a to Liam.
                -Możecie iść po niego. Chcę mieć tą rozmowę za sobą.
                -OK.
                Nie wiem czy boją się sam na same ze mną przebywać, czy mają obawy, że znów będę starała się od nich coś wyciągnąć, ale obydwoje wstają i wychodzą. Zrezygnowana znów kładę się i wpatruję w pewnie kiedyś biały sufit. Mam tyle pytań, na które nikt nie chcę odpowiedzieć. To cholernie irytujące.
***
                Po paru minutach drzwi skrzypią, a do środka wchodzi mężczyzna, który wczoraj w momencie postarzał się ze zmartwienia. Był dla mnie pewnego rodzaju zbawieniem, które miało mi w końcu choć trochę wyjaśnić tą pokręconą sytuację.
                Najwyraźniej w czasie kiedy ja spałam pojechał do domu, bo ma na sobie inne ubrania niż wczoraj. Postanowił się nawet ogolić. Kiwa mi tylko głową na przywitanie i przysuwa sobie krzesło bliżej mojego łóżka.
                -Powiesz mi w końcu o co w tym wszystkim chodzi? Czy dalej będziecie mnie trzymać w niepewności?
                -Powiem ci tyle ile ci nie zaszkodzi, ale dopiero wtedy kiedy zostaną ci zrobione badania.
                -I co znów mam czekać nie wiadomo ile. Pomyśl sobie jakbyś ty się czuł gdyby nikt nie chciał ci powiedzieć o co w tym wszystkim chodzi?
                -Doskonale cię rozumiem. Doktor za chwilę będzie. Nie musisz się tak gorączkować mamy wiele czasu. W każdej chwili wszystko może ci się przypomnieć.

***
                Po badaniach zostaję odwieziona z powrotem do mojego pokoju. W tym samym czasie Jonathan rozmawia z lekarzem. Bardzo chciałabym podsłuchać o czym tak zaciekle dyskutują, ale na razie jestem tak obolała, że nie mam siły. 
                Po chwili mniemany menager w towarzystwie lekarza wchodzi do pomieszczenia. Parę minut czekam na to co powie siwy mężczyzna.
                -Badania wykazały, że uszkodzenia mózgu są bardzo rozległe. Nie zagraża to pani życiu, ale jeśli odzyska pani pamięć to będzie prawdziwy cud.
                Przez chwilę patrzę się na niego i nie mogę uwierzyć w to co słyszę. Cały czas nieświadomie miałam nadzieję, że za chwilę osoby, których nie znam okażą się moim przyjaciółmi, a zdarzenia, których nie rozumiem nabiorą sensu. Jednak nie. Tak nigdy się nie stanie. Od teraz jestem zdana na to co powiedzą mi inni i na domiar złego jestem zmuszona wierzyć im, że mówią prawdę. Niemal jak osoba na wózku, która bez czyjejś pomocy nie może dostać się we wszystkie miejsca.
                Bez słowa mężczyzna wychodzi. Zostaję przy mnie jedynie Jonathan, który myślami jest już daleko.
                -Teraz możesz mi powiedzieć.
                -Obawiam się, że to za dużo.
                -Spodziewałam się czegoś takiego, więc mi nie pieprz, że to za dużo tylko mów.
                Przez chwile myśli dopiero później siada na krześle i spogląda na mnie.
                -Tylko obiecaj, że wysłuchasz wszystkiego do końca i proszę nie przerywaj mi, bo to dla mnie trudniejsze niż myślisz.
                -OK. Obiecuję.
               -Nie wiem jak ci to powiedzieć. To jest straszne i nie wiem do końca jak na to zareagujesz.
-Po prostu spróbuj. – Wszystko aż się we mnie skręca z ciekawości.
-Jestem twoim ojcem.
Zaczynam się śmiać.
-Dobra, a teraz tak na poważnie.
-Naprawdę jestem twoim ojcem. W październiku minię rok odkąd mieszkasz w Londynie. Wszyscy, których wcześniej poznałaś to członkowie zespołu One Direction, o którym gdzieś na pewno słyszałaś, ale nie wiem dokąd sięga twoja pamięć, być może do tak późnego okresu twojego życia, że 1D jeszcze nie istniało.
-Serio myślisz, że uwierzę ci w bajeczkę, że przyjechałeś do Polski, bo ni stąd ni zowąd przypomniało ci się o tym, że chyba masz córką, a moja mama bez problemu zgodziła się na to abyś mnie zabrał do Londynu? A i może jeszcze mi powiesz, że mieszkamy wszyscy razem i tworzymy naprawdę szczęśliwą rodzinkę?!
-Nie, nie powiem tego.
-Chcę zobaczyć moją mamę. W tej chwili tylko jej ufam.
-To niemożliwe.
-Dlaczego? Na pewno gdyby dowiedziała się o moim wypadku od razu by tu przyleciała.
-Tak wiem. Tyle tylko, że ona nie żyję.
-Możesz w końcu przestać sobie ze mnie żartować?! To w ogóle nie jest śmieszne! Jak tak w ogóle możesz myśleć?!
-Niestety to prawda. Zginęła w wypadku samochodowym. Ty, ja i Magda dostaliśmy listy od niej.
Jego słowa uderzają we mnie z taką siłą, że boję się upadku z łóżka. Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego, że moja MAMA NIE ŻYJE. Ta sama kobieta, która zmieniała mi pieluchy, która czytała bajki na dobranoc. Odeszła. Na zawsze.
-Co wysłała je zza grobu?!
-Nie. Napisała je o wiele wcześniej. Tak jakby przeczuwała, że coś takiego jej się przytrafi. W moim najwięcej było napisane o tym, że mam się tobą opiekować.
-Dlaczego nie powierzyła mnie Magdzie? Nie uważasz, że to trochę dziwne? Na tyle lat zniknąłeś z jej życia, a później okazuję się, że jakimś cudownym sposobem ufa tobie bardziej niż swojej najlepszej przyjaciółce, która nigdy jej nie opuściła?
-Też się zdziwiłem jej decyzją. W ogóle nie wiedziałem, że istniejesz. Tym bardziej byłem zaskoczony. – Tak naprawdę mama bardzo mało o nim mówiła, dlatego kolejnym ciosem dla mnie była wiadomość, że nie wiedział o moim istnieniu. Jeśli nie od razu po moich narodzinach to trochę później mogła poinformować go o tym, że ma córkę. To nic trudnego w XXI wieku zdobyć numer komórkowy lub jakiś inny kontakt do danej osoby. Ogarnęła mnie na nią złość, co trochę jest dziwne ze względu na to, że jej już tu nie ma.
***
Perspektywa Maureen
~21 sierpień~
-Dzień Dobry, czy mam przyjemność z panią Maureen Horan? – pyta mężczyzna w mundurze.
-Tak, to ja. – odpowiadam lekko zaskoczona jego obecnością.
-Czy mogę wejść. Nie mam zbyt miłych wiadomości.
Moje serce momentalnie przyśpiesza. Coś musiało się stać z Niallem. Brak odpowiedzi na moje telefony tłumaczyłam tym, że jego dziewczyna miała wypadek. Jednak mogłam od razu tam lecieć.
-Tak, proszę. – słyszę jak mój głos lekko drży.
Siadamy w salonie. Przez chwilę panuję cisza, która przerywana jest jedynie szelestem kartek wyciąganych przez policjanta.
-Jest pani matką Nialla Horana? – pyta mężczyzna.
-Tak, co z nim?
-Z wyrazami kondolencji muszę pani przekazać, że dziś ciało pańskiego syna zostało znalezione w jego domu. Wbrew naszym wcześniejszym obawą nie popełnił samobójstwa. Ktoś go zabił. Trwają w tej sprawie dochodzenia.
Moje dziecko! To nie możliwe! To musi być jakaś chora pomyłka!
***
Perspektywa Victorii
~21 sierpień~
-Max błagam cię powiedz, że to nie prawda!
-Ale co? – pyta zdziwiony.
-Powiedz, że Jonathan to tak naprawdę tylko chory psychicznie mężczyzna, a moja mama nadal żyje. Nie przyjechała tu tylko dlatego, że nikt nie powiedział jej co się stało.
-Torii, nie mogę tego powiedzieć.
-Dlaczego? – Dopiero teraz zdaję sobie sprawę z tego, że płaczę.
-Kochanie, przestań.
Przytula mnie do siebie, a ja zamiast się uspokoić płacze jeszcze bardziej. Ostatnio chyba tak bardzo płakałam kiedy byłam niemowlakiem. Zresztą teraz już sama nie wiem. Może to wcale nie prawda, a ja tylko o tym zapomniałam? Czuję jak moje ciało zaczyna drżeć od szlochu, którego w żaden sposób nie mogę powstrzymać. Wcześniej byłam zszokowana, ale tak naprawdę nie wierzyłam temu mężczyźnie. Niby jest moim ojcem, ale jest dla mnie kompletnie obcą osobą. W tej chwili Max to jedyna osoba, której ufam i spodziewałam się, że jakoś uspokoi mnie mówiąc, że Jace kłamał. Tak się nie stało, a ja czuję jak rozsypuję się na malutkie kawałeczki. Sam fakt, że straciłam pamięć jest dla mnie okrutny, ale wiadomość o śmierci najbliższej mi osoby jest jeszcze gorsza.
Dopiero po paru minutach uspokajam się do takiego stopnia, że mogę już normalnie oddychać i oderwać się od chłopaka.
-Gdzie się wszyscy podziali? –pytam z czystej ciekawości. Jakoś szczególnie nie brakuję mi ich obecności. Przesiadują tu na zmianę cały czas i już powoli mam dość tych ich zaciekawionych i pełnych nadziei spojrzeń. Mimo, że minęło dopiero parę dni to czuję jak powoli oswajam się z wiadomością o tym, że już nigdy nie przypomnę sobie paru lat mojego życia. Dla nich to chyba trudniejsze. Kiedy wyobrażam sobie, że Max budzi się pewnego dnia i mnie nie pamięta zaczynam doskonalę ich rozumieć. Gdyby nie to, że jest parę rzeczy, które niedawno się wydarzyły, a nikt nie chcę mi o nich opowiedzieć to nawet tak strasznie to wszystko nie doskwierałoby mi.
-Nie wiem dokładnie o co chodzi, ale stało się coś ważnego. Pewnie chodzi o zespół. – W jego oczach dokładnie widzę, że kłamię, ale dalej nie drążę tego tematu. Skoro Max coś przede mną ukrywa to to musi mieć jakiś głębszy sens.
***
Perspektywa Harry’ego
Boję się powiedzieć prawdy Louisowi. Nie wiem jak to wszystko na niego może wpłynąć. Jeszcze dobrze nie pozbierał się z poprzedniej straty, a co dopiero mówić o następnej.
Jeden wypadek, którego nikt się nie spodziewał pociągnął za sobą takie straszne konsekwencję. Gdyby ten mężczyzna nie wjechałby w dziewczyny Eleanor by żyła, Louis nadal byłby sobą. Nikt nie trafiłby do szpitala i Niall nie zostałby uprowadzony, ani później zabity.
Tak naprawdę jeszcze normalnie funkcjonuję ze względu na to, że do mojego mózgu nie dotarła ta okropna informacja. To się w głowie nie mieści, żeby ten niewinny blondynek nie żył. Powtarzam sobie, że muszę się jakoś trzymać ze względu na Louisa. Boję się, że teraz kiedy One Direction się rozpadnie każdy pójdzie w swoją stronę. Ja go nie zostawię. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, nie pozwolę aby cokolwiek to zmieniło.
***
-Wiadomo kto to zrobił? – pyta Zayn, który nadal stara się utrzymywać minę twardziela, ale tak samo jak reszta jest roztrzęsiony.
-Nie mamy żadnych namiarów. Jedyne co wiadomo to to, że mamy doczynienia z kimś naprawdę sprytnym. Na ciele nie pozostało, ani jednego odcisku palców. – Ciało. To takie dziwne kiedy najpierw nadaję się komuś imię, przez bardzo długi czas tak się właśnie do niego zwraca, a później jest tylko ciałem. – Powinniście od razu zgłosić tą sprawę na policję.
-I co by to nam dało. Na pewno kazaliby zostawić okup i próbowaliby ich namierzyć. To samo dzieję się teraz, tyle tylko, że jest już za późno, a Niall nie żyję!
Czuję na swoim ramieniu rękę Louisa. Wie, że jest to dla mnie niezwykle trudne. Tak samo jak ja wcześniej wspiera mnie.
-Cii uspokój się. – mówi przytulając mnie. Mimo to i tak czuje cisnące się do moich oczu łzy.
-Co oni mu takiego zrobili? – pyta poważnym tonem Liam.
-Na początku były to zwykłe tortury. Lekkie bicie, które przemieniło się w bardziej brutalnie. Jego twarz była tak zmasakrowana, że gdyby nie dokumenty, które miał przy sobie pewnie nie wiedzielibyśmy kim jest.
Na słowa mężczyzny serce aż ściska mi się z żalu. Jak ktoś w ogóle mógł tak bardzo go krzywdzić. Niemal wyobrażam sobie jaki ból czuł. Pewnie przez cały czas miał nadzieję, że jakoś go stamtąd wyciągniemy. Nie udało się.

Perspektywa Victorii
~22 sierpień~
W końcu wychodzę ze szpitala. Choć dokładnie nie wiem gdzie się teraz zatrzymam to jestem przeszczęśliwa, że w końcu będę mogła opuścić to bezosobowe miejsce, w którym w powietrzu niemal czuć choroby, smutek, ból i śmierć. Jeszcze parę dni i jestem pewna, że musiałabym udać się do psychologa. Nie dość, że nie mogę pogodzić się z tym, że mojej mamy już tu nie ma to jeszcze musiałam znosić nocną krzątaninę lekarzy.
                Od wczoraj nie widziałam nikogo z moich rzekomych przyjaciół. Bardzo cieszę się, że Max nie wrócił jeszcze do Polski, bo inaczej czułabym się strasznie samotna. Dowiedziałam się, że nadal załatwiają jakieś sprawy dotyczące zespołu. Mimo to nie czuję się jakoś specjalnie pocieszona. Jestem dla nich jak mi się wydaję kimś ważnym. Właśnie wychodzę ze szpitala, a oni nawet nie pofatygują się, aby w tej chwili mi towarzyszyć.
                Razem z Maxem wsiadam do taksówki. Jestem wykończona drogą którą musiałam pokonać. Moje mięśnie przyzwyczaiły się do lenistwa. Głowę opieram o ramię chłopaka i przymykam oczy. Mimo to nie chcę zasnąć. Chcę dokładnie widzieć jaki jest Londyn. Moje życie toczy się pod wielką niewiadomą. Nie wiadomo jaki spotka mnie los. Może Jonathan będzie się chciał mnie pozbyć i wrócę do Polski, a może zostanę tu. Wśród ludzi, którym nie ufam.
                W końcu taksówka się zatrzymuję. Mój przyjaciel płaci za usługi, a ja staram się o własnych siłach wygramolić ze środka. Lekko się chwieję, ale osiągam sukces.
                Dom jest ogromny i biały. Od razu przypominają mi się różne filmy amerykańskie, w których bogaci ludzie mają właśnie takie rezydencję. Zaraz przecież mówili, że mają zespół, ale, że są tylko trochę sławni. Najwyraźniej już na takim etapie kariery stać ich na takie rzeczy. Przechodzimy prze przepiękny ogród i bez zbędnego pukania wchodzimy do środka. Tam zdaję mi się, że nie doceniłam wielkości tej budowli. Ściany znów są białe, dlatego zaczynam zastanawiać się, czy już naprawdę nie mieli pojęcia jaki kolor wybrać i postanowili pomalować wszystko właśnie na ten kolor. Czuję się jakbym była w jakimś zamku specjalnie przerobionym na bardziej nowoczesny styl. Wszystko jest takie wielkie, że aż strach samemu się tu poruszać, bo człowiek może się zgubić.
                W końcu wchodzimy do salonu i to co tam się dzieje bardzo mnie dziwi. Czwórka chłopaków, ich dziewczyny i Jonathan zajmują wszystkie kanapy. Panuję cisza jak makiem zasiał, a oni mają grobowe miny. Nie wiem czy tylko mi się to zdaję, ale widzę zaczerwienione oczy u Liama i łzy spływające po policzkach kręconowłosego.
                -Co się stało? – pytam zadziwiona. Uświadamiam sobie, że tu dzieje się coś o wiele bardziej ważnego niż zwykłe interesy załatwiane w sprawie zespołu.
                -No powiedz jej w końcu. – mówi Liam po chwili ciszy.
                -Usiądź. – odzywa się mój ojciec.
                Choć bardzo denerwuje mnie to, że mi rozkazuję to wykonuje jego polecenie. Chcę jak najszybciej dowiedzieć się całej prawdy.
                -One Direction ten zespół, którego jestem menagerem ma pięciu członków.
                -Myślałam, że czterech. To gdzie jest jeszcze ten jeden? – nie mogę powstrzymać się od przerywania mu.
                -Niall. Był twoim najlepszym przyjacielem. Prawie takim jak Max. Całymi dniami przesiadywał u ciebie w szpitalu. W końcu ktoś go uprowadził. Zapłaciliśmy okup, ale później znaleziono jego ciało.
                Czyli jestem winna śmierci jakiegoś człowieka…
*************************************************************************
Wiem, że utrata pamięci to raczej trochę oklepane, ale mam nadzieje, że skutki tego nie zaciekawią was :)

Teraz druga sprawa trochę mniej przyjemna.
Jeśli sytuacja z komentarzami nie poprawi się to będę zmuszona do tego aby zacząć was trochę szantażować. W jaki sposób? 
Będę podawała liczbę komentarzy i dopóki tyle się nie pojawi, to nie będzie rozdziału. 
Błagam nie zmuszajcie mnie do tego, bo nienawidzę robić takich rzeczy.

Rozumiem, że nie wszyscy mają czas na komentowanie. Nie chodzi mi o jakieś referaty. Jeśli akurat uda wam się sklecić coś dłuższego to kocham was i wielbię, ale nie wymagam czegoś takiego. 

W dodatku kiedy was trochę postraszę to potraficie na prawdę mnie zaskoczyć. Tak jak było pod rozdziałem 14. Pojawiło się 54 komentarzy!!! Ale pod piętnastym było znacznie mniej - 19. Okropnie mi smutno w takich momentach, bo nie wiem czy rozdział jest już na tyle tragiczny, że nie chcę wam się stukać w klawiaturę, czy co? 

Jeszcze raz proszę was nie każcie mi robić czegoś takiego. Nie chcę karać tych osób, które tak bardzo mnie wspierają i nie są niczemu winne. 

PS: Rozdziały będą trochę dłuższe. Może być?

31 komentarzy:

  1. Nie moge uwierzyć w to że Niall nie żyje! To jest chore!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tym razem zacznę on końca. Ależ oczywiście że rozdziały mogą być dłuższe! Kocham twoje opowiadania i cieszę się że będą dłuższe:* Dziękuję że dodałaś dzisiaj rozdział, specjalnie wyczekiwałam na niego po moim wczorajszym pytaniu:) Rozdział napisany perfekcyjnie. Bardzo mi się podoba, że zawarłaś w nim wiele perspektyw. A teraz najważniejsze:
    JAK TO MOŻLIWE ŻE NIALL NIE ŻYJE?! Dlaczego?! Pytam dlaczego?!(oczywiście pytania retoryczne, ponieważ na pewno miałaś swoje powody ku temu) Ktoś kto narzeka,ł że mało się dzieje, teraz chyba zbiera szczękę z podłogi. Tyle się dzieje. Tylko dlaczego wszyscy muszą umrzeć(kolejne pytanie retoryczne) Błagam spraw żeby wszystko się ułożyło. Żeby Vicky sobie przypomniała wszystko i nie wróciła przypadkiem do Polski. I że zarówno Eleanor jak i Niall żyją. Ze to tylko żarcik, taki mini żarcik:)
    Oczywiście nie mam wpływu na twoje decyzje, ale wierzę z całego serca, że jednak wszystko się ułoży po twojej myśli.
    Napisałam chyba najdłuższy komentarz w moim życiu, ale jestem z niego dumna. Oczywiście z Ciebie także, moje guru:)
    Dodaj prędko następny rozdział
    Pozdrawiam i życzę weny
    Lalaiht

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawy rozdział. Niby sprawa oklepana ale mi się podoba to w tym wydaniu. MAM NADZIEJE, ŻE NIALL TAK NAPRAWDĘ ŻYJE I ŻE SPECJALNIE DALI CZYJEŚ CIAŁO. Bez niego to już nie to samo opowiadanie i jakbyś to skończyła w ten sposób to by było mega okrutne, bo on nie może nie żyć. Tori ma wrócić pamięć i to zrobi Niall, który jakoś magicznie zjawi się w domu, bo uciekł od tych ludzi co go porwali i wtedy Vicky przypomni sb ich wspólne chwile i powie takie PAMIĘTAM, jaa.. WSZYTKO PAMIETAM i happy end. Fajnie wymyśliłam? Bardziej oklepanej i głupiej wersji nikt nie wymyśli :D
    Pozdrawiam mocno i przepraszam, że ostatnio nie pisałam kom xx

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG!! <3 nieee tylko nie to dlaczego Niall nie żyje?! Nie może tak być!! Może to nie on no weź tak nie można !! boskii roździał <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Pod względem napisania, gramatyki i tego wszystkiego nie mam zastrzeżeń, bo i o co tu się czepiać? :)
    Ale jeśli chodzi o treść o mogę powiedzieć tylko wielkie WOOOOOOW! Nie masz dość uśmiercania ich?
    Kiedy przeczytałam, że zmasakrowali twarz i nie mogli po tym go rozpoznać to taka malutka lampka się pojawiła "a może to nie on?", "Może dalej go gdzieś przetrzymują i będę chcieli większy okup"?
    Nie wiem co planujesz dalej, ale szczerze boję się coraz bardziej wchodzić tu i czytać co wymyślisz :P
    Pozdrawiam i czekam na następny:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział świetny jak zawsze . Mam nadzieję że Niall jednak żyje :D
    Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam taką propozycję. Tori się obudzi, okaże się że Nialler i El żyją, a dzięki snu Tori powie Horanowi że go kocha. Tadam!! Bo to za bardzo drastyczne 😢

    OdpowiedzUsuń
  8. Niall nie zyję !
    Nie ! Ja płacze ;C

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem tego samego zdania co : Aishiteru yo
    Też po przeczytaniu tego fragmentu nasunęły mi się takie myśli.
    To co, że były przy nim dokumenty, zawsze można je zamienić, nie?
    Albo i nie.... :/
    W każdym razie rozdział świetny!
    Czekam na nexta!
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ahaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa...
    Zabicie Eleanor to jeszcze rozumiem, chociaż było mi przykro, ale Niall?
    What the fuck?

    OdpowiedzUsuń
  11. jak to !!!! przecież... tak nie może być ;((
    jak dla mnie dłuższe rozdziały to bardzo, bardzo, bardzo dobry pomysł nawet genialny <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  12. mega <33 czekam na następny rozdział.. pomysł że będą jeszcze dłuższe jest świetny !! ;3

    OdpowiedzUsuń
  13. Super rozdział. Dlaczego Nall, dlaczego Viktoria straciła pamiećc. Cieszę się że rozdziały będą dłuższe. Mam nadziejęr że Cię nie zawiedziemy.

    OdpowiedzUsuń
  14. Cóż, cukierkowa miłość się skończyła i nadszedł czas na brutalną rzeczywistość. Hymm, nie powiem że mi się to nie podoba. Wiem moja mroczna strona się odzywa. Ale mam jeszcze jakieś ludzkie odruchy. Mianowicie jak wyobraziłam sobie twarz zamaskrowanego chłopaka to nie powiem, otworzyłam szerzej oczy. Tylko czemu mam wrażenie, że to nie on? I tak nagle Niall wróci, zabierze Tori w jakieś miejsce związanym ze wspomnieniami, jej się wszystko przypomni i znowu powróci ta zajebiście słodka miłość? Błagam nie rób tego, bo tym samym zabijesz to opowiadanie. Fabuła stanie się zbyt przewidywalna tak jak prawie w każdym opowiadaniu. Ale chyba tylko ja lubię tak drastyczne zakończenia. Cóż, zostawmy przyszłość przyszłości.
    Nie powiem, po tym rozdziale jak Niall miał zwiać z Tori do Irlandii, postanowiłam że nie będędłużej tego czytała, bo to poprostu nudne- nie mam po co kłamać. Jednak po chyba 2 rozdziałach ciekawość wzięła górę i zajrzałam tu by sprawdzić czy nadal jest to love story. Jednak -co mnie szczerze zaskocxyło-zamiast fragmentu z wymienianiem się śliną oraz wspólnemu patrzeniu na widoki z patio, zobaczyłam coś związanego z wypadkiem. Od razu się uśmiechnęłam i zaczęłam nadrabiać staraty. To jest moje krótkie wytłumaczenietego, żenie skomentowałam kilku rozdziałów.
    No to ten, czekam na następny rozdział-tymrazem serio.
    Miley xx

    OdpowiedzUsuń
  15. Kobitko, im dłuższe tym bardziej sycące :)
    Vicky straciła pamięć, Niall NIE ŻYJĘ...
    Choć czy ja wiem? Może nie będę pisać tego co aktualnie myślę, bo może się okazać, że właśnie tak chcesz to wszystko poprowadzić, a mój komentarz okaże się tylko głupim spojlerem...
    Ale może dam Ci wskazówkę o czym pomyślałam :)
    Bardzooooo....Istotny fragment : "[...]-Na początku były to zwykłe tortury. Lekkie bicie, które przemieniło się w bardziej brutalnie. Jego twarz była tak zmasakrowana, że gdyby nie dokumenty, które miał przy sobie pewnie nie wiedzielibyśmy kim jest. [...]"
    Ciekawe czy to co myślę, okażę się prawdą ;)
    Pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  16. Zabicie Eleonor było do przeżycia, ALE NIALLL ???????? NO ON TEN SŁODKI BLONDYNEK ????????

    OdpowiedzUsuń
  17. Oczywiście ,że mogą być dłuższe :D Ej no! nie wierze ,że Niall nie żyje! Musiał być to ktoś inny. Bo skoro zmasakrowali mu twarz to równie dobrze mógł być to ktoś inny podobny do naszego kochanego łakomczucha + podrzucili mu dokumenty Irlandczyka. ON MUSI BYĆ W OPOWIADANIU ! MUSI! Rozdział jest bardzo poruszający, cały czas ubolewam nad El, biedny Lou :(/ Add

    OdpowiedzUsuń
  18. Uwielbiam gdy rozdziały są dłuugie. :)
    Co do tego rozdziału to jestem w szoku. Byłam mega zaskoczona tym, że Niall nie żyje. Nie spodziewałam się tego co jest mega wielkim plusem bo moje oczy się mega poszerzyły, a szczęka mi opadła. Takie opowiadanie po prostu uwielbiam gdy fabuła nie jest do przewidzenia. Cóż tu więcej powiedzieć, rozdział był szokujący, ale w dobrym sensie.
    Uwielbiam twoją stylistykę pisania. Nie pamiętam jak znalazłam twój blog, ale tak szczerze to nie żałuję! Jestem tu już dłuższy czas i nie zamierzam przestać czytać.
    No to się rozpisałam, pierwszy raz od bardzooo długiego czasu..
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału...:) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Niall bedzie zyc! ON musi! przeciez ja sie zalamie.. to bedzie tak ze zrobia dokladniejsze badania i sie okaze ze to nie on! i znow ktorys z chlopakow distanie wiadomosc i wznowia poszukiwanie.. BLAGAM! POWIEDZ ZE TAK BEDZIE! ;((((

    OdpowiedzUsuń
  20. Naprawdę zajebiście piszesz i pliss dodaj następny szybko nie mogę się doczekać

    OdpowiedzUsuń
  21. O Boże nie wierzę ! Proszę Cię nie uśmiercaj Nialla (tak wiem że już to zrobiłaś xD) niech się okaże , że to jednak nie on albo coś.
    Mam nadzieję że jednak nastąpi cud i Victoria przypomni sobie ojca, chłopaków i dziewczyny. Cieszę się że będziesz dodawać dłuższe rozdziały!
    Życzę Ci dużooooo weny :-)
    Lulu

    OdpowiedzUsuń
  22. Lepiej zeby to wszystko bylo tylko glupim snem... Boze jak to Niall nie zyje? Przeciez to niemozliwe no! Wez to jakos cofnij czy cos! :D musisz to odkrecic. Koniec kropka. :)

    OdpowiedzUsuń
  23. czesto nie chce mi się komentować ale to nie znaczy, że rozdział jest zły, bo zawsze jest wspaniały;***

    OdpowiedzUsuń
  24. O Bożę Niallll !!! Płacze nie to nie może być prawda ni się pomylili on żyje !! Powiedz że ona nadal się nie wybudzła a to jej się śni !!! prosze;c Niall Wróć!!!

    OdpowiedzUsuń
  25. Zajebisty jak zawsze

    OdpowiedzUsuń
  26. Oooo jak mogłaś uśmiercić Nialla :( Nie proszę tylko nie to.Niech to się okaże jakimś głupim snem to nie może być prawda.Bez Nialla to nie będzie to samo i niech ona odzyska pamięć :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Przepraszam za tak długą nieobecność na twoim blogu - w sensie komentarze, ponieważ czytam na bieżąco kolejne posty , jednak ten czas na komentarze - no brak ..
    Ech smutno mi, że uśmierciłaś Nialla, że w ogóle tak się ta akcja potoczyła.
    Ale tak czy tak blog jest, będzie i był wyjątkowy :)

    Pamiętaj, że jestem i nadal trzymam kciuki za kolejne działy, wgl za ciebie byś kiedyś coś ogromnego osiągnęła.


    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie nie nie nie nie nie nie! Powiedz, że to tylko głupi sen Victorii! Nie możesz uśmiercić Nialla, nie zgadzam się! Niech dokumenty będą jego, ale zmasakrowane ciało nie! Błagam! Już i tak przeżywam jej stratę pamięci, a jeszcze śmierć Nialla? Nie nie nie nie nie nie, to za dużo! Nie rób mi tego, tak mało pozytywnych rzeczy się działo. Nie mogłaś im dać jeszcze trochę czasu! Za każdym razem, gdy były ich MOMENTY miałam motyle w brzuchu, a ty mi to wszystko zabrałaś! Ta historia robi się coraz bardziej tragiczna! Teraz tylko modlę się o to, by to był sen albo by to nie było ciało Nialla albo by Victoria nigdy nie odzyskała pamięci, bo to ją zabije! Przecież nie raz próbowała skończyć ze swoim życiem, a Niall ją uratował! To ją po prostu zabije! Jest mi strasznie przykro, że tak rozwiązałaś tą sytuacje, może nie pierwszy raz, ale płaczę przez bloga. Nie chce, by dostarczał mi takich emocji! To takie wielkie bum! Wszystko szło świetnie, cudownie i nagle bum poszło się jebać! Ja nie jestem aż tak wytrzymała, by dostosować się do takich przeskoków! Powiedz, że to nieprawda, jeszcze masz czas!
    No i kocham cię no i twój styl pisania i to, że dostarczasz mi tylu emocji i czekam na kolejny no... <3

    OdpowiedzUsuń
  29. Jak tak czytam poprzednie komentarze, to widzę, że nie tylko ja myślę, że może to nie Niall. Oby, bo ja tego nie przeżyję. Taki cudowny, słodziaśny Nialler zabity??? Nie nie nie, to musi być jakaś pomyłka. Może on żyje i też stracił pamięć? No nie wiem, jak chcesz. Ja i tak Cie podziwiam i kocham to opowiadanie. Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  30. TYlko nie to jak mogłaś uśmiercić Nialla..!! Napisz =, żę on żyje że to był zły sen... ;(

    OdpowiedzUsuń
  31. nie,nie,nie JA SIĘ NIE ZGADZAM!!! JEZU RYCZĘ CZYTAJĄC TEN ROZDZIAŁ!! POWIEDŹ,ZE TO JAKIŚ DURNY SEN! TO NIE MOŻE BYĆ PRAWDA!!!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz, to bardzo wiele dla mnie znaczy xx