Obserwatorzy

czwartek, 9 maja 2013

Rozdział 10

„Przyjaźń rodzi się w momencie, gdy jedna osoba mówi do drugiej: "Co? Ty też? Myślałem, że tylko ja".”

- Clive Staples Lewis (z książki Cztery miłości)


~20 październiki~
        Tak strasznie bałam się, że dziś mi nie przejdzie, ale na szczęście czuję się już o niebo lepiej. Ludzie już chcieli kupować mi wiązanki. Max choć starał się to ukrywać, to za każdym razem, kiedy łączyłam się z nim na Skype widział przerażenie pomieszane z zaniepokojeniem na jego twarzy. Chyba jeszcze nigdy w życiu nie byłam, aż tak bardzo chora. Gdyby nie ten okropny ból, który promieniował po całym moim ciele to całe chorowanie nie byłoby takie złe. W końcu po pięciu dniach udało mi się tak wydrzeć, że szanowne gwiazdeczki przestały tu przychodzić.
      Mój pokój był dosłownie calutki zapełniony balonikami, kwiatami, misiami i innymi takimi duperelami. Oczywiście nie zabrakło jedzenia, które chyba tonami przemycał tu blondyn, nie liczyło się to, że połowę i tak zjadał on. Miał serdecznie dość tego ich słodzenia i przepraszania za to co zrobili. Niestety twardzi z nich zawodnicy, bo parę dni darcia się nic nie dawało. Nie chcieli odpuścić. Za wszelką cenę próbowali mi wszystko wynagrodzić. Szkoda tylko, że mnie wcale to nie satysfakcjonowało. Tłumaczyli się tym, że Jace kazał im miec mnie na oku w razie gdyby coś się działo, ale wyraźnie widziałam na ich twarzach poczucie winy. Dobrze im tak!
      Niestety moja dwu dniowa sielanka nie może trwać wiecznie. Znów przychodzi do mnie lekarz i oznajmia, że jestem już zdrowa. Okazuję się, że mogę już iść do szkoły. Mój ojciec nie kryję entuzjazmu. Najwyraźniej dla niego edukacja to bardzo ważna sprawa. Cieszę się, że nie zmusza mnie abym szła do zwykłej szkoły tylko spokojnie mogę wybrać artystyczną.

~22 październik~ 
-Nigdzie z wami nie jadę!!! - nie zważając na co chwilę powracający ból gardła krzyczę na cały głos.
-To jak chcesz dostać się do szkoły? - pyta mój ojciec nadzwyczajnie spokojnym głosem. Czasami prawie podziwiam go za tą anielską cierpliwość.
-A od czego są autobusy? - wiem, że to było głupie, bo kto woli jechać obskurnym i brudnym autobusem zamiast pięknie pachnącym czerwonym kabrioletem? Jednak wolałam wytrzymać te niewygody niż niepotrzebnie zwracać na siebie uwagę dzięki "kochanemu" One Direction, które nadal aż zżerały wyrzuty sumienia i nadal usilnie próbowali na wszelkie sposoby mi dogodzić. Nigdy nie lubiłam zwracać na siebie zbyt dużej uwagi. Mimowolnie jestem na to skazana. Rzadko się zdarza, żeby ktoś przenosił się z innej szkoły w trakcie środka semestru. Gdyby ktoś pół roku temu powiedział mi, że nie skończę swojej edukacji licealnej w Warszawie to wyśmiałabym go.
-Nie rozumiesz, że staramy się ci pomóc. - mówi Harold.
-Niby w jaki sposób?
-Kiedy ludzie zobaczą cię z nami na pewno od razu będą chcieli się z tobą zaprzyjaźnić.
-Wiesz co Harold, czasami myślałam, że trochę za surowo cię oceniałam jeśli chodzi o twoją inteligencję, ale teraz już nieodwracalnie utwierdzam się w przekonaniu, że pustrzego dziwaka z sianem na głowie to ja jeszcze nie widziałam. Jak w ogóle możesz myśleć, że mam nadzieję, iż dzięki wam zdobędę przyjaciół. Na prawdę sądzisz, że na takiej przyjaźni mi zależy? W poprzedniej szkole miałam tylko jednego przyjaciela, zresztą już ci o tym mówiłam. Nie potrzebowałam więcej znajomości. Nie muszę być popularna, ani lubiana przez tłumy. Dla mnie liczą się prawdziwe uczucia, a nie tylko powierzchowność. Przecież ci ludzie tak na prawdę by mnie nie polubili, tylko chcieliby dzięki mnie dowiedzieć się o was czegoś więcej, albo jakoś się z wami skontaktować. Czy ty chciałbyś mieć takich właśnie przyjaciół? I żyć ze świadomością, że nie możesz być do końca z nimi szczery, ani nie możesz obdarzyć ich zaufaniem? - jak zwykle trochę za bardzo się rozpędziłam, ponieważ oczy całej szóstki były we mnie wlepione. Tak jakbym była co najmniej ósmym cudem świata. - Nie gapcie się tak tylko powiedzcie gdzie tu jest przystanek autobusowy, bo co jak co, ale nie mam ochoty spóźnić się już pierwszego dnia szkoły.
-Może lepiej gdybym ja cię podwiózł. Mój samochód jest normalny nie rzuca się tak w oczy. Ja sam bym się zamaskował. Na autobus już na pewno nie zdążysz, więc to jest najlepsze rozwiązanie. - odezwał się Niall, który ostatnio był dziwnie milczący. Czasami widziałam jego zamyśloną twarz, tak jakby go coś gryzło. Parę dni wcześniej myślałam, że już zawsze kiedy będę go widziała jego twarz będzie rozjaśniać uśmiech. To właśnie mnie w nim najbardziej irytowało. No bo jak można całymi dniami być tak uśmiechniętym i do wszystkiego pozytywnie nastawionym? Przecież to nierealne. Nie z tym całym złem, które dzieje się na świecie.
-Rusz dupę! - krzyknęłam i zaczęłam zakładać swoje jaskrawoczerwone Vansy. Mignął mi się jeszcze jego szeroki uśmiech, który posyłał chłopakom tak jakby wygrał co najmniej przyczepę słodyczy. Zaraz czy on podwiezienie mnie do szkoły uważa za jakąś chorą wygraną? Coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że w moim życiu pojawiają się sami wariaci.
        Najpierw Damian. Chyba największy dupek na świecie. Sprawiał wrażenie wprost idealnego i w całości oddanego chłopaka. Szkoda, że w rzeczywistości było inaczej.
        Max. No dobra z tym typkiem jest już trochę lepiej. Jak każdy posiada wady i zalety. Niby jest ukochanym synkiem mamusi dbającym o dobre maniery, ale czasami potrafi pokazać rogi.
       Jonathan Black. Z nim nadal nie potrafię się połapać. Gdyby nie to, że od początku mam do niego uraz i nie potrafię dla nikogo być miła to prawdopodobnie mogłabym żyć z nim jak w normalnej rodzinie. Nie mam pojęcia dlaczego zostawił moją matkę. Może znalazł sobie inną. Wolę tego nie wiedzieć, ponieważ moja nienawiść do niego przez to może się powiększyć.
        One Direction. Każdy z nich jest inny. Co jeden to bardziej nienormalny. Twierdzą, że ich fanki właśnie za to najbardziej ich kochają. Za to, że są sobą. Nie wierzę im. Kto w tym całym show biznesie mógłby zachowywać się jak normalny człowiek. Przecież oni nawet nie mogą wyjść na kawę, a gdzie tu mówić o życiu przeciętnego człowieka.
        Na podjeździe pojawia się średnich rozmiarów, czarny samochód nieznanej mi marki. Z mieszanką zdziwienia i zakłopotania spoglądam na niego. Zastanawiam się o co chodzi. Gdyby ktoś chciałby zapytać się o drogę z pewnością opuściłby przyciemniane szyby, przez które nie widzę kto znajduję się w środku. Po chwili nieznajomy wykonuję tą czynność. Widzę szczerzącego się blond Irlandczyka.
-I to jest nie rzucające się w oczy auto?! - pytam.
-No tak? - odpowiada niepewnie. Ciężko wzdycham i wchodzę do środka. Tak jak myślałam wnętrze jest bardzo ekstrawaganckie. Na początku czuję się lekko skrępowana, ponieważ boję się, że mogę coś popsuć, ale po chwili uświadamiam sobie, że nikt tego blondyna nie zmuszał do tego aby mnie podwozić, więc nie powinien mieć pretensji jeśli coś zepsuję. Bez słowa ruszamy. Po upływie około 5 minut chłopak odzywa się.
-To gdzie teraz mam jechać? - pyta.
-Ty żartujesz, prawda?
-Nie, ja serio nie wiem gdzie jest ta szkoła.
-I mnie się pytasz?!!! Skąd ja mam to niby wiedzieć?!!!
-Eeee, a przynajmniej wiesz na jakiej to jest ulicy.
-Nie!!!!
-Nie wzięłaś żadnej ulotki ani nic.
-Po chuj mi jakieś ulotki! Nie chcę nic kupować!
-Chodziło mi o ulotkę szkoły.
-Nie, nie wzięłam. Nie pomyślałam, że szanowny pan postanowi mnie podwieźć nie wiedząc gdzie znajduję się jego cel podróży. - widziałam, że chłopak za wszelką cenę próbuję powstrzymać uśmiech, który ciśnie mu się na twarz. - może dla ciebie to jest śmieszne, ale dla mnie wręcz przeciwnie!!! To jest mój pierwszy dzień w nowej szkole. Jak myślisz jakie będzie pierwsze wrażenie ludzi kiedy się spóźnię?!
-Może po prostu sobie odpuśćmy. I tak już dawno miałaś tam zawitać. Możesz wymyślić bajeczkę, że źle się poczułaś i po sprawie.
-Wiesz, że namawiasz mnie do złego? - odparłam z dziwną dla mnie łagodnością. Nie wiem czemu, ale ta cała sytuacja rozbawiła mnie. Cały czas uznawałam tego blondyna za kogoś choć trochę rozsądnego, kogoś, kto jest sumienny i ambitny. Najwyraźniej znów się myliłam. Ta osoba jest pełna sprzeczności.
-Wiem, ale przecież jesteśmy młodzi. Trzeba korzystać z życia. Pokażę ci piękne miejsce. Jest trochę zaniedbane, ale i tak ma w sobie jakąś magie. - gdyby nie to, że w innym przypadku musiałabym iść do szkoły pewnie zaczęłabym robić awanturę. Skinęłam tylko głową na znak, że się zgadzam i przekręciłam lekko pokrętło od radia sprawiając, że muzyka dobiegająca z niego stała się głośniejsza. Bez problemu rozpoznałam jedną z moich ulubionych piosenek, a mianowicie Ed Sheeran - Give me love. Nie dość, że tekst był niesamowity to głos tego fenomenalnego wykonawcy sprawiał, że na moim ciele pojawiała się gęsia skórka. Mój sąsiad chyba też bardzo dobrze ją znał, ponieważ nieświadomie zaczął ją nucić, przez co zaczęłam się na niego gapić jak nienormalna.

Give me love like never before
'Cause lately I've been craving more
And It's been a while but I still feel the same
Maybe I should let you go
You know I'll fight my corner
And that tonight I'll call ya
After my blood is drowning in alcohol
No I just wanna hold ya

Give a little time to me or burn this out
We'll play hide and seek to turn this around
And all I want is the taste that your lips allow
My, my, my, my, oh give me love
Give a little time to me, or burn this out
We'll play hide and seek to turn this around
And all I want is the taste that your lips allow

My, my, my, my, oh give me love 

-O co chodzi. - przerwał w pewnym momencie. 
-O nic. - odparłam i spojrzałam w przeciwnym do jego kierunku. Na końcu języka miałam już słowa mówiące o tym, że ma wielki talent, ale w ostatniej chwili zrezygnowałam z tego. Może bałam się, że jeśli wypowiem te słowa to moja otoczka wrednej jędzy pęknie niczym bańka mydlana. Przez cały czas uważałam, że ci chłopacy są obiektem westchnień wszystkich dziewczyn tylko ze względu na ładne buźki. Tylko słysząc głos Niall'a zaczęłam mieć pewne wątpliwości. Co jeśli oni serio są bardzo utalentowani? Chyba nic się nie zmieni. Nie zacznę ich od razu wielbić, bo nie widzę ku temu powodu. Oni nadal będą tymi rozpieszczonymi gwiazdkami.
-Jak ci się nie podoba ta piosenka to możesz przełączyć. 
-Nie, ona bardzo mi się podoba.
-To czemu masz taką skwaszoną minę? - zapytał. Nie uzyskał odpowiedzi, ponieważ w roztargnieniu podgłosiłam radio jeszcze głośniej, dając mu tym znak, że nie mam ochoty na rozmowy, a tym bardziej z nim.

***
        Widziałam żal na twarzy chłopaka przełączając jedną ze stacji, kiedy ta puściła ich piosenkę. Może i trochę przesadzałam, ale nie mogłam się powstrzymać. Byłam na niego strasznie wkurzona. Minęło już 20 minut, a my nadal jechaliśmy. Trzeba było już wybrać tą szkołę. 
        Już myślałam, że za chwilę wyjdę z tego samochodu i wrócę do domu, kiedy auto w końcu się zatrzymało. Odetchnęłam z ulgą, ponieważ nie znałam drogi powrotnej.
-Teraz musimy kawałek iść, ale uwierz warto.
-Tak przechwalasz to miejsce, jakby było święte. Jak w ogóle na nie trafiłeś? - ciekawość wprost mnie zżerała.
-Po udziale w X-Factorze dostaliśmy wiele propozycji na podpisanie kontraktów płytowych. W końcu zdecydowaliśmy się na jeden z nich. Wiązało się z tym wiele pracy, dlatego wszyscy musieliśmy przeprowadzić się do Londynu. Pewnego dnia mieliśmy wolne i wszyscy chłopacy pojechali odwiedzić swoje rodziny jednak ja nie mogłem, bo już następnego dnia mieliśmy wracać do studia i nie było sensu żebym wyjeżdżał. Jeszcze wtedy nikogo tu nie znałem i czułem się strasznie samotny. Myślałem, że oszaleję. Bardzo tęskniłem za rodziną, ale wcześniej czas spędzony z chłopakami sprawiał, że zapominałem. Zebrałem się w sobie i wybrałem się na długi spacer. Tak właśnie odkryłem to miejsce. Później chyba z pół roku go szukałem, bo zapomniałem gdzie ono jest. W końcu mi się udało. Zawsze kiedy jest mi źle. Idę właśnie tam. Od razu czuję się lepiej. - Nie wiedziałam co mam w takiej sytuacji powiedzieć. Odebrało mi mowę. Przez cały czas tą piątkę chłopaków uważałam za ludzi, którzy mają wszystko. Cały czas imprezują i nie martwią się o to, że być może następnego dnia zabraknie im pieniędzy na pożywienie. Nieświadomie nawet zazdrościłam im tej beztroski, którą wielokrotnie mogłam zobaczyć przebywając w ich towarzystwie. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogą  z jakiegokolwiek powodu cierpieć, a przecież tak jak ja musieli zostawić swoje rodzinne miasta i najbliższych. Nie wiem dlaczego, ale na siłę próbowałam zrobić z nich potworów, którzy nie mają uczuć.

***
          Widząc gdzie chłopak mnie zaprowadził stanęłam jak wryta. Nie byłam zdolna do wykonania jakiegokolwiek ruchu. Chyba jeszcze nigdy w życiu nie byłam w takim szoku.
           Wokół mnie było pełno drzew ozdobionych różnokolorowymi liśćmi. Przy już zarośniętej dróżce stała prawie całkowicie spróchniała ławka, a obok niej lampa, która już dawno przeszła na emeryturę. To wszystko było przepiękne. Przez część mojego życia myślałam, że to miejsce jest po prostu moim wymysłem. Pięknym snem, który nigdy się nie spełni. Przypomniałam sobie jak dzięki mnie pędzel wesoło tańczył po płótnie tworząc bardzo podobny obraz do tego, który właśnie przede mną się rozciągał. 
         Z niezadowoleniem stwierdziłam, że mimo ogromnych starań i tak nie udało mi się ująć wszystkich tych przepięknych barw, które tu się znajdowały. Nie ma co się dziwić. Tak na prawdę nie powinnam w ogóle pamiętać o tym miejscu, a co dopiero o wszystkich szczegółach. 
-Miałem naprawić ławkę, ale zawsze coś mi przeszkadzało. - powiedział Niall najprawdopodobniej chcąc przerwać ciszę, która trwała już dobre parę minut.
-Tu jest przepięknie. - wyszeptałam. Niemal pożerając te piękne widoki.
-Tak szczególnie jesienią, ale w czasie innych pór roku też jest na co popatrzeć. - odparł i poszedł w moje ślady. Z szerokim uśmiechem na twarzy obserwowałam raz po raz skaczące z jednego drzewa na drugie ptaki, które już powoli przygotowywały się do wylotu do ciepłych krai świerkając przy tym wesoło. Dawno nie czułam się tak wspaniale. Uczucie, które mnie ogarnęło było niesamowite. Tak jakby ktoś zerwał ze mnie pręty, które mnie blokowały. Czułam się wolna. Kompletnie nie zdając sobie sprawy z tego, że obok mnie siedzi blondyn, który też zatopił się w swoim świecie. 
-Dlaczego mnie tu przyprowadziłeś? - zapytałam niby od niechcenia.
-Chcesz znać prawdę? - zapytał spoglądając na mnie. Oczywiście mojej uwadze nie uszło to jak jego błękitne tęczówki wesoło błyszczą w słońcu.
-Tak.
-Tylko obiecaj, że się nie wściekniesz.
-Postaram się.
-Musisz obiecać. Inaczej ci nie powiem.
-OK. OK Słowo harcerza. - chłopak śmieje się, a ja zdaję sobie sprawę, że już lubię ten dźwięk.
-Wydajesz się być... no cóż... taka...
-No wyduś to z siebie!
-Zagubiona?
-Mnie się pytasz?
-Po prostu musiałaś przeprowadzić się do całkiem nowego miasta i zamieszkać z obcymi ludźmi. To wcale nie wydaję się być proste. Na dodatek twoje życie zaczyna się od nowa, czasami możesz mieć gorsze dni, a czasami lepsze. W przypadku tych pierwszych to miejsce jest najlepsze do odreagowania. Oczywiście łatwiej byłoby gdybyś zwierzyła się komuś, ale zauważyłem, że nie za bardzo za nami przepadasz, więc raczej nie będziesz nam się wypłakiwać. 
-Interesujące. - odparłam. Znów nastała cisza. Dzisiejsza Londyńska pogoda nieźle mnie zdziwiła. Na drzewach jest coraz mniej kolorowych liści co oznacza, że wielkimi krokami zbliżamy się do zimy. Mimo to słońce zaszczyciło nas swoją obecnością. - wiesz ja już tu kiedyś byłam. - mówię niemal nieświadomie.
-Serio?! Dlaczego wcześniej nie powiedziałaś?
-Bo jesteśmy tu dopiero parę minut i wcześniej nie wiedziałam, że właśnie tu mnie prowadzisz. W ogóle nie wiedziałam, że to miejsce istnieje.
-To jak to możliwe, że byłaś tu wcześniej.
-Musiałam być bardzo mała, ponieważ pamiętam ten widok, ale wcześniej myślałam, że to tylko wytwór mojej wyobraźni.
-To by oznaczało, że byłaś już wcześniej w Londynie.
-Właśnie to najbardziej mnie zastanawia. Po co miałabym przyjeżdżać do Londynu?
-Może do Jonathan'a.
-Nie, przecież on w ogóle nie wiedział o moim istnieniu. To nie możliwe. 
-Może twoja mama ma tu jakiś znajomych, których postanowiła odwiedzić i przypadkowo trafiła na o miejsce.
-Możliwe. - powiedziałam, ale wcale nie zgadzałam się z jego wersją. W tym wszystkim kryło się drugie dno.
-Może Jace wie o kogo chodzi. Musimy się zapytać.
-Nie!!! Nawet nie próbuj mu o tym mówić!!! To wszystko pokomplikuję!!! W ogóle nie powinnam ci o tym mówić!!! Jedźmy już!!! - starałam się zahamować wyrzuty sumienia, kiedy zobaczyłam smutną twarz blondyna, ale i tak nie dawały mi spokoju. Matko co się ze mną dzieje, przecież ja nigdy nie przejmuję się uczuciami innych! - dziękuję - zdobywam się na szept.

********************************************************************************
Hej!
Strasznie was przepraszam za to, że obiecałam pojawienie się nowego rozdziału już wczoraj, ale i tak go nie wstawiłam. To wszystko przez tą piękną pogodę. Zawsze kiedy słońce tak świeci po prostu nie potrafię wysiedzieć w domu, a tym bardziej przy komputerze. Niedługo mój tata odda mi netbook'a i będę mogła pisać na dworze, pewnie wtedy rozdziały będą pojawiały się częściej, ale teraz proszę miejcie do mnie litość.

Ogłaszam wszem i wobec, że ten dzień trzeba po prostu zaznaczyć w kalendarzu na czerwono, bo uważam, że ten rozdział ujdzie w tłumie! A u mnie to jest coś niesamowitego, bo twierdze, że każdy mój rozdział jest blee i wg.

Mam do was taką prośbę, czy moglibyście więcej komentować? Liczba obserwatorów rośnie (co ogromnie mnie cieszy - jest ich już  56), a liczba komentarzy maleje :( Jakby skomentowała chociaż połowa z nich to byłabym niezwykle szczęśliwa.

Tych co jeszcze nie wiedzą, to informuję, że założyłam nowego bloga, z opowiadaniem o 1D. Jeśli ktoś jest zainteresowany, to zapraszam -------> I need your love

Wszystkim, którzy regularnie komentują, albo chociaż starają się pozostawić po sobie ślad z całego serca dziękuję.

20 komentarzy:

  1. Awwww ♥
    Muszę Ci powiedzieć, że cholernie mnie ta sytuacja z miejscem, które Niall pokazał Tori zaintrygowała. Jestem ciekawa co Ty tam zaplanowałaś ;>
    I cieszę się, że wreszcie Twój rozdział Ci się podoba, wreszcie przejrzałaś na oczy! :D

    Do następnego! x
    iamhorangirl.blogspot.com
    recenzje-wielokierunkowe.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow ! Twoj blog jest niesamowity !! Najlepszy ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. 1 słowo Z-A-J-E-B-I-S-T-Y jest ten rozdział , az sama sobie to wszystko wyobraziłąm .
    A wieć czekam na następny . ; *

    Buziaki xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow.
    Normalnie odebrało mi mowę. Nie wiem, co mam napisać.
    To jest po protu niesamowite, genialne, fantastyczne. Boże... No nie mogę nic wydusić.
    Ten rozdział był naprawdę świetny.
    Uh, muszę ochłonąć.
    Zatkało mnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow niesamowity rozdział ;) Naprawdę ci się udał *_*
    Czekam na kolejny!!!!

    http://letmeloveyou1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział tylko zasatnawia mnie z kim będzie Victoria mam wrażenie ,że znowu zrobisz Nialla a on mi do niej nie pasuje! On mi się wydaje jako idealny przyjaciel dla niej hmmm jestm ciekawa/ Add

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudny, cudny, cudny <333
    Ten rozdział był zajebisty! Te wszystkie opisy, dialogi i całość. Mega mnie zachwyciłaś. Lubię jak bloogerki się starają a nie piszą żeby coś napisać. Chociaż uważam, że nawet jakbyś się nie starała to i tak wyszłoby lepiej od nie których bloogów:).
    Brakowało mi w tym rozdziale Zayn'a. W tamtym czytałam po prostu z takim dreszczykiem sytuację pomiędzy Tori a Malikiem.
    Widzę, że chcesz każdego bohatera opisać z osobna i jego relację pomiędzy nim a główną bohaterką. Strasznie się cieszę, ponieważ ich rozmowy są ciekawe i cały czas się zastanawiam co ty tam jeszcze wymyślisz? Kończysz tak, że można sobie dopowiedzieć milion różnych wydarzeń:PP
    Rzeczywiście Niall w tym rozdziale mnie zaskoczył. Był , że tak to ujmę taki wyluzowany, jakby niczym się nie przejmował. Hm, interesujące. Może Tori i on zostaną najlepszymi kumplami i ona będzie mu się zwierzać ze swoich problemów? Byłoby ciekawie:).
    Ho, ho czyżby Tori wykazywała ludzkie uczucia? hahaha:PP
    I tak ją uwielbiam <333
    Dodaj szybko następny:)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Mega zajebiste :)
    Widzę, że Victoria zaczyna lubić chłopaków ^^ Wiedziałam jak można ich nie lubić?
    z niecierpliwością czekam na nn. :***
    Pozdrawiam i życzę weny
    Olcia :D

    my-judgement-is-clouded-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział,z taką nutką tajemnicy i wg. .Bardzo mnie on zaintrygował .

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaki zajebisty.
    Najlepszy rozdział :*
    Czekam na następny.
    BOŻEEEE CUDOWNY <3
    ♥♥♥.

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny rozdział, zresztą jak każdy ;d Ciekawe, skąd Victoria zna to miejsce, które pokazał jej Niall ;) Nie mogę się doczekać następnego ;*
    http://socanwedoitalloveragain11.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej. Świetny rozdział jak zawsze. Jestem bardzo ciekawa jak to wszystko się potoczy. Mam nadzieję, że Victoria całkowicie przekona się do chłopaków, jest na dobrej drodze :) Widać że Niall ją lubi. Jak zawsze czytało mi się łatwo i przyjemnie. Intryguje mnie Twoje opowiadanie, jest bardzo ciekawe. Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału. Życzę dużo weny. Pozdawiam, Maarit :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Super blog :)
    Kocham go jest najwspanialszy

    OdpowiedzUsuń
  14. Super rozdział w ogóle blog jest zajebisty :)
    KOCHAM GO !!

    OdpowiedzUsuń
  15. Fajny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Jest niesamowity! Podoba mi się to, że Tori coraz bardziej przekonuje się do chłopaków. A to miejsce! To takie wspaniałe, że Niall jej je pokazał. W ogóle Niall w tym rozdziale jest taki cudowny, troskliwy i wrażliwy! Kocham cię za to, że tak go tu przedstawiłaś! Naprawdę nie mogę doczekać się kolejnego i zdradzę ci mały sekret. Nie wiedziałam, że można się zakochać w opowiadaniu, a tobie się udało sprawić, że się zakochałam. Dziękuję ci za to i proszę pisz kolejny, bo bardzo ciekawi mnie dalszy przebieg wydarzeń! <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Piękne :D (miejsce i w ogóle cały rozdział ) Czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz, to bardzo wiele dla mnie znaczy xx