Obserwatorzy

czwartek, 25 lipca 2013

Rozdział 4



„Rodzice tracili tak wiele energii na zamartwianie się skutkami, jakie wywrą ich czyny i decyzje na rozwój potomstwa, podczas gdy wyglądało na to, że charakter człowieka określają przede wszystkim rówieśnicy. To przyjaciele cię kształtują: pierwszy kumpel, pierwsza dziewczyna, pierwsza impreza, pierwszy dzień w szkole, doświadczenia poza domem. Osobowości rodzą się na podwórku.” 
Lisa Jewell - Trzydziestka na karku



~1 styczeń~
Lekko chwiałam się i opierałam o ciągle śmiejącego Niall’a, ale w końcu doszłam do domu. Zdziwiła mnie jego nagła zmiana humoru, ale cieszyła mnie bardzo. Wprowadził mnie do kuchni i dał szklankę wody. Siedząc chwilę przestało kręcić mi się w głowie. Wstałam.
-Hej, hej, a ty gdzie? – zapytał.
-Idę tańczyć. Nie to co ty sztywniaku.
-Teraz od razu sztywniak. O ile sobie przypominam niedawno jeszcze nazywałaś mnie przyjacielem. Widzę, że dużo stało się przez tę chwilę. Dobra nie ważne siadaj.
-Nadal nie wiem o co ci chodzi. Przecież powiedziałeś co leży ci na sercu. Chyba trochę ci ulżyło, bo masz lepszy humor, więc dlaczego nie chcesz iść potańczyć.
-Po prostu nie chcę.
-No wiesz co mi odmówisz?! – krzyknęłam oburzona. Chłopak przez chwilę myślał intensywnie, wiedziałam to, ponieważ w takich sytuacjach bez mrugnięcia powiekami patrzał na jakiś przedmiot przy tym zabawnie marszcząc brwi. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że pamiętam każdy szczegół. Najwyraźniej nawet nieświadomie zwracałam na to uwagę.
-No dobra niech ci będzie, ale tylko jeden. – Zaczęłam skakać jak oszalała w ten sposób okazując swoje szczęście. Niall z szerokim uśmiechem na twarzy przyglądał mi się. Po chwili złapał mnie za rękę i wyciągnął do pomieszczenia, w którym nie dało się normalnie rozmawiać, ponieważ muzyka wszystko zagłuszała. Niby od niechcenia spojrzałam na didżeja i okazało się, że jest nim Malik. Musiałam przyznać, że nieźle sobie radzi. Muzyka była świetna. Od razu zaczęłam poruszać się w jej rytmie zresztą tak samo jak Horan.
Widziałam, że dobrze się bawi, ale z jego miny można było wyczytać pewną obawę. Nie miałam pojęcia o co chodzi. Przecież tak bardzo nie przejmowałby się tym, że po skończeniu osiemnastki wyjeżdżam. Jest jeszcze tyle czasu, że wszystko może się zmienić. Na przykład możemy się z jakiegoś powodu znów się znienawidzić, wtedy już nie będzie mu przeszkadzał brak mojej obecności, wręcz będzie mu na rękę.
-Uwaga, uwaga. – Usłyszałam charakterystyczny głos Zayn’a. – Wszystkich zainteresowanych grą w butelkę zapraszamy do jadalni.
Uśmiechnęłam się do blondyna, który tylko pokiwał przecząco głową. Po chwili niespodziewanie złapałam go za rękę i niemal zaciągnęłam do pomieszczenia, w którym zebrało się przynajmniej dwadzieścia osób. Gdyby nie to, że stół został przeniesiony z pewnością nawet połowa by się tam nie zmieściła.
-Tori błagam. – jęknął Irlandczyk.
-Nie mam mowy. Siadaj. – odparłam władczym głosem, taki jak za dawnych czasów.
-To już wszyscy? – Zapytał jakiś brunet, który miał odstające uszy. Nigdy nie lubiłam takich, dlatego bardzo cieszył mnie fakt, że nie jestem takowych posiadaczką.
-Raczej tak. Jakby co to ktoś się dołączy. – Zabrał głos Conor Maynard. WHAT! To on tu jest!!!??
-OK, w takim razie ja zaczynam. – powiedziała Eleanor. Zakręciła butelką i wypadło na Lou.
-To nie sprawiedliwe! – wykrzyknął ktoś.
-To przeznaczenie. – odparł Tomlinson.
-Prawda, czy zadanie.
-Prawda.
-Ile miałeś dziewczyn?
-Na pewno chcesz to wiedzieć kochanie?
-Tak.
-Te z przedszkola też mam liczyć.
-Oczywiście.
-No to będzie tak około 7.
-Aż siedem, czyli ja jestem 8.
-Tak. Ósma i ostatnia. – Uśmiechnął się do niej łobuzersko i złożył na jej ustach słodkiego całusa. Nadal nie mogłam nadziwić się temu jakim pięknym uczuciem darzy się ta para.
Louis zakręcił butelką. Wszyscy w napięciu czekali na kogo wypadnie. Serce zabiło mi mocniej kiedy obok mnie zaczęła zwalniać. Jak na złość wypadło na mnie. Lubiłam tą grę, ale wolałam ją obserwować niż wypełniać głupie zadania.
Widząc minę bruneta domyśliłam się, że coś knuje.
-A więc pytanie, czy zadanie? – Uważnie przyglądałam się jego twarzy mając nadzieje, że cokolwiek z niej wyczytam. Niestety nie udało się.
-Zadanie. – odparłam niepewnie. Zdałam sobie sprawę, że to był błąd, ponieważ chłopak uśmiechnął się jak złośliwy chochlik. Mimo to nie mogłam ryzykować wybrania pytania, ponieważ w moim życiu stało się wiele rzeczy, o których wolę nie mówić.
-Świetnie. W takim razie. Dziesięć minut. Szafa. Ty. Niall.
-Że co!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-Dlaczego szafa? – zapytał blondyn lekko zszokowany.
-Ponieważ tam będziecie naprawdę blisko siebie.
-Ty naprawdę powinieneś się leczyć. Przecież dobrze wiesz, że ja i Niall jesteśmy tylko i wyłącznie przyjaciółmi! Po co robisz takie rzeczy?
-Aby zmienić waszą przyjaźń w coś więcej.
-Serio?! Jest z tobą gorzej niż myślałam.
          -Może i tak, ale zobaczysz, że w końcu dopnę swego. Wtedy ja będę się śmiał.
          -Przecież ja wcale się nie śmieje.
          -Dobra, dobra. Idziemy. – odparł władczym tonem.
          -Nienawidzę cię! – Posłałam mu groźne spojrzenie i wstałam. Cały czas nie spuszczałam z niego oczu. Widziałam wyraźną satysfakcję wymalowaną na jego twarzy.
           Droga do jego pokoju dłużyła nam się niemiłosiernie. Z jedne strony cieszyło mnie to. Wcale nie chciałam wykonywać tego zadania, ale nie miałam zamiaru łamać zasad tej gry.
            Podświadomie bałam się, że mój przyjaciel znów mnie pocałuję. Wielokrotnie powtarzałam sobie, że po prostu czuł się samotny i dlatego mnie pocałował, ale nadal czasami mam wrażenie jakby mu na mnie odrobinę za bardzo zależało.
            W końcu wchodzimy do pomieszczenia, które wygląda jakby było świeżo po przejściu tornada. W porównaniu z tym pokojem w moim panuję nieskazitelna czystość. Co jak co ale zgniłych ogryzek od jabłek na pewno bym nie zostawiła na jednej z półek.
            -No to miłej zabawy życzę gołąbeczki. – Otwiera szafę i ruchem ręki zaprasza nas do niej. Uśmiechając się przy tym szyderczo. Niepewnie zaglądam do środka. Tak jak się spodziewałam jest tak ogromny bałagan. Nie wiem po co mu ubrania letnie, ale niech już mu będzie. Jedyne co mnie niepokoi to to, że z trudem zmieszczę się tam sama, a co dopiero z moim towarzyszem. Cóż widzę, że zapowiadają się długie i męczące 10 minut.
             -Spierdalaj! – Po tych słowach wciskam się do środka, a zaraz po mnie niepewnie wchodzi blondyn.
              -Do zobaczenia za dziesięć minut! – krzyczy Louis i zamyka drzwi szafy na klucz.
              -Ej tego nie było w umowie!
              -Upss zapomniałem o tym wspomnieć. Przypadkiem moglibyście przecież wyjść, a mi się nie chcę was pilnować. Pewnie czulibyście się nieswojo w moim towarzystwie, a tak to możecie iść na całość.
               -Matko, co za cep!!!
               -Dziękuję! – krzyczy i wychodzi z pomieszczenia. Zostawiając nas samych. Dopiero po chwili zauważam bliskość chłopaka. Nie ma miejsca na moim ciele, które nie dotykało by go. Z wielkimi oporami muszę przyznać, że jest mi przyjemnie. Czuję jak moje serce zaczyna mocniej bić. Jezu Torii ogarnij się! To twój przyjaciel!
                Dzięki małym promieniom światła wpadającym przez szpary mogę zauważyć, że mój towarzysz jest strasznie blady.
                -Ej co jest?
                -Nie czuję się zbyt dobrze.
                -Tylko mi tu nie rzygaj!!! – krzyczę zaniepokojona stanem moich ubrań.
                -Nie to nie w moim stylu, ale przygotuj się, że mogę zemdleć.
                -Co?????
                -No bo ja….
                -Co ty?!!!!!
                -Ja mam klaustrofobię.
                -Weź nie pierdol!!! Jak on mógł kazać ci tu wejść!!!?
                -On o niczym nie wie.
                -Jak to o niczym nie wie?!!! Tacy z was przyjaciele, a nie mówicie sobie tak ważnych rzeczy?
                -Po prostu wcześniej nie było okazji.
                -Na takie rzeczy zawsze jest okazja!!!! Skoro wcześniej tego nie zrobiłeś, to równie dobrze mogłeś go poinformować teraz.
                -Ale wtedy wybrałby kogoś innego.
                -No i co z tego.
                -Pomyślałem, że będziesz wolała moje towarzystwo niż jakiegoś chłopaka, którego w ogóle nie znasz. – Mimo tego, że nadal byłam na niego wkurzona, to po słowach, które wypowiedział spróbowałam się uspokoić. Cholera jak on może być taki słodki!?
                -No i dobrze pomyślałeś. Dziękuję, ale nie powinieneś robić tego takim kosztem.
                -Wierz mi warto było. – Zauważam, że spogląda na moje usta. Chcę się choć minimalnie od niego odsunąć, ale nie mam gdzie.
                -Nie bój się nie pocałuję cię. – Wypowiadając te słowa patrzy mi prosto w oczy.
                -Skąd wiedziałeś, że o tym pomyślałam.
                -Bo zrobiłaś się prawie tak samo blada jak ja.
                -Serio?
                -Tak serio.
                Potem nastała cisza. Wcale mi nie przeszkadzała wsłuchiwałam się w przyśpieszony oddech chłopaka. To mnie relaksowało. Mimo tego, że było mi strasznie niewygodnie. Spojrzałam na jego twarz i pierwsze co przyciągnęło mój wzrok to jego oczy, które w półmroku przybrały nieznaną mi dotąd barwę czyli granat. Widziałam w nich nutkę strachu. Co dodatkowo potwierdzał jego szybszy oddech.
                -Co mam zrobić, żebyś przestał się bać? – zapytałam.
                -Mów o czymkolwiek. Tak abym zapomniał, że tu jestem.
                -OK, ale o czym?
                -O wszystkim. Nie wiem powiedz co ci się we mnie najbardziej podoba.
                -Podobają mi się twoje oczy. Mają przepiękny kolor. Kiedyś spróbuję uzyskać taki odcień.
                -A charakter?
                -W twoim charakterze nie podoba mi się kompletnie nic.
                -Ej, no. – Gdybyśmy mieli więcej miejsca jestem pewna, że dałby mi kuksańca.
                -OK. Uwielbiam to, że cały czas się śmiejesz. Czasami mam wrażenie, że wziąłeś jakieś narkotyki. Przy tobie czuję się jakoś inaczej. Prawie tak jak przy Max’ie. Wiem, że mogę być sobą. Jesteś naprawdę uroczy, kiedy tak walczysz o jedzenie, albo kiedy robisz takie rzeczy jak teraz. Nigdy w życiu nie spotkałam tak niesamowitego chłopaka jakim ty jesteś. Teraz ty.
                -Co ja? – Jego oczy błyszczały tak jak najbardziej lubiłam. Najwyraźniej to co powiedziałam bardzo go poruszyło.
                -Co we mnie lubisz najbardziej?
                -To, że w końcu przestałaś być wredna. No dobra może nie do końca, ale to jak bardzo starasz się być miła mnie urzekło. Podziwiam cię za to, że mimo tych wszystkich problemów, z którymi się borykasz nadal się jakoś trzymasz.
                -A twoja ulubiona część ciała?
                Widziałam jak nerwowo przygryza wargę. Przez to jeszcze bardziej zastanawiałam się co to też może być.
                -Usta. – wyszeptał.

****************************************************************************
I jak?

Przypominam o tym, że nadal trwa konkurs na wykonanie szablonu na tego bloga. Szczegóły tutaj---> klik

Założyłam nowego bloga, na którym jest już zwiastun (muzyka też, więc jeśli ktoś już go widział wcześniej, to zapraszam jeszcze raz, bo teraz jest całkowicie inny efekt) Zainteresowanych zapraszam po ten ADRES 

Na waszych niektórych blogach mam okropne zaległości jeśli chodzi o  czytanie i komentowanie rozdziałów. Wynika to z tego, że mam trochę zamieszania z nowym blogiem, ale już niedługo nadrobię to :)))

18 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział :D Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Woow. *.* Cudowny. <3
    Coś mi się wydaje, że tu nie obejdzie się bez pocałunku. ^^
    Czekam na następny.
    Życzę duużo weny. :)

    PS. Nominowałam Cię do The Versatile Blogger. :)
    Więcej info. znajdziesz tu: http://stole-my-heartx.blogspot.com/2013/07/the-versatile-blogger.html

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG ! <3
    Boże !
    To jest cudowne !
    Ja pierniczę ! <3

    Nie wiem jak Ty to do cholery jasnej dziewczyno robisz.
    Każdy rozdział jest lepszy. Bardziej.. Prawdziwy.
    W tym czuję wszystkie emocje Nialla i ten czas, w którym przebywa z Tori w szafie w sumie razem z nim przeżywam. Opisujesz to tak prosto, ale to jest plus. Bo jest to naprawdę urzekające i realne. ;)
    Kocham tego bloga, zresztą jak wszystko co tworzysz ;>

    OdpowiedzUsuń
  4. W takiej chwili przerwac ejjjj !!!
    A co do rozdziału niesamowity *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. kurcze, jaki piękny rozdział! czytałam aż kilka razy, tak bardzo mi się spodobał, no i ta sytuacja pomiędzy Tori a Niallem! Cudo! Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej. Świetny rozdział.
    Fajne zadanie dał Louis Tori. I ten jego tekst - "Aby zmienić waszą przyjaźń w coś więcej". No rozwalił mnie po prostu. Kurcze, Niall ma klaustrofobię, nie dobrze. I dlatego tak zareagował, gdy usłyszał, że mają iść do szafy. Biedaczek. Jemu podaba się Tori na 100%. Pewnie będąc z nią w tej szafie tak blisko, ma ochotę znowu ją pocałować. Jestem ciekawa co będzie dalej...
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Czekam na więcej. Kocham to opowiadanie ♥♥ Jestem Twoją wielką fanką. Życzę duużo weny. Ściskam, Maarit :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział fantastyczny!
    Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger. Więcej informacji na http://one-direction-opowiadania-i-imaginy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. O jejku sytuacja z szafą była na prawdę FENOMENALNA *o*
    Louis nieźle kombinuje, no bo przecież oni niezaprzeczalnie, w końcu będę razem - wierzę w to ja i nadal będę trzymać kciuki. Zawsze zaczyna się od przyjaźni, przecież idealny związek opiera się na faktach o sobie, a je poznajemy zawierając przyjaźnie. Wówczas wiemy co tak na prawdę druga osoba chce, jaka jest. Z dnia na dzień dowiadujemy się coraz to ważniejszych faktów. Wkrótce nadchodzi i ten moment, w którym to przyjaźń zamienia się w coś pięknego. Związek, ach taki cudowny, który nie zawsze przetrwa. No ale miejmy nadzieję, że tutaj tak nie będzie. Szkoda by było, by Torii ktoś zadał cierpienie. Otrzymała go już tyle, no ale złe rzeczy przytrafiają się dobrym ludziom. Wymaga ofiar życie w okopach
    To oczodoły szczęścia w zbombardowanym mieście.
    Niekiedy jest i tak, że osoby wiedzą o nas więcej niż my o sobie. Usta "przyjaciół" układają się w krzywiznę kłamstwa. Znają nas na tyle dobrze, że wiedzą jak skutecznie i w jakie miejsce uderzyć. Tylko oni mogą tak na prawdę nas pogrzebać. Liczymy na coś pięknego, nie zdając sobie konsekwencji z tego co może nadejść. Ale, zawsze jest to ale, które ma dwie twarze, dwa oblicza - różniące się, prawdziwe.
    I znowu napisałaś kolejny, świetny dział, który wprawia mnie w zastanowienie. Sentymenty, ach te piękne.. Na prawdę podoba mi się twój blog i nadal będę na niego bardzo często zaglądać. Dużo weny ci życzę.


    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jacie w takim momencie przerwac.... zanim dodasz kolejny rozdzial to oni sie w tej szafie uduszą. super rozdzial nic dodac nic ująć. Wspanialy blog :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Co kocham w twoich blogach? WSZYSTKO!
    Te cytaty na początku rozdziałów są naprawdę bajeczne i podświadomie skłaniają mnie do refleksji. Rozdział świetny jak zwykle. Niall jest takim słodziakiem:3
    Wpadnij do mnie- nowy rozdział not-only-1d.blogspot.com
    Pozdrawiam:*

    Much Love xx

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział świetny!
    Masz talent dziewczyno :P
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. O kurka wodna! Ale czad rozdzial :-D

    OdpowiedzUsuń
  13. <3 KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział niesamowity. Czekam na nexta<3 :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Nominuję cię do Liebster Awards ☺ Szczegóły pod tym adresem :
    http://century-mistake.blogspot.com/2013/08/liebster-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  16. o jaaaa <3 ta akcja z szafą... ŚWIETNA !!!
    no mega, i jeszcze koniec rozdiału i te usta i awwww rozpływam sie nie no przecież z nich musi coś wyjść muszą być razem. Świetny rozdział, kawał dobrej roboty, podziwiam Cię i czekam na kolejny buziaki <3

    OdpowiedzUsuń
  17. kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  18. zaczęłam dzisiaj czytać twojego bloga i już skończyłam tak mnie wciągnął ;D piszesz niesamowicie :D czekam na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz, to bardzo wiele dla mnie znaczy xx