Obserwatorzy

czwartek, 30 stycznia 2014

Rozdział 8

"Zawsze jestem pewien tego,co robię. Czasami nie jestem tylko pewien,czy to wszystko,co robię,będzie miało szczęśliwe zakończenie."
Maggie Stiefvater – Ukojenie


~20 grudzień~
                Przez parę sekund staję jak słup soli. Nie mogę uwierzyć, że Niall jest zdolny do zrobienia czegoś takiego. Zawsze wydawał mi się być potulnym blondynkiem, który nie jest w stanie skrzywdzić nawet muchy. W milczeniu przyglądam się temu, dopóki na twarzy Irlandczyka nie ląduję pięść Damiana.
                -Niall!!! – krzyk wyrywa mi się z ust i podbiegam do nich usiłując rozdzielić ich. Nie wiem nawet jakim cudem udaję mi się to zrobić. Pewnie zorientowali się kto tak wokół nich podskakuje i krzyczy, dlatego nie chcąc zrobić mi krzywdy zrezygnowali. Łapię jego twarz w dłonie sprawdzając, czy jest cały. Zauważam jedynie na jego policzku lekkie zaczerwienienie pewnie później będzie miał siniaka, ale najważniejsze, że to nic poważnego. Dopiero wtedy kiedy jestem już o niego spokojna zauważam w jak bardzo niezręcznej sytuacji się znaleźliśmy. Szybko od niego odskakuje. – Co wy wyprawiacie?! Zachowujecie się gorzej niż ludzie pierwotni!
                -Sorry, ale nie mogę patrzeć na to jak ten brutal chodzi sobie szczęśliwie po ulicy! – mówi zbulwersowany Niall.
                -Skąd ty w ogóle wiesz kto to jest? – pytam także nieźle podbuzowana.
                -Damian. Wystarczyło, że zobaczyłem go jeden raz na zdjęciu i zapamiętałem bydlaka. – wydobywają się jego słowa przez zaciśnięte usta.
                -To nie powód aby rzucać się na ludzi! – krzyczę.
                -Ktoś musiał w końcu mu dać nauczkę.
                -Najpierw Max teraz ty. – mruczę. – Idziemy.
                -Jeszcze bardziej lubię tego gościa. – przerywa i spogląda na Dana. – Jeszcze z tobą nie skończyłem.
                -Niall na litość boską! Co w ciebie wstąpiło. – Łapię go za rękaw i staram się odciągnąć od chłopaka.
                -Torii chciałbym z tobą porozmawiać. – Pierwszy raz od momentu naszego spotkania odzywa się Damian.
                -Myślę, że nie ma takiej potrzeby. – mówię i nadal szarpie blondyna.
                -Nie poddam się tak łatwo! – krzyczy kiedy się oddalamy. Choć Niall nie wie o czym w tym momencie mówimy, bo nie rozumie naszego języka to nie odwracając się pokazuję chłopakowi środkowy palec. Choć jestem na niego bardzo zła to niemal uśmiecham się widząc to.
                -Czym jesteś starszy tym głupszy. – odzywam się po paru metrach.
                -Nawet nie wiesz ile razy śnił mi się moment kiedy zabijam gnoja.
                -Zaczynam się ciebie bać. – Spoglądam na niego zdziwiona. Jestem pewna, że z własnej woli nigdy w życiu nie żywiłby takiej nienawiści do drugiego człowieka. To wszystko moja wina.
                -Nie martw się tobie nigdy nie zrobiłbym czegoś takiego.
                -Naprawdę doprowadził mnie do tak dużej rozsypki, że nie byłam w stanie się pozbierać?
                -Kiedy ja cię poznałem sprawa już była przedawniona, ale nadal pamiętam wyraz twojej twarzy, kiedy zobaczyłem cię pierwszy raz. Widziałem, że coś jest nie tak. Już wtedy chciałem się z tobą zaprzyjaźnić. Nawet nie śmiałem marzyć, że dojdzie do czegoś większego.
                -A jednak stało się. – stwierdzam.
                -Tak, a to były najpiękniejsze miesiące mojego życia. Mimo to cieszę się, że teraz nadal jesteś ze mną. – Ze zdziwieniem czuję, że moje policzki zaczynają robić się coraz cieplejsze.
                -Może wstąpimy przy okazji do Maxa. Zrobimy mu niespodziankę. – Staram się zmienić temat.
                -Pewnie. Od dzisiaj wielbię gościa.
                -Za to ty masz u mnie takiego minusa jak stąd do Londynu.
~*~
                -No oczywiście. Kto mógłby u ciebie być jak nie Marta. – mówię bez pukania otwierając drzwi jego pokoju. Miałam nadzieję, że przyłapię ich na całowaniu. (Chciałabym widzieć ich zaczerwienione i zmieszane twarze.) Natomiast oni wpatrują się w siebie, a dziewczyna siedzi na jego kolanach. Przez chwilę patrzą się na mnie jak na zjawę. Blondynka podrywa się z miejsca i podbiega do mnie. Szybko przytulam ją do siebie. Naprawdę tęskniłam za jej niewinnością.
                -Czuję się zazdrosny. – oznajmia Max przybijają piątkę z Niallem. – Mimo to w ogóle się was nie spodziewałem.
                -Dlatego złożyłam ci wizytę. – mówię rzucając mu się w ramiona. – Tęskniłam małpiszonie. – szepcze tak aby tylko on usłyszał.
                -Ja też wariatko. Kto zdrowy na umyśle wyjeżdża do miejsca przeszło tysiąc kilometrów stąd nie informując nikogo o tym.
                -Ja. – stwierdzam z uśmiechem. – Co u was słychać gołąbki? – pytam podchodząc do biurka i bez żadnego skrępowanie przeglądając jego papiery.
                -Zostaw to rzeczy prywatne. – mówi chłopak, ale wiem, że te słowa nie są całkowicie serio.
                -Taaa, bo na pewno strzeżesz dostępu do… - spoglądam na kartkę. – replikacji DNA. – Przerywając tą czynność kładę się na jego łóżku. – A no tak, zapomniałam. Marta to Niall. NIall to Marta. – mówię po angielsku wiedząc, że dziewczyna doskonale posługuje się tym językiem.
                -Nie uwierzysz kogo dziś spotkaliśmy. – odzywa się blondyn w kierunku Maxa. Zanim zdążę zorientować się o co tak naprawdę mu chodzi jest już za późno. Widzę jak mów przyjaciel robi się niemal purpurowy.
                -Dlaczego go powstrzymałaś? Należało się skurczybykowi. – mówi chłopak.
                -Po pierwsze nie chcę być świadkiem morderstwa. Po drugie Niall później żałowałby tego. Po trzecie trzeba nauczyć się w życiu przebaczać.
                -Gdybyś tylko wszystko pamiętała. Jestem pewien, że w życiu nie powiedziałabyś czegoś takiego.
                -Skąd możesz wiedzieć jaka byłabym teraz? Może akurat zmieniłabym się do takiego stopnia, że chciałabym odbudować z nim przyjaźń.
                -OK. Nie musisz go nienawidzić i rzucać się tak jak Niall, ale za nic w świecie nie dopuszczę do tego abyście przyjaźnili się. Ten pacan znów cię skrzywdzi!
                -Ten pacan ma imię.
                -Dla mnie stracił je w tym samym dniu, w którym cię zdradził. – stwierdza.
                -Ochłoń, a my w tym momencie złożymy wizytę Magdzie. – mówię i wychodzę razem z Niallem.
                Kobieta na mój widok cieszy się jeszcze bardziej niż Max. Od razu robi nam kawę i siadamy przy małym stoliczku w przytulnym salonie. Wypytuje nas o wszystko, a jej twarz niemal promienieje.
~24 grudzień~
                Jeszcze dobrze nie zdążyłam się rozpakować, a już ruszyłam w kolejną trasę, a mianowicie do domku letniskowego nad jeziorem należącego do mojego ojca. Chłopacy w czasie drogi opowiedzieli mi o tym, że wszystkie ich rodziny w miarę możliwości zjeżdżają się tam co roku. Nawet krewni Zayna, którzy nie obchodzą tego święta. Podobno rok temu już uczestniczyłam w tym wydarzeniu. Najgorsze jest to, że wszyscy już mnie znają, a ja nie będę wiedziała z kim mam doczynienia.
                Budzę się dokładnie w tym momencie kiedy samochód staje. Jeśli jest to możliwe to w tym miejscu jest o wiele więcej śniegu niż w Polsce. Wynika to pewnie z tego, że to miejsce znajduję się z dala od jakiejkolwiek elektryczności. Drewniany domek imponujących rozmiarów, molo oraz dróżka to jedyne oznaki tego, że człowiek znalazł drogę do tego miejsca.
                -Ostatnio to był twój pokój. – stwierdza Louis otwierając drzwi. – Nie chciałaś jechać, ale przekonaliśmy cię, że w przeciwieństwie do innych będziesz miała go na wyłączność. – Wnosi moje walizki do środka i chcę zostawić mnie samą kiedy zatrzymuję go.
                -Lou jak sprawa z Harrym? – pytam szeptem. Chłopak spogląda na mnie i lekko domyka drzwi.
                -Porozmawiałem z nim szczerze. Doszliśmy do wniosku, że to coś więcej niż przyjaźń, ale na razie zostaniemy na tym etapie. To wszystko jest okropnie skomplikowane. Nienawidzę tego, że nasze relacje tak bardzo się zepsuły. Wiemy, że jeśli tylko zrobimy krok do przodu to nie będziemy do końca szczęśliwi. To całe zainteresowanie naszymi osobami wszystkiemu przeszkadza. Boję się pomyśleć co stałoby się gdyby świat się o tym dowiedział. Może niektórym homoseksualistom pomogłoby to, ale  zarazem byłby to największy skandal wszechczasów.
                -Najważniejsze, że postawiliście sprawę jasno.
                -Tak. – Kiwa potwierdzająco głową. – Jak z Niallem?
                -Nie posłuchałam cię. – Spuszczam głowę. – Powiedziałam mu wszystko. Nie mogłam tego w sobie dusić. Na początku było niezręcznie, ale później wszystko wróciło do normy. Tak jakby o tym zapomniał.
                -Na pewno nie zapomniał, ale wie, że to jest dla ciebie niewygodne. Choć jednemu z nas udało się. – mówi i wychodzi z pokoju.
~*~
~25 grudzień~
                Głowa pulsuje mi od hałasu i nadmiernej ilości nowopoznanych nazwisk. Uwielbiam widok tak licznych i wesołych rodzin. Wynika to pewnie z tego, że zawsze byłam jedynaczką. Pewnie bawiłabym się w najlepsze gdyby nie to, że jestem kompletnie wyczerpana. Bez przerwy myślę o mojej mamie, która przecież powinna siedzieć teraz pośród nas.
                -Idziemy na spacer? – pyta Niall. Czasami mam wrażenie, że jest moim aniołem stróżem.
                -Tak. – szepcze, ale wiem, że z ruchu moich warg jest w stanie wyczytać to o co mi w tej chwili chodzi.
                Ubieramy ciepłe kurki i wychodzimy. Owiewa nas lodowate powietrze, ale cieszę się błogim spokojem.
                -W tamtym roku też poszliśmy na spacer.
                -Myślałam, że nienawidziliśmy się tak bardzo, że to nie wchodziło w grę.
                -Pamiętaj. To ty mnie nienawidziłaś. Ja nigdy nie pomyślałem o tobie w ten sposób. W dodatku wtedy obydwoje byliśmy bardzo przybici. Moja rodzina nie pojawiła się tutaj dlatego byłem smutny i razem z tobą siedziałem w kuchni. W końcu kiedy mieliśmy dość wyszliśmy.
                -Co robiliśmy dalej? – pytam.
                -Poszliśmy do lasu i znaleźliśmy ławkę. Włączyłaś mi jakąś polską piosenkę. Wtedy pierwszy raz normalnie rozmawialiśmy.
                -Normalnie? To znaczy jak?
                -Nie denerwowałaś się i nie dogryzałaś mi przy każdej okazji. Wiedziałem o tym, że w głębi serca jesteś całkowicie inna niż się wydajesz, ale nie wiedziałem, że różnica jest aż tak diametralna. O widzisz to w oddali?! To właśnie tam! – Wskazuje palcem na sylwetkę czegoś co majaczy daleko i rzeczywiście może być to ławka. Po chwili znajdujemy się na tym miejscu. Niall odgarnia śnieg i każe mi usiąść.
                -Możesz powiedzieć o czym dokładniej rozmawialiśmy?
                -Przed wyjściem na spacer tak naprawdę igrałem z ogniem. Powiedziałem, że ślicznie wyglądasz bez makijażu. Co najbardziej mnie zdziwiło to to, że tylko podziękowałaś. Spodziewałem się tego, że będziesz bardzo wkurzona. Na dworze nie odzywałem się za dużo. Byłem smutny w dodatku wiedziałem, że irytuje cię moje ciągłe gadanie. Wtedy stało się coś dziwnego. Zaczęłaś wypytywać się o moje życie. O to jak się czułem kiedy okazało się, że będę w zespole. To było niesamowite, bo wcześniej szczerze brzydziłaś się One Direction. Później zapytałem, czy mogę być twoim przyjacielem. Stwierdziłaś, że skoro już razem się ze sobą użalamy to może być. –Uśmiecham się do siebie wyobrażając sobie jakby to wyglądało.
                -Co było dalej?
                -Zaraz po tym jak zdobyłem twoje zaufanie wszystko spieprzyłem.
                -Jak?
                -Pocałowałem cię.
                -Ty już wtedy…?
                -Tak, ale jeszcze nie wiedziałem, że to właśnie to. Słuchaj mam coś dla ciebie. Dałem ci to rok temu w sylwestra jako prezent bożonarodzeniowy. W czasie wypadku został uszkodzony, ale udało mi się go odzyskać i naprawić. – Z kieszeni wyciąga jakiś mały przedmiot. Okazuję się, że to pierścionek z ważką wysadzaną cyrkoniami. Przynajmniej wmawiam sobie, że to tylko cyrkonie.
                -Jest śliczny. – szepcze oczarowana.
                -Jest twój. – mówi wkładając mi go delikatnie na palec. Przechodzi mnie przyjemny dreszcz. – Może lepiej idźmy już. Jeszcze trochę i zamarzniemy.
                -Jestem jak najbardziej za. Dziękuję.
                -Drobiazg. – odpowiada. – I tak już wcześniej był twój.
                -Dlaczego akurat ważka? – pytam.
                -Nie wiem. Po prostu czułem, że to do ciebie pasuję. Ptak byłby za bardzo oklepany. Ważka też potrafi latać, a chciałem aby to był symbol wolności.
                -Czekaj. – mówię starając się go zatrzymać. Robi to o co mnie prosi. – Nie mam dla ciebie żadnego prezentu, ale wiem co może ci to wynagrodzić.
                -Co? – pyta.
                -Pocałuj mnie. – mówię. Staram się zdobyć na spokojny ton, ale gdzieś tam w oddali słychać lekkie drżenie mojego głosu.
                -Nie mówisz serio. – Na jego twarzy pojawia się uśmiech. Chcę iść dalej kiedy mocno ściskam jego dłoń.
                -Przecież wiem, że tego chcesz. – stwierdzam przybliżając się do niego.
                -Nie chcę abyś robiła coś z przymusu. – mówi mocno przełykając ślinę i kręcąc głową jakby nie wierząc w to co dzieje się w tym momencie.
                -Może tego chcę? – Przybliżam się do niego coraz bardziej. Myślałam, że to będzie coś bezstresowego. Dotknę jego ust i po sprawie. Zamiast tego mam wrażenie, że za chwilę utonę w błękicie jego tęczówek, a ciepło jego ciała pochłonie mnie. Widzę zdenerwowanie i pragnienie wypisane na jego twarzy. Wiem, że jeszcze przez sekundę waha się, ale już po chwili nasze usta się odnajdują. Robi mi się słabo dlatego łapię się jego barków. Niemal od razu chłopak odsuwa się ode mnie. Na początku nie rozumiem co się dzieje. Dopiero później uśmiecham się szeroko.
                -Chyba żartujesz! To miał być pocałunek? – Łapię jego twarz w dłonie i łapczywie wpijam się w jego wargi. Chłopak obejmuję mnie w talii i przyciąga do siebie tak, że jesteśmy niemal jednością. Wcześniej ten krótki pocałunek jedynie oszołomił mnie, to była jedynie zapowiedź tego co dzieje się teraz. Mam wrażenie, że jeszcze nigdy w życiu nie czułam się równie dobrze jak teraz. Przypominając sobie te wszystkie chwile, w których miałam ochotę złączyć nasze wargi jeszcze mocniej na niego napieram. Czuję się jakbym zamieniła się w wygłodniałe zwierzę. Nawet nie wiem kiedy chłopak na chwilę odrywa się ode mnie tak, abyśmy mogli zaczerpnąć trochę powietrza. Potem gwałtownie przypiera mnie do drzewa. Tylko przez sekundę udaję mi się poczuć zimną i chropowatą strukturę kory. Później potrafię skupić się tylko na nim i na jego dłoniach błądzących po moim ciele. Przygryza moją dolną wargę i przenosi się na moją szyję. Składa na niej delikatne pocałunki, a z moich ust wydobywa się zduszony jęk. Automatycznie odchylam głowę do tyłu. Potem znów łapię jego policzki w dłonie i składam już delikatniejszy pocałunek na jego wargach. Z nadal zamkniętymi oczami stoimy stykając się swoimi czołami.
                -Dziękuję. – odzywa się w pewnym momencie chłopak. – To był najpiękniejszy prezent jaki kiedykolwiek dostałem. – Wiem, że w tej chwili powinnam się odsunąć. Tak po prostu wypadałoby, a ja muszę pamiętać, że to zaledwie podarunek, który sprawił nam wiele przyjemności, ale nie może znaczyć nic więcej. Otwieram oczy i zaczynamy oddalać się od siebie. Mam ochotę krzyczeć.
                -Wracamy? – pytam szeptem, bo wiem, że w innym wypadku mój głos niebezpiecznie mocno zacząłby drżeć.
                -Lepiej tak, bo za chwilę będziemy jak eskimosi. – Widzę, że stara się przywrócić luźną atmosferę pomiędzy nami dlatego uśmiecham się lekko. Pomijam fakt, że przez to co stało się przed chwilą jestem tak rozgrzana, że gdybym wylądowała w kupce śniegu pewnie roztopiłabym ją. Przez resztę drogi Niall cały czas coś mówi, ale nie słucham go. Nie mam pojęcia, czy to, że pozwoliłam mu na pocałunek było czymś złym. Wiedziałam, że od dawna tego pragnął, ale nie wiedziałam, że to zrobi taki mętlik w mojej głowie. Na wspomnienie tego jak dobrze się czułam moje policzki robią się jeszcze bardziej rumiane. Mam nadzieję, że chłopak tego nie zauważy, bo zapewne domyśliłby się czego są one skutkiem.
                ~31 grudzień~
                Czasami moment przed przebudzeniem łapię się na tym, że dotykam swoich ust. Tak jakbym chciała sprawdzić, czy przez to co wydarzyło się w czasie Wigilii coś się w nich zmieniło. Mimowolnie pod powiekami odtwarzam obraz jego oszałamiających tęczówek. Prędzej spodziewałabym się, że to właśnie na nim to wydarzenie zostawi większe piętno. Natomiast okazuję się, że zbytnio nie przejął się tym. Chyba naprawdę bardziej potraktował to jako rzecz materialną. Albo co gorsza poznał kogoś. Jak to co gorsza? Przecież ma prawo być szczęśliwy! W pełni na to zasługuje! Tylko dlaczego mnie to w ogóle nie cieszy?
                Dziś Sylwester. Przyjechał nawet Max razem z Martą. Ten wieczór miał być jednym z tych, które zapamiętam do końca życia. Jednak okazało się, że zachorowałam. Katar i gorączka nie opuszczają mojego organizmu i w czasie kiedy ważne dla mnie osoby będą się bawić w najlepsze ja będę leżeć samotnie w łóżku i znów użalać się nad sobą i nad tym co straciłam przez wypadek. Z trudem wstaję z łóżka. Owijam się szlafrokiem i schodzę na dół.
                -Nie polepszyło się? – pyta Niall jak zwykle w kuchni przetrząsając zawartość lodówki.
                -Chyba jest jeszcze gorzej niż wczoraj. – mówię i wzdycham słysząc mój przekształcony głos.
                -Szkoda. Miałem nadzieję, że jakoś dasz radę jechać.
                -Też tak myślałam, ale to byłoby bez sensu. Nie mam siły prawie na nic.
                -Zjedz to i weź tablety. Wracaj do łóżka. Niepotrzebnie się męczysz.
                Wykonuje jego polecenia i już po chwili próbując opanować lekkie drgawki leże pod ciepłą kołdrą. Mija parę minut kiedy zasypiam.
Parę godzin później…
                Po otwarciu oczu okazuję się, że jest już ciemno. Dziwię się, że przespałam tyle czasu. Wnioskując po tym jak jest cicho pewnie wszyscy już dawno są na miejscu. Nie chcąc mnie budzić zostawili liścik. Trochę mnie to smuci, bo kiedy jak kiedy, ale na pewno nie dziś chcę być samotna. Od razu mam wrażenie, że następny rok będzie jeszcze gorszy od poprzedniego.
                Ponownie schodzę na dół i czuję, że jest odrobine lepiej. Niemal na kogoś wpadam i mam wrażenie, że dostane zawału. Spoglądam w górę i widzę przerażone dobrze mi znane tęczówki.
                -Boże Niall!!!!!!!!!!! Co ty tu robisz!? Myślałam, że to jakiś włamywacz!
                -Przecież nie mogłem zostawić cię samej.
                -Ale… Powinieneś być z nimi i dobrze się bawić.
                -Na pewno tak by nie było. Cały czas miałbym wyrzuty sumienia z powodu tego, że jesteś tu sama. Dzwoniłbym do ciebie co parę minut. Chyba lepiej, że jestem tu na miejscu. – Przez parę sekund patrzę na niego nie wiedząc co powiedzieć. Dopiero po chwili rzucam mu się na szyję ze łzami w oczach.
                -Uwielbiam cię. – mówię. – Tak w ogóle to, która jest godzina?
                -Coś po 20.
                -A ty cały czas jesteś tutaj. – wzdycham. – Przeze mnie masz spieprzonego Sylwestra.
                -Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz. W czasie kiedy spałaś ułożyłem specjalny scenariusz.
                -O serio? W takim razie słucham.
                -Usiądziemy w salonie. Ty najpierw weźmiesz leki, abyś jakoś przetrwała do północy. Owinę cię kocem.
                -Nudy!!! – przerywam mu.
                -Czekaj to nie koniec. Mam dla ciebie niespodziankę.
                -Tylko nie mów, że to kolejny prezent tym razem z okazji rozpoczęcia nowego roku!
                -Nie spokojnie.
                -W takim razie zaczynajmy. – oznajmiam.
                Przenosimy się do wcześniej wspomnianego pomieszczenia. Niall podaje mi medykamenty i okrywa kocem dzięki czemu czuję ciepło, ale wcale ono nie wynika z nowej warstwy, która okrywa moje ciało.
                -Za chwilę wrócę. – mówi i znika tylko po to aby sekundę później usiąść obok mnie z jakimś przedmiotem, którego na początku nie potrafię rozpoznać. – Stwierdziłem, że wielki czas to wywołać. – przerywa. – Mam nadzieję, że nie będziesz zła. – W tym samym momencie podaje mi album fotograficzny.
                -Czy to jest to o czym myślę?
                -Nie wiem. Nie jestem Edwardem. Nie potrafię czytać w myślach.
                -Bardzo dobrze. Ed wcale nie jest taki seksowny jak wszyscy sądzą.
                -Za to ja jestem? – pyta z łobuzerskim uśmiechem. Podnoszę brwi do góry i udając zaciekawioną mierze jego sylwetkę.
                -OK. Niech ci będzie.
                -Tak też myślałem. Koniec gadania. Otwieraj. – Tak też robię. Delikatnie unoszę okładkę i od razu zdaję sobie sprawę z tego, że wcale się nie myliłam. Na pierwszym zdjęciu jestem ja. Widzę, że to  zostało zrobione z zaskoczenia, bo nie patrzę się w obiektyw. Jestem zamyślona i zarazem smutna. Na następnym znów jestem ja w tym samym miejscu tyle tylko, że unoszę wzrok. Pewnie patrzę na to co dzieje się w telewizji. Koniuszki moich ust unoszą się ku górze. Przedkładam kartkę i widzę Nialla pochylonego nade mną. Coś do mnie mówi. Myślałam, że na swojej twarzy dojrzę choć trochę zniechęcenia, albo obrzydzenia. Zamiast tego widzę czystą ciekawość. Później spoglądam na zdjęcie, które najwyraźniej zostało zrobione w muzeum figur woskowych. Chłopak szeroko uśmiecha się do obiektywu i obejmuje mnie w talii. Natomiast ja wyglądam jakbym minutę wcześniej przewróciła oczami. Ewidentnie jestem znudzona. To chyba jedno jedynie zdjęcie, na którym z mojej twarzy można wyczytać negatywne emocje. Na następnych choć nie uśmiecham się szeroko to w moich oczach są iskierki radości, które potwierdzają, że tylko ukrywałam to, że mam dobry humor. Coraz częściej pojawiają się zdjęcia razem z chłopakami z One Direction, aż na jednym z nich w końcu zagościł szeroki uśmiech. Potem jest już tylko lepiej. Zatrzymuję się dłużej przy fotografii, na której Niall rozmawia z kimś, a ja przyglądam mu się. Jednym słowem jestem w niego wpatrzona jak w obrazek. Ciekawa jestem czy byłam świadoma tego, że ktoś uwiecznił tą chwilę. Później już razem pozujemy do zdjęć. Najczęściej uśmiechnięci od ucha do ucha. Wyglądamy jak najlepsi przyjaciel, ale kiedy widzę inne zdjęcie z tej samej sesji od razu nachodzą mnie wątpliwości, czy to tylko przyjaźń. Stoimy zwróceni do siebie twarzami, zapewne jesteśmy objęci, nie wiem tego, ponieważ fotografia skupia się na naszych twarzach. Niall uśmiecha się delikatnie, a ja znów wpatruję się w niego oniemiała. Nie jestem w stanie się wyprzeć uczucia, które wtedy do niego żywiłam. Tylko osoba naprawdę głupia nabrałaby się na to. Następne zdjęcia to jedynie potwierdzenia tego co już wcześniej wywnioskowałam. Na jednym jestem wtulona w jego ramie. Od razu przypomina mi się sytuacja z samolotu i jego słowa: „Oszaleje przez ciebie kobieto.” Na pewno chodziło mu o to co działo się na tym zdjęciu. Jeszcze dalej widzę jak się całujemy i szybkim ruchem zamykam album. Dopiero teraz zauważam, że mój oddech jest przyśpieszony.
                -Przepraszam. – odzywa się blondyn. – To za dużo jak na jeden raz. – Chcę zabrać przedmiot z moich rąk, ale nie pozwalam mu na to.
                -Później dokończę. – mówię.
                -Ja tylko chciałem pokazać ci naszą miłość. Tak bardzo przepraszam.
                -Spokojnie. Nic się nie stało. Wiesz co? Udało ci się.
                -Cieszę się. Mam nadzieję, że jakoś zobrazowało to moje uczucie do ciebie.
                -O tym się jeszcze przekonamy. To co teraz robimy panie wielce zorganizowany?
                -Film. – odpowiada krótko wstając z miejsca obok mnie.
                -Uuuu cienko! Myślałam, że jakaś romantyczna kolacja!
                -Już raz taką zorganizowałem i nie byłaś zbytnio zadowolona, ale jeśli tak bardzo chcesz to zawsze można coś wykombinować.
                -Nie! Spokojnie, żartowałam tylko. Jaki to będzie film?
                -„Szkoła uczuć”
                -Jeszcze trochę i zacznę rzygać tą miłością. To wszystko będzie twoja wina!
                -Na początku też tak mówiłaś, a później dosłownie się na mnie rzucałaś. – mówi z uśmiechem,
                -Nie wierze ci.
                -Mam wielu świadków, którzy bez problemu mogą to potwierdzić. Poza tym jak już wiadomo historia lubi się powtarzać. Przypomnę ci to wtedy kiedy będziesz już we mnie szaleńczo zakochana. – Nie odpowiadam nic. Jestem zdziwiona i mam wrażenie, że zapomniałam jak się używa języka. Na szczęście choć Niall na pewno to zauważył to nie skomentował tego. Bez słowa usiadł obok mnie.
                Film opowiada historie dziewczyny, która wyróżniała się spośród innych w niezbyt pozytywny sposób. Była córką pastora i jej rówieśnikom niezbyt przypadła do gustu jej pobożność i to, że nie przejmuje się rzeczami materialnymi. Natomiast chłopak – London był typem bad-boya. Miał popularnych i bogatych przyjaciół. Gdyby nie to, że w ramach kary musiał wziąć udział w sztuce pewnie nigdy w życiu nie zamieniłby słowa z Jamie. Para poza szkołą spotyka się coraz częściej. Raz przypadkowo, a następnym razem już celowo. Między nimi rodzi się piękne uczucie, które sprawia, że chłopak zaczyna dostrzegać naprawdę ważne wartości w życiu. Niestety życie to nie bajka i okazuję się, że Jamie jest chora na białaczkę i niedługo umrze. Ukochany jest załamany, ale po pewnym czasie godzi się z tym i robi wszystko, aby wypełnić wszystkie życzenia dziewczyny. Nawet po jej śmierci wspomina te wszystkie rzeczy, które nawet nieświadomie, ale dla niego zrobiła.
                Typowy film o miłości, ale mimo widząc jak chłopak pomaga jej kiedy nawet nie ma siły wstać od razu przypomina mi się Niall, który przecież nie ma żadnej nadziei na to, że kiedykolwiek znów będziemy kimś więcej niż tylko przyjaciółmi, a mimo to pomaga mi.
                Widzę jak niby ukradkiem ociera łzy. Uśmiecham się do siebie i opieram głowę o jego ramie wpatrując się w napisy końcowe. Chłopak wydaję mi się spięty co trochę mnie dziwi. Dopiero później zdaje sobie sprawę z tego, że to być może wynika z mojej bliskości.
                Po pokazie fajerwerek znów siadamy w salonie. Niall rozpala ognisko i w milczeniu siedzimy patrząc na tlący się promień.
                Nowy rok.
                Jesteśmy o rok starsi.
                Możemy mieć nadzieję na to, że będzie lepszy od poprzedniego.
                Może być motywacją do tego, aby coś zmienić w swoim życiu.
                Nawet nie wiem kiedy moje powieki opadają, a ja zasypiam. Jedyne co jeszcze świta w moim umyśle to to, że chyba jeszcze nigdy nie miałam lepszego Sylwestra. 


~25 luty~

                Z pozoru to dzień jak co dzień, ale kiedy wracam z kursu okazuje się, że jednak nie.

                Postanowiłam, że zrobię sobie długi spacer dlatego kiedy jestem już na naszej ulicy jest później niż zwykle. Nikomu nie życzę zobaczenia tego co wtedy zauważyłam. Najpierw w oczy rzucił mi się ciemny dyn, który pnie się coraz wyżej, ale to nie on wystraszył mnie najbardziej. Najgorszy był widok gorących języków ognia, które uderzały coraz to wyżej taj jakby chciały dosięgnąć nieba szkoda, że po drodze muszą niszczyć dosłownie wszystko. Mięśnie odmawiają mi posłuszeństwa, więc jedyne co mogę robić przez parę minut to stać i z przerażeniem przyglądać się temu co się tam rozgrywa.

                Przy ogromnych rozmiarów domu stoją 3 pojazdy straży pożarnej wokół, których biega wielu funkcjonariuszy. Obok mnie przepycha się grupka zaciekawionych ludzi, która chcę podejść bliżej, aby zobaczyć co się tam dzieje. Właśnie w tym samym momencie zauważam cztery dziewczyny wyglądające na około 15 lat. Przytulone do siebie szlochają. Fanki.

                Ten widok działa na mnie pobudzająco. Zbieram się do biegu, który dłuży mi się niemiłosiernie.

                -To nic nie da. – odzywa się ktoś z boku przy okazji łapiąc mnie za ramie. Chcę się od niego uwolnić ale zauważam znajomą twarz.

                -Louis dlaczego tak mówisz?

                -Próbowaliśmy, ale nikt nie chcę nas tam wpuścić. Nie wierzą nam, że jesteśmy jego przyjaciółmi. – odzywa się Zayn nadal wpatrując się w płomienie.
                -Na jakim oni świecie żyją!!! Chłopacy ja nie mogę tak stać!
                -Ale nie możesz też nic zrobić. – stwierdza Harry, który ku mojemu zdziwieniu nie płacze. – Nie możesz wejść w płomienie i próbować go ratować.
                -Kto tak powiedział? Mogę wszystko. Jeśli go już tu nie ma, to moje życie nie jest już nic warte.
                -Co ty w ogóle wygadujesz? Nie myślisz racjonalnie! – mówi Louis.
                -Zrobię to! Gdyby to był Harry to nie pobiegłbyś tam? – pytam trochę ciszej. Widzę zmianę zachodzącą na jego twarzy. Tak jakby od razu zrozumiał mnie. – Tak też myślałam. – Ponownie próbuję uwolnić się z jego uścisku, ale to nic nie daje. – Lou proszę.
                -Torii, ja obawiam się, że to bez sensu. Skoro jeszcze go stamtąd nie wyciągnęli to jest
bez sensu.

                 -Jest jeszcze nadzieja. – W tym samym momencie puszcza mnie i zanim którykolwiek z pozostałej czwórki zorientuje się co się dzieje ja już przepycham się obok wianuszka gapiów nie zdobywając się nawet na słowa przeprosin. Moje usta w tej chwili potrafią jedynie ułożyć się w jedno słowo: NIALL, które wypowiadam coraz głośniej, aż zaczynam krzyczeć.
                Wiem, że zwracam tym na siebie uwagę, ale jedyne na czym mogę się skupić to na tym, aby jak najszybciej upewnić się, że z nim wszystko w porządku. Moje serce wali jak młot, ale nie jest to skutkiem biegu. Jeszcze chyba nigdy tak bardzo się nie bałam. Gdyby on umarł to byłby koszmar. Nie wybaczyłabym sobie tego, że nie było mnie obok niego. Ból byłby na tyle mocny, że żałowałabym tego, że nie umarłam razem z nim.
                Dobiegam do  taśmy, która wyznacza granice dostępu ludzi. Chce ją przejść, ale zatrzymuje mnie policjant.
                -Nie wolno pani.
                -Ale ja tu mieszkam!
                -Prawie wszystkie fanki zebrane tutaj są właścicielami tego domu.
                -Jestem Victoria Star!!! Naprawdę tu mieszkam!!! – jeszcze bardziej zdenerwowana na całe gardło wykrzykuje te słowa.
                -To prawda Greg. – Niespodziewanie pojawia się obok nas jakiś starszy mężczyzna, który raczej powinien być na emeryturze, ale mimo to ubrany jest jak jego kolega. – Pan Horan poinformował nas o tym, że panna Star również tu mieszka.
                -W takim razie zapraszam. – mówi lekko zmieszany mężczyzna.
                -Co z nim? – pytam przestępując z nogi na nogę.
                -Wszystko w porządku. Udało mu się wydostać w ostatniej chwili.
                Nie czekając dłużej biegnę w kierunku karetki, z której niespodziewanie wyłania się chłopak, którego szukałam. Jego twarz jest lekko zakopcona, ale wygląda na całego i zdrowego. Kiedy mnie zauważa uśmiecha się szeroko. Łzy ulgi zaczynają napływać mi do oczu i znów zrywam się do biegu. Kiedy stoję już w jego objęciach wstrząsa mną szloch, którego nie potrafię pohamować.
                -Ciiii… już dobrze. – szepcze blondyn. Dopiero po paru minutach jestem zdolna do mówienia.
                -Ja myślałam, że jesteś w środku! Chciałam odnaleźć cię, ale bałam się, że jest już za późno! Niall nie rób mi tego nigdy więcej! Już raz myślałam, że cię straciłam, a ty znów straszysz mnie.
                -Tak wiem, ale nasz dom. – Oczywiście mojej świadomości nie umknęło to, że powiedział „nasz dom”.
                -To nic wielkiego. Wole mieszkać na ulicy niż stracić ciebie.


~25 maj~
                -To znów on? – pyta Niall przebierając t-shirt i spoglądając złowrogo na mój telefon.
                -Tak. – odpowiadam krótko.
                -Obiecuję, że jak tylko zagramy ten koncert to od razu wzywam policję, albo zrobię coś aby dał ci spokój.
                -Nie ma takiej potrzeby. – mówię cicho. – On nie robi nic złego.
                -Czy ty w ogóle wiesz co mówisz? Nękanie kogoś to jest coś niezgodnego z prawem i nie będę dłużej tego tolerował.
                -On chce tylko się spotkać.
                -Nawet o tym nie myśl. – Dawno nie widziałam go w takim  stanie. Sama nie wiem jak opisać emocje, które są wypisane na jego twarzy. Coś pomieszane z przejęciem, strachem oraz troską.
                -Dlaczego?
                -Bo boję się, że namiesza ci w głowie do tego stopnia, że będziesz chciała do niego wrócić.
                -Jesteś zazdrosny? – Wiem, że igram z ogniem, ale co z tego?
                -Tak i to bardzo. – Szybkim krokiem podchodzi do mnie i klęka przede mną. Kładzie ręce na moich kolanach. – Kocham cię. Przecież wiesz. – jego głos od razu staje się łagodniejszy. Spoglądam w jego oczy i od razu zapominam o czym wcześniej rozmawialiśmy. Oczywiście, że wiedziałam o tym. Mówił to wielokrotnie, ale przeważnie było to wracanie do przeszłości. Miałam wrażenie, że kocha dawną mnie, dlatego kiedy Paul wpada do garderoby oznajmiając, że zaczynają za pięć minut i Niall wstając całuje mnie w policzek nie robię nic. Słyszę zatrzaskujące się drzwi, ale nadal patrzę w miejsce, w którym niedawno znajdował się on. Dopiero teraz zauważam, że mój oddech jest lekko przyśpieszony. Tyle miesięcy bałam się. Byłam niepewna co mam robić dalej. Ilekroć go widziałam miałam ochotę dotknąć jego wąskich, różanych ust. Ostatkiem sił powstrzymywałam się od tego. Bałam się, że wszystko zepsuje, natomiast on ten cały czas czeka na mnie. Nie ma pojęcie co czuję. Nie wie, że co noc wspominam nasz jedyny pocałunek, który pamiętam.
Podnoszę się z miejsca i idę w kierunku kulis gdzie siedzi przynajmniej 30 osób w tym mój ojciec, który czujnym okiem śledzi to co dzieje się na scenie. Jest tu tak głośno, że nikt nawet nie próbuję się porozumieć wszyscy co jakiś czas odrywają się od swojej pracy i z uśmiechem na twarzy przyglądają się temu jak chłopacy cieszą się tym co robią. Oczywiście mój wzrok kieruję się od razu w stronę Nialla, który ubrany jest w czarny t-shirt w gwiazdki i tego samego koloru spodnie. Jego nieodłącznym artefaktem jest gitara elektryczna, na której gra chyba sprawia mu więcej szczęścia niż śpiewanie. Przyłapuje mnie na przyglądaniu mu się i uśmiecha się do mnie na ułamek sekundy. Potem znów zwraca się w stronę publiczności, która w większości składa się z piszczących na jego widok dziewczyn. Tak jak zazwyczaj w głowie zapala mi się czerwona lampka i czuję ukłucie zazdrości, które muszę zdusić w zarodku, bo inaczej mogłabym zrobić coś kompletnie nieodpowiedzialnego.
Po jakimś czasie koncert się kończy chłopacy kłaniają się i idą w naszym kierunku. Od razu ląduje w ramionach o dziwo Harryego, któremu udało się wyprzedzić Nialla. Widzę jak zniecierpliwiony blondyn stoi za nim i posyła mu groźne spojrzenia, których nie może zobaczyć. Wiem, że kręconowłosy robi to specjalnie.
-Już skończyłeś? – pyta się w końcu nie wytrzymując.
-Tak. Jest twoja.
-Przecież wiem. – Moment później przyciąga mnie do siebie i chowa swoją twarz w mojej szyi przez co czuje lekkie łaskotki.
-Jeszcze trochę i mnie udusisz. – szepcze.
-Spokojnie nie dopuszczę do tego.
-Idź się przebrać. Widzę, że jesteś zmęczony, a nie chcę tego robić za ciebie.
-Hmmm nie powiem, że to nie jest kuszące.
-Przestań tylko spadaj!
Tak też robi z uśmiechem na twarzy otwiera drzwi do garderoby, do których przez najbliższe piętnaście minut nie mam dostępu, ponieważ jak twierdzi Harry wstydzi się. Nawiasem mówiąc skoda, że tylko w tym miejscu, bo u nas w domu już nie raz próbował pokazać się bez jakiejkolwiek bielizny.
W drodze do domu patrzę przez okno i podziwiam Londyn. Jedno z największych miast świata, które z pozoru jest krzykliwe i tętniące życiem, ale ma w sobie szyk i elegancje.
-Niall? Śpisz? – pytam.
-Jeszcze nie. – odpowiada unosząc powieki.
-Mam pytanie.
-Słucham.
-Co by było gdybym znów się w tobie zakochała? – pytam i przygryzam wargę czekając na jego odpowiedź, która prędko nie przychodzi. W końcu uśmiecha się i mówi:
-To byłoby coś najpiękniejszego co mogłoby mnie spotkać, ale przestałem nawet o tym marzyć. Wiem, że nie mam szans. Modlę się o to, abyś trafiła na porządnego faceta, który sprawi, że będziesz tak szczęśliwa jak dawniej ze mną.
-Nie wiedziałam, że aż tak bardzo mnie kochasz. – szepcze, bo ze wzruszenia ścisnęło mi gardło.
-Bardzo, czyli jak?
-Do tego stopnia, że przestałeś dbać o swoje dobro. Jesteś w stanie pogodzić się z tym, że mogę pokochać kogoś innego. To najlepsza i najpiękniejsza miłość jaka kiedykolwiek może się pojawić.
~26 maj~
-Nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Nie pojedziesz tam. Koniec kropka!!! – krzyczy oburzony chłopak po tym jak powiedziałam, że lecę do Polski, aby porozmawiać z Damianem.
-Nie mogę tego odkładać do końca życia i tak kiedyś nastąpi ta chwila. Załatwię to i po sprawie!
-Dobra w takim razie jadę z tobą.
-Nie ma mowy! Nie dopuszczę do tego, abyście znów zaczęli skakać sobie do gardeł!
-Czyli nigdzie nie jedziesz!
-Niby dlaczego!? Nie jesteś moim ojcem, królem, a nawet chłopakiem! Nie masz prawa mi tego zabronić!
-Rzeczywiście! Masz racje. Przez chwilę miałem nadzieję, że jesteś chociaż moją przyjaciółką. Nie zdawałem sobie sprawy z tego jak bardzo jestem naiwny. Nie wiedziałem, że jesteś zdolna do tego aby mnie tak wykorzystać i do niego wrócić. Najwyraźniej utrata pamięci jednak cię zmieniła.
-Czyli mam rozumieć, że nie mam po co do ciebie wracać? – pytam zdziwiona.
-Nie mam zamiaru dłużej być twoją zabawką. – odpowiada nawet na mnie nie patrząc.
-Dobrze w takim razie pójdę się już spakować. – Staram się być twarda, ale tak naprawdę żeby nie upaść mocno ściskam poręcz. Wpadam do mojego już byłego pokoju i jak najszybciej potrafię zbieram wszystkie moje rzeczy. W międzyczasie starając się powstrzymać napływające do oczu łzy. Przez tak długi czas mieszkania z Niallem nigdy się nie pokłóciliśmy, a on nie sądził, że w jakikolwiek sposób go wykorzystuje. To jest jak cios prosto w serce, które dopiero teraz tak naprawdę potwierdziło to, że nie czuję do niego tylko to co do przyjaciół. Gwałtownym ruchem ciągnę za sobą walizkę, która zatrzymała się przy listwie obok schodów. Z wielkim trudem ściągam ją na dół i kiedy stawiam stopę na podłodze pojawia się blondyn, który zapewne słyszał moje usilne starania, ale specjalnie nie pofatygował się. – Żegnaj. – mówię starając się na ton jak najbardziej przepełniony jadem. Nie patrzę na niego więcej tylko wychodzę z domu uprzednio na komodzie zostawiając kluczyki.
Dopiero kiedy dochodzę do uliczki zdaję sobie sprawę z tego co tak naprawdę się stało. W jednej chwili nasza przyjaźń i chyba najsilniejsza miłość jaka kiedykolwiek widziałam runęła w gruzach. Mój oddech przyśpiesza tak, że zaczynam dyszeć jakbym przebiegła przynajmniej pięć kilometrów sprintem. Drżącymi dłońmi łapie komórkę i dzwonię po taksówkę idąc w kierunku drogi głównej przy, której kazałam zatrzymać się kierowcy. Próbuję nie myśleć o tych wszystkich okropnych słowach, które powiedział chłopak, ale to nic nie daję one nadal odbijają się echem w mojej głowie. Do tego stopnia, że mam ochotę uderzyć nią w mur byleby to zniknęło. Te same słowa słyszałam parę miesięcy temu, kiedy jeszcze Zayn ostrzegał mnie przed tym, żebym przypadkiem nie skrzywidziła blondyna. Wtedy tak nie przejęłam się tym tak bardzo. Liczyło się tylko to, że Irlandczyk akceptuję moja obecność, choć wcale nie musiał. Teraz wszystko diametralnie się zmieniło.
Wsiadam do pojazdu i staram się skupić na widokach, które prezentuje Londyn, ale nie udaję mi się w żaden sposób zrelaksować. Prawie w ogóle nie stresuje się tym jak przebiegnie moja rozmowa z Damianem. To tak jakbym denerwowała się przebywaniem w towarzystwie Maxa. Może gdybym wszystko pamiętała w życiu nie zdobyłabym się na przebaczenie mu, ale sądzę, że na to zasługuję. Pewnie w ten sposób sprawie, że poczuje się wyzwolony. Dawny Damian, którego pamiętam i obecny to te same osoby, które nikogo by nie skrzywdziły. Możliwe, że nasz związek trafił na okres, w którym chłopak po prostu był zagubiony.
***
                Dopiero po  paru godzinach kiedy słońce już dawno skryło się za horyzontem, a wszyscy pasażerowie pogrążeni są w głębokim śnie pozwalam długo wstrzymywanym łzą popłynąć po moich policzkach. Jestem głupia. Dopiero teraz zaczęłam żałować tego co zrobiłam. Specjalnie lecę na spotkanie z osobą, która w przeszłości zraniła mnie tak bardzo, że stałam się całkowicie kimś innym przez to naraziłam moją przyjaźń z Niallem osobą, która nigdy w życiu mnie nie zawiodła. To Damian powinien przyjechać do Londynu. Dlaczego nie pomyślałam o tym wcześniej? Komu chciałam udowodnić, że kiedy wezmę sprawy w swoje ręce wszystko się wyjaśni?
                Dość tego! Nie będę się mazać jak głupie dziecko. Zrobię to co mam do zrobienia. Wrócę do Londynu, a tam wymyślę coś aby Niall ponownie mi zaufał, a co najważniejsze wybaczył. W końcu to nie możliwe, aby tak silne uczucie, które przetrwało już najgorsze mogłoby zostać zniszczone przez głupią kłótnie. Wstaje z miejsca i idę do łazienki. Tam zmywam tusz do rzęs, który pozostał na moich policzkach. Nakładam tylko trochę korektora i wracam na swoje miejsce. Tam zamykam oczy. Jestem już o wiele spokojniejsza. Najważniejsze, że mam plan, który muszę zrealizować.
~27 maj~
Ponownie naciskam dzwonek i od razu nachodzi mnie myśl, że być może on już tu nie mieszka. Moje wątpliwości zostają rozwiane zaraz po tym jak drzwi się poruszają, a za nimi staje chłopak z piaskowymi włosami rozwianymi we wszystkie strony oraz oczami tak bardzo zaspanymi, że można je dojrzeć przez jedynie nieduże szparki. Kiedy po chwili do jego mózgu dochodzi obraz, który widzi od razu staje się bardziej żywy. Od razu przyciąga mnie do siebie.
-Co ty tu robisz? – pyta, a ja właśnie pluje sobie w twarz, że po drodze zapomniałam wymyśleć jakiejś sensownej wymówki. Przecież nie mogę powiedzieć mu, że idę do Damiana, bo za nic w świecie nie wypuści mnie z domu.
-Chciałam cię odwiedzić. – mówię z uśmiechem na twarzy. – A co już mi nie wolno?
-Oczywiście, że wolno, ale nie o tak wczesnej porze.
-9.00 to nie wczesna pora.
-Może dla innych ludzi tak, ale nie dla mnie.
Chłopak prowadzi mnie do kuchni gdzie zaparza dwa duże kubki kawy.
-Coś się dzieje. Widzę to. – mówi badawczo mi się przyglądając.
-To nic takiego.
-Gdyby nie było nic to bym się nie czepiał.
-OK. pokłóciłam się z Niallem.
-No co ty?! Nie wierze!
-A jednak.
-Wy nigdy się nie kłóciliście. Niall zawsze ci ustępował.
-Najwyraźniej znudziło mu się, ale spokojnie już chyba nawet wiem jak to naprawię. A co u ciebie i Marty? – staram się zmienić temat.
Parę godzin później…
-Spotkajmy się za godzinę w parku. – mówię odbierając telefon, który znów odezwał się tuż po tym jak znalazłam się w moim dawnym domu. Dobrze, że tak się stało, bo pewnie znów zaczęłabym wspominać Nialla i te parę dni, które spędziliśmy w tym domu.
-Od kiedy jesteś w Polsce? – pyta zdziwiony chłopak.
-Od niedawna. Jeśli dziś się nie pojawisz to wiedz, że nie będziesz miał następnej szansy. Nie będę na ciebie czekała wiecznie mam jeszcze inne ważniejsze sprawy do załwtwienia.
-Na pewno będę. Do zobaczenia.
Rzucam się na łóżko i spoglądam na małe gwiazdki, którymi usiany jest mój sufit. Zdecydowanie to lepiej wygląda w nocy.
Tak naprawdę nie mam pojęcia jak zacząć rozmowę z nim. Ja przekazać mu wszystko tak, aby czegoś opacznie nie zrozumiał. To dziwne, bo gdyby nie to co słyszałam wielokrotnie od innych ta rozmowa w ogóle nie miałaby sensu. W końcu przestaje się tym zadręczać, przecież to mój przyjaciel. Nie mogę denerwować się rozmową z nim. Po prostu powiem to co leży mi na sercu i koniec. Wszystko się kiedyś ułoży.
Wstaje z łóżka i przebieram się w czarną przewiewną spódniczkę i jasny t-shirt. Nie przyzwyczaiłam się jeszcze do tego, że w Polsce jest o wiele cieplej. Włosy spinam w luźnym koku na czubku głowy. Nakładam lekki makijaż i jestem już gotowa. Mam nadzieję, że paparazzi nie dowiedzieli się jeszcze o tym, że opuściłam Londyn. Od paru miesięcy nieźle mi dokuczają. Chyba cały czas starają się w jakiś sposób znaleźć się w odpowiednim miejscu i czasie gdzie ja i Niall zostaniemy przyłapani w jednoznacznej sytuacji. Dziwię się, że jeszcze nie odpuścili.
Wychodzę na dwór i dopiero teraz zwracam uwagę na to jak we wszystkich ogrodach jest kolorowo. Dotąd byłam tak zajęta, że gdzieś w podświadomości starałam się uniknąć myśli o tym, że w Wielkiej Brytanii prawie zawsze jest ponuro, a w ogrodach mało gdzie można zauważyć różnokolorowe kwiaty. Chyba właśnie przez to najbardziej kocham Polskę. Nie ważne, że prawdopodobnie na stałe zostanę za granicą zawsze będę wracać tutaj. Do mojej ojczyzny. Po to, aby czas choć minimalnie zwolnił oraz żebym mogła nasycić się promieniami Słońca.
Dochodzę do parku i prawie staję oniemiała. Wszędzie jest pełno dzieci oraz ludzi wyprowadzających psy na spacer. Wszystko jest jeszcze piękniejsze i tętni życiem. Czuję się jak w jakiejś magicznej krainie. Tylko dlaczego dopiero teraz zwracam na to uwagę? Pewnie przez to, że wcześniej nie znałam innego świata. Po zimie następowała wiosna, a po niej lato. Taka była kolej rzeczy. Nie wiedziałam, że gdziekolwiek tętniąca życiem wiosna nie dużo może różnić się od ponurej jesieni.
Siadam na ławce, która już kiedyś stała się moją ulubioną, bo miałam z niej idealny widok na plac zabaw i radosne nie świadome tego zła na ziemi dzieci. Zawsze to poprawiało mi humor.
-Przepraszam za spóźnienie. – mówi lekko zdyszany chłopak, który nie wiadomo nawet skąd znajduje się obok mnie.
-Dopiero co przyszłam.
-Dziękuję ci bardzo, że pofatygowałaś się i przyjechałaś aż tutaj. Tak naprawdę to ja powinienem polecieć do Londynu i błagać się na kolanach o przebaczenie.
-Słuchaj. Nie mam za dużo czasu. Jutro wracam. Nie wiem jak to się w ogóle stało, że byliśmy razem, ale chcę wiedzieć jedno. Dlaczego mnie zdradziłeś? Co ci się we mnie nie podobało?
-Byłaś niesamowita i nadal jesteś. Kocham cię, ale nie w ten sposób jaki chłopak kocha dziewczynę. Jesteś dla mnie jak siostra. Wtedy byłem o wiele młodszy. Myślałem, że mogę mieć każdą. Bawiłem się uczuciami wielu dziewczyn, ale w taki sposób, że ty i Max nie wiedzieliście o tym. Gdzieś w podświadomości wiedziałem, że to jest złe i bałem się, że was stracę. Kiedy na moich oczach stawałaś się kobietą nie mogłem wyjść z podziwu. Obudziła się we mnie ta druga strona. Dopiero później oprzytomniałem i zrozumiałem co tak naprawdę zrobiłem, ale w ogóle nie starałem się zdobyć twojego zaufania ponownie. Zauważyłem, że tylko w stosunku do Maxa zachowujesz się normalnie. Po prostu siałaś postrach w szkole, dlatego nikt nie miał odwagi do ciebie się zbliżyć. Moja zdrada nie miała nic wspólnego z tym, że znudziłaś mi się. Choć wiem, że narobiłem wiele głupstw to chyba dobrze, że wszystko stało się tak jak stało, bo inaczej nie wiem jaki byłbym teraz.
-Czy ty siebie słyszysz? Dobrze, że stało się tak jak się stało!!!? Ty pieprzony egoisto! Ani przez chwilę nie pomyślałeś o tym co działo się ze mną. Wiesz, że przez ciebie wpadłam w bulimie, jakby nie było dość to okaleczałam się. – Wyciągam w jego stronę nadgarstek ozdobiony bladymi bliznami.
-Ja  nie wiedziałem…
-Gdyby nie Niall najprawdopodobniej nie siedziałabym tutaj, bo albo jedno, albo drugie wykończyłoby mnie.  
-Jestem cholernym głupkiem. – Chowa twarz w dłonie, a ja jestem zdziwiona jego reakcją. Prędzej spodziewałabym się tylko zdziwienia i tekstu, który mówi, że to wszystko moja wina, bo miałam za słabą psychikę. Natomiast on zaczyna płakać. – Przepraszam. – szepcze z nadal ukrytą twarzą.
-Masz ogromne szczęście, że straciłam pamięć. Słysząc to co mówili chłopacy nie mogłam uwierzyć w to, że byłeś w stanie zrobić mi coś takiego. Ciesz się, że w mojej głowie nadal jesteś tym niewinnym chłopakiem, którego znam tyle lat. Nie mogę powiedzieć, że ci wybaczam, bo to tak jakbym odpowiadała za kogoś innego, ale także nie nienawidzę cię. Wiem, że bardzo zależy ci na tym, abyśmy utrzymywali kontakt. Kto wie może kiedyś Max wybaczy ci i znów będziemy tą samą zgraną paczką. Jednak na razie lepiej schodź mu z drogi. Postaram się go jakoś udobruchać.
-Jesteś moim aniołem. – mówi i przytula mnie do siebie, a ja nawet przez sekundę nie czuje odrazy, ani nie mam ochoty odsunąć się od niego. Już dość wycierpiał i myślę, że odkupił swoje winy.
-Dobra koniec mazania się. – odzywam się, bo czuję, że do moich oczu także napływają łzy. – Mamy jeszcze trochę czasu, więc możemy go spędzić wspólnie.
-Proponuje kręgle.
-Jestem jak najbardziej za. – odpowiadam z uśmiechem. Wstajemy z miejsca i idziemy w kierunku kręgielni.
-Dobrze ci się mieszka w tym Londynie? – pyta.
-Wiesz na początku kiedy obudziłam się w szpitalu byłam w niezłym szoku. Dobrze, że był przy mnie Max, bo inaczej chyba zaczęłabym tam krzyczeć tak, że zamknęliby mnie w jakimś szpitalu psychiatrycznym. Jak wiesz na jakiś czas wróciłam do Polski, ale musiałam dowiedzieć się paru rzeczy i znów poleciałam do Wielkiej Brytanii. Zadomowiłam się tam do tego stopnia, że naprawdę dobrze mi tam. Mam naprawdę zabawnych przyjaciół i co najważniejsze dostałam się na ten prestiżowy kurs, o którym słyszałam kiedyś w telewizji, ale ani przez chwilę nie pomyślałam, że kiedykolwiek będę brała w nim udział.
-WOW gratuluję. Wiedziałam, że osiągniesz wiele, ale, że aż tyle.
-A u ciebie wszystko w porządku?
-Tak, tylko ta sprawa z tobą przez cały czas nie dawała mi spokoju.
-Przestańmy już o tym mówić.
-OK.
-Jak tam z twoimi sprawami sercowymi.
-Często chodzę na randki, ale przeważnie przyjaźnimy się tylko. Jeszcze nie znalazłem tej, która zawróciłaby mi w głowie. Słyszałem, że Max już znalazł tą jedyną.
-Tak. Też byłam w niezłym szoku. Nasz rozchwytywany podrywacz zakochany po uczy. Nadal nie mogę się do tego przyzwyczaić.
-A twój chłopak? – pyta.
-Nie mam chłopaka. – odpowiadam.
-Zapominałem, że jego pewnie też nie pamiętasz.
-Co prawda już prawie wszystko wróciło do normy. Mieszkam z nim, a on próbuję mi wytłumaczyć wszystko co działo się kiedyś.
-Czyli jesteście razem?
-Tak, to znaczy nie… To wszystko jest bardzo, bardzo skomplikowane.
-Rozumiem. Zakład, że wygram? – mówi po otwarciu przede mną drzwi budynku.
-Nie masz ze mną szans!
-To się jeszcze okaże.
~28 maj~
Znów wsiadam na pokład samolotu. Ktoś pomyślałby, że jestem durna, ponieważ przebyłam tyle tysięcy kilometrów tylko po to, aby być na miejscu zaledwie jeden dzień. Najchętniej zostałabym tam na dłużej, ale wiem, że nie mogę. Mam plan, który muszę jak najszybciej zrealizować, ponieważ w każdej chwili mogę się rozmyśleć, albo co gorsza stchórzyć. Na dodatek już za dwa dni One Direction wyrusza w trasę po Europie, nie mam zamiaru śledzić tego w jaki sposób się przemieszczają. Jutrzejszy koncert będzie idealny do tego, aby zrobić to co planowałam.
Dziś zauważam tą diametralna różnicę pomiędzy Londynem, a Warszawą. Chodzi mi tutaj w dużej mierze o pogodę i o to, że w Polsce mimo wszystko czas i tak płynie wolniej. Wysiadam z taksówki i niepewnie idę w kierunku domu. Naciskam dzwonek, a drzwi otwierają się przede mną. Widzę moje ojca, z którego twarzy uśmiech znika na widok mojej walizki.
-Mogłabym u ciebie zostać dziś na noc? – pytam łagodnym głosem. Modle się o to, aby tylko się zgodził.
-Oczywiście. – odpowiada uchylając drzwi szerzej. Wchodzę do środka i wiem, że za chwile zapyta co tu takiego robię. Jednak cieszę się, że naprawiłam swoje stosunki z nim, ponieważ wcześniej wolałabym nocować na ulicy niż zwrócić się do niego o pomoc.
-Pokłóciłaś się z Niallem?
-Tak. – niemal szepcze. Coś ściska mnie w gardle kiedy przypominam sobie ostry wyraz jego twarzy.
-To coś poważnego?
-Byłam wczoraj w Polsce. – mówię.
-O to poszło?
-Nie do końca. Wiesz kim jest Damian, prawda?
-To do niego pojechałaś?
-Tak. Mam dość tego, że wszyscy go oskarżają o to co mi się stało. Było minęło, każdy popełnia błędy, a ja stwierdziłam, że czas zakończyć jego męki. Poza tym nie pamiętam nic z tego co czułam kiedy mnie zranił, więc dlaczego nadal ma ponosić o to karę?
-Jestem z ciebie dumny. – mówi z uśmiechem i całuję mnie delikatnie w czoło. – Nie każdy potrafi przebaczać.
-Tu nie ma co mówić o przebaczaniu. Ja nawet nie pamiętam co miałabym mu przebaczyć.
-Co nie zmienia faktu, że to piękny gest. Zgaduję, że Niall nie chciał, abyś wyjeżdżała do niego?
-Tak. Wydaję mi się, że jest trochę zazdrosny.
-Nie dziwię mu się. On najlepiej wie jak cierpiałaś, w dodatku bardzo cię kocha i na pewno się boi, że gdy pogodzisz się z Danem to wrócisz do niego.
-To jakiś absurd. Nie wyobrażam sobie być w związku z Damianem.
-Ale blondyn o tym nie wie.
-Jutro postaram się wszystko mu wyjaśnić. Mam nadzieję, że mi się uda. Dzisiaj muszę odpocząć, bo prawie padam z nóg.
-Chyba nie musze pokazywać ci gdzie jest twój pokój. Jesteś głodna?
-Nie. Jedyne czego potrzebuję to ciepłego prysznica i łóżka.
-W takim razie dobranoc.
-Tak, do zobaczenia jutro.
~29 maj~
Choć gorąca kawa parzy mi język to wypijam ją w zaskakująco szybkim tępię. Miałam wstać dziś wcześniej, aby zdążyć ze wszystkimi przygotowaniami. Niestety zaspałam, a do koncertu zostało zaledwie 10 godzin. Szkoda tylko, że wcześniej nie miałam siły, ani czasu aby zrobić wszystko, a w tym momencie pomyśleć o tym co takiego wypada powiedzieć.
Łapie w dłonie dość duży album i znajduje zdjęcie, które szczególnie mi się spodobało kiedy zobaczyłam je pierwszy raz. Zręcznymi palcami staram się je odtworzyć na kawałku płótna.
***
Dopiero teraz udało mi się wszystko złożyć w całość. Koncert zaczyna się za 3 godziny, a mi niemiłosiernie burczy w brzuchu. Na głowie nadam mam coś co wczoraj tworzyło kaskadę opadających, prostych blond włosów. Boję się, że nie zdarzę. Wtedy wszystko legnie w gruzach.
***
Siedząc w taksówce jem kanapkę, którą zrobiłam zanim wyszłam. Została 1 godzina do koncertu. Teraz bardziej niż wcześniej boję się. Wielokrotnie byłam świadkiem tego co dzieję się godzinę przed całym show. Nie przemyślałam tego, że niezwykle trudno będzie mi dostać się za kulisy. Fanki będą piszczeć i krzyczeć. Odkładam kanapkę, bo wiem, że nie będę w stanie połknąć ani kawałka więcej. Nie mogę się poddać. Muszę spróbować. Jeśli się nie uda to przynajmniej będę wiedziała, że zrobiłam wszystko co było w mojej mocy.
***
Wrzaski i krzyki ze wszystkich stron. Chyba nawet cieszę się, że wszyscy są tak bardzo poruszeni, bo nie chcę aby ktokolwiek mnie zauważył. Martin jeden z ochroniarzy już z daleka zauważa mnie. Od razu wpuszcza mnie do środka, a ja posyłam mu lekki uśmiech. Nigdy wcześniej nie zwracałam na niego szczególnej uwagi. Mógłby mnie zignorować i stwierdzić, że mnie nie zna, w końcu mój ojciec nic nie wie o tym co chcę zrobić, więc nie wydał mu wyraźnego polecenia dotyczącego tego, że mogę wejść za kulisy.
Za 5 minut One Direction wejdzie na scenę. Zdążyłam idealnie. Akurat kiedy przejdę przez garderobę i inne pomieszczenia oni będą już zajmować się show. Niall na razie nie może mnie zauważyć.
Naprawdę żałuję, że nie mam w tej chwili przy sobie aparatu, bo z radością uwieczniłabym miny wszystkich, którzy znajdują się tuż za sceną. Nikt z nich nie spodziewał się mojej wizyty. Widzę jak mój ojciec wstaje z miejsca i łapiąc mnie za łokieć wyprowadza trochę dalej, tak aby zamienić ze mną parę słów.
-Co ty robisz? – pyta.
-Proszę nie przeszkadzaj mi w tym. – mówię i jak na zawołanie w moich oczach pojawiają się łzy. – To moja jedyna szansa, aby coś mu pokazać. Przynajmniej tutaj mam gwarancje, że mi uwierzy. – Widzę ja na jego twarzy pojawiają się sprzeczne emocje i modlę się tylko o to, aby za chwilę nie zawołał któregoś z ochroniarzy, aby odstawił mnie do domu.
-Dobrze. Tylko błagam nie rób czegoś głupiego.
-Kocham cię. – Jestem tak szczęśliwa, że nie panuję nad tym co robię, ani mówię. Rzucam mu się na szyję i wtulam się w niego. Szybko się odsuwam i biegnę w stronę mężczyzny, który jest odpowiedzialny za to co jest wyświetlane w tle.
-Dobry Wieczór panie Peter. – mówię zamykając za sobą drzwi, które nie przepuszczają żadnych dźwięków, dlatego panuje tutaj cisza, która przerywana jest pojedynczymi stuknięciami w klawisze. Odwracając się do mężczyzny na swoją twarz przywołuje szeroki uśmiech. – Przepraszam, że panu przepraszam, ale mam ogromną prośbę. Jeśli ją pan spełni będę wdzięczna do końca życia. – Mężczyzna z niedużą ilością włosów na głowie i koszulą w niebieską kratą spogląda na mnie pytająco. Jeszcze nigdy nie słyszałam, aby był jakoś szczególnie rozgadany. – Kiedy chłopacy zejdą ze sceny zaraz po skończeniu koncertu mógłby pan wyświetlić moją prezentacje?
-Czy twój ojciec wyraził na to zgodę? – pyta głębokim głosem. Nie mogę powiedzieć mu, że nie zgodził się konkretnie na to, dlatego kłamię.
-Tak.
-W takim razie nie ma sprawy.
-Dziękuję, dziękuję, dziękuję. To jest dla mnie ogromnie ważne. – Podaję mu pendrive, którego podłącza do innego komputera i ustawia odpowiednią ostrość. – Jest jeszcze jeden szczegół. Ma pan jeszcze ten cudowny przycisk, który sprawi, że obraz będzie się zmieniał. Będę bardzo dużo mówiła, a obrazy muszą pojawiać się w idealnych momentach. – Mężczyzna otwiera szufladę i wyciąga dokładnie ten przedmiot, o który mi chodziło. – Jest pan niesamowity. Osobiście poproszę tatę aby podwyższył panu pensje. Co słychać u pana córki Melanie? Dostała się na wymarzone studia?
-Pamiętasz jak nazywa się moja córka? – pyta. – Tak dostała się na medycynę.
-Oczywiście, że pamiętam. Pewnie myślał pan, że jestem kolejną zadufaną w sobie nastolatką, która ma bogatego ojca. – mówię z uśmiechem, a sądząc po jego oczach wielkości pięciozłotówek mam racje. – Będę się już zbierać. Jeszcze raz bardzo dziękuję. – Kiedy otwieram drzwi oszałamiają mnie te wszystkie dźwięki, które dochodzą do moich uszu. Dopiero po chwili przebudzam się i zdaję sobie sprawę z tego, że koncert dobiegł do końca, a ja już za parę sekund będę musiała wyjść na scenę. Nigdy nie lubiłam kiedy ktoś zwracał na mnie nadmierną uwagę, a teraz sama skazuje się na to. Dla niego mogę poświęcić się w ten nieznaczny sposób.
Wzmożone wrzaski zwiastują to, że chłopacy znaleźli się już poza sceną. Po dosłownie trzech sekundach słyszę znajomą melodie i łapiąc mikrofon w dłonie wychodzę na środek sceny. Hałas nadal jest nieznośny, ale o wiele cichszy niż wcześniej. Chyba nie tylko chłopacy są zdziwieni moją obecnością.
-Hej wszystkim. – odzywam się. – Pewnie już doskonale wiecie kim jestem dlatego nie będę się przedstawiać. Sorry, że wam przeszkadzam, ale jestem tu po to, aby komuś uświadomić, że jest dla mnie tak ważny jak nikt inny. Tak Niall tu chodzi o ciebie. – mówię w końcu wyłapując go oniemiałego pomiędzy fankami oraz ochroniarzami. – Gdybym miała ładny głos to pewnie zaśpiewałabym tą piosenkę, którą właśnie słyszycie w tle, bo idealnie odzwierciedla moje uczucia. Niestety nie mam takiego talentu, dlatego skupiłam się na tym co w miarę mi wychodzi. – Naciskam przycisk i na ogromnym ekranie pojawia się prezentacja, którą starałam się robić parę godzin wcześniej. Rozbrzmiewa muzyka, a na ekranie pojawia się namalowana przeze mnie twarz Nialla.
(przeczytaj tekst piosenki, PIOSENKA)
To tak jakbym znała Cię od zawsze
I przysięgam, że śniłam o Tobie
Przez te wszystkie niekończące się noce, kiedy byłam sama
To tak jakbym spędziła wieczność na poszukiwaniach
I teraz wiem, że było warto
Z Tobą czuję się jakbym w końcu była w domu

-Pewnie poznajecie, że to Niall, ale wolę żeby każdy był pewien w stu procentach. Namalowałam to jeśli wierzyć dacie tuż po tym jak poznałam go. Nie teraz po stracie pamięci, ale o wiele wcześniej. Choć nie pamiętam z tego wydarzenia nic to wiem, że na pewno ten moment kiedy zobaczyłam cię pierwszy raz nie był mi całkowicie obojętny.

Zakochać się
Myślałam, że wiem jak to jest
Ale z Tobą to tak jakby pierwszy dzień mojego życia

Lekko drżącymi dłońmi naciskam na przycisk i pojawia się kolejny obraz. Na nim znów znajduje się chłopak, ale tym razem jego twarz nabrała kolorów dzięki farbom.
-Twoich portretów znalazłam bardzo wiele, ale wybrałam tylko tych parę, bo dopiero później jak sądzę znajdą się dla ciebie ciekawe rzeczy.
Na następnym obrazie jest zbliżenie na jego tęczówki, które znów są namalowane ołówkiem. Pewnie już wtedy nie potrafiłam dobrać odpowiedniej barwy.


Bo jestem oniemiała
Kiedy do mnie mówisz

Później wszyscy spoglądają na autentyczne zdjęcie, na którym wpatruję się w Nialla, który coś mówi. Chciałam je przerysować, ale nie udało mi się dobrze uchwycić wyrazu mojej twarzy.

Zapierasz mi dech w piersiach
Kiedy na mnie patrzysz

Następne to jedno z wielu zdjęć, które zostało zrobione w parku. Nasze twarze są bardzo blisko siebie, ale nie na tyle, że nie możemy patrzeć sobie w oczy.

Udaje Ci się mnie rozbroić
Światło mojej duszy przebija się przez ciało

-To zdjęcie podoba mi się najbardziej. Chyba dzięki niemu pojęłam to jakie uczucie do siebie żywiłam. – odzywam się kiedy na ekranie pojawia się nasze wspólne zdjęcie. Niall obejmuje mnie w pasie. – Chyba nigdy wcześniej nie uśmiechałam się tak szeroko. – mówię, a moje kąciki ust podnoszą się do góry.

Nie mogę nic poradzić, tylko zrzec się
Wszystkiego dla Ciebie
              
           -To były tylko te najważniejsze zdjęcia z czasów kiedy jeszcze wszystko pamiętałam. Jest ich o wiele więcej. Zresztą sam wiesz. Przypomnij mi o tym, abym oddała ci album z nimi.

Myślałam, że będę potrafiła Ci się oprzeć
Myślałam, że jestem silna

-Teraz zobaczysz parę szkiców, które na pewno cię zdziwią, ale mam nadzieję, że nie odstraszą. Wykonywałam, że w czasie kiedy wróciłam do Polski po wypadku. Obiecałam sobie, że nigdy w życiu ich nie zobaczysz, ale chcę być jak najbardziej autentyczna, dlatego byłam zmuszona je pokazać.
Naciskam przedmiot i wszyscy widzą na jednej planszy reprodukcje: oczu, nosa, ust i policzków.

Ale jakoś byłeś inny od tego co znałam

-Na początku wszystko było w porządku, ale z czasem było coraz gorzej. Nie mogłam spać, kiedy tylko zamykałam oczy widziałam twoją twarz przed oczami. To w dużej mierze zadecydowało o tym, że wróciłam do Londynu. Tak nie przesłyszałeś się. Nie chodziło tylko o to, aby dowiedzieć się prawdy o moim dawnym życiu.
Nie widziałam jak się zbliżałeś
Zaskoczyłeś mnie i…

-Niall wiem, że pewnie w tym momencie uważasz mnie za nieodpowiedzialną idiotkę, ale nigdy nie byłeś i nie będziesz dla mnie tylko przyjacielem.  Przez bardzo długi czas wypierałam się tego i wielokrotnie wspominałam ci o tym, ale jak kiedyś powiedział ktoś bardzo mądry jedynie mój umysł zapomniał, ale ciało nie. To prawda, ja nadal cię potrzebuję. I Niall, ja… kocham cię. – Ostatnie słowa wypowiadam drżącym głosem. Dziwię się, że jeszcze nie opuściłam mikrofonu.

Ukradłeś moje serce zanim mogłam powiedzieć "nie"
              
             Z napięciem czekam co stanie się dalej. Wcześniej byłam tak zestresowana, że w ogóle nie zwróciłam uwagi na to, że panuje tutaj kompletna cisza, którą przerywa jedynie kończąca się piosenka w tle. Nie wiedziałam, że wszyscy przyglądają mi się z otwartymi ustami. Swoją uwagę skupiłam na nim i tylko nim. Czekam chwilę wpatrując się w niego, ale nie dostaję żadnej reakcji. Jest jak reszta ludzi. Oniemiały.
                -Dziękuję, że mnie wysłuchaliście. – mówię i już mam zejść ze sceny z pochyloną głową, kiedy gdzieś kątem oka rejestruję ruch. Od razu odwracam się w tamtym kierunku i widzę Nialla, który idzie w moim kierunku. Co najdziwniejsze wszystkie fanki, które dotychczas go okrążyły rozstępują się przed nim. W końcu chłopak zbiera się do biegu. Teraz to ja stoję jak słup soli nie wiedząc co zrobić. Nie wiem, czy zacznie wyzywać mnie od nienormalnych, czy też powie, że już się na mnie nie gniewa. Zdecydowanie wolę tę drugą wersje.
                Spodziewałam się wszystkiego, ale na pewno nie tego, że weźmie moją twarz w swoje dłonie wyszepcze z uśmiechem: „Ja też cię kocham moja wariatko” i pocałuje mnie tak jak nigdy wcześniej.

Bo jestem oniemiała
(sposób w jaki się uśmiechasz, w jaki dotykasz mojej twarzy)
Zapierasz mi dech w piersiach
(to coś co robisz, a ja nie potrafię tego wytłumaczyć)
Przebiegłabym milion kilometrów by usłyszeć jak wymawiasz moje imię
Kochanie


*****************************************************************************************
Takie małe wyjaśnienie żeby nie było żadnych niedopowiedzeń. 
Nie mam pojęcia, czy Larry jest prawdziwy, czy też nie. W ogóle mnie to nie obchodzi. Chłopacy czują do siebie pociąg TYLKO I WYŁĄCZNIE na potrzeby opowiadania. 

Chyba na siłę przeciągam ten moment. Nadal nie potrafię uwierzyć w to, że to już ostatni rozdział. 
Okropnie bałam się, że będę płakać. Kiedy parę miesięcy pomyślałam o tym, że ten blog będzie musiał zostać kiedyś zakończony to robiło mi się strasznie smutno. Dzisiaj jedynie coś mnie ściska w gardle, ale jest OK. Chyba mam tą świadomość, że już nic więcej nie mogę zrobić jeśli chodzi o tą historie.
Pewnie o wiele gorzej czułabym się gdyby to był mój ostatni blog, a ja rezygnowałabym z pisania. 


Szczególnie chciałabym podziękować tym czytelnikom, którzy są ze mną mimo tego, że ta historia stała się nużąca i ma trochę za dużo rozdziałów. (nie zaprzeczając, bo sama wiem jak jest) oraz tym, którzy dopiero nie dawno trafili na tego bloga i starali się nadrobić ogrom tych rozdziałów. 

Na prawdę jesteście niesamowici!

Pamiętajcie, że wy też macie wkład w tworzenie moich wszystkich opowiadań. Jesteście dla mnie jak paliwo bez, którego strasznie trudno jest mi pisać. Jest to dla mnie wręcz niemożliwe. 

Mam nadzieje, że obejrzycie parusekundowe promo mojego nowego bloga. Mam nadzieje, że dzięki niemu staniecie się jego czytelnikami, a jeśli nie to jest jeszcze zwiastun, który chyba trochę lepiej kreśli fabułę. 
http://www.youtube.com/watch?v=_cMsbTma4ZE

Jeśli macie ochotę to wpadnijcie na mojego tumblra
http://starlight12345.tumblr.com/

Dopiero pod epilogiem podsumuje wszystko ;)
Do następnej notki :*

32 komentarze:

  1. Boziu jakie to cudowne! Płacze... A to u mnie bardzo trudno wywołać. Udało ci się. Kocham cię. Czekam na następny <3 ;** /Mrs. Payne

    OdpowiedzUsuń
  2. O jaaa nie to nie może być koniec. Tak bardzo przywiązałam się do tego bloga i historii ale tylko ty decydujesz czy to koniec czy nie. Także ten tego bardzo świetnie piszesz i mam nadzieję że napiszesz jeszcze nie 1 historię

    OdpowiedzUsuń
  3. boże, mam łzy w oczach. to już praktycznie koniec:(
    ale jeszcze epilog, mam nadzieję, że będą ze sobą :)dziękuję za to opowiadanie<3
    @katie_only

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś niesamowita <3 WOW brak słów rozdział powala na kolana, końcówka była najpiękniejszym momentem w całym opowiadaniu. Dziękuje Ci za to :*/Add

    OdpowiedzUsuń
  5. O Boże, to jest przepiękne!! Nie mogę uwierzyć żeto już ostatni rozdział. Kocham to opowiadanie
    ~Pysia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojeju jaki dludiiii! ;) cudowny! Szkoda, że już kończysz, ale na szczęście piszesz jeszcze inne cudowne opowiadania. Weny życzę i czekam na epilog:/

    OdpowiedzUsuń
  7. No nie wierze, że to ostatni rozdział :C ale skończyło się przepięknie xD uroczy happy end :3 a rozdziałów wcale nie było za dużo! Dzięki nim wszystkim wyszła ci naprawdę świetna historia. Powodzenia w dalszym pisaniu c:

    OdpowiedzUsuń
  8. Sama nie wiem od czego zacząć... może od tego że od połowy rozdziału becze jak jakaś wariatka? No bo z początku jak się z nim pokłóciła to ja tylko się modliłam żeby coś się stało i wróciła do Londynu. No i jak widać moje modlitwy zostały wysłuchane bo wróciła ;) Ale po tym co zrobiła na tej scenie... sama nie wiem kiedy łzy zaczęły mi lecieć po policzkach. Nie spodziewałam się takieg obrotu akcji. Ja bym chyba nigdy nie wyszła na scenę i zrobiła tak jak Torii,ja jestem zbyt nie śmiała. Jak tylko usłyszałam (no przeczytałam,szczegół :P ) że powiedziała że go kocha to zaczełam się szczerzyć do monitora (nie mówie jak to musiało wyglądać ). Ta scenka była cudowna!
    Sama nie wiem co jeszcze napisać, w sumie to i tak już się strasznie rozpisałam, jak tu dotarłaś to moge ci pogratulować ;)
    Moje uszanowanie dla twojego talentu pisarskiego nie wiem jak ty to robisz że pochłania się rozdziały strasznie szybko i się chce jeszcze więcej... to jest jakieś niesamowite nie wiele osób ma taki talent :)
    Jak już lepiej skończę mój monolog bo jak znam sb,że jak teraz nie skończę to będę tak nawijała do wieczora :P
    No to do jutra na ''Taken'' i weny :)
    Buziaki :* ~Oliwia

    OdpowiedzUsuń
  9. ja nie chcę żeby ten blog się skończył ;(
    on jest taki cudownyy <3
    uwielbiam cię i to opowiadanie na długo zostanie w moim umyśle hahaha ;D
    ten rozdział jest taki CUDOWNY I NIESAMOWITY po prostu DOSKONAŁY , AMAZING <3
    jesteś najlepsza i pamiętaj o tym <3
    kurde no zaraz się rozbeczę ;((
    będę tęsknić za tobą i tą historią <3
    KOCHAM CIĘ <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Baaaardzo długi rozdział i za to wieeeelkie dziękuję :*
    Fragment z Larrym jako jedyny trochę mnie zdziwił, ale szczerze do opowiadania pasuję :)
    Martwiłam się, że Zayn da popalić Tori, za kłótnie z Niall'em, ale nic takiego się nie stało.
    Sylwester w domu i pokój z Damianem? Wow wow nie spodziewałam się :D
    A jeszcze bardziej zdziwił mnie pomysł Vicky na przeproszenie Horan'a :)
    Już nie mogę doczekać się epilogu i jak myślę o końcu, to o dziwo nie smucę się, bo mam świadomość, że wszystko co mogłaś włożyłaś w to opowiadanie i jest naprawę świetne i cieszę się , że na nie trafiłam :) Uwielbiam Cię i z przyjemnością będę czekać na początek nowego opowiadania :)
    Pozdrawiam i do ostatniego :* [mimo wszystko dziwnie mi się to pisze :( ]

    OdpowiedzUsuń
  11. WOW NIESAMOWITE!!

    OdpowiedzUsuń
  12. to było niesamowite

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten rozdział był cudowny na wszystkie możliwe sposoby. Piękny, smutny, przerażający (chodzi o pożar). Pobyt w domku i ich pocałunek och to było c-u-d-o-w-n-e. Sylwester. To takie słodkie, że Niall został z Torii. I te zdjęcia! Tym pożarem napędziłaś mi niezłego stracha. Bałam się, że Niallowi znowu coś się stało, a tego bym już chyba Tobie nie wybaczyła ;) Koncert i prezentacja Victorii. Nareszcie zrozumiała, że oni są dla siebie stworzeni. Nareszcie powiedziała, że Niallowi, że go kocha. Szkoda, że to już ostatni rozdział, no, ale wszystko kiedyś musi mieć swój koniec. Już się trochę przygotowalam na koec, więc nie jest tak źle. Czekam na nowe opowiadanie, mam nadzieję, że będzie równie dobre (na pewno będzie). - M

    OdpowiedzUsuń
  14. To najlepsze opowiadanie jakie w życiu czytałam ! A czytałam ich serio bardzo dużo :D Szkoda że to już koniec :( Boże ten rozdział jest taki piękny ! Kiedy go czytałam moje serce co chwile skakało w innym rytmie. Raz w wesołym a raz e takim smutnym że prawie płakałam. Jest piękny ♥ Dobrze że Vicky w końcu zrozumiała że kocha Nialla czekałam na to aż od początku części ! Podejrzewałam że to nastąpi ale w życiu nie pomyślałam że wyzna mu miłość w taki sposób !
    Twoje blogi są najlepsze i nikt nie jest w stanie ich przebić ! Mam nadzieję, że blog nie zostanie przez ciebie usunięty bo mam zamiar go jeszcze kiedyś przeczytać od początku i to raczej nie raz.
    Dzięki za wszystko ! Za to że dla nas pisałaś mimo, że komentarzy z każdym dniem było coraz mniej. BOGU DZIĘKI ŻE PISZESZ JESZCZE INNE OPOWIADANIA BO UMARŁABYM BEZ CIEBIE I TWOICH WSPANIAŁYCH POMYSŁÓW.
    Czekam na epilog i mimo że nie wiem co może się tam stać to wiem że będę ryczeć jak głupia. To już koniec :( jakość nie chce to do mnie dotrzeć bo niesamowicie przywiązałam się do bohaterów i historii.
    Życzę ci dużo weny na epilog do tego bloga i do innych / Lulu

    OdpowiedzUsuń
  15. Wow jaki długi, ale, ale... I tak za szybko go skończyłam! :(
    A jak pomyślę, że to już ostatni to chce mi się walnąć łbem o ścianę. To opowiadanie było takie.. takie.. ohh pieprzyć słowa, uiekfdikdsmolxneodfsnojdipakspinmkwa <-- ooo właśnie takie i jeszcze lepsze, nie umiem pokazać jak bardzo mi się podobało! Ta przemiana Tori, ze zbuntowanej wrednej laski w prawdziwie kochającą dziewczynę. Przemiana Nialla, z pogodnego chłopaczka w faceta, który potrafił stanąć na wysokości zadania, który potrafił pokazać swoją ogromną dojrzałość. :')
    Czytając tego bloga miałam wszystkie sceny przed oczami, jakbym oglądała film. Najbardziej odczułam to przy ostatnich momentach, jak już weszła na tą scenę i w ogóle.. matko, magia. ♥

    Bardzo dziękuję Ci, że stworzyłaś coś tak pięknego! Przyjemnością było wchodzenie tu i wyczekiwanie nowego rozdziału, nawet króciutkiego. Każdy miał w sobie to coś, co uwielbiałam. Mam tylko nadzieję, że nie usuniesz tej strony, tak jak to zrobiłaś np. ze swoim pierwszym blogiem. Jak mam do jakiegoś opowiadania sentyment to często lubię do niego wracać i czytać od nowa. : )
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  16. GENIALNY! I ta prezentacja Tori. Nie spodziewałam się takiego gestu z jej strony. Mi też chce się płakać. Nawet nie wiesz jak bardzo przywiązałam się do postaci Victorii. Jest po prostu odzwierciedleniem mnie. Identyczny charakter.
    Szkoda że to już koniec.

    OdpowiedzUsuń
  17. jezu jak to ostatni... matko jak ja sobie dalej w życiu poradzę bez tego opowiadania ;C boże no..... PIĘKNA HISTORIA, cudowna na pewno zapadnie mi ona w pamięci na bardzo długo.. aż zrobie sobie zakładke może kiedyś przeczytam jeszcze raz.. dalej nie wierze że to już koniec, że tak szybko.. ja ich kocham, to opowiadanie, jest i było cuuudowne !
    kocham Cie za Twoją twórczość <3

    OdpowiedzUsuń
  18. matko napisałam komentarz i okazało sie że nie jestem zalogowana i nie wiem czy ten komentarz sie wysłał, dodał czy nie GRRRRR.
    nie ważne czy będzie czy nie to napisze jeszcze raz !
    CUDOOOOOO. cudowna historia, matko to nie może być już koniec przecież jak ja dalej będe żyć bez niej, bez Nialla i bez Tori ;CC
    to nie może być koniec!... chociaż lepsze to niż taka moda na sukces.. w każdym bądź razie trzeba zrobić zakładeczke i za jakiś czas przeczytać jeszcze raz i jeszcze raz.. chociaż to opowiadanie i tak zapadnie mi na długo w pamięci, sporo już przeczytałam ale większość to była jakaś ściema i połowy nie pamiętam.. ale TĄ historię na bank zapamiętam <3
    kocham Cie za Twoją twórczość i dziękuje za to opowiadanie, bo to opowiadanie to skarb <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Awww <3 Uwielbiam *.* Szkoda ze to juz koniec. Ta historia byla niesamowita. Kocham cie! :-*

    PS. Jaka to piosenka? :-)

    OdpowiedzUsuń
  20. Rany...to jest cudne.Przy końcówce się popłakałam i dalej mam łzy w oczach :')
    Czekam na nn :))

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie mogę uwierzyć, że to już koniec.. Szkoda :( Niesamowita historia i sposób w jaki ją stworzyłaś :) Chyba wszystkie jesteśmy dumne, że mamy wśród nas takie Perełki jak Ty!! Jesteś niepowtarzalna :)
    Czekam na epilog :)
    @angela_dudek

    OdpowiedzUsuń
  22. Przecudowne ! awww *-*

    OdpowiedzUsuń
  23. Nareszcie ! ♥ Czekam na kolejne wia

    OdpowiedzUsuń
  24. Jestem 100,000 gościem ! jjeej ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Jejku nie kończ Błagam :'( przeczytałam twojego bloga całego w 2 dni bo tak mnie w ciągnął i nie się już z nim rozstawać, piszesz na prawdę świetnie czasami tak płakałam ze musiałam od chodzić od laptopa, żeby ochłonąć i obiecałam sobie, że potym rozdziale już koniec ale po prostu nie potrafiłam czytałam go do 5 rano :'( nie możesz go jeszcze trochę przedłużyć ? Niech ona odzyska pamięć proszę <3

    OdpowiedzUsuń
  26. O Boże *.* Cuuudny!! ryczę!! jejku *.*

    OdpowiedzUsuń
  27. Jak ja kocham tego bloga!!!! Po prostu płakałam czytając go nie raz i nie raz się uśmiechałam. Jesteś genialna :*

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie mogę uwierzyć, że już nie ma więcej rozdziałów :'( Jest boski <3 w kilku rozdziałach aż się popłakałam, choć nieraz wybuchałam śmiechem. Ten blog jest tak genialny, że jeszcze przeczytam go nie raz ;) Kocham to jak piszesz <3

    OdpowiedzUsuń
  29. Czytalam tego ff i nie moglam uwierzyc ile wywolal u mnie emocji.... jestem taka szczesliwa ze sa razem!!!! Szkoda ze nie odzyskala swojej pamieci ale wazne ze nadal kocha Nialla!!!! ♥♥♥♥
    Dziewczyno myslalam ze dostane zawal przez cie !!!! Dwa razy prawie usmiercilas Nialla !!!! Na plakalam jak glupia gdzy czytalam co wszyscy mowili w dzien jego pogrzebu (doslowinie plakalam!!!!!)
    Opowiadanie jest piekne jeszcze nigdy takiego nie czytalam!!!! Kocham to co piszesz !!!! Pisz dalej dziewczyno !!!!
    Na pewno mnie nie kojarzysz bo jestem tutaj przez przypadek ale ciesze sie bo moglam przeczytac takie piekne opowiadanie !!!!
    Pozdrawiam skarbie <3
    @andrejjj99

    OdpowiedzUsuń
  30. Skomentuję długo epilog bo teraz nie jestem do tego zdolna <3

    OdpowiedzUsuń
  31. Czy to ma zakinczenie czy tak po prostu sie konczy?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz, to bardzo wiele dla mnie znaczy xx