Obserwatorzy

sobota, 19 października 2013

Rozdział 15



„Nie można wymazać z pamięci wszystkiego, co sprawia ból.” 

Cassandra Clare - Miasto Szkła


~4 sierpień~
Perspektywa Zayn’a.
Na mojej komórce wyświetla się jakiś nieznany numer. Właśnie w takich momentach ignoruje je, bo jestem przekonany, że to jakieś fanki, które nie wiem jakim cudem dostały numer mojego telefonu. Jednak w tej chwili jest inaczej. Coś w moim wnętrzu aż krzyczy żebym odebrał i to szybko.
Dyskretnie wychodzę na taras zostawiając czwórkę moich roześmianych przyjaciół.
-Halo?
-Czy mam przyjemność z panem Zaynem Malikiem? – ton głosu kobiety jest tak poważny, że to na pewno nie jest żadna fanka. Niepokoi mnie to.
-Tak. O ci chodzi?
-Perrie Edwards miała wypadek, jest w ciężkim stanie i leży w szpitalu.
-Czy może pani powtórzyć?
-Przepraszam. Być może to pomyłka, ale w aktach pani Edwards wyraźnie piszę, że gdyby stał się jakiś wypadek to mam dzwonić do pana.
-Czy to pewne, że tą osobą naprawdę jest Perrie?
-Tak, właśnie jest na bloku operacyjnym. Gdyby pan mógł proszę zawiadomić jej rodzinę. W papierach nie ma podanego do nich żadnego kontaktu.
Jedyne co do mnie dociera, to to, że właśnie operują moją dziewczynę. Mówię, że za chwilę tam będę i wbiegam do salonu, gdzie nadal żartują nic nie świadomi chłopacy.
-Jedziemy do szpitala. – oświadczam bezceremonialnie i w tym samym czasie zakładam moją skórzaną kurtkę. Widzę zdziwione miny moich przyjaciół. – Ruszcie dupy do cholery jasnej. Nie ma czasu.
-Vicky. – mówi Niall. Widzę przerażenie na jego twarzy.
-Niall, przykro mi. Obawiam się, że z naszymi dziewczynami jest źle. Miały wypadek.
Przez chwile panuję grobowa cisza. Nikt nie odzywa się ani słowem. Wiem, że tak samo jak ja parę minut wcześniej mają nadzieję, że to tylko zły sen i za chwilę się z niego obudzą.
-Nie wiem jak wy, ale ja już jadę. Nie mogę zostawić Perrie tam samej.
Liam jako pierwszy z całego towarzystwa zrywa się ze swojego miejsca. Potem reszta robi to samo. Po ich szerokich uśmiechach nie zostało ani śladu.
***
Samochód prowadzi Harry, który na jego szczęście na razie nie ma dziewczyny, która wybrałaby się na zbiorowe zakupy i na pewno jest w lepszym stanie emocjonalnym niż my. Staram się utrzymać spokój i wmawiam sobie bezsensowne historyjki, że to na pewno nie prawda, ale zaraz uświadamiam sobie, że dziewczyny powinny już dawno wrócić, a my tak bardzo zajęci byliśmy sobą, że nawet o tym nie pomyśleliśmy.
Po wejściu do szpitala już nie potrafię opanować drżących dłoni. Niemal podbiegamy do recepcji. Robimy przy tym niemałe zamieszanie, ale teraz w ogóle nas to nie interesuję.
-Jestem Zayn Malik. Co z moją dziewczyną?
-Spokojnie jak się nazywa pańska dziewczyna?
-Perrie Edwards.
-Niestety, skoro nie jest pan osobą spokrewnioną nie możemy udzielić panu takich informacji.
-Co? Niedawno ktoś do mnie dzwonił ze szpitala i mówił, że jest na bloku operacyjnym, a teraz kiedy się pojawiam pani śmie twierdzić, że nie może mi o tym powiedzieć?! Żaden z jej krewnych tutaj nie przyjedzie, więc niech będzie pani tak łaskawa i powie mi co się z nią dzieję, bo bardzo szybko może pani stracić pracę.
Na moją groźbę odpowiada od razu. Pośpiesznie wpisuję coś do komputera.
-Nadal jest operowana. Musi pan czekać. Proponuję tutaj. Z miłą chęcią poinformuję pana kiedy wszystko się skończy.
-Dobrze, a teraz proszę odpowiedzieć na pytania moich przyjaciół.
***
Perspektywa Niall’a
Moja Vicky…
Przez całą drogę miałem nadzieje, że tylko Perrie ucierpiała. Wiem, że to egoistyczne w stosunku do Zayn’a, ale taka jest prawda.
Kiedy ta kobieta wklepuję w komputer szereg liter od razu wszelka nadzieje ulatuję.
Nie mogę jej stracić. Nie teraz kiedy powiedziała te dwa magiczne słowa i sprawiła, że narodziła się we mnie nadzieja na lepsze jutro.
-Panna Victoria Star leży na Oddziale Intensywnej Terapii.
-Który pokój? – pytam.
-Niestety nie mogę…
Z kieszeni wyciągam parę tysięcy funtów. Podaje je kobiecie, która z rozszerzonymi oczami pierwszy raz spogląda na moja twarz. Wiem, że mnie nie rozpoznała. Jest po czterdziestce, więc wątpię, aby była naszą fanką.
-Numer.
-Proszę to wziąć. Numer 47, piętro drugie. – Chyba właśnie wyraz mojej twarzy zadecydował o tym, aby złamała prawo i udzieliła mi tej informacji.
Nie informując moich przyjaciół, w którym kierunku zmierzam biegnę do windy. W środku potupuje zirytowany tym jak wolno porusza się to urządzeni. W tej chwili nawet prędkość światła byłaby dla mnie za wolna.
Staram się choć w małym stopniu uspokoić. Opieram się o ścianę i zamykam oczy. Od razu widzę jej uśmiechniętą twarz tuż po przebudzeniu, kiedy nie ma w ogóle na sobie makijażu. Jest taka piękna, że czasami mam wrażenie, że tak naprawdę nie istnieję, że jest wytworem mojej chorej wyobraźni, która potrzebuję miłości.
Chyba jeszcze nigdy w życiu nie bałem się tak bardzo. Przesłuchanie do X-Factor to był pikuś w porównaniu z czym musze się teraz zmierzyć.
Cichy dźwięk i rozsuwanie się drzwi uświadamia mi, że jestem na miejscu. Znów zrywam się do biegu. Szybko odnajduję Oddział Intensywnej Terapii. Wiem, że do takiego miejsca trudno jest się dostać, dlatego staram się zachowywać najciszej jak potrafię. Nie chcę zwracać na siebie nie potrzebnej uwagi. W czasie ucieczek przed paparazzi nabrałem dużo doświadczenia.
                Przy samym wejściu znajduję się jakiś fartuch ochronny. Nie dbając o to, że zapewne jest czyjąś własnością, zakładam go.
                Idę korytarzem dokładnie sprawdzając każdy numer pokoju. Niejednokrotnie drzwi są otwarte i w środku widzę osoby blade, słabe, które walczą, o każdy kolejny oddech. Niektórzy wyglądają tak jakby już nie żyli. Przeraża mnie to. Skoro Victori’a jest tutaj to choć w małym stopniu musi wyglądać podobnie.
                Jest!
                Numer: 47
                Delikatnie otwieram drzwi i wchodzę do środka.
                Moja Vicky!
                Leży na jedynym łóżku w Sali. Jest blada niemal tak samo jak prześcieradło. Mimo licznych siniaków na twarzy wygląda przepięknie. Gdybym nie wiedział o tym co się stało pomyślałbym, że tylko śpi i za chwilę uniesie swoje powieki, abym mógł zobaczyć jej błękitne tęczówki, które uważa, za nieładne. W porównaniu z ogromnym łóżkiem jest tak drobna, tak jakby wypadek sprawił, że schudła kilkanaście kilogramów. Jest podłączona do kroplówki i aparatury, która pokazuję, że jej serce nadal biję.  To się nie liczy. Ważne, że żyje. Siadam na krzesełku obok niej i oddycham z ulgą. Splatam swoje palce z jej dłonią i czuję, że jest nienaturalnie zimna. Mam nadzieję, że dam radę ją jakoś ogrzać.
                Momentalnie nachodzi mnie myśl, aby zadzwonić do Jonathan’a. Wątpię, aby któryś z chłopaków pomyślał o tym. Wszyscy są tak zszokowani tym wszystkim i jedyne o czym myślą to o tym aby jak najszybciej znaleźć się przy swoich dziewczynach.
                Wyciągając telefon z kieszeni jestem pewien, że łamie kolejną zasadę. Wybieram numer mojego menagera i czekam. Słysząc jego głos w słuchawce od razu domyślam się, że o niczym nie wie.
                -Victoria miała wypadek. Przyjedź do szpitala.
                -Powiedz, że żyję!
                -Żyje. Jest nieprzytomna. Raczej nic jej nie będzie.
                -Już jadę.
                Odkładam telefon i nadal patrzę na mojego okrutnie potraktowanego anioła.
     -Boże proszę, żeby tylko z tego wyszła. Nie musi już ze mną być, jeśli o to chodzi. Ważne tylko żeby żyła.
-A pan co tutaj robi? – Słyszę za sobą głos jakiegoś mężczyzny. To na pewno na pewno nie jest Jace. Na widok brodatego doktora nie wiem co powiedzieć.
-Jakim prawem, pan tu jest? – pyta, spoglądając na mnie ze swoich szkieł trochę za dużych jak na niego okularów.
-Jestem jej bratem.
Uważnie patrzy najpierw na mnie, a później na Vicky. Rzeczywiście ktoś mógłby wziąć nas za rodzeństwo. Oboje mamy blond włosy, co z tego, że moje są farbowane?
Bez słowa wychodzi, a ja oddycham z ulgi. Mam nadzieję, że nie poszedł szukać czegoś w papierach. Kobieta z recepcji miałaby nie mały problem. Nie chcę aby tak się stało, bo mimo wszystko bardzo mi pomogła i co najważniejsze pokazała, że niektórzy ludzie nie myślą tylko o rzeczach materialnych.
***
Po upływie pół godziny do pomieszczenia z wielkim impetem wchodzi Jace. Najwyraźniej w przeciwieństwie do mnie dał sobie spokój z dyskrecją. W końcu on jest tutaj zdecydowanie legalnie. Jest jej prawdziwym ojcem.
-Moje dziecko. – szepcze na widok dziewczyny.
Nie wiem, czy to tylko moje omamy, ale w jego oczach zaczynają lśnić łzy. W tej chwili naprawdę mu współczuję. Na pewno bał się o stan zdrowia swojej jedynej córki. Teraz kiedy zobaczył, że nie jest tak źle poczuł niewyobrażalną ulgę. Skąd to wiem? Moja mina na pewno była identyczna.
-Dowiedziałeś się co z nią jest? Ja nie mogłem, bo na pewno by mnie wyrzucili.
-Jest lekko poobijana. Przez około tydzień będzie w śpiączce, ponieważ została poważnie uderzona w głowę. Chcą dać jej się samej wyleczyć.
-Jak to w śpiączce. Przecież niektórzy ludzie nie wybudzają się później. – Zaczynam się denerwować.
-Tym razem nie będzie tak.
-Skąd mamy mieć pewność! – Doskonalę zdaję sobie sprawę z tego, że ton mojego głosu jest za wysoki. Staram się uspokoić, ale słowa Blacka wyprowadziły mnie do tego stopnia z równowagi, że nie potrafię się opanować.
-Już ja o to zadbam.
-I to ma mi wystarczyć?
-Tak. – Nie jego słowa, ale mina, która mówi, że on może wszystko sprawia, że wierze mu.
-Wiesz może co u pozostałych dziewczyn?
-Perrie miała tylko rozciętą głowę, a teraz jest po operacji. Nic jej nie będzie. Z Daniell jest gorzej, bo ma dwie złamane nogi i najprawdopodobniej już nigdy nie będzie mogła tańczyć. Cały czas płaczę, a Liam stara się ją uspokoić. A Eleanor…
-Co z nią? – Obawiam się najgorszego.
-Nie miała tyle szczęścia. Zginęła na miejscu.
-Musze iść do Lou. Nie zostawiaj Torii.
Nie czekając na to co powie wstaję z miejsca i wychodzę na korytarz. Biegnę po schodach w dół, bo pewnie nie wytrzymałbym tego dłużącego się czekania w windzie. Muszę w jakiś sposób działać.
Bardzo szybko odnajduję mojego przyjaciela. Spodziewałem się wszystkiego. Myślałem, że zobaczę jak wali w ścianę, krzyczy, albo chociaż płaczę, ale za to widzę ja siedzi obok Harry’ego i uśmiecha się.
-Stary co jest? – pytam.
-Oni mi wmawiają, że Eleanor nie żyje. Większej bajki dawno nie słyszałem. – Zaczyna się śmiać, jakby to był największy żart jaki kiedykolwiek słyszał. – Ona na pewno odłączyła się od dziewczyn i autobusem pojechała do domu. Teraz pewnie spokojnie śpi.
Spoglądam zdziwiony na smutną twarz Harry’ego. Obydwoje dobrze wiemy, że Tomlinson stara się ze swojej świadomości wyprzeć to, że być może to tragiczna prawda.
-To dlaczego do niej nie zadzwonisz? – pytam ostrożnie.
-Nie chcę jej obudzić. Zobaczmy się rano. Co z Victorią?
-Jest w śpiączce, ale kiedy się obudzi wszystko będzie OK. Po co tu w ogóle siedzicie moglibyście zobaczyć co tam u Daniell i Perrie.
-Czekamy, aż poproszą nas o zidentyfikowanie zwłok. – odzywa się rozżalony Harry. W jego oczach staję łzy.
-Ja tam sądzę, że nie ma takiej potrzeby. – mówi beztrosko Louis i znów się uśmiecha.
-Louis Tomlinson. – odzywa się ten sam brodaty lekarz, który sądzi, że jestem bratem Victorii.
-Tak to ja. – odzywa się brunet.
-Proszę za mną.
Chłopak posłusznie wstaję i za chwilę znika za jakimiś drzwiami. Siadam obok Stylesa.
-Mam nadzieję, że zaszła jakaś pomyłka. Przecież on tego nie przeżyję. – odzywa się mój przyjaciel.
-Wiem, ale jeśli stanie się najgorsze jego najbardziej będziemy musieli wspierać.
Po długich dziesięciu minutach milczenia widzimy Louis’a. Tak naprawdę mam wrażenie, że to nie on tylko osoba, która bardzo go przypomina. Po jego szampańskim humorze nie pozostało, ani śladu. Do moich oczu napływają łzy. Domyślam się prawdy.
Chłopak staję przed nami nie odzywa się i patrzy się w podłogę. Potem zauważam bezbarwną ciecz spływającą po jego policzkach.
-Ona nie żyje. – mówi.
Harry wstaję jak oparzony i przytula go do siebie. Wtedy Louis się załamuję i zaczyna szlochać jak małe dziecko. Choć znamy się tyle lat to jeszcze nigdy nie widziałem go płaczącego. Wiem, że dziecinny, beztroski i zabawny Louis odszedł wraz ze swoją ukochaną.
W tym momencie uświadamiam sobie, że już nic nie będzie takie samo jak kiedyś.

~8 sierpień~
Perspektywa Liama
Serce mi pęka kiedy widzę mój skarb spędzający prawie całe dnie na płaczu. Dla zwykłego człowieka dwie złamane nogi to nie tak dramat. Zagoją się i po sprawie, ale dla tancerki to koniec świata. Cały czas zapewniam ją, że zrobimy wszystko co się da, aby coś zdziałać. Przecież na świecie istnieją naprawdę dobrzy lekarze, którzy mogą jej pomóc. Minię trochę czasu zanim wszystko wróci do normy, ale musimy spróbować.
Jeszcze bardziej martwię się o Louis’a. Wieść o tym, że Eleanor nie żyję bardzo szybko do mnie doszła. Nie powiedziałem nic o tym Daniell, ponieważ boję się o jej stan psychiczny, który i tak jest już nieźle nadszarpnięty. Z tego co wiem, to Harry na razie zamieszkał z nim i stara się go wyciągnąć z pokoju.
Niall w ogóle nie chodzi do domu. Cały czas spędza w szpitalu obok Victorii, która jeszcze się nie wybudziła. Namawiamy go, aby chociaż poszedł wziąć prysznic, ale nie zgadza się.
Perrie już dziś wychodzi ze szpitala. Opatrunek jeszcze długo będzie gościł na jej czole i na pewno zostanie jej blizna, ale nie odniosła większych obrażeń.
Dopiero niedawno okazało się, że sprawcą wypadku był 50-cio letni mężczyzna, któremu popsuły się hamulce. Wbrew wcześniejszym obawom wcale nie był pijany, ale za to, że El nie żyję na pewno pójdzie za kratki.
***

~10 sierpień~
Perspektywa Zayn’a
                Przed wczoraj przyjechał przyjaciel Victorii – Max. Wcześniej widziałem go tylko raz, ale już zdążyłem go polubić. Sam nie wiem dlaczego. Był tym typem człowieka, którego po prostu nie da się nie lubić, a znajomych przyciąga jak magnes.
                Emocje po wypadku trochę opadły. Nawet Louis w końcu zdecydował się coś zjeść. Harry cały czas przy nim czuwa.
                Najbardziej martwi mnie to, że przez dwa dni nigdzie nie możemy znaleźć Niall’a. Przeważnie siedział przy Torii, ale tam jak twierdzi jedna z pielęgniarek od dawna się nie pojawił, w jego domu też go nie ma. Nie odbiera telefonu.
                Dopiero po otrzymaniu wiadomości tekstowej wiem co tak naprawdę się dzieje.
Witaj drogi Zayn’ie!
Pewnie zastanawiasz się gdzie jest twój przyjaciel – Niall. Ja bardzo dobrze o tym wiem. Dlatego jeśli chcesz go jeszcze zobaczyć żywego to w Central Parku zostaw 3 miliony funtów. Masz czas do 20 sierpnia. Śpiesz się, bo trafi do ciebie szybciej niż się tego spodziewasz. Tyle tylko, że w kawałkach.
                Wystarczyło, aby zdarzył się jeden okrutny wydarzenie i jego skutki odbijają się na wszystkich niczym echo.
Perspektywa Victorii
~11 sierpień~
Na pewno kiedyś mieliście koszmar, z którego jak najszybciej chcieliście się wybudzić. Na pewno goniły was potwory, a wy nie mogliście uciec. Wasi bliscy zabijali się, a wy patrzeliście na wszystko bezradnie. W tej chwili zdecydowanie wolałabym to niż przenikliwą ciemność, która otacza mnie przez wiele godzin. Dlatego kiedy do mojej świadomości zaczynają w końcu dochodzić jakieś dźwięki czuję niewyobrażalną ulgę. Nie ważne, że w ogóle nie wiem co te słowa oznaczają.
Kolejne minuty mijają, a ja odkrywam, że mogę poruszyć palcami u rąk. Potem mogę rozpoznać czy głos należy do kobiety, czy do mężczyzny. Aż w końcu powoli zaczynam unosić moje powieki. Na początku światło oślepia mnie tak, że nie widzę kompletnie nic, potem wszystko się wyostrza i widzę zarysy ludzkich sylwetek. Mrugam parę razy i wszystko wraca do normy.
Zdziwiona ilością ludzi znajdujących się w Sali rozglądam się. Na widok mojego przyjaciela szeroko się uśmiecham. Jednak zaniepokojona jestem nieobecnością jednej osoby, która na pewno by mnie tutaj samej nie zostawiła.
-Gdzie jest moja mama? – pytam i słyszę lekką chrypkę, a mój głos brzmi tak jakby nie należał do mnie.
Miny wszystkich oprócz jak mniemam lekarzy są zdziwione. Tak jakbym powiedziała coś naprawdę niesamowitego.

****************************************************************************** 
Ja na prawdę robię wszystko aby tylko się nie uczyć!
Może i dla was to lepiej, bo macie nowy rozdział, ale później przez to będę miała problemy. ;/
Kiedy zobaczyłam, że wyszedł taki długi to miałam podzielić go na dwa rozdziały, ale stwierdziłam, że po tym co pokazaliście pod ostatnim rozdziałem należy wam się nagroda. 

Prosiłam was o 40 komentarzy, a dostałam 54 (1 jest mój, więc 53) 
Na prawdę martwiłam się o to, że nie dobijecie do 40. Bałam się wchodzić na bloga. Tak na prawdę nie jestem jeszcze gotowa na pożegnanie się z nim. Mam pomysł i muszę go zrealizować, bo inaczej będzie mnie dręczył. Na prawdę! Już raz miałam tak z jednym blogiem. Chciałam szybciej go skończyć, ale musiałam jeszcze poruszyć jeden wątek, bo nie wytrzymałabym.


A i jeszcze zapraszam TUTAJ gdzie możliwe, że jutro napiszę coś o 1D. Może was zainteresuję :)

Z boku macie takie małe coś, przez co możecie mi zadawać pytania.

Kocham Was tak mocno, że to się w głowie nie mieści!!!
:*****

PS (dla tych którzy jeszcze nie wiedzą) - Nie bójcie się pisać długich komentarzy. Uwielbiam je czytać, dlatego proszę nie wypisywać mi bzdur typu: "Pewnie nie chcę ci się tego czytać". Jeśli widzicie jakieś błędy to też piszcie o nich. Nie gryzę!

20 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział. Cała historia mnie wzruszyła strasznie. Niesamowicie dobrze napisany i idealny w każdym najmniejszym calu. Jest bardzo wzruszający i smutny. Na prawdę smutny okropnie. W niektórych momentach, aż mi się łezka w oku zakręciła.
    Mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy i biedna El... To straszne. Już nie wiem sama co mam napisać, jestem zbyt wzruszona.
    Pod względem rozdziału to baaardzo dobry, na serio. I cytat z Miasta Szła, najpierw Tolkien teraz to, no po prostu <3
    pozdrawiam
    Lalaith
    http://all-for-one-and-one-for-all-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Eleanor nie żyje... Niall porwany... Louis załamany + zanik pamięci u Tori WOW, (tylko tyle powiem) ale rodział i tak niesamowity, tylko szkoda mi El i Niall'a oraz Vic
    Czekam na następny ;*
    ~Justine

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział !!! Jesteś wielka !!! Pięknie to napisałaś . Szkoda mi Louisa . Wielka szkoda że El nie żyje ,bardzo ją polubiłam w tym opowiadaniu . A jakie niespodziewane zakończenie . Czekam na next !!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest niesamowity. Mam nadzieje ze dziewczyny dojda szybko do sb i że Lou się pozbiera. No i najważniejsze że Niall 'owi sie nic nie stanie i "wróci" z twego porwania xały i zdrowy. Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Nieee, mój biedny Louis, tak mi go szkoda, że nie wiem. No i Nialla, że go porwali i Victorii, że straciła pamięć i, że będzie musiała drugi raz przeżywać śmierć swojej mamy. Tylko proooszę, niech ona nie będzie znowu taka, jak na początku... A poza tym, wreszcie więcej się dzieje. Przedtem też było wspaniale, tylko, że ciut za uroczo. No a teraz jest perfect. Ja wiem, jestem nienormalna, ale dużo bardziej lubie złe zakończenia. Są jakieś takie, że na dłużej się je zapamiętuje. Też tak masz, czy to tylko moje dziwactwo? A tak ogólnie, to pisz dalej, jesteś cudowna :) Weny. Horace Love <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem co powiedzieć. Rozdział był cudowny i brak słów aby opisać co w tej chwili czuję. Mam nadzieję, że wszyscy jakoś sobie poradzą. Tak bardzo mi szkoda Lou... Lubiłam El więc szkoda, że nie żyje. To chyba tyle ;) - M

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezusie Maryjo! Tego to ja się w życiu nie spodziewałam! Miałam w głowie miliony scenariuszy, ale na taki bym nigdy nie wpadła...
    Tak cholernie mi szkoda Tommo. :( Jak czytałam o tym, jak sobie wmawiał, że wszystko jest okej to miałam normalnie szklanki w oczach. Sama nie wyobrażam sobie utraty tak bliskiej mi osoby, w dodatku w takich makabrycznych okolicznościach.
    A do do Nialla.. Powtórzę się. JEZUSIE MARYJO!
    Jak to został porwany? Jak to okup? Jak to "zostanie dostarczony w kawałkach"? TAK NIE MOŻE BYĆ! On musi wyjść z tej sytuacji nietknięty nawet palcem, bo Cię znajdę i będzie bardzo, bardzo, bardzo źle :D

    Muszę powiedzieć, że ostro namieszałaś. Wszystko zmienia się i to diametralnie. Wszelkie moje domysły dotyczące akcji tego opowiadania mogą iść się pierdzielić. Totalnie nie wiem co wymyśliłaś. Strasznie mnie to intryguje, ale smutno mi, że jest teraz taki drama time. Jednak wierzę, że wszystko się ułoży. :)
    Do następnego : *

    OdpowiedzUsuń
  8. Napisałabym dużo ale wolę określić to tylko jednym słowem Niesamowite.... Niesamowite jest to jak piszesz,Niesamowite są twoje pomysły na to co piszesz i wgl wszystko jest Niesamowite!! Pozdrawiam i życzę weny XoXo

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny. Ale co z Niall'em!? Mam nadzieję że będzie dobrze

    OdpowiedzUsuń
  10. Przepraszam tak bardzo Cię przepraszam ,że zwątpiłam w Ciebie! 2 ostanie rozdziały były świetne! Ostatnio byłam na "nie" zakładaniu 3 części ale w tym momencie mogę z ręką na sercu powiedzieć " Kocham tego bloga, chce 3 część" jestem na "tak". Boże Lou... :( kiedy dowiedziałam się ,że El nie żyje nie mogłam powstrzymać płaczu :< Niall!!! RATUJCIE GO! Czekam na następny rozdział/Add
    ps. Dłuuugie rozdziały są najlepsze <3

    OdpowiedzUsuń
  11. MORDERCZYNI!!! Jak mogłaś to zrobić?! Biedny Louis :C Wydaje mi się czy Viki ma amnezję D: ?

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak mi przykro Victorio ;c Ciekawe czy znowu będzie się ciąc i wgl .Nie pamięta ich będzie w szoku gdy się dowie że ma ojca i chłopak i jak usłyszy o El ,Dan i Perrie.Biedny Niall musi byc załamany :c Ale Zayn już odzyskał Nialla czy nie bo trochę się pogubłam
    Czekam na następny rozdział tu i na innych bloga.:) Życze powodzenia w nauce ^^ -Ray

    OdpowiedzUsuń
  13. Ekhm.....Uśmierciłaś Elke...
    Nie ładnie moja droga.... Nie ładnie....
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    Dobra! Może i ładnie, ale nie słuchaj mnie! :D
    Vicky "straciła/utraciła[częściowo]" pamięć czy tylko mi się zdawało?
    Biedny Lou... A ciekawa jestem Kto mógł porwać Horan'ka. Tak na prawdę to nikt nie przychodzi mi do głowy...
    Ty mój geniuszu XD xx

    OdpowiedzUsuń
  14. Wiele bym wytrzymała, ale czemu ją uśmierciłaś? Dalej płyną mi łzy z oczy i nie wierzę że jestem taką idiotką i tak to przeżywam... I jeszcze to jak opisałaś reakcję Lou. Nie no, nie mogę. To jest jakąś straszna pomyłka. Czy jak zacznę czytać od początku, to przeczytam, że El jest tylko poturbowana? Ze Niall siedzi przy Tori i mówi jak bardzo ją kocha? Bardzo bym tego chciała. Dlaczego choć w opowiadaniu, nie może być jakiegoś cudu? Zmartwychwstania na przykład? :(
    Kocham to opowiadanie tak mocno i tak mocno boli mnie serce...

    OdpowiedzUsuń
  15. BOŻE! A jednak jej nie zabiłaś, ale twoja żądza śmierci nie pozwoliła Ci żyć i musiałaś uśmiercić El! Matko, czy to wszystko musi być takie..., takie okropnie smutne i niesprawiedliwe! Śmierć Elki, Lou w rozsypce, Tori straciła pamięć i jeszcze Niall porwany! Gorzej być nie mogło. Przepłakałam cały rozdział. Jezu, czy ja muszę być tak cholernie wrażliwa?! NIENAWIDZĘ CIĘ!!! <3
    .
    .
    .
    .
    Żartuję! Ale jestem na CB okropnie wściekła za to co zrobiłaś! Love this Blog.;****

    OdpowiedzUsuń
  16. Wszystko się zmieniło... śmierć El , amnezja Tori i jeszcze porwali Niall'a tego raczej nikt się nie spodziewał :P
    Twoje opowiadanie jest jednym z najlepszych jakie do tej pory przeczytałam ( a jest ich bardzo dużo ). Mam nadzieje , że 3 cześć będzie tak wspaniała jak 1 i 2 .
    PS dodaj szybko rozdział . Już nie mogę się doczekać xd

    OdpowiedzUsuń
  17. Hmmm nie mogę powiedzieć że coś mi się nie podoba bądź są jakieś błędy bo bym skłamała. Rozdział jak zwykle jest bardzo dobrze opracowany, jeśli można tak powiedzieć. Bardzo podoba mi się Twój styl pisania. Czyta się go z taką lekkością. W Twoim opowiadaniu ciągle coś się dzieje dlatego nie jest nudne jak niektóre inne historie. Nie mogę się doczekać jakiejś ściślejszej informacji o Niall'erze jestem bardzo ciekawa co się z nim dzieje no o kto go porwał oczywiście. Mam nadzieję że Vicky pamięta swojego tatę, chłopaków i dziewczyny, bo to by było straszne gdyby wszystkich zapomniała. Błagam Cię niech pamięta przynajmniej Niall'a. Mam nadzieję, że nowy rozdział dodasz niebawem , no i że nie zanudziłam Cię tym chyba długim komentarzem, mimo że napisałaś, że je lubisz.
    Pozdrawiam i życzę weny.
    Lulu


    OdpowiedzUsuń
  18. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. To bardzo wciąga, nie mogę się doczekać, co będzie z Niallem. Proszę, szybko dodawaj kolejne rozdziały, w miarę możliwości :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz, to bardzo wiele dla mnie znaczy xx