„Zagadka uspokaja: to problem, który czeka na rozwiązanie. Tajemnica
wywołuje niepokój:to problem, który nigdy nie zostanie rozwiązany.
Pobudza do myślenia, działa na wyobraźnię...”
Éric-Emmanuel Schmitt
- Moje Ewangelie
~25 maj~
-Niall gdzie ty mnie wieziesz? –
pytam lekko wystraszona.
-Niespodzianka.
-A co jeśli jej nie chcę.
-Uwierz mi, że chcesz. Na pewno
ci się spodoba.
Nadal nie mogę uwierzyć w to, że
parą jesteśmy już od trzech miesięcy. Nieraz kiedy budzę się rano myślę, że
nadal jesteśmy tylko przyjaciółmi i gramy w tą śmieszną grę. Dziś w końcu
wyszło słońce. Już spokojnie można stwierdzić, że jest wiosna. Przedwczoraj
odbyło się oficjalne zamknięcie trasy koncertowej. Przez ten czas chłopacy nie
mieli zbyt dużo wolnego czasu, ale Niall starał się jak mógł byle tylko choć
chwilę spędzić w moim towarzystwie. Czasami był nawet w stanie zrezygnować z
posiłków co naprawdę wszystkich dziwiło.
W końcu wychodzimy z samochodu.
Mimo moich protestów na oczach zawiązuję mi jedwabną wstążkę przez, którą nie
widzę nic. Czuję jak wzbiera we mnie złość. Kiedy chcę już zacząć krzyczeć i
szarpać się Niall ściąga chustkę. Ze zdziwienia gwałtownie zaczerpuję
powietrze. To co widzę jest tak niesamowite, że wydaję się być nierealne.
Właśnie znajduję się na skale, z
której rozchodzi się widok na jakieś małe miasteczko. Jesteśmy tak wysoko, że
nawet największe budynki wyglądają jak mrówki, nie mówiąc o ludziach, którzy są
zaledwie punktami poruszającymi się po chodnikach. Tyle tylko, że to nie koniec
atrakcji. Cały ten magiczny klimat, który tu panuję dopełnia słońce, które
powoli znika za horyzontem mieniąc się odcieniami czerwieni i pomarańczu.
Bardzo chciałabym wyrazić zachwyt tym co teraz widzę, ale chyba zapomniałam jak
używa się języka.
-I jak? – słyszę niepewnym głos
Irlandczyka.
Przez to, że tak długo się nie
odzywam pewnie przygotowany jest na najgorsze. Nie zastanawiając się dłużej
obracam się w jego stronę i tak po prostu przytulam. Nie wiem czy kiedykolwiek
będę w stanie przyzwyczaić się do tego dziwnego uczucia, które zawsze
towarzyszy mi kiedy jesteśmy bardzo blisko siebie. Jeszcze do nikogo nie czułam
czegoś podobnego. To co łączy mnie z Niall’em jest czymś wyjątkowym. Czymś co
wyrosło z przepięknej przyjaźni i odmieniło nasze życia na lepsze. Sprawiło, że
jesteśmy szczęśliwsi i dopełniamy siebie nawzajem. Ktoś mógłby powiedzieć, że
jesteśmy kolejną parą nastolatków, którzy niedługo się sobą znudzą i rozstaną,
ale ja wiem swoje.
-To jest niesamowite. – szepczę
do jego ucha.
-Cieszę się, że ci się podoba.
Odsuwamy się od siebie tylko po
to, aby rozłożyć koc, które zabrał ze sobą blondyn. Siadamy na nim, a on zabiera
się za jedzenie. Na ten widok uśmiecham się i spoglądam na ten przepiękny krajobraz,
który rozciąga się przede mną.
-Mówiłam ci już, że Max jest z
Martą? – pytam.
-Z jakieś milion razy.
-To przez to, że nie mogę
uwierzyć, że mój Max się zakochał.
-Wiesz, że kiedy mówisz „mój” Max
jestem zazdrosny?
-Nie, ale dziękuję, że mnie o tym
poinformowałeś.
-Mogłabyś mi to jakoś
wynagrodzić. O na przykład powiedzieć „mój” Niall.
-Takie małe słówko, a tak bardzo
ci na nim zależy?
-Tak.
Przytulam się do jego ramienia i
patrzę mu głęboko w oczy.
-MÓJ najukochańszy i
najwspanialszy Niall.
W nagrodę dostaję jego szeroki
uśmiech. Po chwili delikatnie muska moje usta.
-Od razu lepiej. – szepcze nadal
blisko moich warg.
-Wiesz, że jesteśmy dziwną parą?
– pytam po chwili.
-Dlaczego?
-Bo przeważnie jest, że chłopak to taki badboy, a dziewczyna wręcz przeciwnie. U nas to jest odwrotnie.
-Uważasz, że jestem grzeczny?
-Tak.
-Wiesz, że to odbiera mi moją
męskość. - Robi zbolałą minę, która od razu rozśmiesza mnie.
-Dla mnie jesteś wystarczająco
męski.
-Ufff co za ulga!
***
Niestety wszystko co dobre w
końcu musi się skończyć. Tak samo dzieję się z tym przepięknym wieczorem.
Słońce zaszło już całkowicie i zrobiło mi się trochę zimno.
-Niall. Jedziemy już? – pytam
przerywając ciszę, która panuję już dobrych parę minut.
-Poczekaj chwilę. Wiem, że pewnie
jesteś już zmęczona, ale kiedy to zobaczysz nie pożałujesz.
-Co znów?
-Obiecuję parę minut. – Uśmiecha
się tajemniczo, a ja już dobrze wiem, że nie ważne o co by mnie poprosił na
pewni bym się zgodziła. – Spojrzyj w górę.
Robię to o co mnie prosi i znów
nie wiem co powiedzieć. Dobrze wiedział, że zawsze chciałam zobaczyć gwiazdy w
całej okazałości, ale światła w miastach nie pozwalały mi na to. Gdybym jeszcze
miała przy sobie sztalugę i farby byłabym naprawdę spełniona.
-Tori?
-Tak? - Odwracam głowę w jego
stronę i widzę jak nerwowo przygryza wargę.
-Jej, nie rób tak.
-Dlaczego?
-Bo za chwilę się na ciebie
rzucę.
-Nie mam nic przeciwko.
-Dobra nie ważne. Co chciałeś mi
powiedzieć? - Przez chwilę patrzę na niego wyczekująco. Nie uzyskuję
odpowiedzi, jedyne czym mnie nagradza to delikatnym gładzeniem po policzku.
Niespodziewanie spogląda w moje oczy i całuję mnie. Od razu odwzajemniam
pocałunek, który jest słodki, ale zarazem ma swojego pazura. Niestety musimy
się od siebie odsunąć, aby zaczerpnąć powietrza.
Cholera, czy jego oczy naprawdę
błyszczą?
-Kocham cię. – szepcze, a ja mam
przez chwilę wrażenie, że przesłyszałam się.
Trzeci raz tego dnia nie wiem co
mam zrobić, ani powiedzieć. W takiej chwili wypada powiedzieć co się czuję do
drugiej osoby. Najlepiej jak będzie to samo, wtedy wszyscy będą szczęśliwi, ale
czy ja naprawdę żywię do niego to samo uczucie? Nigdy tak naprawdę nie
zastanawiam się nad tym jak mogę nazwać uczucie jakim go darzę. Jest mi dobrze z
nim, ale nigdy nie pomyślałam, że będzie chciał się dowiedzieć czegoś takiego.
Dopiero kiedy kończę moje
przemyślenia na temat tego, co ja do niego czuję dochodzi do mnie sens jego
słów. Wiem, że ludzie często rzucają te słowa na wiatr. Sama zrobiłam to już
raz. Tyle tylko, że byłam trochę młodsza, teraz moje oczy otwarły się na
niektóre rzeczy.
-Wiem, że ty nie…
-Skąd możesz to wiedzieć?
-Czyli ty…?
-Sama nie wiem. Obiecuję, że
będziesz pierwszą osobą, którą o tym poinformuję.
***
~26 maj~
Wokół mnie rozstawione są
niezliczone ilości pojemniczków, w których mieszam wszystkie możliwe odcienie
błękitu. Obiecałam sobie, że znajdę idealnie pasujący kolor do jego oczu. Nie
szkodzi, że w tej chwili nie ma go przy mnie. Znam jego twarz lepiej od swojej.
Wiem doskonale, że żaden z uzyskanych kolorów nie oddaje barwy jego oczu.
Jak na razie udało mi się
naszkicować jego twarz. To było proste jak drut. Wielokrotnie kiedy jeszcze
spał palcami badałam każde załamanie i kształt. Najgorzej było z oczami. Nie
mogę użyć byle jakiego odcieniu. Musi być idealny.
Pracuję nad tym wiele godzin. W
końcu się poddaję. Wiem, że to nie ma sensu. Barwy tęczówek Niall’a nie da się
tak po prostu skopiować. Są jedyne w swoim rodzaju i za to tak naprawdę je
kocham.
Kocham tylko tęczówki? A może
kocham w nim wszystko?
Te dwa pytanie zaprzątają moją
głowę do takiego stopnia, że nie mogę spać całą noc.
***
~27 maj~
-Jak to dzisiaj macie koncert?
Przecież trasa koncertowa już dawno się skończyła.
-To nie znaczy, że mamy wolne.
Poza tym to koncert charytatywny. Zaśpiewamy tylko dwie piosenki i to wszystko.
– odzywa się Zayn.
-Idziesz z nami. - Harold
uśmiecha się do mnie uwodzicielsko tak jakby zapomniał o tym, że mam chłopaka i
za bardzo za nim nie przepadam.
-Wcześniej to już nie łaska mi o
tym powiedzieć?
-Oh kochanie, nie denerwuj się
już tak. - Niall przerywa konsumowanie kanapki i przytula mnie do siebie dając
mi całusa w policzek. Uwielbiam kiedy właśnie w taki sposób mnie zaskakuję.
Gdzieś z prawej strony słyszę
dość znaczące chrząknięcie, które na pewno należy do Jonathana. Kiedy
dowiedział się o naszym związku był zaskoczony, ale nie miał nic przeciwko, ale
jeśli chodzi o okazywanie sobie uczuć przy nim to już zupełnie inna sprawa.
Nawet tak niewinny pocałunek w policzek drażni go. Wynika to pewnie z tego, że
nie uczestniczył w moim życiu kiedy byłam mniejsza i nie mógł w międzyczasie
uświadomić sobie tego jak dorastam.
-Tato mogę z tobą porozmawiać na
osobności? – pytam co niezwykle go dziwi.
Rzadko zwracam się do niego w ten
sposób. Najczęściej zapominam się i po prostu wale po imieniu. Potwierdzająco
kiwa głową i wchodzimy do jego gabinetu. Przysięgam, że w tej chwili ma tak
poważną minę jakby spodziewał się, że powiem, iż jestem w ciąży. Uśmiecham się
do niego uspokajająco.
-Już na początku mojego przyjazdu
do Londynu miałam zadać ci to pytanie, ale nie było jakoś dobrej do tego
okazji. Chodzi o to, że od bardzo dawna starałam się namalować pewne miejsce.
-Jeśli są ci potrzebne jakieś
szczególne przybory do malowania to powiedz mi o tym.
-Nie przerywaj mi. Tu chodzi o
coś innego.
-Czyli?
-Odkąd pamiętam w mojej głowie
zapisane było przepiękne miejsce. Myślałam, że wiedziałam je w jakimś filmie,
albo po prostu je sobie wymyśliłam. Pamiętasz jak Niall zabrał mnie na wagary?
-Aż za dobrze.
Widzę jak zaciska zęby. Wiem, że
później będę żałować tego, że przypomniałam mu to zdarzenie. Czuję lekki lęk o
to, że przez to zmieni podejście do mojego związku. Właśnie MOJEGO ZWIĄZKU.
Nadal nie mogę przyzwyczaić się do tego określenia.
-Wtedy Niall chciał mi pokazać
jakieś przepiękne miejsce. Wtedy okazało się, że to jest to samo, które próbuję
namalować.
Spodziewałam się, że na jego
twarzy zobaczę zdziwienie. Nie stało się tak.
-Chyba domyślam się dlaczego.
************************************************************************************
Heeeeeeeeeeeeeeej!
No i jestem. Mam nadzieje, że choć trochę cieszycie się z mojego powrotu tutaj :)
Już wczoraj wieczorem miałam Internet, ale późno wróciłam do domu, na dodatek złapało mnie choróbsko.
Wiele osób myśli, że skoro Niall i Tori są już razem, to powoli zakończę to opowiadanie. Nic bardziej mylnego. Za szybko się mnie stąd nie pozbędziecie :) Jeśli ktoś ma już dość tego opowiadania to może przestać je czytać, bo nie ma co liczyć, że szybko je zakończę. Jak dobrze pójdzie to powstanie nawet trzecia część. Od razu was uspokajam, że nie będę was zanudzać jak w tym rozdziale, bo mam już pomysł na to jak to wszystko ułożyć, który być może wam się spodoba.
Nie pytajcie kiedy nowy rozdział, bo nie jestem w stanie podać wam konkretnej, ani przybliżonej daty. Minęły dopiero dwa tygodnie szkoły, a ja nie mam czasu na nic innego.
To do następnego :***
WOW!
OdpowiedzUsuńŚWIETNY ROZDZIAŁ.
...tylko szkoda, że taki krótki, ale rozumiem...
Czekam na nexta
Niesamowite. Nie mogę doczekać sie nexta<3 :*
OdpowiedzUsuńZacznę od och'ów i ach'ów nad wspaniałym rozdziałem. Od razu przepraszam że nie komentowałam wcześniej. Ponieważ troszkę się mi plany zmieniły....Ale jeśli chodzi o rozdziały ten i poprzednie to G-E-N-I-A-L-N-E!
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać całej tej historii ojca Torii. Czuję że to będzie bomba. Tylko błagam na kolanach: niech Torii i Niall dalej razem będą, niech nic ich nie podzieli! Błagam! W końcu są szczęśliwi(chociaż nie każde z nich o tym wie, tak do końca).
wspaniały rozdział, wspaniały... i wyczekuję następnego rozdziału
ps. Powodzenia w szkole i dasz radę z nauką:) wierzę w Ciebie:)
Lalaith
http://all-for-one-and-one-for-all-1d.blogspot.com/
Świetny rozdział! Ilysm <3 xxx
OdpowiedzUsuńWoooow rozdział! :) Tori i Niall <3 awwww <3 cudny ten fragment o ich wieczorno-nocnej wycieczce i o oczach Niall'a <3 Coś czuję,że to będzie bomba z tym miejscem...Czekam z niecierpliwością:) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNo to witam w klubie : "Jestem Chora i Umieram"
OdpowiedzUsuńMnie też złapał jakiś wirus... ech..
A co rozdziału : Strasznie, straszniem strasznie przyjemni mi się go czytało. Był taki lekki i prze słooodki! Niall i Tori - normalnie cudo.
Fajnie jakby Niall na serio miał taką dziewczynę.
Ty mi tu nie gadaj, że mamy Cię dość, to nas nudzi.. tere fere..
Jesteś w błędzie!
A ja będę normalnie spełniona jakby powstał 3 sezon ;**
Dlaczego akurat w TAKIM momencie? :D
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny, ale to nie nowosć! :)
Nie mogę się doczekać następnego :))
http://whenever-you-kiss-him-im-breaking.blogspot.com/
Czyżby Niall i Tori byli spokrewnieni?XD
OdpowiedzUsuńPomyslalam dokladnie o tym samym XD
UsuńRozdzial ekstra :-D I ciesze sie ze zamierzasz napisac czesc trzecia. Nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu <3
Jak romantycznie <3 Cudownie Ci to wyszło, strasznie cieszę się ze szczęścia tej pary. W ogóle to tak się wczuwam w tą historię, jakby była prawdziwa. Źle ze mną. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie kończysz opowiadania, bo chyba bym umarła :< Czekam z niecierpliwością na nexta + powodzenia w szkole!
Świetny :D fajnie się czytało :D czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńCudowny 💖 mam nadzieję że niedługo będzie next <3 zapraszam na moje tłumaczenie minicowell1d-tlumaczenie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńRozdział super, powiem Ci że przyzwyczaiłam się do 'tamtej' Tori i jakoś tak nie mogę się odnaleźć w tej całej słodkości i romantyzmie, ale myślę że się przyzwyczaję. Lubię opowiadania ze zwrotami akcji i wątkami kryminalnymi dlatego byłam bardzo niepocieszona że skończyłaś w takim momencie ale wiem, to taki chwyt reklamowy. ;D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Ciesze się ze sytuacja z twoim inernetem wróciła do normy. Jestem ciekawa jak rozwiniesz wątek z tym tajemniczym miejscem. Ciesze się ze nie zamiezasz kończyć jeszcze tego opowiadania. Sugestia z trzecią częścią opowiadania bardzo m się podoba. Bardzo wczuwam się w to opowiadanie. Romantyczne sytuacje z udziałem Tori i Naila są super. Masz wielki talent. Mnie też wczoraj trafiła choroba.
OdpowiedzUsuńKocham i pozdrawiam Bożena.
Ona nie wie, czy go kocha? Nie szkodzi, ja wiem, że tak i mi to wystarczy :) Są tacy uroczy... No po prostu wspaniali i cudowni. A swoją drogą, ciekawe, co wie ojciec Tori. Może jej mama przyjechała z nią kiedyś do Londynu i wtedy się z nim spotkała? Nie wiem i nie mogę się doczekać, aż się dowiem... Weny :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
OdpowiedzUsuńTylko kończyć w takim momencie?!
No nic, czekam na następny i pozdrawiam ;*
http://i-wish-i-knew-the-answer.blogspot.com/
Świetny rozdział!Czekam na kolejny. Pozdrawiam i życzę weny!
OdpowiedzUsuńpo-prostu-tylko-ja.blogspot.com
ssuuuuper rozdział byle tak dalej :3
OdpowiedzUsuń