„Czas nie daje odpowiedzi, on tylko stawia kolejne pytania.”
Krystyna Siesicka
- ?... - zapytał czas
Perspektywa Victorii
~16 sierpień~
-Max co
to za ludzie? – pytam lekko zdenerwowana. Uważnie przyglądam się czwórce
chłopaków i dwójce dziewczyn, którzy na pewno są tu z jakiegoś powodu. – Chcą
przeprowadzić jakiś wywiad dotyczący mojego wypadku? – Chyba źle zrobiłam
mówiąc o tym, bo wszyscy wpatrują się we mnie tak jakbym przybyła z kosmosu i
była Marsjaninem. Czuję jak do moich oczu napływają łzy. – Max? - Chłopak jakby
wybudza się z transu i podchodzi do mnie zamykając mnie w swoim uścisku. –
Wiem, że miałam jakiś wypadek, ale nie wiem co tak naprawdę się stało. Dlaczego
tak jest? Co tu się w ogóle dzieje? – Mój płacz przybiera na sile.
-Niech
ktoś idzie po Jonathana. – odzywa się Maksymilian nadal tuląc mnie do siebie.
Gdyby nie jego obecność jestem pewna, że już dawno zaczęłabym krzyczeć.
-Kto to
Jonathan?
-Osoba,
która na pewno chcę cię zobaczyć. – odpowiada łagodnym głosem.
-Ale
przecież ja go nie znam.
-Znasz,
ale na razie nie pamiętasz, kiedy go zobaczysz na pewno ci się przypomni.
-Max,
jak to nie pamiętam?
-Nie
wiem, skarbie, ale nie martw się. – Czy tylko mi wydaję się dziwne to, że Max
przed chwilą powiedział do mnie skarbie? Nigdy w taki sposób się do siebie nie
zwracaliśmy.
Czuję
jak moje dłonie zaczynają drżeć kiedy do pomieszczenia wchodzi mężczyzna po
czterdziestce. Ma brązowe gęste włosy i niebieskie oczy, które niepokojąco
przypominają moje tęczówki. Jest zdecydowanie przystojny, ale wbrew
wcześniejszym zapewnieniom mojego przyjaciela, w ogóle nie mogę przypomnieć
sobie, abym znała tego mężczyznę.
-Vicky,
wiesz kto to? – pyta.
-Nie
mów tak do mnie. – marszczę gniewnie nos.
-Dobrze,
ale znasz tego pana? – właśnie w tej chwili zwraca się do mnie tak jakbym miała
dziesięć lat.
-Nie,
gdzie jest moja mama? – Odpowiada mi cisza. – Odpowie mi ktoś łaskawie?
Do Sali
wchodzi doktor, który uśmiecha się szeroko.
-Proszę
wszystkich aby wyszli stąd.
Mężczyzna
na pewno jest grubo po pięćdziesiątce. Ma siwe włosy i duże okulary na nosie.
Zdecydowanie mógłby być moim dziadkiem.
Wszyscy
ci dziwni ludzie razem z Max’em wychodzą z mojego tymczasowego pokoju. Zostaję
z doktorem sama.
-Witam,
jestem doktor Jackson. Odkąd pani trafiła do szpitala zajmuję się panią.
-Rozumiem.
-Cieszę
się, że w końcu się pani przebudziła, wszyscy czekali na ten moment. – Taaa na
pewno. – Po wypadku musieliśmy…
-Przepraszam
czy mógłby mi pan powiedzieć jaki dokładniej wypadek mnie spotkał?
-Potrącił
panią samochód. Musieliśmy wprowadzić panią w śpiączkę, aby mózg mógł się sam
zregenerować. Najwyraźniej niezbyt dobrze oceniliśmy jego uszkodzenie. Jeśli za
parę godzin nie przypomni pani sobie wszystkiego będziemy musieli zrobić
poważniejsze badania.
-Jak to
przypomnieć sobie?
-Pani
mózg został uszkodzony, a co za tym idzie, któreś wspomnienia mogły ulecieć.
-Czyli,
że straciłam pamięć, jak w tych filmach?
-Nie do
końca. To tylko tymczasowe. Jest bardzo małe prawdopodobieństwo, że to trwałe
uszkodzenia. Zawsze powtarzam, że najlepszym lekarstwem jest sen. – W moim
kierunku posyła uśmiech typowego dziadka z reklam płatków śniadaniowych gdzie
rodzina żyje ze sobą w zgodzie.
Parę
minut wpatruję się w sufit. Utrata pamięci? Przecież to niemożliwe. Czy wtedy
nie czułabym się tak jakbym cos utraciła? W tej chwili wszystko wydaję mi się
takie jakie powinno być. Gdybym tak tylko zobaczyła jeszcze moją mamę byłabym o
wiele spokojniejsza. Tylko dlaczego nie pamiętam dokładnie jak doszło do
wypadku? A najważniejsze kim są ci dziwni ludzie, którzy w ogóle nie odzywali
się, a jedyne co robili to w moim kierunku posyłali zdziwione spojrzenia.
Drzwi
się otwierają i do środka wchodzi Max, a za nim znów ci tajemniczy ludzie. Tyle
tylko, że tym razem w ich oczach widzę zdziwienie.
-Znałam
ich? – zwracam się do Max’a.
-Tak. –
mówi. Widzę, że tak samo jak do mnie nie dochodzi do niego świadomość tego, że straciłam
pamięć.
-Nie
martw się lekarz powiedział, że to tymczasowe. – Próbuję go w jakiś sposób
uspokoić, bo po jego zaciśniętych ustać poznaję, że denerwuję się.
-Ten
sam lekarz powiedział, że to całe wprowadzanie w śpiączkę nie wywoła żadnych
szkód. – Widzę jak zaciska pięści.
-Ale
ciebie pamiętam. – mówię. – Nie przedstawisz mi ich? – pytam.
-Oni
sami mogą ci się przedstawić. – Zmęczony przeciera oczy.
-Jestem
Perrie. – Podchodzi do mnie blondynka z opatrunkiem na głowie. Uśmiecha się do
mnie tak szeroko, że nie potrafię nie odwzajemnić tego. – Mam nadzieję, że
szybko odzyskasz pamięć, bo nie chcę mi się tłumaczyć jak bardzo popieprzona
jestem. – Może i jest szalona, ale na pewno wesoła. – A ten zabójczo przystojny
mulat to Zayn, mój chłopak. – Rzeczywiście ma rację, jest naprawdę piękny.
-A ja
jestem Daniell. – Nawet nie wiem kiedy pojawia się obok mnie kręconowłosa
dziewczyna. Dziwi mnie to z jaką gracja się porusza, ponieważ wyraźnie widzę,
że ma złamane obie nogi i pomagają jej przy tym kule.
-Daniell
to moja dziewczyna. Nazywam się Liam Payn. – odzywa się brunet, który podchodzi
podtrzymać swoją ukochaną.
-Mam na
imię Harry. – Chłopak z kręconymi włosami i dołeczkami w policzkach zaskakuje
mnie najbardziej, ponieważ całuję mnie w policzek. – A Louis...
-Twój
chłopak? – pytam odruchowo, ponieważ wszyscy przedstawiali się razem ze swoimi
drugimi połówkami.
-Nie. –
Kręci przecząco głową.
Nie
zaprzątam sobie dłużej nimi głowy. Spoglądam na mężczyznę, którego rzekomo
wcześniej miałam sobie przypomnieć. Samotnie siedząc w kącie wygląda na
dziesięć lat starszego.
-A to
jest Jonathan. – odpowiada za niego Max.
-No
dobra znam wasze imiona, których jest tyle, że już ich nie pamiętam, ale kim wy
dla mnie tak naprawdę jesteście?
-Przyjaciółmi.
– szepcze chłopak z kręconymi włosami, którego wcześniej wzięłam za geja.
-A jak
się poznaliśmy?
-Nie ma
sensu tego opowiadać. Niedługo wszystko sobie przypomnisz. – odzywa się brunet,
który tak bardzo opiekuję się dziewczyną z kulami.
-Nie
sądzicie, że dla niej to lepiej jeśli nie przypomni sobie wszystkiego? – pyta
mulat. Zauważam, że pierwszy raz dzisiejszego dnia odzywa się. Mimo to od razu
ogarnia mnie złość w jego kierunku. Jak śmie sądzić, że lepiej jak nie odzyskam
pamięci?! Dlaczego w ogóle tak myśli?
-Co
takiego się stało. Co lepiej żebym nie pamiętała?
-Lepiej
połóż się już spać. Na dziś dostarczyliśmy ci już za dużo informacji. Musisz
odpocząć. – odzywa się mój przyjaciel, ten którego pamiętam.
-Nie
chcę.
-Wiem,
ale to nie była prośba.
Wzdycham
i poddaję się, ale tylko dlatego, że czuję niewyobrażalne zmęczenie. Niemal od
razu zasypiam i zaczynam żałować tego, że zamknęłam oczy. Ciemność znów mnie
pochłania.
~17 sierpień~
Najpierw
do mojej świadomości dochodzą głosy jakiś dwóch chłopaków. Mija chwila zanim
przypominam sobie wszystko co miało wczoraj miejsce. To wszystko jest takie
dziwne i nierealne. Czuję się normalnie, gdyby nie poinformowano mnie o tym, że
straciłam pamięć w życiu bym się tego nie domyśliła. Wcześniej myślałam, że w
takich momentach człowiek czuję pustkę. Tak jakby coś zgubił, ale nie wiedział
co.
Sprytnie
postanawiam, że na razie będę udawać, że nadal śpię. Wiem, że kiedy będę
zadawać różne pytania to za dużo się nie dowiem, a teraz jest na to wspaniała
okazja.
-Nie
dostałeś żadnych nowych informacji? – pyta jeden. Wiem, że wczoraj słyszałam
ten głos, ale nie do końca wiem do kogo on należy.
-To ty
jeszcze nie zadzwoniłeś na policję?! Powinieneś od razu ich o tym poinformować!
Tak nie można!
-Liam,
zastanów się. A co jeśli oni się o tym dowiedzą i zrobią mu krzywdę.
-Czyli
co zamierzasz tak po prostu dać im te trzy miliony? Przecież nie mamy pewności,
ze dotrzymają słowa.
-A co
niby mamy zrobić. Ja go tak nie zostawię. To nasz przyjaciel.
-Przecież
dobrze wiem, że to nasz przyjaciel. Na dodatek media zaczynają się domyślać.
Wszyscy już dowiedzieli się o wypadku i zdają sobie sprawę, że Victoria tu jest. Trochę
dziwi ich to, że Nialla tu nie widać.
Słysząc
to dziwne imię nachodzi mnie fala gorąca. Kim on jest i dlaczego niby miałby
przy mnie być? Skoro jest dla mnie kimś ważnym to dlaczego mi o nim wcześniej
nie powiedzieli? Najważniejsze o co chodzi z tymi pieniędzmi? W tej chwili
bardziej niż wcześniej żałuję tego, że mimo zapewnień lekarza nic sobie nie
przypomniałam. Być może wiedziałabym coś o tym. A co jeśli moi „przyjaciele” są
zamieszani w jakieś brudne interesy?
-Ciekawe
czy sobie coś przypomniała? – W tej chwili raczej mowa jest o mnie.
-Chyba
lepiej dla niej będzie jak sobie nie przypomni. Wyobrażasz sobie jakie to
wszystko byłoby bolesne, gdyby nie wypuścili go, a tak to zaprząta sobie głowę
innymi sprawami.
-Nie
wiem czy to takie dobre. Ważne jest aby znać prawdę, nawet tą najboleśniejsza.
Nawet nie mówi o tym, że nie uda nam się go stamtąd wyciągnąć. Nie ma takiej
opcji.
Potem
nastaję milczenie. Przez chwilę myślę o tym co mówili i mam nadzieję, że coś
zaświta w mojej głowie, ale tak się nie staje i w końcu otwieram oczy. Przy
oknie siedzi dwóch chłopaków. Jeden mulat z ciemnymi włosami, drugi brunet.
Obydwoje wpatrują się w widok za oknem. Tak jakby działo się tam coś niezwykle
ciekawego. Poruszam się na łóżku, aby jakoś zwrócić na siebie ich uwagę. Jak na
zawołanie obydwoje spoglądają w moim kierunku.
-Dzień
Dobry. – mówię lekko zakłopotana. Co jeśli dobrze wiedzą, że już od dawna nie
śpię.
-Przypomniało
ci się coś? – pyta brunet.
Przecząco
kręcę głową i opuszczam wzrok na dół. Czuję, że w tej chwili zawiodłam wszystkich.
Mieli nadzieję, że powoli wszystko wróci na swoje miejsce. Natomiast ja tak jak
bardzo dobrze ich znałam tak teraz nie wiem kim naprawdę są.
-Gdzie
reszta? – pytam, bo cisza staję cię uciążliwa.
-Jedni
poszli się do domu odświeżyć, a drudzy jedzą śniadanie.
-Naprawdę
nie musicie tak przy mnie siedzieć. Nie ucieknę. – Dopiero teraz zaczynam
zdawać sobie sprawę z tego, że mówię po angielsku. Moja mama zawsze przykładała
wagę do tego, abym dobrze znała ten język, ale nie wiedziałam, że w praktyce
tak się wdrążę, że nie będę odczuwała, czy mówię po polsku, czy też po
angielsku. Właśnie, gdzie jest moja mama?
-Stwierdziliśmy,
że pewniej będziesz się czuła kiedy ktoś bliski będzie z tobą. – Też mi bliscy.
W ogóle nie pamiętam kim są. Tak naprawdę to powinnam panikować, że obcy faceci
są w moim pokoju, a zamiast tego czuje spokój. Chyba serio wcześniej dobrze ich
znałam.
-Dzięki.
Gdzie jest moja mama? Dlaczego jeszcze się u mnie nie pojawiła?
Widzę jak
wymieniają pomiędzy sobą smutne spojrzenia, w końcu odzywa się brunet, którego
imię chyba zaczyna się na literę L.
-My nie
możemy ci teraz powiedzieć, ale jak tylko się zjawi Jonathan to wszystko ci
opowie.
-Dlaczego
wy nie możecie? Kim w ogóle jest ten cały Jonathan, że tylko on może
przekazywać mi informację?
-Jest
naszym menagerem. – odzywa się brunet.
-Waszym,
ale nie moim.
Gniewnie
marszczę brwi.
-Tak,
wiemy. Kiedy wszystko ci wytłumaczy to będziesz wiedziała, dlaczego postępujemy
tak, a nie inaczej.
-Dobra.
Przypomnijcie mi chociaż jak macie na imię, bo tylu was wczoraj było, że nie
udało mi się tego spamiętać. Tak w ogóle to po co wam menager? Jesteście kimś
sławnym?
-Taaa
trochę jesteśmy sławni. Mamy zespół. Ja jestem Zayn, a to Liam.
-Możecie
iść po niego. Chcę mieć tą rozmowę za sobą.
-OK.
Nie
wiem czy boją się sam na same ze mną przebywać, czy mają obawy, że znów będę
starała się od nich coś wyciągnąć, ale obydwoje wstają i wychodzą. Zrezygnowana
znów kładę się i wpatruję w pewnie kiedyś biały sufit. Mam tyle pytań, na które
nikt nie chcę odpowiedzieć. To cholernie irytujące.
***
Po paru
minutach drzwi skrzypią, a do środka wchodzi mężczyzna, który wczoraj w
momencie postarzał się ze zmartwienia. Był dla mnie pewnego rodzaju zbawieniem,
które miało mi w końcu choć trochę wyjaśnić tą pokręconą sytuację.
Najwyraźniej
w czasie kiedy ja spałam pojechał do domu, bo ma na sobie inne ubrania niż
wczoraj. Postanowił się nawet ogolić. Kiwa mi tylko głową na przywitanie i
przysuwa sobie krzesło bliżej mojego łóżka.
-Powiesz
mi w końcu o co w tym wszystkim chodzi? Czy dalej będziecie mnie trzymać w
niepewności?
-Powiem
ci tyle ile ci nie zaszkodzi, ale dopiero wtedy kiedy zostaną ci zrobione
badania.
-I co
znów mam czekać nie wiadomo ile. Pomyśl sobie jakbyś ty się czuł gdyby nikt nie
chciał ci powiedzieć o co w tym wszystkim chodzi?
-Doskonale
cię rozumiem. Doktor za chwilę będzie. Nie musisz się tak gorączkować mamy
wiele czasu. W każdej chwili wszystko może ci się przypomnieć.
***
Po
badaniach zostaję odwieziona z powrotem do mojego pokoju. W tym samym czasie
Jonathan rozmawia z lekarzem. Bardzo chciałabym podsłuchać o czym tak zaciekle
dyskutują, ale na razie jestem tak obolała, że nie mam siły.
Po chwili mniemany menager w towarzystwie lekarza wchodzi do pomieszczenia. Parę minut czekam na to co powie siwy mężczyzna.
Po chwili mniemany menager w towarzystwie lekarza wchodzi do pomieszczenia. Parę minut czekam na to co powie siwy mężczyzna.
-Badania
wykazały, że uszkodzenia mózgu są bardzo rozległe. Nie zagraża to pani życiu,
ale jeśli odzyska pani pamięć to będzie prawdziwy cud.
Przez
chwilę patrzę się na niego i nie mogę uwierzyć w to co słyszę. Cały czas
nieświadomie miałam nadzieję, że za chwilę osoby, których nie znam okażą się
moim przyjaciółmi, a zdarzenia, których nie rozumiem nabiorą sensu. Jednak nie.
Tak nigdy się nie stanie. Od teraz jestem zdana na to co powiedzą mi inni i na
domiar złego jestem zmuszona wierzyć im, że mówią prawdę. Niemal jak osoba na
wózku, która bez czyjejś pomocy nie może dostać się we wszystkie miejsca.
Bez
słowa mężczyzna wychodzi. Zostaję przy mnie jedynie Jonathan, który myślami
jest już daleko.
-Teraz
możesz mi powiedzieć.
-Obawiam
się, że to za dużo.
-Spodziewałam
się czegoś takiego, więc mi nie pieprz, że to za dużo tylko mów.
Przez
chwile myśli dopiero później siada na krześle i spogląda na mnie.
-Tylko
obiecaj, że wysłuchasz wszystkiego do końca i proszę nie przerywaj mi, bo to
dla mnie trudniejsze niż myślisz.
-OK.
Obiecuję.
-Nie wiem jak ci to powiedzieć.
To jest straszne i nie wiem do końca jak na to zareagujesz.
-Po prostu spróbuj. – Wszystko aż
się we mnie skręca z ciekawości.
-Jestem twoim ojcem.
Zaczynam się śmiać.
-Dobra, a teraz tak na poważnie.
-Naprawdę jestem twoim ojcem. W
październiku minię rok odkąd mieszkasz w Londynie. Wszyscy, których wcześniej
poznałaś to członkowie zespołu One Direction, o którym gdzieś na pewno
słyszałaś, ale nie wiem dokąd sięga twoja pamięć, być może do tak późnego
okresu twojego życia, że 1D jeszcze nie istniało.
-Serio myślisz, że uwierzę ci w
bajeczkę, że przyjechałeś do Polski, bo ni stąd ni zowąd przypomniało ci się o
tym, że chyba masz córką, a moja mama bez problemu zgodziła się na to abyś mnie
zabrał do Londynu? A i może jeszcze mi powiesz, że mieszkamy wszyscy razem i
tworzymy naprawdę szczęśliwą rodzinkę?!
-Nie, nie powiem tego.
-Chcę zobaczyć moją mamę. W tej
chwili tylko jej ufam.
-To niemożliwe.
-Dlaczego? Na pewno gdyby
dowiedziała się o moim wypadku od razu by tu przyleciała.
-Tak wiem. Tyle tylko, że ona nie
żyję.
-Możesz w końcu przestać sobie ze
mnie żartować?! To w ogóle nie jest śmieszne! Jak tak w ogóle możesz myśleć?!
-Niestety to prawda. Zginęła w
wypadku samochodowym. Ty, ja i Magda dostaliśmy listy od niej.
Jego słowa uderzają we mnie z taką
siłą, że boję się upadku z łóżka. Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego,
że moja MAMA NIE ŻYJE. Ta sama kobieta, która zmieniała mi pieluchy, która
czytała bajki na dobranoc. Odeszła. Na zawsze.
-Co wysłała je zza grobu?!
-Nie. Napisała je o wiele
wcześniej. Tak jakby przeczuwała, że coś takiego jej się przytrafi. W moim
najwięcej było napisane o tym, że mam się tobą opiekować.
-Dlaczego nie powierzyła mnie
Magdzie? Nie uważasz, że to trochę dziwne? Na tyle lat zniknąłeś z jej życia, a
później okazuję się, że jakimś cudownym sposobem ufa tobie bardziej niż swojej
najlepszej przyjaciółce, która nigdy jej nie opuściła?
-Też się zdziwiłem jej decyzją. W
ogóle nie wiedziałem, że istniejesz. Tym bardziej byłem zaskoczony. – Tak
naprawdę mama bardzo mało o nim mówiła, dlatego kolejnym ciosem dla mnie była
wiadomość, że nie wiedział o moim istnieniu. Jeśli nie od razu po moich
narodzinach to trochę później mogła poinformować go o tym, że ma córkę. To nic
trudnego w XXI wieku zdobyć numer komórkowy lub jakiś inny kontakt do danej
osoby. Ogarnęła mnie na nią złość, co trochę jest dziwne ze względu na to, że
jej już tu nie ma.
***
Perspektywa Maureen
~21 sierpień~
-Dzień Dobry, czy mam przyjemność z panią Maureen Horan? – pyta mężczyzna w mundurze.
-Tak, to ja. – odpowiadam lekko
zaskoczona jego obecnością.
-Czy mogę wejść. Nie mam zbyt
miłych wiadomości.
Moje serce momentalnie
przyśpiesza. Coś musiało się stać z Niallem. Brak odpowiedzi na moje telefony
tłumaczyłam tym, że jego dziewczyna miała wypadek. Jednak mogłam od razu tam
lecieć.
-Tak, proszę. – słyszę jak mój
głos lekko drży.
Siadamy w salonie. Przez chwilę
panuję cisza, która przerywana jest jedynie szelestem kartek wyciąganych przez
policjanta.
-Jest pani matką Nialla Horana?
– pyta mężczyzna.
-Tak, co z nim?
-Z wyrazami kondolencji muszę
pani przekazać, że dziś ciało pańskiego syna zostało znalezione w jego domu.
Wbrew naszym wcześniejszym obawą nie popełnił samobójstwa. Ktoś go zabił.
Trwają w tej sprawie dochodzenia.
Moje dziecko! To nie możliwe! To
musi być jakaś chora pomyłka!
***
Perspektywa Victorii
~21 sierpień~
-Max błagam cię powiedz, że to
nie prawda!
-Ale co? – pyta zdziwiony.
-Powiedz, że Jonathan to tak
naprawdę tylko chory psychicznie mężczyzna, a moja mama nadal żyje. Nie
przyjechała tu tylko dlatego, że nikt nie powiedział jej co się stało.
-Torii, nie mogę tego powiedzieć.
-Dlaczego? – Dopiero teraz zdaję
sobie sprawę z tego, że płaczę.
-Kochanie, przestań.
Przytula mnie do siebie, a ja
zamiast się uspokoić płacze jeszcze bardziej. Ostatnio chyba tak bardzo
płakałam kiedy byłam niemowlakiem. Zresztą teraz już sama nie wiem. Może to
wcale nie prawda, a ja tylko o tym zapomniałam? Czuję jak moje ciało zaczyna
drżeć od szlochu, którego w żaden sposób nie mogę powstrzymać. Wcześniej byłam
zszokowana, ale tak naprawdę nie wierzyłam temu mężczyźnie. Niby jest moim
ojcem, ale jest dla mnie kompletnie obcą osobą. W tej chwili Max to jedyna
osoba, której ufam i spodziewałam się, że jakoś uspokoi mnie mówiąc, że Jace
kłamał. Tak się nie stało, a ja czuję jak rozsypuję się na malutkie kawałeczki.
Sam fakt, że straciłam pamięć jest dla mnie okrutny, ale wiadomość o śmierci
najbliższej mi osoby jest jeszcze gorsza.
Dopiero po paru minutach
uspokajam się do takiego stopnia, że mogę już normalnie oddychać i oderwać się
od chłopaka.
-Gdzie się wszyscy podziali?
–pytam z czystej ciekawości. Jakoś szczególnie nie brakuję mi ich obecności.
Przesiadują tu na zmianę cały czas i już powoli mam dość tych ich
zaciekawionych i pełnych nadziei spojrzeń. Mimo, że minęło dopiero parę dni to
czuję jak powoli oswajam się z wiadomością o tym, że już nigdy nie przypomnę
sobie paru lat mojego życia. Dla nich to chyba trudniejsze. Kiedy wyobrażam
sobie, że Max budzi się pewnego dnia i mnie nie pamięta zaczynam doskonalę ich
rozumieć. Gdyby nie to, że jest parę rzeczy, które niedawno się wydarzyły, a
nikt nie chcę mi o nich opowiedzieć to nawet tak strasznie to wszystko nie
doskwierałoby mi.
-Nie wiem dokładnie o co chodzi,
ale stało się coś ważnego. Pewnie chodzi o zespół. – W jego oczach dokładnie
widzę, że kłamię, ale dalej nie drążę tego tematu. Skoro Max coś przede mną
ukrywa to to musi mieć jakiś głębszy sens.
***
Perspektywa Harry’ego
Boję się powiedzieć prawdy
Louisowi. Nie wiem jak to wszystko na niego może wpłynąć. Jeszcze dobrze nie
pozbierał się z poprzedniej straty, a co dopiero mówić o następnej.
Jeden wypadek, którego nikt się
nie spodziewał pociągnął za sobą takie straszne konsekwencję. Gdyby ten
mężczyzna nie wjechałby w dziewczyny Eleanor by żyła, Louis nadal byłby sobą.
Nikt nie trafiłby do szpitala i Niall nie zostałby uprowadzony, ani później
zabity.
Tak naprawdę jeszcze normalnie
funkcjonuję ze względu na to, że do mojego mózgu nie dotarła ta okropna
informacja. To się w głowie nie mieści, żeby ten niewinny blondynek nie żył.
Powtarzam sobie, że muszę się jakoś trzymać ze względu na Louisa. Boję się, że
teraz kiedy One Direction się rozpadnie każdy pójdzie w swoją stronę. Ja go nie
zostawię. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, nie pozwolę aby cokolwiek to
zmieniło.
***
-Wiadomo kto to zrobił? – pyta
Zayn, który nadal stara się utrzymywać minę twardziela, ale tak samo jak reszta
jest roztrzęsiony.
-Nie mamy żadnych namiarów.
Jedyne co wiadomo to to, że mamy doczynienia z kimś naprawdę sprytnym. Na ciele
nie pozostało, ani jednego odcisku palców. – Ciało. To takie dziwne kiedy
najpierw nadaję się komuś imię, przez bardzo długi czas tak się właśnie do
niego zwraca, a później jest tylko ciałem. – Powinniście od razu zgłosić tą
sprawę na policję.
-I co by to nam dało. Na pewno
kazaliby zostawić okup i próbowaliby ich namierzyć. To samo dzieję się teraz,
tyle tylko, że jest już za późno, a Niall nie żyję!
Czuję na swoim ramieniu rękę
Louisa. Wie, że jest to dla mnie niezwykle trudne. Tak samo jak ja wcześniej
wspiera mnie.
-Cii uspokój się. – mówi
przytulając mnie. Mimo to i tak czuje cisnące się do moich oczu łzy.
-Co oni mu takiego zrobili? –
pyta poważnym tonem Liam.
-Na początku były to zwykłe
tortury. Lekkie bicie, które przemieniło się w bardziej brutalnie. Jego
twarz była tak zmasakrowana, że gdyby nie dokumenty, które miał przy sobie
pewnie nie wiedzielibyśmy kim jest.
Na słowa mężczyzny serce aż
ściska mi się z żalu. Jak ktoś w ogóle mógł tak bardzo go krzywdzić. Niemal
wyobrażam sobie jaki ból czuł. Pewnie przez cały czas miał nadzieję, że jakoś
go stamtąd wyciągniemy. Nie udało się.
Perspektywa Victorii
~22 sierpień~
W końcu wychodzę ze szpitala.
Choć dokładnie nie wiem gdzie się teraz zatrzymam to jestem przeszczęśliwa, że
w końcu będę mogła opuścić to bezosobowe miejsce, w którym w powietrzu niemal
czuć choroby, smutek, ból i śmierć. Jeszcze parę dni i jestem pewna, że
musiałabym udać się do psychologa. Nie dość, że nie mogę pogodzić się z tym, że
mojej mamy już tu nie ma to jeszcze musiałam znosić nocną krzątaninę lekarzy.
Od
wczoraj nie widziałam nikogo z moich rzekomych przyjaciół. Bardzo cieszę się,
że Max nie wrócił jeszcze do Polski, bo inaczej czułabym się strasznie samotna.
Dowiedziałam się, że nadal załatwiają jakieś sprawy dotyczące zespołu. Mimo to
nie czuję się jakoś specjalnie pocieszona. Jestem dla nich jak mi się wydaję
kimś ważnym. Właśnie wychodzę ze szpitala, a oni nawet nie pofatygują się, aby
w tej chwili mi towarzyszyć.
Razem z
Maxem wsiadam do taksówki. Jestem wykończona drogą którą musiałam pokonać.
Moje mięśnie przyzwyczaiły się do lenistwa. Głowę opieram o ramię chłopaka i
przymykam oczy. Mimo to nie chcę zasnąć. Chcę dokładnie widzieć jaki jest
Londyn. Moje życie toczy się pod wielką niewiadomą. Nie wiadomo jaki spotka
mnie los. Może Jonathan będzie się chciał mnie pozbyć i wrócę do Polski, a może
zostanę tu. Wśród ludzi, którym nie ufam.
W końcu
taksówka się zatrzymuję. Mój przyjaciel płaci za usługi, a ja staram się o
własnych siłach wygramolić ze środka. Lekko się chwieję, ale osiągam sukces.
Dom
jest ogromny i biały. Od razu przypominają mi się różne filmy amerykańskie, w
których bogaci ludzie mają właśnie takie rezydencję. Zaraz przecież mówili, że
mają zespół, ale, że są tylko trochę sławni. Najwyraźniej już na takim etapie
kariery stać ich na takie rzeczy. Przechodzimy prze przepiękny ogród i bez
zbędnego pukania wchodzimy do środka. Tam zdaję mi się, że nie doceniłam
wielkości tej budowli. Ściany znów są białe, dlatego zaczynam zastanawiać się,
czy już naprawdę nie mieli pojęcia jaki kolor wybrać i postanowili pomalować
wszystko właśnie na ten kolor. Czuję się jakbym była w jakimś zamku specjalnie
przerobionym na bardziej nowoczesny styl. Wszystko jest takie wielkie, że aż
strach samemu się tu poruszać, bo człowiek może się zgubić.
W końcu
wchodzimy do salonu i to co tam się dzieje bardzo mnie dziwi. Czwórka
chłopaków, ich dziewczyny i Jonathan zajmują wszystkie kanapy. Panuję cisza jak
makiem zasiał, a oni mają grobowe miny. Nie wiem czy tylko mi się to zdaję, ale
widzę zaczerwienione oczy u Liama i łzy spływające po policzkach
kręconowłosego.
-Co się
stało? – pytam zadziwiona. Uświadamiam sobie, że tu dzieje się coś o wiele
bardziej ważnego niż zwykłe interesy załatwiane w sprawie zespołu.
-No
powiedz jej w końcu. – mówi Liam po chwili ciszy.
-Usiądź.
– odzywa się mój ojciec.
Choć
bardzo denerwuje mnie to, że mi rozkazuję to wykonuje jego polecenie. Chcę jak
najszybciej dowiedzieć się całej prawdy.
-One
Direction ten zespół, którego jestem menagerem ma pięciu członków.
-Myślałam,
że czterech. To gdzie jest jeszcze ten jeden? – nie mogę powstrzymać się od
przerywania mu.
-Niall.
Był twoim najlepszym przyjacielem. Prawie takim jak Max. Całymi dniami
przesiadywał u ciebie w szpitalu. W końcu ktoś go uprowadził. Zapłaciliśmy
okup, ale później znaleziono jego ciało.
Czyli
jestem winna śmierci jakiegoś człowieka…
*************************************************************************
Wiem, że utrata pamięci to raczej trochę oklepane, ale mam nadzieje, że skutki tego nie zaciekawią was :)
Teraz druga sprawa trochę mniej przyjemna.
Jeśli sytuacja z komentarzami nie poprawi się to będę zmuszona do tego aby zacząć was trochę szantażować. W jaki sposób?
Będę podawała liczbę komentarzy i dopóki tyle się nie pojawi, to nie będzie rozdziału.
Błagam nie zmuszajcie mnie do tego, bo nienawidzę robić takich rzeczy.
Rozumiem, że nie wszyscy mają czas na komentowanie. Nie chodzi mi o jakieś referaty. Jeśli akurat uda wam się sklecić coś dłuższego to kocham was i wielbię, ale nie wymagam czegoś takiego.
W dodatku kiedy was trochę postraszę to potraficie na prawdę mnie zaskoczyć. Tak jak było pod rozdziałem 14. Pojawiło się 54 komentarzy!!! Ale pod piętnastym było znacznie mniej - 19. Okropnie mi smutno w takich momentach, bo nie wiem czy rozdział jest już na tyle tragiczny, że nie chcę wam się stukać w klawiaturę, czy co?
Jeszcze raz proszę was nie każcie mi robić czegoś takiego. Nie chcę karać tych osób, które tak bardzo mnie wspierają i nie są niczemu winne.
PS: Rozdziały będą trochę dłuższe. Może być?
Nie moge uwierzyć w to że Niall nie żyje! To jest chore!
OdpowiedzUsuńTym razem zacznę on końca. Ależ oczywiście że rozdziały mogą być dłuższe! Kocham twoje opowiadania i cieszę się że będą dłuższe:* Dziękuję że dodałaś dzisiaj rozdział, specjalnie wyczekiwałam na niego po moim wczorajszym pytaniu:) Rozdział napisany perfekcyjnie. Bardzo mi się podoba, że zawarłaś w nim wiele perspektyw. A teraz najważniejsze:
OdpowiedzUsuńJAK TO MOŻLIWE ŻE NIALL NIE ŻYJE?! Dlaczego?! Pytam dlaczego?!(oczywiście pytania retoryczne, ponieważ na pewno miałaś swoje powody ku temu) Ktoś kto narzeka,ł że mało się dzieje, teraz chyba zbiera szczękę z podłogi. Tyle się dzieje. Tylko dlaczego wszyscy muszą umrzeć(kolejne pytanie retoryczne) Błagam spraw żeby wszystko się ułożyło. Żeby Vicky sobie przypomniała wszystko i nie wróciła przypadkiem do Polski. I że zarówno Eleanor jak i Niall żyją. Ze to tylko żarcik, taki mini żarcik:)
Oczywiście nie mam wpływu na twoje decyzje, ale wierzę z całego serca, że jednak wszystko się ułoży po twojej myśli.
Napisałam chyba najdłuższy komentarz w moim życiu, ale jestem z niego dumna. Oczywiście z Ciebie także, moje guru:)
Dodaj prędko następny rozdział
Pozdrawiam i życzę weny
Lalaiht
Bardzo ciekawy rozdział. Niby sprawa oklepana ale mi się podoba to w tym wydaniu. MAM NADZIEJE, ŻE NIALL TAK NAPRAWDĘ ŻYJE I ŻE SPECJALNIE DALI CZYJEŚ CIAŁO. Bez niego to już nie to samo opowiadanie i jakbyś to skończyła w ten sposób to by było mega okrutne, bo on nie może nie żyć. Tori ma wrócić pamięć i to zrobi Niall, który jakoś magicznie zjawi się w domu, bo uciekł od tych ludzi co go porwali i wtedy Vicky przypomni sb ich wspólne chwile i powie takie PAMIĘTAM, jaa.. WSZYTKO PAMIETAM i happy end. Fajnie wymyśliłam? Bardziej oklepanej i głupiej wersji nikt nie wymyśli :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam mocno i przepraszam, że ostatnio nie pisałam kom xx
OMG!! <3 nieee tylko nie to dlaczego Niall nie żyje?! Nie może tak być!! Może to nie on no weź tak nie można !! boskii roździał <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńPod względem napisania, gramatyki i tego wszystkiego nie mam zastrzeżeń, bo i o co tu się czepiać? :)
OdpowiedzUsuńAle jeśli chodzi o treść o mogę powiedzieć tylko wielkie WOOOOOOW! Nie masz dość uśmiercania ich?
Kiedy przeczytałam, że zmasakrowali twarz i nie mogli po tym go rozpoznać to taka malutka lampka się pojawiła "a może to nie on?", "Może dalej go gdzieś przetrzymują i będę chcieli większy okup"?
Nie wiem co planujesz dalej, ale szczerze boję się coraz bardziej wchodzić tu i czytać co wymyślisz :P
Pozdrawiam i czekam na następny:)
Rozdział świetny jak zawsze . Mam nadzieję że Niall jednak żyje :D
OdpowiedzUsuńCzekam na nn
Mam taką propozycję. Tori się obudzi, okaże się że Nialler i El żyją, a dzięki snu Tori powie Horanowi że go kocha. Tadam!! Bo to za bardzo drastyczne 😢
OdpowiedzUsuńNiall nie zyję !
OdpowiedzUsuńNie ! Ja płacze ;C
Jestem tego samego zdania co : Aishiteru yo
OdpowiedzUsuńTeż po przeczytaniu tego fragmentu nasunęły mi się takie myśli.
To co, że były przy nim dokumenty, zawsze można je zamienić, nie?
Albo i nie.... :/
W każdym razie rozdział świetny!
Czekam na nexta!
Weny!
Ahaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa...
OdpowiedzUsuńZabicie Eleanor to jeszcze rozumiem, chociaż było mi przykro, ale Niall?
What the fuck?
jak to !!!! przecież... tak nie może być ;((
OdpowiedzUsuńjak dla mnie dłuższe rozdziały to bardzo, bardzo, bardzo dobry pomysł nawet genialny <3 <3
mega <33 czekam na następny rozdział.. pomysł że będą jeszcze dłuższe jest świetny !! ;3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Dlaczego Nall, dlaczego Viktoria straciła pamiećc. Cieszę się że rozdziały będą dłuższe. Mam nadziejęr że Cię nie zawiedziemy.
OdpowiedzUsuńCóż, cukierkowa miłość się skończyła i nadszedł czas na brutalną rzeczywistość. Hymm, nie powiem że mi się to nie podoba. Wiem moja mroczna strona się odzywa. Ale mam jeszcze jakieś ludzkie odruchy. Mianowicie jak wyobraziłam sobie twarz zamaskrowanego chłopaka to nie powiem, otworzyłam szerzej oczy. Tylko czemu mam wrażenie, że to nie on? I tak nagle Niall wróci, zabierze Tori w jakieś miejsce związanym ze wspomnieniami, jej się wszystko przypomni i znowu powróci ta zajebiście słodka miłość? Błagam nie rób tego, bo tym samym zabijesz to opowiadanie. Fabuła stanie się zbyt przewidywalna tak jak prawie w każdym opowiadaniu. Ale chyba tylko ja lubię tak drastyczne zakończenia. Cóż, zostawmy przyszłość przyszłości.
OdpowiedzUsuńNie powiem, po tym rozdziale jak Niall miał zwiać z Tori do Irlandii, postanowiłam że nie będędłużej tego czytała, bo to poprostu nudne- nie mam po co kłamać. Jednak po chyba 2 rozdziałach ciekawość wzięła górę i zajrzałam tu by sprawdzić czy nadal jest to love story. Jednak -co mnie szczerze zaskocxyło-zamiast fragmentu z wymienianiem się śliną oraz wspólnemu patrzeniu na widoki z patio, zobaczyłam coś związanego z wypadkiem. Od razu się uśmiechnęłam i zaczęłam nadrabiać staraty. To jest moje krótkie wytłumaczenietego, żenie skomentowałam kilku rozdziałów.
No to ten, czekam na następny rozdział-tymrazem serio.
Miley xx
Kobitko, im dłuższe tym bardziej sycące :)
OdpowiedzUsuńVicky straciła pamięć, Niall NIE ŻYJĘ...
Choć czy ja wiem? Może nie będę pisać tego co aktualnie myślę, bo może się okazać, że właśnie tak chcesz to wszystko poprowadzić, a mój komentarz okaże się tylko głupim spojlerem...
Ale może dam Ci wskazówkę o czym pomyślałam :)
Bardzooooo....Istotny fragment : "[...]-Na początku były to zwykłe tortury. Lekkie bicie, które przemieniło się w bardziej brutalnie. Jego twarz była tak zmasakrowana, że gdyby nie dokumenty, które miał przy sobie pewnie nie wiedzielibyśmy kim jest. [...]"
Ciekawe czy to co myślę, okażę się prawdą ;)
Pozdrawiam ;***
Zabicie Eleonor było do przeżycia, ALE NIALLL ???????? NO ON TEN SŁODKI BLONDYNEK ????????
OdpowiedzUsuńOczywiście ,że mogą być dłuższe :D Ej no! nie wierze ,że Niall nie żyje! Musiał być to ktoś inny. Bo skoro zmasakrowali mu twarz to równie dobrze mógł być to ktoś inny podobny do naszego kochanego łakomczucha + podrzucili mu dokumenty Irlandczyka. ON MUSI BYĆ W OPOWIADANIU ! MUSI! Rozdział jest bardzo poruszający, cały czas ubolewam nad El, biedny Lou :(/ Add
OdpowiedzUsuńUwielbiam gdy rozdziały są dłuugie. :)
OdpowiedzUsuńCo do tego rozdziału to jestem w szoku. Byłam mega zaskoczona tym, że Niall nie żyje. Nie spodziewałam się tego co jest mega wielkim plusem bo moje oczy się mega poszerzyły, a szczęka mi opadła. Takie opowiadanie po prostu uwielbiam gdy fabuła nie jest do przewidzenia. Cóż tu więcej powiedzieć, rozdział był szokujący, ale w dobrym sensie.
Uwielbiam twoją stylistykę pisania. Nie pamiętam jak znalazłam twój blog, ale tak szczerze to nie żałuję! Jestem tu już dłuższy czas i nie zamierzam przestać czytać.
No to się rozpisałam, pierwszy raz od bardzooo długiego czasu..
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału...:) :) :)
Niall bedzie zyc! ON musi! przeciez ja sie zalamie.. to bedzie tak ze zrobia dokladniejsze badania i sie okaze ze to nie on! i znow ktorys z chlopakow distanie wiadomosc i wznowia poszukiwanie.. BLAGAM! POWIEDZ ZE TAK BEDZIE! ;((((
OdpowiedzUsuńNaprawdę zajebiście piszesz i pliss dodaj następny szybko nie mogę się doczekać
OdpowiedzUsuńO Boże nie wierzę ! Proszę Cię nie uśmiercaj Nialla (tak wiem że już to zrobiłaś xD) niech się okaże , że to jednak nie on albo coś.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że jednak nastąpi cud i Victoria przypomni sobie ojca, chłopaków i dziewczyny. Cieszę się że będziesz dodawać dłuższe rozdziały!
Życzę Ci dużooooo weny :-)
Lulu
Lepiej zeby to wszystko bylo tylko glupim snem... Boze jak to Niall nie zyje? Przeciez to niemozliwe no! Wez to jakos cofnij czy cos! :D musisz to odkrecic. Koniec kropka. :)
OdpowiedzUsuńczesto nie chce mi się komentować ale to nie znaczy, że rozdział jest zły, bo zawsze jest wspaniały;***
OdpowiedzUsuńO Bożę Niallll !!! Płacze nie to nie może być prawda ni się pomylili on żyje !! Powiedz że ona nadal się nie wybudzła a to jej się śni !!! prosze;c Niall Wróć!!!
OdpowiedzUsuńZajebisty jak zawsze
OdpowiedzUsuńOooo jak mogłaś uśmiercić Nialla :( Nie proszę tylko nie to.Niech to się okaże jakimś głupim snem to nie może być prawda.Bez Nialla to nie będzie to samo i niech ona odzyska pamięć :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za tak długą nieobecność na twoim blogu - w sensie komentarze, ponieważ czytam na bieżąco kolejne posty , jednak ten czas na komentarze - no brak ..
OdpowiedzUsuńEch smutno mi, że uśmierciłaś Nialla, że w ogóle tak się ta akcja potoczyła.
Ale tak czy tak blog jest, będzie i był wyjątkowy :)
Pamiętaj, że jestem i nadal trzymam kciuki za kolejne działy, wgl za ciebie byś kiedyś coś ogromnego osiągnęła.
Pozdrawiam i życzę weny.
Nie nie nie nie nie nie nie! Powiedz, że to tylko głupi sen Victorii! Nie możesz uśmiercić Nialla, nie zgadzam się! Niech dokumenty będą jego, ale zmasakrowane ciało nie! Błagam! Już i tak przeżywam jej stratę pamięci, a jeszcze śmierć Nialla? Nie nie nie nie nie nie, to za dużo! Nie rób mi tego, tak mało pozytywnych rzeczy się działo. Nie mogłaś im dać jeszcze trochę czasu! Za każdym razem, gdy były ich MOMENTY miałam motyle w brzuchu, a ty mi to wszystko zabrałaś! Ta historia robi się coraz bardziej tragiczna! Teraz tylko modlę się o to, by to był sen albo by to nie było ciało Nialla albo by Victoria nigdy nie odzyskała pamięci, bo to ją zabije! Przecież nie raz próbowała skończyć ze swoim życiem, a Niall ją uratował! To ją po prostu zabije! Jest mi strasznie przykro, że tak rozwiązałaś tą sytuacje, może nie pierwszy raz, ale płaczę przez bloga. Nie chce, by dostarczał mi takich emocji! To takie wielkie bum! Wszystko szło świetnie, cudownie i nagle bum poszło się jebać! Ja nie jestem aż tak wytrzymała, by dostosować się do takich przeskoków! Powiedz, że to nieprawda, jeszcze masz czas!
OdpowiedzUsuńNo i kocham cię no i twój styl pisania i to, że dostarczasz mi tylu emocji i czekam na kolejny no... <3
Jak tak czytam poprzednie komentarze, to widzę, że nie tylko ja myślę, że może to nie Niall. Oby, bo ja tego nie przeżyję. Taki cudowny, słodziaśny Nialler zabity??? Nie nie nie, to musi być jakaś pomyłka. Może on żyje i też stracił pamięć? No nie wiem, jak chcesz. Ja i tak Cie podziwiam i kocham to opowiadanie. Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńTYlko nie to jak mogłaś uśmiercić Nialla..!! Napisz =, żę on żyje że to był zły sen... ;(
OdpowiedzUsuńnie,nie,nie JA SIĘ NIE ZGADZAM!!! JEZU RYCZĘ CZYTAJĄC TEN ROZDZIAŁ!! POWIEDŹ,ZE TO JAKIŚ DURNY SEN! TO NIE MOŻE BYĆ PRAWDA!!!
OdpowiedzUsuń