„Życie jest za krótkie, aby przejmować się opinią innych
ludzi.”
Kochana Victorio!
Pewnie Magda już wytłumaczyła Ci dlaczego powstał ten list. Skoro go czytasz mnie już nie ma na tym świecie,
albo stało się coś przez co musiałam cię zostawić. Pomysł napisania go zrodził się w 2009 roku,
kiedy w telewizji było głośno o tym, że matka zabiła się osierocając w ten sposób trójkę swoich dzieci. Oczywiście
ja się nie zabiję. Nie mam ku temu powodów. Śmiało mogę stwierdzić, że jestem
szczęśliwa. Mam wspaniałą przyjaciółkę i co najważniejsze ukochaną córkę.
Musisz wiedzieć, że mimo tego, że rzadko to mówię, to jestem z Ciebie dumna.
Chodzi mi tu w dużej mierze o twój talent. Już w wieku przedszkolnym
wyróżniałaś się spośród innych dzieci. Wiedziałam, że w przyszłości będziesz
kimś wyjątkowym. Choć zdaję sobie sprawę z tego, że jesteś strasznie uparta i czasami niezbyt miła
dla innych ludzi, to wiem, że tam w środku kryje się ta dobra Victoria.W końcu nikt nie jest idealny.
Przejdę do sedna tego listu.
Choć wielokrotnie chciałam poinformować cię o tym kto jest twoim ojcem, to
zawsze odmawiałaś, dlatego postanowiłam dać ci spokój. Niestety, czy tego
chcesz, czy nie, musisz się o wszystkim dowiedzieć. Kiedy miałam pięć lat
poznałam pewnego chłopca Jonathan’a Black’a. To był czysty przypadek, bo nasze
matki niezbyt się lubiły niemal się unikały. Jednak pewnego dnia los chciał aby
nasze drogi się zeszły. Niedaleko naszego domu był plac zabaw. Razem z Magdą
często tam chodziłyśmy. Jeden z chłopców zaczął mnie przezywać, a Jace stanął w mojej obronie. Strasznie mi tym zaimponował. Nie chciałam się później
od niego odczepić. Był o rok ode mnie starszy i mimo, że mi pomógł nie
chciał się ze mną bawić. Do czasu kiedy się rozpłakałam. Do dziś pamiętam jego
troskę w oczach. Wtedy właśnie wszystko się zaczęło. Byliśmy praktycznie
nierozłączni. Czasami nawet byliśmy zmuszeni do tego, aby spotykać się potajemnie. Nie mogliśmy bez siebie żyć. W końcu kiedy skończyłam 18 lat on wyznał
mi miłość. Ucieszyłam się bardzo, bo już od dawna byłam bardzo w nim zakochana,
ale wtedy były inne czasy, a ja nie miałam odwagi żeby mu to wyjawić. Tak przez
bardzo długi okres czasu byliśmy szczęśliwi. W końcu Jace oświadczył mi się.
Mieliśmy już się pobrać, ale on stracił pracę, a moja pensja nie należała do
najwyższych. Jonathan zdecydował, że wyjedzie za granicę do Londynu, aby
zarobić trochę pieniędzy, a później wróci. Jednak tak się nie stało. Dostał jakąś dobrą
pracę i zapomniał o mnie. Jeszcze na początku do mnie dzwonił, ale z czasem
robił to coraz rzadziej, aż w końcu przestał. W międzyczasie dowiedziałam się o
tym, że jestem w ciąży. Bardzo długo wahałam się czy powiedzieć Jonathanowi. W końcu stwierdziłam, że skoro już się mną nie interesuje to, że
jestem w ciąży nic nie zmieni, dlatego on nigdy się o tobie nie dowiedział.
Cały czas miałam nadzieję, że przyjedzie, albo chociaż zadzwoni. Wiem tylko tyle,
że aktualnie mieszka w Londynie. Magda ma do niego numer komórkowy, ale nie
jestem pewna, czy nadal jest aktualny.
Proszę kochanie nie miej do
mnie pretensji o to, że twój ojciec nie wie o twoim istnieniu. Po prostu nie
chciałam ingerować w jego życie, które najwyraźniej dobrze się ułożyło. Magda
mówiła, że w razie jakiegoś niefortunnego zdarzenia wszystkim się zajmie.
Pewnie jak się domyślasz do niej list też zostawiłam. Ma tam dokładną
instrukcje co ma zrobić. Jeśli twój ojciec zdecydowałby się cię przygarnąć, to
musisz z nim jechać. Wiem, że to może być dla ciebie trudne, w końcu w ogóle go
nie znasz. Jednak nie możesz, że tak powiem siedzieć Magdzie na głowie. Choć
jestem pewna, że nie miałaby nic przeciwko. Ona już dość dużo dla nas zrobiła,
czas dać jej spokój. Oczywiście nie mówię, że masz zrywać z nią kontaktu. Wręcz
przeciwnie.
Pewnie teraz sobie pomyślisz,
co ona mi tu za bzdury nawypisywała? Ale prawda jest taka, że kiedyś się
zakochasz. Wierze w to, że ktoś właściwy zdobędzie twoje serce. Życzę ci żebyś
dzięki niemu była szczęśliwa. Pamiętaj, że czasami musisz być dla innych
wyrozumiała i trochę milsza, wiem, że uda ci się to mimo twojego wybuchowego
charakteru. Żałuje tego, że nie będę przy tobie kiedy staniesz na ślubnym
kobiercu.
Kochanie naprawdę bardzo
przykro, że musiałam cię opuścić, ale taka już jest postać rzeczy. Ktoś się
rodzi, a ktoś umiera. Musisz zrobić wszystko co w twoich siłach, abyś jak
najlepiej wykorzystała ten czas, który został Ci przyznany na życie na Ziemi. Jesteś
bardzo młoda, dasz sobie radę. Wierze w ciebie. Tylko jedyne czego się obawiam,
to to, że beze mnie się pogubisz. Wiedz, że otaczają cię osoby godne zaufania,
mówię tu o Maxi'e, czy na przykład Magdzie. Jeśli będziesz potrzebowała pomocy
to wiedz, że możesz spokojnie się do nich zwrócić. Kocham cię bardziej niż
wszystko co żyje na tym świecie.
Twoja
mama Amelia.
„Jestem szczęśliwa”
„Jonathan Black”
„Byliśmy praktycznie nie rozłączni.”
„Twój ojciec nie wie
o twoim istnieniu.”
„Londyn”
„…twojego wybuchowego charakteru”
„Kocham cię”
Miałam mętlik w głowie. Tyle informacji zawartych w jednym
liście. Moja głowa po prostu pękała od tego wszystkiego. Zdecydowanie musze
wziąć odprężającą kąpiel.
Wchodząc do łazienki już po drodze zaczęłam ściągać z siebie
czarną sukienkę, którą aktualnie miałam na sobie. W końcu kiedy stałam już w
samej bieliźnie, odkręciłam kurek z ciepłą wodą. Patrząc jak w wannie przybywa bezbarwnej cieczy zaczęły nachodzić mnie myśli. Czyli ten mężczyzna z cmentarza jest moim
ojcem. Wątpię żeby mama miała więcej Jonathanów, przyjaciół z dzieciństwa. A może
się mylę. Możliwe, że moja matka wcale nie była taka poukładana. W końcu po
kimś muszę mieć taki charakter, choć bardzo w to wątpię, że właśnie po niej.
Pozbywam się zbędnej bielizny i powoli zanurzam się w ciepłej wodzie. Do środka dorzucam jeszcze pięknie pachnące, czerwone płatki róż i
układam się w wygodnej dla mnie pozycji. Zamykam oczy, a pod powiekami
pojawiają się obrazy wszystkich dzisiejszych wydarzeń, które niewątpliwie były odmianą
od tej codziennej monotonii. Pewnie bardziej cieszyłabym się z tego gdyby była
przy mnie matka. Mimo tego, że w tej chwili uważam ją za świnię, to strasznie
tęsknie za jej delikatnym głosem i zielonymi, radosnymi tęczówkami. Po chwili
przed oczami widzę ta nieszczęsną jasnobrązową trumnę. Boje się, że już nigdy
nie pozbędę się tego widoku. Co jeśli zawsze kiedy moje powieki opadną będę
widziała właśnie to? Moment później obraz się zmienia. Widzę mężczyznę z
brązowymi włosami i czarnymi okularami na nosie. Jak on może być moim ojcem
skoro wcale nie jestem do niego podobna? Może przez to, że wyglądam jak moja
matka? Oczywiście teraz zmarszczki trochę zmieniły jej rysy twarzy, ale w
młodości wyglądała identycznie jak ja. Czuję uciążliwy ból w płucach, odkrywam,
że nie mogę oddychać. Przerażona otwieram oczy, które od razu zaczynają mnie
szczypać od wody. Nadal zdenerwowana wyciągam głowę ponad powierzchnię.
Biorę głęboki oddech i próbuję się uspokoić. Przecież właśnie przez moją głupią
nieuwagę mogłam się utopić! Jestem sama w domu, nie mam co liczyć na
czyjąkolwiek pomoc. Kiedy już moje serce nie biję tak strasznie mocno.
Spuszczam wodę. Choć w wannie jest jej coraz mniej, to i tak siedzę w środku i
przyglądam się temu zjawisku. Dopiero kiedy zaczynam trząś się z zimna, tak, że
niemal odgryzam sobie język, wychodzę stamtąd. Pośpiesznie biorę pierwszy
lepszy ręcznik i wycieram nim swoje wilgotne jeszcze ciało. Potem zakładam
zwykłe czarne leginsy i tego samego koloru t-shirt z srebrną gitarą.
Spoglądam w lustro. Dlaczego muszę wyglądać identycznie jak
moja matka?! Czy teraz już przez całe swoje życie, przy spoglądaniu w lustro
będę widziała właśnie ją?
Nie chcę tego!
Może przefarbowanie włosów by cos dało? Gdyby nie ta
przeklęta jasna cera, pewnie bym się na to zdecydowała, ale wyglądałabym jak
zombie, a takiego efektu nie chcę. To może je skrócić. Delikatnie biorę swoje
włosy w dłonie i podwijam je tak, aby zobaczyć jak wyglądałabym w o wiele
krótszych włosach. Może i wyglądam trochę inaczej, ale i tak strasznie
przypominam Amelie. Nieśmiało muszę przyznać, że szkoda mi moich blond włosów,
które przez bardzo długi czas zapuszczałam.
Wchodzę do swojego pokoju z fiołkowymi
ścianami. W jednym z kątów stoi łóżko, a na nim namalowany przeze mnie
jeż. Obok półka z książkami, których
nigdy nie przeczytam, choć moja mama bardzo mnie do tego zachęcała. Jest też
drewniany stolik, a na nim wiele już pewnie nie potrzebnych rzeczy. Honorowe
miejsce zajmuję moja wieża i sztaluga do malowania. Jak zwykle panuję tu chaos.
Pod wpływem impulsu włączam laptopa i w wyszukiwarkę wpisuję
dwa słowa.
„Jonathan Black”.
500.000.000 wyników (0.20 s)
Czyżbym miała ojca geniusza? Wchodzę w pierwszą lepszą stronę. Od razu widzę, że dobrze trafiłam, czyli ten gościu z cmentarza, to naprawdę on. Zaczynam czytać. Okazuję się, że ma 45 lat i do Londynu przybył z Polski. No tak zgadza się. Dopiero przy następnych słowach kopara mi opada.
„Jonathan Black od 2011 roku jest zastępcą menagera super
sławnego boy bandu One Direction. Obecny menager przez to, że jest tak duże
zainteresowanie jego podopiecznymi nie mógł dać sobie rady, dlatego zwrócił się
do swojego najlepszego przyjaciela o pomoc.”
Dalej już nie czytałam, bo wszystko we mnie buzowało. Pewnie
każda inna dziewczyna na moim miejscu zaczęłaby krzyczeć i skakać ze szczęścia,
jednak ja byłam inna. Całkowicie nie czułam tej magii One Direction. Wręcz ich
nie lubiłam. Fakt byli przystojni, ale nie byłam wstanie do końca wysłuchać,
ani jednej ich piosenki. To ich denne śpiewanie o miłości strasznie mnie
irytowało. Na dodatek coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że sodówka
uderzyła im do głowy. Na przykład ostatnio słyszałam, że jeden z nich
ubezpieczył swój tyłek. Ludzie, kto normalny tak robi!!! Skoro on jest moim
tatusiem, to prawdopodobnie będę musiała z nim zamieszkać, a jeśli tak się
stanie, to na pewno spotkam któregoś z nich. Przy moim charakterze nie wiadomo
co wtedy się stanie. Na pewno nie zacznę całować ich po rękach.
Nieźle wkurzona zamykam urządzenie. Najchętniej w ogóle bym
się nie wyprowadzała. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że to się nie stanie. W
końcu ten gościu jeszcze nie wie, że jestem jego córką, a kiedy już się dowie
może wcale nie będzie taki chętny do tego żeby mnie przygarnąć. Na dodatek
mieszka w Londynie. Ludzie strasznie podniecają się tym miastem i ich marzeniem
jest do niego pojechać, ale mnie kompletnie nie rusza ten cały Big Ben, czy
Tower Bridge.
Jak zwykle swoje smutki topię w jedzeniu, dlatego kieruję
się w kierunku kuchni. Mechanicznie otwieram lodówkę i zaczynam jeść. Po
godzinie mam okropne wyrzuty sumienia, na dodatek odczuwam niewyobrażalny ból
żołądka. Zjadłam prawie wszystko co było w lodówce. Na domiar złego moja psychika aż krzyczy, że od tego przytyję z dziesięć kilo. Z trudem dochodzę do
łazienki. Nachylam się nad muszlą klozetową i choć naprawdę nie chcę tego
robić, to jest silniejsze ode mnie. Wkładam dwa palce do buzi, krzywiąc się
przy tym. Długo nie muszę czekać, od razu wstrząsa mną fala wymiotów. Tak
właśnie wieloletnie leczenie szlak trafił. Po wszystkim oparłam się o zimną
ścianę i przez wiele godzin siedziałam tak oparta, aż nieprzyjemny posmak w
ustach stał się tak nieznośny, że musiałam coś z tym zrobić. Złapałam się
umywalki i z trudem podniosłam. Ponownie spojrzałam w lustro, nieźle się
przestraszyłam. Nie dość, że normalnie mam bladą cerę, to teraz miała
chorobliwy odcień szarości. Moje powieki prawie opadały. Przez to błękit oczu
był prawie niezauważalny. Miałam okropne wyrzuty sumienia. Tyle lat moja matka
starała się aby mnie z tego wyleczyć, a ja to wszystko zaprzepaściłam, tylko
przez to, że w końcu dowiedziałam się prawdy o swoim ojcu. Może jej obawy o to,
czy bez niej dam sobie radę były słuszne?
Koniec tego! Od teraz biorę się za siebie. Muszę udowodnić
sobie i mojej matce, że jestem silna i dam sobie rade. Opinię innych mam
głęboko gdzieś. Zresztą tak jak zawsze.
Jak jakaś staruszka nachylona poszłam do swojego pokoju.
Teraz czułam dokuczliwy ból brzucha. Mój pusty żołądek domagał się jedzenia.
Nienawidziłam tego uczucia. Nie wiem jakim cudem, ale powoli przekroczyłam próg
mojego pokoju i niemal rzuciłam się na łóżko. Zwinęłam się w kłębek i
wyciągnęłam rękę po mój telefon.
23 nieodebrane połączenia
12 SMS
Od kogo? Oczywiście, że od Max’a. Przez to, że bardzo często
byle gdzie rzucałam komórkę, biedaczek dostaje palpitacji serca. Nie wiem, czy
mogłabym sobie wymarzyć lepszego przyjaciela. Choć na początku nie zauważałam
tego, to mimo, że byłam dla niego strasznie nie miła on zawsze się o mnie
troszczył. Kiedy pytałam dlaczego? Odpowiadał, że każdy potrzebuję trochę
ciepła. Nasz Maksymilian był typowym zawsze uśmiechniętym i miłym chłopakiem.
Niewątpliwie bardzo atrakcyjnym, ale mnie jakoś to nie ruszało. Widziałam w nim
najlepszego przyjaciela, a czasami nawet brata, którego nigdy nie miałam, a
może się mylę? Pan Nóżkiewicz stara się jak może żeby spędzić ze mną choć
trochę czasu, ale nie zawsze mu to wychodzi, ponieważ dla dziewczyn jest jak
magnes. Jeśli któraś zaprosi go na randkę on po prostu nie potrafi im odmówić,
dlatego większość czasu spędza na randkach, ale jeszcze ani razu nie był w
poważnym związku.
Nigdy nie zapomnę mu tego, że kiedy nakryłam Damiana na
zdradzie tygodniami mnie pocieszał. Dana znałam bardzo długi czas. Można
powiedzieć, że razem z nim i Mex’em tworzyliśmy zgraną paczkę przyjaciół.
Praktycznie do piętnastego roku życia cały czas nosiłam stare jeansy i sprany
t-shirt, włosy miałam związane w luźny koński ogon. Nigdy się nie malowałam.
Dopiero wtedy, kiedy chłopacy coraz częściej rozmawiali w mojej obecności o
dziewczynach zdałam sobie sprawę z tego, że oni nie traktują mnie jak osobnika
płci przeciwnej, tylko jak dobrego kumpla z dość długimi blond włosami.
Nastąpił przełom. Bardzo niechętnie poszłam do sklepu i kupiłam parę sukienek.
Włosy rozpuściłam i wyprostowałam. Oczy podkreśliłam czarną kredką, a usta
przeciągnęłam błyszczykiem. Spodobało mi się to co zobaczyłam w lusterku. Kiedy
następnego dnia poszłam do szkoły wszyscy się na mnie gapili. Nie przeszkadzało
mi to zbytnio. Właśnie takiego efektu oczekiwałam. Po zobaczeniu zdziwionej
miny Damiana poczułam nie małą satysfakcję. Choć wcześniej nie zdawałam sobie z
tego sprawy, to bardzo mi się podobał. Był typem bad boya i chyba właśnie tym
najbardziej mi imponował. Tego dnia w stołówce patrzył na mnie tak inaczej, z
podziwem. Minęło sporo czasu zanim zaprosił mnie na randkę. Już nawet myślałam,
że nigdy tego nie zrobi. Tak naprawdę to był nasz pierwszy wspólny wypad bez Max'a, którego w ogóle nie ruszyła moja metamorfoza. Traktował mnie tak jak
zawsze.
Minął rok odkąd zaczęłam chodzić z Damianem. Chciałam zrobić
mu niespodziankę i bez zapowiedzi poszłam do niego. Tak jak zawsze nie pukając
weszłam do domu i podążyłam w kierunku jego pokoju. Już od korytarza słyszałam
dziwne jęki, ale byłam tak zadowolona, że za chwilę go zobaczę, że nie
pomyślałam o tym, co mogą one oznaczać. Otwarłam drzwi i jak słup soli stanęłam
w progu. Dan nie był sam. Rytmicznie poruszał się nad jakąś blondyną, która
dość głośno jęczała. W ogóle nie zwróciła na mnie uwagi, za to Damian odwrócił
się do mnie. Widziałam, że na początku trochę się zmieszał i chciał coś
powiedzieć, ale zamiast tego odwrócił się w stronę dziewczyny i namiętnie ją
pocałował. Czułam jakby moje serce właśnie pękło na pół. W życiu nie
spodziewałabym się, że mój Dan okaże się aż takim dupkiem. Zawsze był czuły i
troskliwy. Nie wiele myśląc pobiegłam do Max’a. Choć nie płakałam to on już na
wejściu wiedział, że coś jest nie tak. Kiedy opowiedziałam mu o wszystkim
stwierdził, że już nigdy więcej nie odezwie się do niego i powiedział, że nie
pozwoli, aby ktokolwiek mnie skrzywdził. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z
tego jakie mam szczęście, że ktoś taki jak on jest przy mnie. Jednak przyszedł
czas kiedy musiałam wrócić do
domu.
Spokojnie mogłam wyżalić się mamie, ale nigdy nie lubiłam tego robić. W końcu emocje wzięły górę. W środku nocy kiedy wiedziałam, że Amelia śpi poszłam do łazienki. Bardzo dobrze wiedziałam gdzie znajduję się mały przedmiot, który właśnie chciałam użyć. Po cichu otwarłam szafkę, kiedy lekko skrzypnęła skrzywiłam się. Przy świetle żarówki żyletka zalśniła. Delikatnie wzięłam ja w ręce. Oparłam się o wannę i zsunęłam się na lodowatą podłogę. Przez bardzo długi czas wahałam się. Od razu przed oczami stanął mi Damian namiętnie całujący blondynę. Wtedy zrobiłam pierwsze cieńcie na moim nadgarstku. Jak zahipnotyzowana wpatrywałam się jak z cienkiej ranki spływają krople krwi. Następnego dnia moje przygnębienie nie minęło. Najpierw najadłam się do syta, a później uświadomiłam sobie, że może jestem za gruba i przez to mój chłopak mnie zdradził. Pobiegłam do łazienki i zwróciłam całe jedzenie. Tak to wszystko się zaczęło. Potem chciałam z tym skończyć, ale okazało się, że to nie jest takie proste. Naprawdę wolałabym jak większość dziewczyn płakać tydzień, a później jakoś się ogarnąć, ale to niestety tak nie działało. Przynajmniej u mnie. Niewątpliwie potrzebowałam pomocy, dlatego zwróciłam się do mojej matki. Pani psycholog od raz wzięła się za moje leczenie. Teraz chęć zrobienia tego wszystkiego powróciła ze zdwojoną siłą.
domu.
Spokojnie mogłam wyżalić się mamie, ale nigdy nie lubiłam tego robić. W końcu emocje wzięły górę. W środku nocy kiedy wiedziałam, że Amelia śpi poszłam do łazienki. Bardzo dobrze wiedziałam gdzie znajduję się mały przedmiot, który właśnie chciałam użyć. Po cichu otwarłam szafkę, kiedy lekko skrzypnęła skrzywiłam się. Przy świetle żarówki żyletka zalśniła. Delikatnie wzięłam ja w ręce. Oparłam się o wannę i zsunęłam się na lodowatą podłogę. Przez bardzo długi czas wahałam się. Od razu przed oczami stanął mi Damian namiętnie całujący blondynę. Wtedy zrobiłam pierwsze cieńcie na moim nadgarstku. Jak zahipnotyzowana wpatrywałam się jak z cienkiej ranki spływają krople krwi. Następnego dnia moje przygnębienie nie minęło. Najpierw najadłam się do syta, a później uświadomiłam sobie, że może jestem za gruba i przez to mój chłopak mnie zdradził. Pobiegłam do łazienki i zwróciłam całe jedzenie. Tak to wszystko się zaczęło. Potem chciałam z tym skończyć, ale okazało się, że to nie jest takie proste. Naprawdę wolałabym jak większość dziewczyn płakać tydzień, a później jakoś się ogarnąć, ale to niestety tak nie działało. Przynajmniej u mnie. Niewątpliwie potrzebowałam pomocy, dlatego zwróciłam się do mojej matki. Pani psycholog od raz wzięła się za moje leczenie. Teraz chęć zrobienia tego wszystkiego powróciła ze zdwojoną siłą.
Piszę wiadomość do mojego przyjaciela.
„O mnie możesz być
spokojny, nic mi nie jest. Naprawdę nie musisz do mnie przychodzić.”
Oczywiście kłamałam jak z nut. Bardzo chciałabym, aby mnie
przytulił, albo po prostu był obok, ale on jest tak delikatny i pozytywnie
nastawiony do życia, że nie mam serca wciągać go w moje ponure życie.
Nadal zmagając się z bólem brzucha zamykam oczy. W domu
panuję kompletna cisza. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że zostałam
kompletnie sama. Czuję jak z moich oczu spływa pojedyńcza łza.Szkoda, że tylko jedna.
****************************************
Hej!
No i macie nowy rozdział. Muszę się przyznać, ze nie jestem za bardzo z niego zadowolona, szczególnie z tego listu. Znając mnie to nigdy by nie wyszło idealnie ;/
W końcu trochę więcej dowiadujecie się o głównej bohaterce i teraz kieruję do was pytanie. Czy wolicie aby rozdziały były dłuższe, czy krótsze?
Kończę swojego pierwszego bloga, czyli tutaj częściej będą pojawiać się nowe rozdziały :) Mam nadzieję, że się cieszycie.
Bardzo dziękuję, za wszystkie komentarze. Nadal zachęcam was do zostawiania ich po sobie, ponieważ tylko w ten sposób mogę dowiedzieć się co myślicie o tym co napisałam, a jest to dla mnie bardzo ważne.
Przepraszam za wszystkie błędy, które na pewno się pojawiły.
Już na paru blogach widziałam, że można zadawać pytania bohaterom. Wydaję mi się, że to fajna sprawa, dlatego jeśli macie ochotę to pytajcie. Postaram się na nie jak najszybciej odpowiedzieć.
Dzisiaj wzięło mnie coś na wspominanie. Włączyłam sobie filmik ze wszystkich występów chłopaków z X-factora w niektórych momentach płakałam, a w niektórych śmiałam się. Jeszcze bardziej uświadomiłam sobie jak bardzo się zmienili, ale nadal można ujrzeć w nich tą cząstkę tych dzieciaków z X-factor.
ejjjj ty mi tu nie smutaj ;) WYSZŁO IDEALNIE ;) Zresztą jak zawsze, kochana, więc się nie przejmuj ;) Mi rozdział bardzo przypadł go gustu :) Jest po prostu świetny :)Dłuższe vs krótsze? Chyba nie muszę wyjaśniać, że do pierwsze :) Ja tam lubię długaśne xd :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Rozdział naprawdę bardzo mi się podoba, nie narzekaj! :D Nie mogę się tylko doczekać wyjazdu do Londynu i poznania 1D :)
OdpowiedzUsuńRozdział jest genialny, jak ty to robisz że tak piszesz ? Nie mam różowego pojęcia xD Ten blog staję się coraz bardziej cudowny <3
OdpowiedzUsuńCzekam na CD ,pozdrawiam i zapraszam na mojego bloga, na razie jest prolog . Liczy się dla mnie twoja opinia i może zaobserwujesz :3
http://turnback-time.blogspot.com/
Strasznie dramatyczny i smutny jest ten rozdział. Jasne, spodziewałam się, że taki będzie, ale ta chora, ten chłopak... To troszkę za dużo jak na jednego człowieka. Gdybym była Maxem to był do niej bez żadnego pytania poszła, ale nie jestem. Zastanawia mnie jak będzie wyglądać jej pierwsza rozmowa z Jacem, gdy już wie, że jest jej ojcem i pierwsze spotkanie z One Direction. Rozdział mi się bardzo podoba i odpowiadając na twoje pytanie, powiem ci, że wolę te dłuższe. Może krótkie notki dają strasznie dużo do myślenia, ale przy okazji nic nie wyjaśniają i denerwują, przy najmniej mnie.
OdpowiedzUsuńNo nic, moje zdanie. W każdym razie czekam na kolejny i bardzo się cieszę, że będziesz dodawać regularnie. :)
http://letsworkthroughit.blogspot.com/
Zapraszam na szósty rozdział na moim blogu i ładnie proszę o komentarz. :)
Usuńhttp://letsworkthroughit.blogspot.com/
Bardzo mi się podoba rozsział. Blog piszesz niesamowicie. Co ile będą dodawane rozdziały bo szczerze nie mogę się doczekać następnego ;)
OdpowiedzUsuńno to tobie jak zwykle nie podoba się własne dzieło -.- rzeczywiście jest takie paskudne i okropne, że aż te całe tabuny ludzi przychodzą żeby przeczytać ;x jak dla mnie długość rozdziału jest obojętna ważne żeby był c: więc czekam na kolejny c:
OdpowiedzUsuńSuper, czekam nn.
OdpowiedzUsuńBlackerose :)
Świetny :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :>
Buziaki xxx
Rozdział świetny! ♥
OdpowiedzUsuńMi, i nie tylko mi, się naprawdę baaardzo podoba! :)
CZEKAMY NA KOLEJNY!
Życzę weny i pozdrawiam! ♥
Świetny! Co do tego czy dłuższe czy krótsze to bez znaczenia ( wolałabym jednak dłuższe ^_^) byleby szybko haha ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
O matko *.* Świetny, genialny rozdział. Masz talent dziewczyno. Jak dla mnie rozdział są wystarczająco długie, bo większość osób nie ma ochoty czytać jeszcze dłuższych postów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Leighton xx
zapraszam na 2 rozdział na blogu:
http://i-know-it-is-more-than-friends.blogspot.com/
Suuuuper rozdział :)
OdpowiedzUsuńJa wole dłuższe rozdzialy ale o tym jakie będą to już ty zadecydujesz :***
Z niecierpliwością czekam na nn.
Pozdrawiam i życzę weny.
Olcia :D
*_* jest cudny! wiem powtarzam się, ale to prawda ;> ojej zszokowało mnie to, że Vicky się tnie ;/ mam nadzieję, że nie popadnie znowu w to wszystko. A co do tego czy rozdziały mają być dłuższe czy krótsze to oczywiście wolałabym, żeby były dłuższe, ale to już zależy od ciebie, jak ci wygodniej ;) ja i tak będę zadowolona w 100% ;D czekam z niecierpliwością na nowyy ;*
OdpowiedzUsuńzdecydowanie wole dłuższe rozdziały :) rozdział świetny :D
OdpowiedzUsuńJak dla mnie jest cudowny :)
OdpowiedzUsuńDługość też w sam raz, ani się nie ciągnie,
ani nie zawodzi że krótki czy coś.. w sam raz :)
Wszystko trzyma się całości, bardzo fajnie zgrane
Co najważniejsze, ciekawi i wciąga *.*
Oczywiście czekam na następny z niecierpliwością <3
Wielbię tego bloga :D
___________________________________
letmefeeloursicklove1d.blogspot.com ♥
śliczne! Mmmm... A tak przy okazji- jesteś fanką Taylor Swift? Pytam, bo jej piosenka ma tytuł "starlight"
OdpowiedzUsuńLubię ją i słucham jej muzyki, ale nie jestem jakąś wielką fanką. Nawet nie wiedziałam, że ma taką piosenkę xD Cieszę się, że ci się podoba :D
UsuńŚwietny rozdził *.* Zakochałam sie w twoim imaginie <3
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga o One Direction którego prowadze z przyjaciółką. http://lovestorymyboys.blogspot.com/
Świetny rozdział ;) Jeny jak ty super piszesz ;*
OdpowiedzUsuńhttp://letmeloveyou1.blogspot.com/
Owwwwwww... wspaniałyyy ...;D
OdpowiedzUsuńUwielbiam cię ;D
______________
Pozdrawiam:
http://forever-always-be-with-me.blogspot.com/
Trafiłam dziś na twojego bloga i na wstępie muszę powiedzieć - masz ogromny talent. Rozdziały niesamowite, przy liście miałam łzy w oczach. Mam nadzieję że Vicky uda się uporać ze swoimi problemami i że pomoże jej w tym miłość. Pozdrawiam,życzę weny i zapraszam do siebie ;)
OdpowiedzUsuńhttp://maryandonedirection.blogspot.com/
Hej ten blog już mi sie podoba ;) wole dłuższe imaginy :) Prosze zdrać nam czy będzie ona z kimś z.One Direction mam nadzieje ze bedzie ????!!!!"! Życze weny pozdrawiam
OdpowiedzUsuń~ Mel
Masz bardzo ciekawego bloga i ciekawy wygląd, będe wpadać częściej :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na bloga http://beautiful-magic-and-scared.blogspot.com/ pojawił sie już 4 rozdział :) Licze bardzo na komentarz <3